|
POWRÓT DO LISTY WĄTKÓW DYSKUSYJNYCH
| | | | |
| 2012-03-26, 07:34
BRAVO!
Gratuluję super wyników, jestem dumna że należę do szacownej grupy Gazeli i Gepardów:) Pozdrawiam! |
| | | | | |
| 2012-03-26, 08:10
2012-03-25, 22:39 - TREBORUS napisał/-a:
Dziękuję pięknie wszystkim za miłe słówka pod moim wynikiem:)
W cichych marzeniach fantasmagoryjnych przed biegiem chodziło mi po głowie coś w granicach 1:25 i zbliżenie się do Piotrusiowej życióweczki. Ale 1:24:00 w ogóle nie wchodziło w rachubę.
A tu taki wynik:) Cieszę się bardzo!
Pogoda dla mnie była dziś super. No może wiatr mógł wiać mniej ale generalnie wolę biegać na maksa jak mi jest ciut za zimno niż odrobinę za ciepło. Podbieg na agrykoli mnie z lekka przeraił ale w miarę szybko się po nim otrząsłem:)
Drugą połowkę pobiegłem szybciej a więć dobrze rozłozyłem siły i optymalnie dobrałem tempo. Super impreza i ekstra bieg. Za rok jak LOS pozwoli ponownie odwiedzę Wawę:)
Gratulacje dla pozostałych Gazel i Gepardów za piękne wyniki i bardzo udane starty:)
Pozdrowionka!!! |
Robercik, jak Ty pobiegłeś 3,59/1km bez 3 zakresów pięknie NIE WIERZYŁEM hehehehe jeszcze rano Natalii mówiłem że Robert nie poprawi mojego czasu, a tu masz, niewierny ze mnie Tomasz :) oj jak wrócimy musimy uczcić nasze rekordy!!! Pozostali też szybko ja w swoim pierwszym starcie na połówce miałem 1,45 biegłem z dużą rezerwą bo miałem maraton tydzień później ale kosztowało mnie to troche zdrowia bravo dla wszystkich którcyh nie znamy a poznamy i znamy i zobaczymy za tydzień :) Rpbercik pomyśl o dyszce na wielkanocnym bo według mnie moglibyśmy obiec razem i zrobić sobie dobre życiówki ok, 37min myśle wiadomo że razem lepiej jest biegać, choc po wczorajszym treningu biodro mi napuchłą i chyba będe musial pobiec tą 10 bez ostatich trenigów ale tych najważniejszych, ale nic pozdrawiam i jeszcze raz gratuluje :) |
| | | | |
| | | | | |
| 2012-03-26, 10:04
2012-03-26, 08:10 - pełzacz napisał/-a:
Robercik, jak Ty pobiegłeś 3,59/1km bez 3 zakresów pięknie NIE WIERZYŁEM hehehehe jeszcze rano Natalii mówiłem że Robert nie poprawi mojego czasu, a tu masz, niewierny ze mnie Tomasz :) oj jak wrócimy musimy uczcić nasze rekordy!!! Pozostali też szybko ja w swoim pierwszym starcie na połówce miałem 1,45 biegłem z dużą rezerwą bo miałem maraton tydzień później ale kosztowało mnie to troche zdrowia bravo dla wszystkich którcyh nie znamy a poznamy i znamy i zobaczymy za tydzień :) Rpbercik pomyśl o dyszce na wielkanocnym bo według mnie moglibyśmy obiec razem i zrobić sobie dobre życiówki ok, 37min myśle wiadomo że razem lepiej jest biegać, choc po wczorajszym treningu biodro mi napuchłą i chyba będe musial pobiec tą 10 bez ostatich trenigów ale tych najważniejszych, ale nic pozdrawiam i jeszcze raz gratuluje :) |
Możemy pobiec we trójkę. W zeszłym sezonie na dychę miałem 37:34 w Skawinie i 37:07 w Klimontowie więc myślę że moje tempo będzie dla Was w sam raz. :)
Dla mnie priorytetem jest maraton w Krakowie i dlatego na razie żadnych treningów pod dychę nie będzie. |
| | | | | |
| 2012-03-26, 14:43
2012-03-26, 08:10 - pełzacz napisał/-a:
Robercik, jak Ty pobiegłeś 3,59/1km bez 3 zakresów pięknie NIE WIERZYŁEM hehehehe jeszcze rano Natalii mówiłem że Robert nie poprawi mojego czasu, a tu masz, niewierny ze mnie Tomasz :) oj jak wrócimy musimy uczcić nasze rekordy!!! Pozostali też szybko ja w swoim pierwszym starcie na połówce miałem 1,45 biegłem z dużą rezerwą bo miałem maraton tydzień później ale kosztowało mnie to troche zdrowia bravo dla wszystkich którcyh nie znamy a poznamy i znamy i zobaczymy za tydzień :) Rpbercik pomyśl o dyszce na wielkanocnym bo według mnie moglibyśmy obiec razem i zrobić sobie dobre życiówki ok, 37min myśle wiadomo że razem lepiej jest biegać, choc po wczorajszym treningu biodro mi napuchłą i chyba będe musial pobiec tą 10 bez ostatich trenigów ale tych najważniejszych, ale nic pozdrawiam i jeszcze raz gratuluje :) |
Dzięki Piotruś:)
Podobnie jak Andrzej myślę teraz o Maratonie w Krak i ta dycha na maksa na 2 tygodnie przed maratonem mi za bardzo nie pasuje. A na 37 minut to na pewno na dzień dzisiejszy mnie nie stać. Moje treningi szybkościowe do tej pory opierały sie jedynie na 14 kilometrowym biegu ciągłym w tempie 4:15. Żadnych kilometrówek itp w szybszym tempie nie robiłem. Jak zdrówko będzie to może na przyszłą wiosnę zostawie sobie ten 37 minutowy cel do pokonania:)
Po starcie warszawskim mam teraz mały dylemat odnośnie Krak.
Zakładałem bowiem że pobiegnę go na 3:05 a teraz po głowie chodzą mi myśli czy nie pokusić się o łamanie trójki:)
Dużo będzie pewnie zależało od pogody jaka będzie w dniu startu bo ewentualny start na ten czas to bieganie na styku moich obecnych możliwości:)
A nasze połówkowe wyniki musowo musimy uczcić jakimś szykownym trunkiem:)
Pozdrowionka:) |
| | | | | |
| 2012-03-26, 14:55
Sto lat w biegu Piter bo dziś twoje URO są:)
Spełniania się we wszystkich ważnych dla Ciebie aspektach życia. |
| | | | | |
| 2012-03-26, 14:59
I jeszcze cuś w kontekście Wawy.
Patrzyłem na profil trasy z tego roku i garmin wskazał mi +195 m przewyższeń. Porównując do zeszłorocznej trasy która wynosiła jedynie +65 to wychodzi że pokonaliśmy naprawdę wcale nie płaską i niełatwą trasę. |
| | | | | |
| 2012-03-26, 16:53
2012-03-26, 14:55 - TREBORUS napisał/-a:
Sto lat w biegu Piter bo dziś twoje URO są:)
Spełniania się we wszystkich ważnych dla Ciebie aspektach życia. |
Wszystkiego Najlepszego Piotr! |
| | | | |
| | | | | |
| 2012-03-26, 19:46
2012-03-26, 14:59 - TREBORUS napisał/-a:
I jeszcze cuś w kontekście Wawy.
Patrzyłem na profil trasy z tego roku i garmin wskazał mi +195 m przewyższeń. Porównując do zeszłorocznej trasy która wynosiła jedynie +65 to wychodzi że pokonaliśmy naprawdę wcale nie płaską i niełatwą trasę. |
W Krakowie garmin pokazał mi +408m przewyższenia. :) |
| | | | | |
| 2012-03-26, 20:02
2012-03-26, 14:55 - TREBORUS napisał/-a:
Sto lat w biegu Piter bo dziś twoje URO są:)
Spełniania się we wszystkich ważnych dla Ciebie aspektach życia. |
Kolejnych pięknych życiówek :) |
| | | | | |
| 2012-03-26, 20:32
2012-03-26, 20:02 - Andrzej Cisek napisał/-a:
Kolejnych pięknych życiówek :) |
Piotrek - ja też składam serdeczne życzenia. Przede wszytskim szybkiego powrotu do pełni sprawności, no a potem kolejnych rekordów :) w różnych dziedzinach :) |
| | | | | |
| 2012-03-26, 21:02
2012-03-26, 20:32 - maciej65 napisał/-a:
Piotrek - ja też składam serdeczne życzenia. Przede wszytskim szybkiego powrotu do pełni sprawności, no a potem kolejnych rekordów :) w różnych dziedzinach :) |
I ja się przyłączam do życzeń:) wszystkiego co najlepsze w życiu codziennym i w bieganiu i żeby kontuzje Cię omijały dużym łukiem Piotrze! |
| | | | | |
| 2012-03-26, 21:02
2012-03-26, 20:32 - maciej65 napisał/-a:
Piotrek - ja też składam serdeczne życzenia. Przede wszytskim szybkiego powrotu do pełni sprawności, no a potem kolejnych rekordów :) w różnych dziedzinach :) |
Piotrek - Wszystko co Naj, Naj, Niech cię nie omija! |
| | | | |
| | | | | |
| 2012-03-26, 21:19 Połówka w Żywcu
Chciałem podzielić się naszymi wrażeniami z wyprawy do Żywca. Oto one:
Wstaję o 3:45, nie bardzo mi się chce, ale szybkie śniadanko i już mi lepiej. Wszystko przygotowane dzień wcześniej, więc tylko tobołki do ręki, buziak na pożegnanie i już mnie nie ma. Podjeżdżam pod Lidla o 4:20, Krzysiek już jest. Wszyscy zawiodą, ja zawalę, ale Krzysiek nigdy. O której on wyjechał z Jarosławia? Boję się zapytać. Lecimy pod Resovię – parking pusty. Gdzie oni są? Umawialiśmy się o 4:25, gdzieś z boku wylatuje Krzychu i pyta o Jadzię i Janusza. Dzwonimy - nikt nie odbiera… po trzecim telefonie mamy kontakt, słyszę zaspanego Janusza. Ma być za chwilkę…
… jest, biegnie. „Cześć chłopaki! Macie gumę do żucia?” Nieźle się bawił w sobotni wieczór. Lecimy, start o 4:55. Ledwie podnieśliśmy się do lotu - chlast!! Co to było?? Jak to co, mamy wspólne zdjęcie ze Świlczy (fotoradar). Już skrzydła podcięte…
Postój na Zakopiance: jemy śniadanie.
30km do celu – chłopaki pytają czy na pewno wiem gdzie jadę? Zrobiło mi się gorąco. Chrzanić GPS-a, dawać mapę. Chłopaki czytają, ja przyśpieszam i dolatuję do głównej drogi Sucha Beskidzka – Żywiec. Zgodnie stwierdzają, że jest OK, mogę jechać dalej. 10km do celu – wjeżdżamy w gęstą mgłę. Nic nie widać, wolno kręcimy po górskich dróżkach i nagle widzimy tabliczkę „Półmaraton Żywiecki 16 kilometr”. Jesteśmy w Żywcu. Dojeżdżamy do kolejnej tabliczki 18km, zaczyna się mocny podjazd. Samochód daje radę, ale podczas biegu łatwo nie będzie. Chłopakom otwierają się oczy: Podbiegi?? Ja mówię, że tak, że będzie ich sporo, właściwie cała trasa połówki w Żywcu to zbiegi i podbiegi.
Dojechaliśmy. Parkujemy i idziemy na rynek. Bardzo zimno, tylko 1oC. Jesteśmy 1,5 godziny przed startem, tłoków nie ma. Dostaliśmy szare koperty, a w nich… numer startowy, paragon za opłatę i kupon na posiłek. Szaleństwa nie ma.
10:00 zbieramy się, dochodzimy do rynku gdzie rozpoczęła się rozgrzewka, wyszło słońce, nabieramy ochoty do życia i do biegu. Wreszcie ruszamy, rundka wokół rynku, dwa zakręty i już pniemy się na most, potem z górki i znów pod górkę i tak przez wiele, wiele kilometrów. Piękne widoki na jezioro i górki wokół niego, przygrzewa słoneczko, chłodzi nas wiaterek, już 15km i nagle chlast!! Tego nie przewidziałem. Więc krzyczę: ma ktoś chusteczki?? Biegacz obok częstuje mnie z uśmiechem. Mam, mam!!!, dziękuję i szukam miejsca…
Znów jestem na trasie, wg Garmina straciłem ponad 2 minuty. Nic to, napieram dalej i cieszy mi się micha, że wyprzedzam. To daje kopa, więc ciągnę do mety bez zwalniania i jest jeszcze siła na finisz. Wpadam na metę, jest medal, jest pakiet startowy i są gratulacje od Krzycha. Chłopak z kat. M50 znów mi dołożył. Idziemy jeść. Jest żurek i śmiejemy się pod nosem, bo znamy wszyscy smak pseudożurka z połówki w Krakowie. W Żywcu nie ma porównania: żurek z jajkiem i białą kiełbasą oraz gorący pasztecik. Byłem pewny, że to znów licha pajka, a tu zaskoczenie, jest bardzo smaczny. Po posiłku i prysznicach jest decyzja: wracamy.
Połówka w Żywcu zaliczona, polecamy.
Dzięki chłopaki za mile spędzoną niedzielę.
Nasze czasy:
1. Krzysztof Ryzner – 1:42:36
2. Wojtek Tomaka – 1:44:32
3. Zbyszek Klimasz – 1:51:16
4. Janusz Wacnik – 2:11:44
|
| | | | | |
| 2012-03-26, 21:35
Robert, gratulacje wyniku w Wawie. Piękny czas, tak trzymaj. A 2:59:59 życzę ci na jesieni, dzięki temu będziesz miał dwie życiówki w maratonie w jednym roku. Czego i sobie życzę. |
| | | | | |
| 2012-03-26, 21:59
2012-03-26, 21:19 - Wojtek_Tri napisał/-a:
Chciałem podzielić się naszymi wrażeniami z wyprawy do Żywca. Oto one:
Wstaję o 3:45, nie bardzo mi się chce, ale szybkie śniadanko i już mi lepiej. Wszystko przygotowane dzień wcześniej, więc tylko tobołki do ręki, buziak na pożegnanie i już mnie nie ma. Podjeżdżam pod Lidla o 4:20, Krzysiek już jest. Wszyscy zawiodą, ja zawalę, ale Krzysiek nigdy. O której on wyjechał z Jarosławia? Boję się zapytać. Lecimy pod Resovię – parking pusty. Gdzie oni są? Umawialiśmy się o 4:25, gdzieś z boku wylatuje Krzychu i pyta o Jadzię i Janusza. Dzwonimy - nikt nie odbiera… po trzecim telefonie mamy kontakt, słyszę zaspanego Janusza. Ma być za chwilkę…
… jest, biegnie. „Cześć chłopaki! Macie gumę do żucia?” Nieźle się bawił w sobotni wieczór. Lecimy, start o 4:55. Ledwie podnieśliśmy się do lotu - chlast!! Co to było?? Jak to co, mamy wspólne zdjęcie ze Świlczy (fotoradar). Już skrzydła podcięte…
Postój na Zakopiance: jemy śniadanie.
30km do celu – chłopaki pytają czy na pewno wiem gdzie jadę? Zrobiło mi się gorąco. Chrzanić GPS-a, dawać mapę. Chłopaki czytają, ja przyśpieszam i dolatuję do głównej drogi Sucha Beskidzka – Żywiec. Zgodnie stwierdzają, że jest OK, mogę jechać dalej. 10km do celu – wjeżdżamy w gęstą mgłę. Nic nie widać, wolno kręcimy po górskich dróżkach i nagle widzimy tabliczkę „Półmaraton Żywiecki 16 kilometr”. Jesteśmy w Żywcu. Dojeżdżamy do kolejnej tabliczki 18km, zaczyna się mocny podjazd. Samochód daje radę, ale podczas biegu łatwo nie będzie. Chłopakom otwierają się oczy: Podbiegi?? Ja mówię, że tak, że będzie ich sporo, właściwie cała trasa połówki w Żywcu to zbiegi i podbiegi.
Dojechaliśmy. Parkujemy i idziemy na rynek. Bardzo zimno, tylko 1oC. Jesteśmy 1,5 godziny przed startem, tłoków nie ma. Dostaliśmy szare koperty, a w nich… numer startowy, paragon za opłatę i kupon na posiłek. Szaleństwa nie ma.
10:00 zbieramy się, dochodzimy do rynku gdzie rozpoczęła się rozgrzewka, wyszło słońce, nabieramy ochoty do życia i do biegu. Wreszcie ruszamy, rundka wokół rynku, dwa zakręty i już pniemy się na most, potem z górki i znów pod górkę i tak przez wiele, wiele kilometrów. Piękne widoki na jezioro i górki wokół niego, przygrzewa słoneczko, chłodzi nas wiaterek, już 15km i nagle chlast!! Tego nie przewidziałem. Więc krzyczę: ma ktoś chusteczki?? Biegacz obok częstuje mnie z uśmiechem. Mam, mam!!!, dziękuję i szukam miejsca…
Znów jestem na trasie, wg Garmina straciłem ponad 2 minuty. Nic to, napieram dalej i cieszy mi się micha, że wyprzedzam. To daje kopa, więc ciągnę do mety bez zwalniania i jest jeszcze siła na finisz. Wpadam na metę, jest medal, jest pakiet startowy i są gratulacje od Krzycha. Chłopak z kat. M50 znów mi dołożył. Idziemy jeść. Jest żurek i śmiejemy się pod nosem, bo znamy wszyscy smak pseudożurka z połówki w Krakowie. W Żywcu nie ma porównania: żurek z jajkiem i białą kiełbasą oraz gorący pasztecik. Byłem pewny, że to znów licha pajka, a tu zaskoczenie, jest bardzo smaczny. Po posiłku i prysznicach jest decyzja: wracamy.
Połówka w Żywcu zaliczona, polecamy.
Dzięki chłopaki za mile spędzoną niedzielę.
Nasze czasy:
1. Krzysztof Ryzner – 1:42:36
2. Wojtek Tomaka – 1:44:32
3. Zbyszek Klimasz – 1:51:16
4. Janusz Wacnik – 2:11:44
|
No to przygód Wojtku miałeś co nie miara tego niedzielnego dnia:)
Gratki za bieg bo trasa wokół jeziora lekka nie jest. Byłem tam dwa lata temu więc wiem jak wygląda.
A po wyniku Janusza widać że w sobotę miał mocny akcent treningowy i w niedzielę zrobił sobie spokojne rozbieganie;)
Pozdrówka |
| | | | | |
| 2012-03-26, 22:05
2012-03-26, 21:35 - Wojtek_Tri napisał/-a:
Robert, gratulacje wyniku w Wawie. Piękny czas, tak trzymaj. A 2:59:59 życzę ci na jesieni, dzięki temu będziesz miał dwie życiówki w maratonie w jednym roku. Czego i sobie życzę. |
Dzięks Wojtku.
Wszystko wyjdzie w praniu:) |
| | | | | |
| 2012-03-26, 22:08
2012-03-26, 21:59 - TREBORUS napisał/-a:
No to przygód Wojtku miałeś co nie miara tego niedzielnego dnia:)
Gratki za bieg bo trasa wokół jeziora lekka nie jest. Byłem tam dwa lata temu więc wiem jak wygląda.
A po wyniku Janusza widać że w sobotę miał mocny akcent treningowy i w niedzielę zrobił sobie spokojne rozbieganie;)
Pozdrówka |
W samej rzeczy Robercik.Robert gratulacje za wynik w
Wawie,z Ciebie to już prawdziwy gepard:).
Wojtku,fajna relacja z naszych wojaży.
Piotruś z okazji Urodzin Wszystkiego Dobrego!!!!!!!!!!!! |
| | | | |
| | | | | |
| 2012-03-26, 22:39
No to może jeszcze zapracowana żona;) życzy mężowi wszystkiego najlepszego!
Samych radosnych dni bez narzekania;) zdrówka co by bioderko już nie puchło!, spełnienia marzeń i dobrej życióweczki na najbliższej rzeszowskiej dyszce;)
ps. a za roczek będziemy świętować 30tke;) |
| | | | | |
| 2012-03-27, 08:25
2012-03-26, 10:04 - Andrzej Cisek napisał/-a:
Możemy pobiec we trójkę. W zeszłym sezonie na dychę miałem 37:34 w Skawinie i 37:07 w Klimontowie więc myślę że moje tempo będzie dla Was w sam raz. :)
Dla mnie priorytetem jest maraton w Krakowie i dlatego na razie żadnych treningów pod dychę nie będzie. |
Andrzej Ty to leć na 35:xx a nie ślimacz sie z nami :) |
| | | | | |
| 2012-03-27, 08:27
2012-03-26, 21:19 - Wojtek_Tri napisał/-a:
Chciałem podzielić się naszymi wrażeniami z wyprawy do Żywca. Oto one:
Wstaję o 3:45, nie bardzo mi się chce, ale szybkie śniadanko i już mi lepiej. Wszystko przygotowane dzień wcześniej, więc tylko tobołki do ręki, buziak na pożegnanie i już mnie nie ma. Podjeżdżam pod Lidla o 4:20, Krzysiek już jest. Wszyscy zawiodą, ja zawalę, ale Krzysiek nigdy. O której on wyjechał z Jarosławia? Boję się zapytać. Lecimy pod Resovię – parking pusty. Gdzie oni są? Umawialiśmy się o 4:25, gdzieś z boku wylatuje Krzychu i pyta o Jadzię i Janusza. Dzwonimy - nikt nie odbiera… po trzecim telefonie mamy kontakt, słyszę zaspanego Janusza. Ma być za chwilkę…
… jest, biegnie. „Cześć chłopaki! Macie gumę do żucia?” Nieźle się bawił w sobotni wieczór. Lecimy, start o 4:55. Ledwie podnieśliśmy się do lotu - chlast!! Co to było?? Jak to co, mamy wspólne zdjęcie ze Świlczy (fotoradar). Już skrzydła podcięte…
Postój na Zakopiance: jemy śniadanie.
30km do celu – chłopaki pytają czy na pewno wiem gdzie jadę? Zrobiło mi się gorąco. Chrzanić GPS-a, dawać mapę. Chłopaki czytają, ja przyśpieszam i dolatuję do głównej drogi Sucha Beskidzka – Żywiec. Zgodnie stwierdzają, że jest OK, mogę jechać dalej. 10km do celu – wjeżdżamy w gęstą mgłę. Nic nie widać, wolno kręcimy po górskich dróżkach i nagle widzimy tabliczkę „Półmaraton Żywiecki 16 kilometr”. Jesteśmy w Żywcu. Dojeżdżamy do kolejnej tabliczki 18km, zaczyna się mocny podjazd. Samochód daje radę, ale podczas biegu łatwo nie będzie. Chłopakom otwierają się oczy: Podbiegi?? Ja mówię, że tak, że będzie ich sporo, właściwie cała trasa połówki w Żywcu to zbiegi i podbiegi.
Dojechaliśmy. Parkujemy i idziemy na rynek. Bardzo zimno, tylko 1oC. Jesteśmy 1,5 godziny przed startem, tłoków nie ma. Dostaliśmy szare koperty, a w nich… numer startowy, paragon za opłatę i kupon na posiłek. Szaleństwa nie ma.
10:00 zbieramy się, dochodzimy do rynku gdzie rozpoczęła się rozgrzewka, wyszło słońce, nabieramy ochoty do życia i do biegu. Wreszcie ruszamy, rundka wokół rynku, dwa zakręty i już pniemy się na most, potem z górki i znów pod górkę i tak przez wiele, wiele kilometrów. Piękne widoki na jezioro i górki wokół niego, przygrzewa słoneczko, chłodzi nas wiaterek, już 15km i nagle chlast!! Tego nie przewidziałem. Więc krzyczę: ma ktoś chusteczki?? Biegacz obok częstuje mnie z uśmiechem. Mam, mam!!!, dziękuję i szukam miejsca…
Znów jestem na trasie, wg Garmina straciłem ponad 2 minuty. Nic to, napieram dalej i cieszy mi się micha, że wyprzedzam. To daje kopa, więc ciągnę do mety bez zwalniania i jest jeszcze siła na finisz. Wpadam na metę, jest medal, jest pakiet startowy i są gratulacje od Krzycha. Chłopak z kat. M50 znów mi dołożył. Idziemy jeść. Jest żurek i śmiejemy się pod nosem, bo znamy wszyscy smak pseudożurka z połówki w Krakowie. W Żywcu nie ma porównania: żurek z jajkiem i białą kiełbasą oraz gorący pasztecik. Byłem pewny, że to znów licha pajka, a tu zaskoczenie, jest bardzo smaczny. Po posiłku i prysznicach jest decyzja: wracamy.
Połówka w Żywcu zaliczona, polecamy.
Dzięki chłopaki za mile spędzoną niedzielę.
Nasze czasy:
1. Krzysztof Ryzner – 1:42:36
2. Wojtek Tomaka – 1:44:32
3. Zbyszek Klimasz – 1:51:16
4. Janusz Wacnik – 2:11:44
|
gratulacje dla wszystkich, szkoda tylko tej foty, ale ten fotoradar to juz chyba tam stoi i stoi :) |
|
|
|
| |