| | | |
|
| 2012-10-27, 19:47 „V Bieg Sokoli – Niepodległościowy” - Sanok
Biegałem tutaj w 2010 i wtedy trasa wg garmina miała 4,8km. Tym razem garmin pokazał dystans 5,08km – ze względu na wykopki musieliśmy na początku pobiec troszkę inną trasą niż 2 lata temu - pozostała część trasy bez zmian - ten sam zbieg i ten sam podbieg o tej samej długości. Pogoda bardzo dobra – w Rzeszowie rano było zimno i padał deszcz ale w Sanoku nie padało i w południe było ok. 11 stopni.
Na bieg pojechaliśmy w 7 osób: Jola, Michał i Łukasz z Maciejem oraz ja i Renia z Gabrielem. Z Rzeszowa ze znanych mi osób była jeszcze Matylda Szlęzak z trenerem Piotrkiem Kowalem i Janusz Samolewicz.
Wygrał Jakub Rygiel (15:56) przed Hubertem Wierdak (16:16) i naszym Michałem (16:32). Wśród kobiet wygrała Matylda Szlęzak (18:12) przed Izą Zatorską (19:00) i Joanną Wasilewską (19:47). W kategorii K35 Renia była pierwsza, a Jola druga. Janusz wygrał kategorię M55 z czasem 20:35. Oprócz biegu głównego był bieg na dystansie o połowę krótszym - tutaj wygrał Łukasz, który z nami przyjechał reprezentujący Resovię Rzeszów.
Na głównym dystansie startowało 50 osób. Ja zająłem miejsce 9 z czasem 17:34 co wg garmina na dystansie 5,08km dało średnią prędkość 3:27m/km - dwa lata temu miałem średnią 3:38m/km :). Nie było kategorii M30 – była kategoria M20-40 i w tej kategorii zająłem 4 miejsce tracąc do trzeciego miejsca 3 sekundy. Mój odwieczny rywal Grzesiek Fedak tym razem przybiegł za mną na miejscu 12 z czasem 17:51 (po nocy spędzonej w pracy). :)
W tym biegu moim głównym celem było dobrze się zabawić. Taktykę miałem taką, żeby ustawić się za Grześkiem i nie odpuścić nie bacząc na konsekwencje, które ze względu na obrany cel nie miały znaczenia – spodziewałem się szalonego tempa na pierwszym kilometrze w granicy 3:05-3:10m/km.
Początek biegu trochę trudny technicznie. Nie startowaliśmy tym razem z bramy szkoły, a z ulicy poniżej bramy. Kilkadziesiąt metrów prosto i skręt w lewo - tutaj było wąsko ze względu na zaparkowane samochody, nierówno i ślisko. Później znowu skręt w lewo i już po chwili zrobiło się szeroko ( kostka) - tutaj doszedłem Grześka, za którym biegła Matylda. Czołówka już wysforowała się do przodu. Zaraz potem zbieg i w efekcie pierwszy kilometr wyszedł w 3:00m/km – tak szybko jeszcze nigdy nie zaczynałem biegu :). Na drugim kilometrze tempo siadło – nie chciałem się cały czas wieźć za Grześkiem a po za tym czułem się dość dobrze więc objąłem prowadzenie – ten kilometr gdzie było mniej więcej płasko wyszedł w 3:21m/km. Nie miałem zamiaru odrywać się od rywala z tyłu ale czułem, że powoli jednak to robię. Trzeci kilometr w większości pod górkę w 3:50 – myślałem po doświadczeniach sprzed dwóch lat, że ten podbieg będzie jednak bardziej stromy :). Po tym podbiegu już na drugiej pętli minąłem jednego z rywali, a na zbiegu kolejnego. Czwarty kilometr w 3:20. Piąty kilometr to znów walka z podbiegiem – próbowałem doścignąć kolejnego zawodnika i nawet zbliżyłem się na 5 metrów ale później osłabłem i myślałem już tylko o mecie. Finisz na najbardziej stromej części podbiegu – tutaj na ok. 100 metrów przed metą stał Piotrek, który tak mnie zdopingował, że wrzuciłem wyższy bieg, minąłem błyskawicznie rywala i jeszcze Mu dołożyłem 5 sekund - lubię taką zabawę. :)
Gabriel był 24 z czasem 20:14, a Maciej 37 z czasem 23:29.:)
|
|
| | | |
|
| 2012-10-27, 22:07
2012-10-27, 19:47 - Andrzej Cisek napisał/-a:
Biegałem tutaj w 2010 i wtedy trasa wg garmina miała 4,8km. Tym razem garmin pokazał dystans 5,08km – ze względu na wykopki musieliśmy na początku pobiec troszkę inną trasą niż 2 lata temu - pozostała część trasy bez zmian - ten sam zbieg i ten sam podbieg o tej samej długości. Pogoda bardzo dobra – w Rzeszowie rano było zimno i padał deszcz ale w Sanoku nie padało i w południe było ok. 11 stopni.
Na bieg pojechaliśmy w 7 osób: Jola, Michał i Łukasz z Maciejem oraz ja i Renia z Gabrielem. Z Rzeszowa ze znanych mi osób była jeszcze Matylda Szlęzak z trenerem Piotrkiem Kowalem i Janusz Samolewicz.
Wygrał Jakub Rygiel (15:56) przed Hubertem Wierdak (16:16) i naszym Michałem (16:32). Wśród kobiet wygrała Matylda Szlęzak (18:12) przed Izą Zatorską (19:00) i Joanną Wasilewską (19:47). W kategorii K35 Renia była pierwsza, a Jola druga. Janusz wygrał kategorię M55 z czasem 20:35. Oprócz biegu głównego był bieg na dystansie o połowę krótszym - tutaj wygrał Łukasz, który z nami przyjechał reprezentujący Resovię Rzeszów.
Na głównym dystansie startowało 50 osób. Ja zająłem miejsce 9 z czasem 17:34 co wg garmina na dystansie 5,08km dało średnią prędkość 3:27m/km - dwa lata temu miałem średnią 3:38m/km :). Nie było kategorii M30 – była kategoria M20-40 i w tej kategorii zająłem 4 miejsce tracąc do trzeciego miejsca 3 sekundy. Mój odwieczny rywal Grzesiek Fedak tym razem przybiegł za mną na miejscu 12 z czasem 17:51 (po nocy spędzonej w pracy). :)
W tym biegu moim głównym celem było dobrze się zabawić. Taktykę miałem taką, żeby ustawić się za Grześkiem i nie odpuścić nie bacząc na konsekwencje, które ze względu na obrany cel nie miały znaczenia – spodziewałem się szalonego tempa na pierwszym kilometrze w granicy 3:05-3:10m/km.
Początek biegu trochę trudny technicznie. Nie startowaliśmy tym razem z bramy szkoły, a z ulicy poniżej bramy. Kilkadziesiąt metrów prosto i skręt w lewo - tutaj było wąsko ze względu na zaparkowane samochody, nierówno i ślisko. Później znowu skręt w lewo i już po chwili zrobiło się szeroko ( kostka) - tutaj doszedłem Grześka, za którym biegła Matylda. Czołówka już wysforowała się do przodu. Zaraz potem zbieg i w efekcie pierwszy kilometr wyszedł w 3:00m/km – tak szybko jeszcze nigdy nie zaczynałem biegu :). Na drugim kilometrze tempo siadło – nie chciałem się cały czas wieźć za Grześkiem a po za tym czułem się dość dobrze więc objąłem prowadzenie – ten kilometr gdzie było mniej więcej płasko wyszedł w 3:21m/km. Nie miałem zamiaru odrywać się od rywala z tyłu ale czułem, że powoli jednak to robię. Trzeci kilometr w większości pod górkę w 3:50 – myślałem po doświadczeniach sprzed dwóch lat, że ten podbieg będzie jednak bardziej stromy :). Po tym podbiegu już na drugiej pętli minąłem jednego z rywali, a na zbiegu kolejnego. Czwarty kilometr w 3:20. Piąty kilometr to znów walka z podbiegiem – próbowałem doścignąć kolejnego zawodnika i nawet zbliżyłem się na 5 metrów ale później osłabłem i myślałem już tylko o mecie. Finisz na najbardziej stromej części podbiegu – tutaj na ok. 100 metrów przed metą stał Piotrek, który tak mnie zdopingował, że wrzuciłem wyższy bieg, minąłem błyskawicznie rywala i jeszcze Mu dołożyłem 5 sekund - lubię taką zabawę. :)
Gabriel był 24 z czasem 20:14, a Maciej 37 z czasem 23:29.:)
|
Gratulacje dla Wszystkich! Mocna ekipa nie tylko pod względem ilościowym, ale także jakościowym. Super! |
|
| | | |
|
| | | |
|
| 2012-10-28, 13:24
2012-10-27, 19:47 - Andrzej Cisek napisał/-a:
Biegałem tutaj w 2010 i wtedy trasa wg garmina miała 4,8km. Tym razem garmin pokazał dystans 5,08km – ze względu na wykopki musieliśmy na początku pobiec troszkę inną trasą niż 2 lata temu - pozostała część trasy bez zmian - ten sam zbieg i ten sam podbieg o tej samej długości. Pogoda bardzo dobra – w Rzeszowie rano było zimno i padał deszcz ale w Sanoku nie padało i w południe było ok. 11 stopni.
Na bieg pojechaliśmy w 7 osób: Jola, Michał i Łukasz z Maciejem oraz ja i Renia z Gabrielem. Z Rzeszowa ze znanych mi osób była jeszcze Matylda Szlęzak z trenerem Piotrkiem Kowalem i Janusz Samolewicz.
Wygrał Jakub Rygiel (15:56) przed Hubertem Wierdak (16:16) i naszym Michałem (16:32). Wśród kobiet wygrała Matylda Szlęzak (18:12) przed Izą Zatorską (19:00) i Joanną Wasilewską (19:47). W kategorii K35 Renia była pierwsza, a Jola druga. Janusz wygrał kategorię M55 z czasem 20:35. Oprócz biegu głównego był bieg na dystansie o połowę krótszym - tutaj wygrał Łukasz, który z nami przyjechał reprezentujący Resovię Rzeszów.
Na głównym dystansie startowało 50 osób. Ja zająłem miejsce 9 z czasem 17:34 co wg garmina na dystansie 5,08km dało średnią prędkość 3:27m/km - dwa lata temu miałem średnią 3:38m/km :). Nie było kategorii M30 – była kategoria M20-40 i w tej kategorii zająłem 4 miejsce tracąc do trzeciego miejsca 3 sekundy. Mój odwieczny rywal Grzesiek Fedak tym razem przybiegł za mną na miejscu 12 z czasem 17:51 (po nocy spędzonej w pracy). :)
W tym biegu moim głównym celem było dobrze się zabawić. Taktykę miałem taką, żeby ustawić się za Grześkiem i nie odpuścić nie bacząc na konsekwencje, które ze względu na obrany cel nie miały znaczenia – spodziewałem się szalonego tempa na pierwszym kilometrze w granicy 3:05-3:10m/km.
Początek biegu trochę trudny technicznie. Nie startowaliśmy tym razem z bramy szkoły, a z ulicy poniżej bramy. Kilkadziesiąt metrów prosto i skręt w lewo - tutaj było wąsko ze względu na zaparkowane samochody, nierówno i ślisko. Później znowu skręt w lewo i już po chwili zrobiło się szeroko ( kostka) - tutaj doszedłem Grześka, za którym biegła Matylda. Czołówka już wysforowała się do przodu. Zaraz potem zbieg i w efekcie pierwszy kilometr wyszedł w 3:00m/km – tak szybko jeszcze nigdy nie zaczynałem biegu :). Na drugim kilometrze tempo siadło – nie chciałem się cały czas wieźć za Grześkiem a po za tym czułem się dość dobrze więc objąłem prowadzenie – ten kilometr gdzie było mniej więcej płasko wyszedł w 3:21m/km. Nie miałem zamiaru odrywać się od rywala z tyłu ale czułem, że powoli jednak to robię. Trzeci kilometr w większości pod górkę w 3:50 – myślałem po doświadczeniach sprzed dwóch lat, że ten podbieg będzie jednak bardziej stromy :). Po tym podbiegu już na drugiej pętli minąłem jednego z rywali, a na zbiegu kolejnego. Czwarty kilometr w 3:20. Piąty kilometr to znów walka z podbiegiem – próbowałem doścignąć kolejnego zawodnika i nawet zbliżyłem się na 5 metrów ale później osłabłem i myślałem już tylko o mecie. Finisz na najbardziej stromej części podbiegu – tutaj na ok. 100 metrów przed metą stał Piotrek, który tak mnie zdopingował, że wrzuciłem wyższy bieg, minąłem błyskawicznie rywala i jeszcze Mu dołożyłem 5 sekund - lubię taką zabawę. :)
Gabriel był 24 z czasem 20:14, a Maciej 37 z czasem 23:29.:)
|
bravo dla Was!
my biegaliśmy również "piątke" (atestowaną) i niestety znowu mi się nie udało :/ hehehe :) 18:10 czas końcowy byłem 7 w kategori seniorów ale co najbardziej boli to że przegrałem z kolegą z klubu aż o 25s :/ myślałem że jak odpuszcze na początku to go dogonie później niestety ja również za bardzo osłabłem :) 5 była atestowana i płaska prawie jak stół także można było się fajnie pobawić jeśli ktoś był w formie :) Natka była 3 generalnie ale myśle że sama na pisze co i jak:)
1-raz reprezentowałem klub frncuski i w drużynówce zajeliśmy 1 miejsce to taki drobny sukces i wkład każdego z nas, foteczki może jakieś rzuce później pozdrawiamy |
|
| | | |
|
| 2012-10-28, 14:54
2012-10-28, 13:24 - pełzacz napisał/-a:
bravo dla Was!
my biegaliśmy również "piątke" (atestowaną) i niestety znowu mi się nie udało :/ hehehe :) 18:10 czas końcowy byłem 7 w kategori seniorów ale co najbardziej boli to że przegrałem z kolegą z klubu aż o 25s :/ myślałem że jak odpuszcze na początku to go dogonie później niestety ja również za bardzo osłabłem :) 5 była atestowana i płaska prawie jak stół także można było się fajnie pobawić jeśli ktoś był w formie :) Natka była 3 generalnie ale myśle że sama na pisze co i jak:)
1-raz reprezentowałem klub frncuski i w drużynówce zajeliśmy 1 miejsce to taki drobny sukces i wkład każdego z nas, foteczki może jakieś rzuce później pozdrawiamy |
Ja również gratuluje wczorajszego startu!
Fajnie traktować bieganie jako zabawe, choć czasem fajnie jest się spiąć by zrobić życiówkę.
Na zawody przyjechaliśmy na ostatnią chwile i mieliśmy zaledwie 20 min czasu na rozgrzewke (temp. ok 5 stopni)ale nie ma co narzekać;)
Mi Garmin pokazał 5km i 60m ale wliczając pomiar błędu myśle że była równa piątka, traska ulicami miasta, raczej płaska z kilkoma zakrętmi, do 4 km biegłam z koleżanką z klubu na 600m przed metą zaczęła mi uciekać i w sumie była lepsza o jakieś 16 sekund, zabrakło pary na dobry finish ale i tak biorąc pod uwage 2 starty na 5 km w Rzeszowie czas dużo lepszy 19:47, 3 miejsce w generalce i kolejny pucharek do kolekcji. Godzine później odbył się bieg na 10km gdzie poziom był już nieco wyższy (chyba z racji nagród finansowych;) pierwsza dwunastka panów poniżej 30min (prawie sami kenijczycy i ich sąsiedzi) nasz kolega z klubu z czasem 31:55 zajął skromne 27 miejsce, wśród kobiet poziom również wysoki pierwsza ósemnka poniżej 35 min, w tym pierwsza kobieta ukończyła zawody z czasem 31:28, imponujące!
Zawody uważam za udane;) teraz należny odpoczynek i dobry polski obiadek;)
ps. i gratulacje dla męża za zrobienie życiówki!następnym razem będzie jeszcze lepiej;)
pozdrawiamy!!! |
|
| | | |
|
| 2012-10-28, 16:52 Nie mój Frankfurt
2012-10-28, 14:54 - natka napisał/-a:
Ja również gratuluje wczorajszego startu!
Fajnie traktować bieganie jako zabawe, choć czasem fajnie jest się spiąć by zrobić życiówkę.
Na zawody przyjechaliśmy na ostatnią chwile i mieliśmy zaledwie 20 min czasu na rozgrzewke (temp. ok 5 stopni)ale nie ma co narzekać;)
Mi Garmin pokazał 5km i 60m ale wliczając pomiar błędu myśle że była równa piątka, traska ulicami miasta, raczej płaska z kilkoma zakrętmi, do 4 km biegłam z koleżanką z klubu na 600m przed metą zaczęła mi uciekać i w sumie była lepsza o jakieś 16 sekund, zabrakło pary na dobry finish ale i tak biorąc pod uwage 2 starty na 5 km w Rzeszowie czas dużo lepszy 19:47, 3 miejsce w generalce i kolejny pucharek do kolekcji. Godzine później odbył się bieg na 10km gdzie poziom był już nieco wyższy (chyba z racji nagród finansowych;) pierwsza dwunastka panów poniżej 30min (prawie sami kenijczycy i ich sąsiedzi) nasz kolega z klubu z czasem 31:55 zajął skromne 27 miejsce, wśród kobiet poziom również wysoki pierwsza ósemnka poniżej 35 min, w tym pierwsza kobieta ukończyła zawody z czasem 31:28, imponujące!
Zawody uważam za udane;) teraz należny odpoczynek i dobry polski obiadek;)
ps. i gratulacje dla męża za zrobienie życiówki!następnym razem będzie jeszcze lepiej;)
pozdrawiamy!!! |
Gratulacje Natalka dla Was obojga. Ja nie mogę się pochwalić własnymi wynikami.Na razie musi mi wystaczyć radość z ukańczenia biegów.I prawdę mówiąc wystarcza. Ale właśnie przed chwilą zobaczyłam wyniki naszego kolegi Józia Kubika, który biegł maraton we Frankfurcie. Biegł z zapaleniem korzonków i miał czas netto:2:55:20! Dla mnie to naprawdę coś niezwykłego. |
|
| | | |
|
| 2012-10-28, 19:33
2012-10-28, 16:52 - jola65 napisał/-a:
Gratulacje Natalka dla Was obojga. Ja nie mogę się pochwalić własnymi wynikami.Na razie musi mi wystaczyć radość z ukańczenia biegów.I prawdę mówiąc wystarcza. Ale właśnie przed chwilą zobaczyłam wyniki naszego kolegi Józia Kubika, który biegł maraton we Frankfurcie. Biegł z zapaleniem korzonków i miał czas netto:2:55:20! Dla mnie to naprawdę coś niezwykłego. |
widać tak mu było spieszno do łóżka korzonki wygrzewać, że tak szybko do mety doleciał :)
a ja dzisiaj przebiegłem się popołudniu, pierwszy raz od dawna przy temperaturze prawie zerowej i mam nieco satysfakcji że się przemogłem i wyszedłem ulice na puste od ludzi grzejących się przy kominku/ciepłej herbacie/ zimnej wódce :) |
|
| | | |
|
| 2012-10-28, 19:50
Ładnie pomykacie. Im zimniej na dworze tym szybciej nóżkami przebieracie:)
Gratki dla Francuzów i Sokołów!
Ja nadal tylko truchtam i obserwuje kolano.
ps
Koszulki powinny być w połowie tygodnia. |
|
| | | |
|
| | | |
|
| 2012-10-28, 19:55
2012-10-28, 19:50 - TREBORUS napisał/-a:
Ładnie pomykacie. Im zimniej na dworze tym szybciej nóżkami przebieracie:)
Gratki dla Francuzów i Sokołów!
Ja nadal tylko truchtam i obserwuje kolano.
ps
Koszulki powinny być w połowie tygodnia. |
Trebi..
A co dolega Twojemu "kolanku"??? |
|
| | | |
|
| 2012-10-28, 20:24
2012-10-28, 19:55 - Marysieńka napisał/-a:
Trebi..
A co dolega Twojemu "kolanku"??? |
Pika mnie Maryś, pika:) Przeciążyłem je w perwszym pólroczu.
Jest już dużo lepiej ale do ideału trochę jeszcze brakuje. Mogę już przynajmniej lekko i bezboleśnie biegać:) |
|
| | | |
|
| 2012-10-28, 20:50
2012-10-28, 20:24 - TREBORUS napisał/-a:
Pika mnie Maryś, pika:) Przeciążyłem je w perwszym pólroczu.
Jest już dużo lepiej ale do ideału trochę jeszcze brakuje. Mogę już przynajmniej lekko i bezboleśnie biegać:) |
skoro pojawił się temat urazów to ja się wtrącę z pytaniem - co sądzicie o odzieży kompresyjnej - używacie na co dzień z pozytywnymi efektami?
zastanawiam się nad zamówieniem ale jeszcze nie wiem czy wysokich skarpet czy nagolenników bez stopek, z tym że sam nie wiem czy to naprawdę działa, czy bardziej to nowa moda i sposób na zarobek dla producentów. |
|
| | | |
|
| 2012-10-28, 21:13
2012-10-28, 20:50 - Robb Stark napisał/-a:
skoro pojawił się temat urazów to ja się wtrącę z pytaniem - co sądzicie o odzieży kompresyjnej - używacie na co dzień z pozytywnymi efektami?
zastanawiam się nad zamówieniem ale jeszcze nie wiem czy wysokich skarpet czy nagolenników bez stopek, z tym że sam nie wiem czy to naprawdę działa, czy bardziej to nowa moda i sposób na zarobek dla producentów. |
Moim zdaniem moda połączona z placebo. Mam skarpety oraz koszulkę z krótkim rękawem. Czasami jak mnie najdzie to nakładam na siebie dla odmiany:) |
|
| | | |
|
| 2012-10-28, 23:31 Witam.
|
| | | |
|
| | | |
|
| 2012-10-29, 09:47
2012-10-28, 21:13 - TREBORUS napisał/-a:
Moim zdaniem moda połączona z placebo. Mam skarpety oraz koszulkę z krótkim rękawem. Czasami jak mnie najdzie to nakładam na siebie dla odmiany:) |
Wśród triathlonistów odzież kompresyjna stosowana jest od dawna, a testy takiej odzieży (nie tylko skarpet) odnaleźć można na forach triathlonowych.
I myślę, że jednak to może w konsekwencji pomagać, ale na dłuższych dystansach. Warto potestować, chociaż nie są to tanie rzeczy;-)
|
|
| | | |
|
| 2012-10-29, 11:25
2012-10-28, 20:50 - Robb Stark napisał/-a:
skoro pojawił się temat urazów to ja się wtrącę z pytaniem - co sądzicie o odzieży kompresyjnej - używacie na co dzień z pozytywnymi efektami?
zastanawiam się nad zamówieniem ale jeszcze nie wiem czy wysokich skarpet czy nagolenników bez stopek, z tym że sam nie wiem czy to naprawdę działa, czy bardziej to nowa moda i sposób na zarobek dla producentów. |
Ja używam skarpet na maratonach i półmaratonach, ale trudno mi powiedzieć czy działają. Nogi rzeczywiście mniej bolą, ale może to efekt wytrenowania.
Bardzo sprawdzają się natomiast przy długich wyjazdach i innych okolicznościach gdzie trzeba spędzić kilka godzin w pozycji siedzącej. Jeżeli mam zmęczone treningiem nogi zawsze w takich okolicznościach zakładam i jest efekt pozytywny - ale nie gwarantuję, że to nie placebo :) |
|
| | | |
|
| 2012-10-29, 11:33
2012-10-28, 16:52 - jola65 napisał/-a:
Gratulacje Natalka dla Was obojga. Ja nie mogę się pochwalić własnymi wynikami.Na razie musi mi wystaczyć radość z ukańczenia biegów.I prawdę mówiąc wystarcza. Ale właśnie przed chwilą zobaczyłam wyniki naszego kolegi Józia Kubika, który biegł maraton we Frankfurcie. Biegł z zapaleniem korzonków i miał czas netto:2:55:20! Dla mnie to naprawdę coś niezwykłego. |
wielkie gratulacje dla Józia Kubika!!! juz po połówce kroiło się że padnie dobry wynik bravo :))) |
|
| | | |
|
| 2012-10-29, 12:16
Moje gratulacje dla startujących w weekend w kraju i za granicą. Widać sezon startowy cały czas trawa:) |
|
| | | |
|
| 2012-10-30, 07:45
Wybieram się dziś na Słocinę potruchtać po lesie w wolnym tempie prawdopodobnie gdzieś ok. godz. 14. Jak zawsze mam w aucie jedno miejsce wolne :) |
|
| | | |
|
| | | |
|
| 2012-10-30, 07:57
2012-10-30, 07:45 - Andrzej Cisek napisał/-a:
Wybieram się dziś na Słocinę potruchtać po lesie w wolnym tempie prawdopodobnie gdzieś ok. godz. 14. Jak zawsze mam w aucie jedno miejsce wolne :) |
Ja odpadam, przede wszystkim za wcześnie jak dla mnie:)
Miłego crossu:) |
|
| | | |
|
| 2012-10-30, 08:14
2012-10-30, 07:57 - GazEla napisał/-a:
Ja odpadam, przede wszystkim za wcześnie jak dla mnie:)
Miłego crossu:) |
Podejrzewam, że wszyscy odpadają – ostatnio nawet na późniejszy wyjazd nie było chętnych. Ewentualnie gdyby byli chętni na bieganie z czołówkami to mógłbym rozważyć późniejszy wyjazd np. o godz. 17. :) |
|
| | | |
|
| 2012-10-30, 11:02
2012-10-30, 08:14 - Andrzej Cisek napisał/-a:
Podejrzewam, że wszyscy odpadają – ostatnio nawet na późniejszy wyjazd nie było chętnych. Ewentualnie gdyby byli chętni na bieganie z czołówkami to mógłbym rozważyć późniejszy wyjazd np. o godz. 17. :) |
kurcze, lubię wyzwania.
Cross z czołówką czemu nie;)
kto jeszcze?! |
|