redakcja | kontakt | prenumerata | reklama | Jestes niezalogowany  |  ZALOGUJ  

AKTUALNOSCI
ARTYKUŁY
BLOGI
ENCYKLOPEDIA
FORUM
GALERIA
KALENDARZ
KONKURSY
LINKI
RANKING
SYLWETKI
WYNIKI
ZDJĘCIA
METRYKA WATKU DYSKUSYJNEGO
  Dyscyplina  
  Status  Wątek zamknięty ogólnodostępny
  Multi-Forum  Rzeszów biega - Rzeszowskie Gazele i Gepardy
  Wątek założył  tarzi (2011-05-09)
  Ostatnio komentował  GazEla (2013-09-04)
  Aktywnosc  Komentowano 4046 razy, czytano 52978 razy
  Lokalizacja
 Rzeszów
Wątek wielostronicowy, wyświetlana strona:    
1  2  3  4  5  6  7  8  9  10  11  12  13  14  15  16  17  18  19  
20  21  22  23  24  25  26  27  28  29  30  31  32  33  34  35  36  37  38  39  
40  41  42  43  44  45  46  47  48  49  50  51  52  53  54  55  56  57  58  59  
60  61  62  63  64  65  66  67  68  69  70  71  72  73  74  75  76  77  78  79  
80  81  82  83  84  85  86  87  88  89  90  91  92  93  94  95  96  97  98  99  
100  101  102  103  104  105  106  107  108  109  110  111  112  113  114  
115  116  117  118  119  120  121  122  123  124  125  126  127  128  129  
130  131  132  133  134  135  136  137  138  139  140  141  142  143  144  
145  146  147  148  149  150  151  152  153  154  155  156  157  158  159  
160  161  162  163  164  165  166  167  168  169  170  171  172  173  174  
175  176  177  178  179  180  181  182  183  184  185  186  187  188  189  
190  191  192  193  194  195  196  197  198  199  200  201  202  203  

POWRÓT DO LISTY WĄTKÓW DYSKUSYJNYCH



maciej65
Maciej Szpila

Ostatnio zalogowany
---


 2012-10-09, 21:34
 
2012-10-09, 17:50 - balon napisał/-a:

Przepraszam czy jest jakaś zmowa między fotografami by nie robić mi na trasie zdjęć?????????

LINK: http://rzeszow.gazeta.pl/rzeszow/51,34962,12626933.html?i=2
A na tym?
Całkiem fajnie złapany :)

  NAPISZ LIST DO AUTORA
  ZOBACZ GALERIĘ MOICH ZDJĘĆ (32 sztuk)


New Balanc...

Ostatnio zalogowany
2013-02-26
13:03

 2012-10-10, 00:57
 RABAT -20%
Witamy wszystkich biegaczy. Informujemy, że rabat na -20% dla Państwa został zaakceptowany przez nasz marketing. Przypominamy iż rabat obowiązuje na asortyment firmy New Balance i dotyczy produktów nieprzecenionych. Zapraszamy do naszego sklepu i życzymy udanych zakupów. Pozdrawiamy!

  NAPISZ LIST DO AUTORA

 



balon
Michał G±siorski

Ostatnio zalogowany
2023-09-25
11:31

 2012-10-10, 07:29
 
2012-10-09, 21:34 - maciej65 napisał/-a:

A na tym?
Całkiem fajnie złapany :)
A dzięki wielkie. Ale powie mi ktoś czy? i jak mogę to zdjęcie zapisać na dysku?

  NAPISZ LIST DO AUTORA
  ZOBACZ GALERIĘ MOICH ZDJĘĆ (1 sztuk)


partykaa
Andrzej Partyka

Ostatnio zalogowany
2015-05-12
11:42

 2012-10-10, 12:18
 Szukam chętnych na Maraton Beskidy
Witam wybieram się na Maraton Beskidy i szukam chętnych. Będzie auto kwestia kiedy wyjazd i dograć temat z noclegami

  NAPISZ LIST DO AUTORA


Robb Stark
Tomasz Szalacha

Ostatnio zalogowany
2014-12-20
10:31

 2012-10-10, 16:36
 zdjęcie
2012-10-10, 07:29 - balon napisał/-a:

A dzięki wielkie. Ale powie mi ktoś czy? i jak mogę to zdjęcie zapisać na dysku?
Wejdź na tą stronę, kliknij w "plik" i następnie w "zapisz stronę jako". Wybierz opcję żeby ją zapisało jako "kompletna strona www" i automatycznie w folderze z tą stroną zapisanym na dysku będziesz miał m. in. swoje zdjęcie.
A jakby coś Ci nie działało z tym sposobem to wyślij mi adres swojego maila, mi się udało to zdjęcie zapisać to Ci je po prostu mailem prześlę :)

EDIT: ale ze mnie gapa - przecież w wyzitówce masz swój adres :)
w takim razie nie musisz już się trudzić, ja Ci to zdjęcie mailem właśnie wysyłam.
pozdro

  NAPISZ LIST DO AUTORA
  PRZECZYTAJ MÓJ BLOG (2 wpisów)
  ZOBACZ GALERIĘ MOICH ZDJĘĆ (3 sztuk)


WYPI70
PIOTR WYCZAWSKI

Ostatnio zalogowany
2024-01-25
14:29

 2012-10-11, 10:09
 Festiwal Biegowy w Nowinach
W dzisiejszych Nowinach jest specjalny dodatek o Festiwalu Biegowym w Rzeszowie.

  NAPISZ LIST DO AUTORA
  PRZECZYTAJ MÓJ BLOG (1 wpisów)
  ZOBACZ GALERIĘ MOICH ZDJĘĆ (4 sztuk)


balon
Michał G±siorski

Ostatnio zalogowany
2023-09-25
11:31

 2012-10-12, 09:37
 
2012-10-10, 16:36 - Robb Stark napisał/-a:

Wejdź na tą stronę, kliknij w "plik" i następnie w "zapisz stronę jako". Wybierz opcję żeby ją zapisało jako "kompletna strona www" i automatycznie w folderze z tą stroną zapisanym na dysku będziesz miał m. in. swoje zdjęcie.
A jakby coś Ci nie działało z tym sposobem to wyślij mi adres swojego maila, mi się udało to zdjęcie zapisać to Ci je po prostu mailem prześlę :)

EDIT: ale ze mnie gapa - przecież w wyzitówce masz swój adres :)
w takim razie nie musisz już się trudzić, ja Ci to zdjęcie mailem właśnie wysyłam.
pozdro
Dzięki wielkie. Jestem trochę a-informatyczny :D
Tak jest jak się od małego po podwórku biegało zamiast przed komputerem z kolegami :)
Myślę, że wiece jak to jest.

  NAPISZ LIST DO AUTORA
  ZOBACZ GALERIĘ MOICH ZDJĘĆ (1 sztuk)

 



balon
Michał G±siorski

Ostatnio zalogowany
2023-09-25
11:31

 2012-10-12, 10:00
 Naoczna relacja z Półmaratonu
Czy was to interesuje czy nie... to i tak napisałem :P

Po 5 latach nieobecności półmaraton wrócił do Rzeszowa w ramach Festiwalu Biegowego Forum Ekonomicznego.
To był mój półmaratoński debiut który uważam za udany.
Szykowałem się pod ten bieg cały sierpień i wrzesień.
Trenowałem sam i sam pisałem sobie plany treningowe, miałem lekkie obawy czy wszystko jest ok bo układanie planu pod półmaraton to całkiem inna bajka niż układanie planu do choćby nawet wyścigu na 10km. Brakowało mi doświadczenia na tej płaszczyźnie, więc konsultowałem się z innymi bardziej doświadczonymi biegaczami.
W trakcie przygotowań wszystko wyglądało nieźle. Od samego początku wszystkie treningi robiłem tak by w debiucie pobiec 1godz i 10 min. Na taki czas oceniałem swoje możliwości i taki czas wychodził z tabelek które przedstawiają prawdopodobny wynik na dłuższym dystansie w odniesieniu do życiówki z dystansu krótszego. Wiadomo jest to zaawansowana matematyka i statystyka oparta o bardzo poważne badania naukowe. Ale właśnie... jest to tylko teoria która czasem (przeważnie) nijak ma się do praktyki.
Wracając do biegania. Jak już wspomniałem na taki czas wykonywałem treningi i w trakcie przygotowań nabierałem coraz większego respektu do dystansu i czasu w którym chce go pokonać. By pokonać dystans 21km i 97m w czasie równym 1godzina i 10min należy każdy kilometr przebiec z prędkością około 3 min i 19 sekund.
Przygotowania szły dobrze na 4 tyg przed startem treningi były najcięższe ale biegało mi się dobrze i bez większych problemów. Czułem, że forma pnie się w górę. Starty kontrolne też wskazywały, że jest nieźle. Ostatnie 2 tyg przed startem zacząłem zmniejszać objętość i obciążenia. Zaczęło mi się biegać coraz ciężej, więc tylko utwierdziłem się w przekonaniu, że trzeba zacząć odpoczywać i łapać tzw "luz". Miałem co prawda obawy czy wszystko zrobiłem dobrze, czy nie popełniłem jakiegoś błędu, czy może nie trenowałem zbyt mocno na swoje możliwości albo czy czasem nie powinienem zrobić więcej. Czasu już było mało więc przestałem się zamartwiać tymi wszystkimi szczegółami ponieważ wiem, że w treningu najważniejsza jest wiara w jego słuszność i przyniesienie oczekiwanych skutków. Kiedy nie ma tej wiary żaden trening nie przyniesie rezultatów.
Ostatni tydzień składał się bardziej z przygotowania mentalnego i odżywczego. Podczas tego tygodnia w środę wykonałem jeden mocniejszy trening 10x400m, żeby złapać jeszcze trochę szybkości. W czasie tego tygodnia stosowałem dietę ładującą. Polega ona na spożywaniu przez 3 dni samego białka po czym następne 3 dni jakie zostały do startu spożywa się dużą ilość węglowodanów. W trakcie spożywania samego białka treningi wykonuję się praktycznie normalnie by do reszty wyczerpać wszystkie zapasy zmagazynowanego glikogenu. Treningi w tym czasie przychodzą z wielką trudnością, na krótkich wybieganiach człowiek nie ma siły biec, ciągle chce się spać ale najgorsza jest chyba w tym czasie chęć zjedzenia czegoś słodkiego. Na treningach uważałem i nie bałem się zwolnić a nawet odpuścić. Kontynuowanie treningu za wszelką cenę nie ma sensu gdyż mogą pojawić się omdlenia i człowiek sobie tylko więcej zaszkodzi jak pomoże. Po tym "zabiegu" można się w końcu najeść 3 dni praktycznie samych węglowodanów które dzięki takiej diecie odkładają się w mięśniach i w wątrobie w postaci glikogenu oraz magazynują się w większej ilości niż normalnie. U mnie na stole codziennie gościło spaghetti oraz ryż i kasza ze wszystkimi możliwymi dodatkami warzywno-mięsnymi.

Po ciężkich przygotowaniach nadszedł dzień startu... mokry dzień startu. Deszcz padał od samego rana. Temperatura (12 stopni Celsjusza) była idealna, prawie bezwietrzny dzień też napawał optymizmem, jedynie ten deszcz no ale nie można mieć wszystkiego. Na rozgrzewce zrobiłem rozpoznanie dotyczące rywali. Jeszcze dzień wcześniej na listach startowych z mocnych zawodników byli sami Ukraińcy. Więc byłem pewien, że honoru Polaków będę znowu musiał bronić sam. Ale przed samym biegiem w trakcie rozgrzewki spotkałem Kubę i byłem już pewien kto zrobi to lepiej ode mnie. Po starcie honorowym z runku głównego odbył się trucht w stronę ul. 3go maja gdzie odbył się start ostry.
Chwila oczekiwania... wystrzał ! Ruszyłem od razu z czołówką ale już po 1km stwierdziłem, że tempo jest za szybkie. Odpuściłem tempo chłopaków i zacząłem próbować swoim równym rytmem "wejść" w ten bieg, zauważyłem, że Fiskovicz również zwalnia i postanowiłem jeszcze go dojść i przytrzymać jego tempo. Zawsze lepiej biec z rywalem u boku. Niestety on również w mojej ocenie zaczął za szybko (co na mecie zresztą się sprawdziło) i już od 3km musiałem biec sam. Samotna wizja całego biegu i samemu narzucania sobie tempa nie pocieszała mnie ale próbowałem wyłączyć myślenie i po prostu robić swoje. Pomagały w tym długie proste na ulicy Dąbrowskiego i obwodnicy Rzeszowa. Gdy wbiegłem na most zamkowy ok 8 km i zaraz potem na ul Szopena (gdzie odbywał się bieg na 5 km) i zacząłem mijać biegaczy startujących w biegu na 5 km oraz samochody stojące lub toczące się w korku spowodowanym naszym biegiem, poczułem, że naprawdę dobrze i szybko biegnę. Odcinek w centrum miasta i wokół rynku był naprawdę najlepszą częścią trasy. Doping znajomych i nie tylko, dawał niesamowitego powera. Aż gęsiej skórki dostałem. Na nawrotce wokół studni na rzeszowskim rynku zobaczyłem, że starta do Ukrainca wynosi ok 300m, może trochę więcej. Złapałem izotonik który przygotowałem sobie indywidualnie w bidonie i poprosiłem mamę by podała mi go na ul 3 maja. Wtedy pomyślałem, że jeszcze kupa dystansu do końca i wszystko może się zdarzyć, można spróbować powalczyć z rywalem z przodu. Na 12 km rozpocząłem pościg, długie proste znowu pozwalały mi na obserwację rywala. Narzuciłem sobie szybsze tempo które podkręcałem mocną pracą rąk. Powtarzałem sobie cały czas, że uda mi się i dzisiaj z nim wygram. Zacząłem zbliżać się do swojego rywala by dojść go ostatecznie na 15 km przy punkcie odżywczym z którego jeszcze do tej pory nie korzystałem. Złapałem za kubek z izotonikiem, oczywiście jak zwykle większość napoju znalazła się na mojej koszulce i spodenkach a nie w ustach ale to już było nie ważne. Złapałem rywala i to było najważniejsze, "przytrzymałem" go chwilę żeby odpocząć po pościgu. Przebiegliśmy razem nie więcej niż 1 km, strząsnąłem swoimi ramionami by trochę je rozluźnić i dać im odpocząć, po czym zacząłem znowu wracać do mocnej pracy rąk i narzucania szybszego tempa. Zależało mi na czasie więc przestałem się przejmować rywalem na plecach. Już po chwili nie słyszałem jego oddechu i tupania za sobą. Bez odwracania się za siebie zacząłem walkę o czas. Już na moście zamkowym wiedziałem, że nic mi nie odbierze przyjemności tego biegu. Zostało 3km i czułem już duże zmęczenie nóg pomimo tego pędziłem przed siebie. Już niedaleko, coraz bliżej, kolejne kilometry ginęły pod stopami. Jeszcze tylko podbieg ulicą Grunwaldzką na rynek, jeszcze troszkę z siebie wycisnąć na finiszu. Wbiegam na rynek widzę zegar, znowu to sobie zrobiłem, znowu zrobiłem sobie niespodziankę na mecie, wystartowałem przecież bez zegarka tak jak lubię i przez cały bieg nie wiedziałem na jaki czas biegnę (polecam wszystkim). Zegar wskazuje 1 09:40...41...42... itd zacisnąłem pięść w geście zadowolenia i tryumfu. Udało się pobiec debiut poniżej 1h 10min. Po przekroczeniu mety jeszcze podskok radości, nie czułem zmęczenia to efekt adrenaliny której przypływ czułem na finiszu.
Dzięki za doping wszystkim,
Podziękowania i szacunek dla rywali oraz dla wszystkich którzy biegli w ten dzień w półmaratonie Rzeszowskim.

  NAPISZ LIST DO AUTORA
  ZOBACZ GALERIĘ MOICH ZDJĘĆ (1 sztuk)


mgajews
Marek Gajewski

Ostatnio zalogowany
2021-04-18
13:31

 2012-10-12, 21:10
 
2012-10-12, 10:00 - balon napisał/-a:

Czy was to interesuje czy nie... to i tak napisałem :P

Po 5 latach nieobecności półmaraton wrócił do Rzeszowa w ramach Festiwalu Biegowego Forum Ekonomicznego.
To był mój półmaratoński debiut który uważam za udany.
Szykowałem się pod ten bieg cały sierpień i wrzesień.
Trenowałem sam i sam pisałem sobie plany treningowe, miałem lekkie obawy czy wszystko jest ok bo układanie planu pod półmaraton to całkiem inna bajka niż układanie planu do choćby nawet wyścigu na 10km. Brakowało mi doświadczenia na tej płaszczyźnie, więc konsultowałem się z innymi bardziej doświadczonymi biegaczami.
W trakcie przygotowań wszystko wyglądało nieźle. Od samego początku wszystkie treningi robiłem tak by w debiucie pobiec 1godz i 10 min. Na taki czas oceniałem swoje możliwości i taki czas wychodził z tabelek które przedstawiają prawdopodobny wynik na dłuższym dystansie w odniesieniu do życiówki z dystansu krótszego. Wiadomo jest to zaawansowana matematyka i statystyka oparta o bardzo poważne badania naukowe. Ale właśnie... jest to tylko teoria która czasem (przeważnie) nijak ma się do praktyki.
Wracając do biegania. Jak już wspomniałem na taki czas wykonywałem treningi i w trakcie przygotowań nabierałem coraz większego respektu do dystansu i czasu w którym chce go pokonać. By pokonać dystans 21km i 97m w czasie równym 1godzina i 10min należy każdy kilometr przebiec z prędkością około 3 min i 19 sekund.
Przygotowania szły dobrze na 4 tyg przed startem treningi były najcięższe ale biegało mi się dobrze i bez większych problemów. Czułem, że forma pnie się w górę. Starty kontrolne też wskazywały, że jest nieźle. Ostatnie 2 tyg przed startem zacząłem zmniejszać objętość i obciążenia. Zaczęło mi się biegać coraz ciężej, więc tylko utwierdziłem się w przekonaniu, że trzeba zacząć odpoczywać i łapać tzw "luz". Miałem co prawda obawy czy wszystko zrobiłem dobrze, czy nie popełniłem jakiegoś błędu, czy może nie trenowałem zbyt mocno na swoje możliwości albo czy czasem nie powinienem zrobić więcej. Czasu już było mało więc przestałem się zamartwiać tymi wszystkimi szczegółami ponieważ wiem, że w treningu najważniejsza jest wiara w jego słuszność i przyniesienie oczekiwanych skutków. Kiedy nie ma tej wiary żaden trening nie przyniesie rezultatów.
Ostatni tydzień składał się bardziej z przygotowania mentalnego i odżywczego. Podczas tego tygodnia w środę wykonałem jeden mocniejszy trening 10x400m, żeby złapać jeszcze trochę szybkości. W czasie tego tygodnia stosowałem dietę ładującą. Polega ona na spożywaniu przez 3 dni samego białka po czym następne 3 dni jakie zostały do startu spożywa się dużą ilość węglowodanów. W trakcie spożywania samego białka treningi wykonuję się praktycznie normalnie by do reszty wyczerpać wszystkie zapasy zmagazynowanego glikogenu. Treningi w tym czasie przychodzą z wielką trudnością, na krótkich wybieganiach człowiek nie ma siły biec, ciągle chce się spać ale najgorsza jest chyba w tym czasie chęć zjedzenia czegoś słodkiego. Na treningach uważałem i nie bałem się zwolnić a nawet odpuścić. Kontynuowanie treningu za wszelką cenę nie ma sensu gdyż mogą pojawić się omdlenia i człowiek sobie tylko więcej zaszkodzi jak pomoże. Po tym "zabiegu" można się w końcu najeść 3 dni praktycznie samych węglowodanów które dzięki takiej diecie odkładają się w mięśniach i w wątrobie w postaci glikogenu oraz magazynują się w większej ilości niż normalnie. U mnie na stole codziennie gościło spaghetti oraz ryż i kasza ze wszystkimi możliwymi dodatkami warzywno-mięsnymi.

Po ciężkich przygotowaniach nadszedł dzień startu... mokry dzień startu. Deszcz padał od samego rana. Temperatura (12 stopni Celsjusza) była idealna, prawie bezwietrzny dzień też napawał optymizmem, jedynie ten deszcz no ale nie można mieć wszystkiego. Na rozgrzewce zrobiłem rozpoznanie dotyczące rywali. Jeszcze dzień wcześniej na listach startowych z mocnych zawodników byli sami Ukraińcy. Więc byłem pewien, że honoru Polaków będę znowu musiał bronić sam. Ale przed samym biegiem w trakcie rozgrzewki spotkałem Kubę i byłem już pewien kto zrobi to lepiej ode mnie. Po starcie honorowym z runku głównego odbył się trucht w stronę ul. 3go maja gdzie odbył się start ostry.
Chwila oczekiwania... wystrzał ! Ruszyłem od razu z czołówką ale już po 1km stwierdziłem, że tempo jest za szybkie. Odpuściłem tempo chłopaków i zacząłem próbować swoim równym rytmem "wejść" w ten bieg, zauważyłem, że Fiskovicz również zwalnia i postanowiłem jeszcze go dojść i przytrzymać jego tempo. Zawsze lepiej biec z rywalem u boku. Niestety on również w mojej ocenie zaczął za szybko (co na mecie zresztą się sprawdziło) i już od 3km musiałem biec sam. Samotna wizja całego biegu i samemu narzucania sobie tempa nie pocieszała mnie ale próbowałem wyłączyć myślenie i po prostu robić swoje. Pomagały w tym długie proste na ulicy Dąbrowskiego i obwodnicy Rzeszowa. Gdy wbiegłem na most zamkowy ok 8 km i zaraz potem na ul Szopena (gdzie odbywał się bieg na 5 km) i zacząłem mijać biegaczy startujących w biegu na 5 km oraz samochody stojące lub toczące się w korku spowodowanym naszym biegiem, poczułem, że naprawdę dobrze i szybko biegnę. Odcinek w centrum miasta i wokół rynku był naprawdę najlepszą częścią trasy. Doping znajomych i nie tylko, dawał niesamowitego powera. Aż gęsiej skórki dostałem. Na nawrotce wokół studni na rzeszowskim rynku zobaczyłem, że starta do Ukrainca wynosi ok 300m, może trochę więcej. Złapałem izotonik który przygotowałem sobie indywidualnie w bidonie i poprosiłem mamę by podała mi go na ul 3 maja. Wtedy pomyślałem, że jeszcze kupa dystansu do końca i wszystko może się zdarzyć, można spróbować powalczyć z rywalem z przodu. Na 12 km rozpocząłem pościg, długie proste znowu pozwalały mi na obserwację rywala. Narzuciłem sobie szybsze tempo które podkręcałem mocną pracą rąk. Powtarzałem sobie cały czas, że uda mi się i dzisiaj z nim wygram. Zacząłem zbliżać się do swojego rywala by dojść go ostatecznie na 15 km przy punkcie odżywczym z którego jeszcze do tej pory nie korzystałem. Złapałem za kubek z izotonikiem, oczywiście jak zwykle większość napoju znalazła się na mojej koszulce i spodenkach a nie w ustach ale to już było nie ważne. Złapałem rywala i to było najważniejsze, "przytrzymałem" go chwilę żeby odpocząć po pościgu. Przebiegliśmy razem nie więcej niż 1 km, strząsnąłem swoimi ramionami by trochę je rozluźnić i dać im odpocząć, po czym zacząłem znowu wracać do mocnej pracy rąk i narzucania szybszego tempa. Zależało mi na czasie więc przestałem się przejmować rywalem na plecach. Już po chwili nie słyszałem jego oddechu i tupania za sobą. Bez odwracania się za siebie zacząłem walkę o czas. Już na moście zamkowym wiedziałem, że nic mi nie odbierze przyjemności tego biegu. Zostało 3km i czułem już duże zmęczenie nóg pomimo tego pędziłem przed siebie. Już niedaleko, coraz bliżej, kolejne kilometry ginęły pod stopami. Jeszcze tylko podbieg ulicą Grunwaldzką na rynek, jeszcze troszkę z siebie wycisnąć na finiszu. Wbiegam na rynek widzę zegar, znowu to sobie zrobiłem, znowu zrobiłem sobie niespodziankę na mecie, wystartowałem przecież bez zegarka tak jak lubię i przez cały bieg nie wiedziałem na jaki czas biegnę (polecam wszystkim). Zegar wskazuje 1 09:40...41...42... itd zacisnąłem pięść w geście zadowolenia i tryumfu. Udało się pobiec debiut poniżej 1h 10min. Po przekroczeniu mety jeszcze podskok radości, nie czułem zmęczenia to efekt adrenaliny której przypływ czułem na finiszu.
Dzięki za doping wszystkim,
Podziękowania i szacunek dla rywali oraz dla wszystkich którzy biegli w ten dzień w półmaratonie Rzeszowskim.
Swietna relacja Michał, jeszcze raz gratuluję walki i wyniku!!!
pozdrawiam

  NAPISZ LIST DO AUTORA
  ZOBACZ GALERIĘ MOICH ZDJĘĆ (5 sztuk)


mgajews
Marek Gajewski

Ostatnio zalogowany
2021-04-18
13:31

 2012-10-12, 21:12
 
A we wczorajszych Nowinach jest wywiad z Natalią:)

  NAPISZ LIST DO AUTORA
  ZOBACZ GALERIĘ MOICH ZDJĘĆ (5 sztuk)


mgajews
Marek Gajewski

Ostatnio zalogowany
2021-04-18
13:31

 2012-10-12, 21:24
 
Czy wybieracie się na 15-kę do Tarnobrzega w niedzielę?

  NAPISZ LIST DO AUTORA
  ZOBACZ GALERIĘ MOICH ZDJĘĆ (5 sztuk)


GrzegorzS
Grzegorz ¦lęzak

Ostatnio zalogowany
2015-04-21
19:47

 2012-10-13, 14:03
 
Dzisiaj na Resovii był test Coopera, udało mi się zrobić 8 pętli (3220m.), cieszy mnie ten wynik. Jest poprawa z 2880 m w zeszłym roku. Na finiszu słyszałem za sobą głos Michała jak dopinguje Andrzeja (drąc się mu nad uchem - daaaaajeeeeesz mocniej, biegł i krzyczał) co i trochę mi dodało sił w końcówce, ale i tak mnie obaj zdublowali na mecie robiąc ponad 9 pętli, chyba 3640 metrów. Nieźle.

  NAPISZ LIST DO AUTORA
  ZOBACZ GALERIĘ MOICH ZDJĘĆ (63 sztuk)

 



Andrzej Ci...
Andrzej Cisek

Ostatnio zalogowany
2018-01-15
22:56

 2012-10-13, 17:33
 
2012-10-13, 14:03 - GrzegorzS napisał/-a:

Dzisiaj na Resovii był test Coopera, udało mi się zrobić 8 pętli (3220m.), cieszy mnie ten wynik. Jest poprawa z 2880 m w zeszłym roku. Na finiszu słyszałem za sobą głos Michała jak dopinguje Andrzeja (drąc się mu nad uchem - daaaaajeeeeesz mocniej, biegł i krzyczał) co i trochę mi dodało sił w końcówce, ale i tak mnie obaj zdublowali na mecie robiąc ponad 9 pętli, chyba 3640 metrów. Nieźle.
Bez przesady. Wyszło skromne 3630m. Pogoda prawie idealna do biegania – niezbyt ciepło. pochmurnie, trochę wilgotno i bezwietrznie. Start był trochę dziwnie ustawiony i o ile znaczniki na 200 i 400m były dobrze zlokalizowane to te na 100 i 300m były o ok. 10 metrów za wcześnie. Założenia miałem te co zwykle – pobiec w tempie 3:20 i zrobić 3600m. Do tej pory miałem tylko 3540m z wiosny. Tym razem miałem do pomocy Michała, który podjął się podyktować mi odpowiednie tempo.
Pierwszy kilometr dość wolno – 3:27m/km (miało być 3:20 ale wyszło wolniej przez te złe oznaczenia). Drugi i trzeci kilometr mimo dublowania kolejnych zawodników szybciej - 3:18 i 3:21. Na 3000m czas 10:06 czyli 6 sekund za wolno (poprzedni najlepszy czas z wiosny 10:12). Ostatni odcinek dł. ok. 630m w tempie 2:59 wg garmina ale na pewno było wolniej bo tak szybko to ja nie biegam – w najlepszym przypadku pewnie coś 3:05-3:10. Na mecie ładne koszulki tym razem czerwone i dyplomy :)

  NAPISZ LIST DO AUTORA


Andrzej Ci...
Andrzej Cisek

Ostatnio zalogowany
2018-01-15
22:56

 2012-10-13, 18:04
 
Dla tych co nie czytali jeszcze wywiadu z naszą Natalką :)

  NAPISZ LIST DO AUTORA


natka
Natalia Kowalska-Chmiel

Ostatnio zalogowany
2020-01-23
22:35

 2012-10-13, 21:43
 
Gratulacje! super wyniki! My jakoś nie mamy szczęścia się załapać na Coopera w Polsce:)

Andrzej co to za monstrum wygrzebałeś;) masakra mogli mi zrobić jakiś retusz;)

ps. my właśnie wróciliśmy z dalekiej wyprawy w poszukiwaniu pracy (wyszło ok. 1500km w obie strony) było owocnie, mamy 2 możliwosci i narazie jeszcze nie zdecydowaliśmy, którą wybrać ale w poniedziałek wszystko będzie jasne.

pozdrówka

  NAPISZ LIST DO AUTORA
  PRZECZYTAJ MÓJ BLOG (3 wpisów)
  ZOBACZ GALERIĘ MOICH ZDJĘĆ (65 sztuk)


TREBI
Robert Korab

Ostatnio zalogowany
---


 2012-10-13, 22:01
 
2012-10-13, 21:43 - natka napisał/-a:

Gratulacje! super wyniki! My jakoś nie mamy szczęścia się załapać na Coopera w Polsce:)

Andrzej co to za monstrum wygrzebałeś;) masakra mogli mi zrobić jakiś retusz;)

ps. my właśnie wróciliśmy z dalekiej wyprawy w poszukiwaniu pracy (wyszło ok. 1500km w obie strony) było owocnie, mamy 2 możliwosci i narazie jeszcze nie zdecydowaliśmy, którą wybrać ale w poniedziałek wszystko będzie jasne.

pozdrówka
Zdjątko fajne Nata, wywiad też:)
Zapomniałaś tylko dodać że byłaś pewnie na lekkim dopingu;)
Pozdrówka:)

  NAPISZ LIST DO AUTORA
  PRZECZYTAJ MÓJ BLOG (241 wpisów)
  ZOBACZ GALERIĘ MOICH ZDJĘĆ (283 sztuk)


Andrzej Ci...
Andrzej Cisek

Ostatnio zalogowany
2018-01-15
22:56

 2012-10-13, 22:24
 
2012-10-13, 21:43 - natka napisał/-a:

Gratulacje! super wyniki! My jakoś nie mamy szczęścia się załapać na Coopera w Polsce:)

Andrzej co to za monstrum wygrzebałeś;) masakra mogli mi zrobić jakiś retusz;)

ps. my właśnie wróciliśmy z dalekiej wyprawy w poszukiwaniu pracy (wyszło ok. 1500km w obie strony) było owocnie, mamy 2 możliwosci i narazie jeszcze nie zdecydowaliśmy, którą wybrać ale w poniedziałek wszystko będzie jasne.

pozdrówka
Zdjęcie w oryginale wyszło bardzo fajnie - jak będziesz następnym razem w Polsce to się przekonasz - Renia kupiła dla Ciebie gazetkę. Ja niestety musiałem trochę pokombinować i dlatego to tak wygląda. :)

  NAPISZ LIST DO AUTORA

 



pełzacz
Piotr Chmiel

Ostatnio zalogowany
2018-05-29
14:23

 2012-10-14, 03:59
 
2012-10-13, 17:33 - Andrzej Cisek napisał/-a:

Bez przesady. Wyszło skromne 3630m. Pogoda prawie idealna do biegania – niezbyt ciepło. pochmurnie, trochę wilgotno i bezwietrznie. Start był trochę dziwnie ustawiony i o ile znaczniki na 200 i 400m były dobrze zlokalizowane to te na 100 i 300m były o ok. 10 metrów za wcześnie. Założenia miałem te co zwykle – pobiec w tempie 3:20 i zrobić 3600m. Do tej pory miałem tylko 3540m z wiosny. Tym razem miałem do pomocy Michała, który podjął się podyktować mi odpowiednie tempo.
Pierwszy kilometr dość wolno – 3:27m/km (miało być 3:20 ale wyszło wolniej przez te złe oznaczenia). Drugi i trzeci kilometr mimo dublowania kolejnych zawodników szybciej - 3:18 i 3:21. Na 3000m czas 10:06 czyli 6 sekund za wolno (poprzedni najlepszy czas z wiosny 10:12). Ostatni odcinek dł. ok. 630m w tempie 2:59 wg garmina ale na pewno było wolniej bo tak szybko to ja nie biegam – w najlepszym przypadku pewnie coś 3:05-3:10. Na mecie ładne koszulki tym razem czerwone i dyplomy :)
gratulacje dla wszystkich za test, Andrzeju na 3000 zszedł byś poniżej 10min dość grubo bravo!!! a ostatnie 630m było chyba jak piszesz poniżej 3" także na "tysiaka" zrobił byś też dobry czas, może za tydzień na stadionie zrób test niech cię MIchał poprowadzi na czas poniżej 2"50" :) myśle że zejdziesz pozdrawiamy

  NAPISZ LIST DO AUTORA
  PRZECZYTAJ MÓJ BLOG (12 wpisów)
  ZOBACZ GALERIĘ MOICH ZDJĘĆ (7 sztuk)


Andrzej Ci...
Andrzej Cisek

Ostatnio zalogowany
2018-01-15
22:56

 2012-10-14, 08:28
 
Michał ładnie napisał jak łatwo i przyjemnie wygląda połówka przy prędkości 3:19, a ja napiszę jak wygląda przy prędkości 3:45 :). Brak szybkich treningów ze względu na różne dolegliwości, słaby start na 5km w poprzednią niedzielę, letni trening ukierunkowany na krótsze dystanse, forma już nie ta co przed miesiącem – to wszystko spowodowało, że nastawiłem się na ostrożne tempo w granicach 3:45 tak, aby mimo wszystko pobić życiówkę z wiosny wynoszącą 1:19:58. Nie nastawiałem się zbytnio na ściganie z rywalami, którzy po słabszej wiośnie byli w przeciwieństwie do mnie na fali wznoszącej.

Na starcie udało mi się ustawić w odpowiednim miejscu. Sam start w moim wykonaniu bardzo spokojny - wiedziałem, że i tak tempo będzie szybsze od zakładanego bo tak prawie zawsze jest. Wyszło 3:36 na pierwszym kilometrze. Kolejne kilometry 3:43, 3:43, 3:46 i 3:49. Pierwsza piątka w 18:37 praktycznie bez wysiłku na zupełnym luzie. Trzymałem swoje tempo nawet nie starając się na siłę szybko do kogoś dołączać. Ostatecznie ukształtowała się 8-osobowa grupka wśród której znalazło się nawet dwóch zawodników biegnących wg ich mniemania na 5km–troszkę się w końcu zaczęli dziwić, że mety nie widać :). W grupie był Grześ, który cały czas się strasznie hamował, żeby nie wypalić do przodu – widać było, że ma duży zapas sił. Całą grupkę prowadził Rysiu Kobajło. Ten piąty kilometr podobnie jak i szósty 3:48 był troszkę za wolny zwłaszcza, że trasa była łatwa. Zanim zdążyłem zareagować i wzmocnić tempo zrobił to Grześ. Niedaleko z przodu mieliśmy kolejną grupkę już trochę rozciągniętą do której szybko doskoczyliśmy i po kolei wyprzedzaliśmy jej kolejnych członków.

Kolejne kilometry 3:44, 3:42, 3:38, 3:42. Druga piątka (18:35) już nie była dla mnie taka łatwa - wyraźnie odczuwałem już zmęczenie. Na ul. Sobieskiego dogoniliśmy dziewczyny – Lilię Fiskowicz z Mołdawii i Ilonę Barwanową z Ukrainy. Przed nimi nikogo już nie było widać. Grześ oczywiście objął prowadzenie i pociągnął do przodu. I tu zrobiłem błąd – zamiast spokojnie pobiec sobie z dziewczynami i odpocząć próbowałem się utrzymać za rywalem, który był ode mnie wyraźnie mocniejszy. Jedenasty kilometr po kostce brukowej z kilkoma zakrętami i obiegnięciem studni zrobiliśmy w 3:39. Po wybiegnięciu na ul. Chopina musiałem odpuścić – Grześ mi uciekł, wyprzedził mnie kolejny zawodnik, który ostatecznie jak się okazało zajął 10 miejsce, a ja wyraźnie osłabłem. Pozwoliłem się dogonić dziewczynom i z Nimi zrobiłem kolejnych kilka kilometrów. Dwunasty kilometr nie wyszedł ostatecznie tak tragicznie 3:51, kolejne 3:47, 3:45 i 3:50. Trzecia piątka już tylko w 18:52. Szesnasty kilometr najsłabszy 3:54 – próbowałem troszkę przyśpieszyć ale nie bardzo miałem siły, a dziewczyny nie były zainteresowane forsowaniem tempa. Miałem w ręku żel, którym chciałem się wzmocnić ale musiałem czekać na punkt z wodą, który niestety był dopiero gdzieś na 17 kilometrze – co najmniej o 2 kilometry za daleko.

W końcu doczekałem się serwisu, zjadłem żel, zakrztusiłem się wodą, wypiłem góra 50ml zamiast zalecanych 200ml i straciłem do dziewczyn kilkanaście metrów. Ten siedemnasty kilometr wyszedł w 3:53 ale na szczęście odzyskałem siły, zostawiłem miłe towarzystwo z tyłu i w końcu zacząłem biec tak jak na początku. Kolejne kilometry 3:43, 3:40, 3:44, 3:41 i finisz z prędkością 3:27 – nie dało się szybciej bo moje nowe buty okazały się na mokrej kostce bardzo mało przyczepne. Czwarta piątka w 18:54 ale gdybym zamiast 16 kilometra policzył ostatni wyszłoby 18:41. Czas na mecie 1:19:05 – o 2 sekundy szybciej niż w zakładanym tempie 3:45, które dawałoby na mecie czas 1:19:07 :)

  NAPISZ LIST DO AUTORA


balon
Michał G±siorski

Ostatnio zalogowany
2023-09-25
11:31

 2012-10-14, 10:30
 
2012-10-14, 08:28 - Andrzej Cisek napisał/-a:

Michał ładnie napisał jak łatwo i przyjemnie wygląda połówka przy prędkości 3:19, a ja napiszę jak wygląda przy prędkości 3:45 :). Brak szybkich treningów ze względu na różne dolegliwości, słaby start na 5km w poprzednią niedzielę, letni trening ukierunkowany na krótsze dystanse, forma już nie ta co przed miesiącem – to wszystko spowodowało, że nastawiłem się na ostrożne tempo w granicach 3:45 tak, aby mimo wszystko pobić życiówkę z wiosny wynoszącą 1:19:58. Nie nastawiałem się zbytnio na ściganie z rywalami, którzy po słabszej wiośnie byli w przeciwieństwie do mnie na fali wznoszącej.

Na starcie udało mi się ustawić w odpowiednim miejscu. Sam start w moim wykonaniu bardzo spokojny - wiedziałem, że i tak tempo będzie szybsze od zakładanego bo tak prawie zawsze jest. Wyszło 3:36 na pierwszym kilometrze. Kolejne kilometry 3:43, 3:43, 3:46 i 3:49. Pierwsza piątka w 18:37 praktycznie bez wysiłku na zupełnym luzie. Trzymałem swoje tempo nawet nie starając się na siłę szybko do kogoś dołączać. Ostatecznie ukształtowała się 8-osobowa grupka wśród której znalazło się nawet dwóch zawodników biegnących wg ich mniemania na 5km–troszkę się w końcu zaczęli dziwić, że mety nie widać :). W grupie był Grześ, który cały czas się strasznie hamował, żeby nie wypalić do przodu – widać było, że ma duży zapas sił. Całą grupkę prowadził Rysiu Kobajło. Ten piąty kilometr podobnie jak i szósty 3:48 był troszkę za wolny zwłaszcza, że trasa była łatwa. Zanim zdążyłem zareagować i wzmocnić tempo zrobił to Grześ. Niedaleko z przodu mieliśmy kolejną grupkę już trochę rozciągniętą do której szybko doskoczyliśmy i po kolei wyprzedzaliśmy jej kolejnych członków.

Kolejne kilometry 3:44, 3:42, 3:38, 3:42. Druga piątka (18:35) już nie była dla mnie taka łatwa - wyraźnie odczuwałem już zmęczenie. Na ul. Sobieskiego dogoniliśmy dziewczyny – Lilię Fiskowicz z Mołdawii i Ilonę Barwanową z Ukrainy. Przed nimi nikogo już nie było widać. Grześ oczywiście objął prowadzenie i pociągnął do przodu. I tu zrobiłem błąd – zamiast spokojnie pobiec sobie z dziewczynami i odpocząć próbowałem się utrzymać za rywalem, który był ode mnie wyraźnie mocniejszy. Jedenasty kilometr po kostce brukowej z kilkoma zakrętami i obiegnięciem studni zrobiliśmy w 3:39. Po wybiegnięciu na ul. Chopina musiałem odpuścić – Grześ mi uciekł, wyprzedził mnie kolejny zawodnik, który ostatecznie jak się okazało zajął 10 miejsce, a ja wyraźnie osłabłem. Pozwoliłem się dogonić dziewczynom i z Nimi zrobiłem kolejnych kilka kilometrów. Dwunasty kilometr nie wyszedł ostatecznie tak tragicznie 3:51, kolejne 3:47, 3:45 i 3:50. Trzecia piątka już tylko w 18:52. Szesnasty kilometr najsłabszy 3:54 – próbowałem troszkę przyśpieszyć ale nie bardzo miałem siły, a dziewczyny nie były zainteresowane forsowaniem tempa. Miałem w ręku żel, którym chciałem się wzmocnić ale musiałem czekać na punkt z wodą, który niestety był dopiero gdzieś na 17 kilometrze – co najmniej o 2 kilometry za daleko.

W końcu doczekałem się serwisu, zjadłem żel, zakrztusiłem się wodą, wypiłem góra 50ml zamiast zalecanych 200ml i straciłem do dziewczyn kilkanaście metrów. Ten siedemnasty kilometr wyszedł w 3:53 ale na szczęście odzyskałem siły, zostawiłem miłe towarzystwo z tyłu i w końcu zacząłem biec tak jak na początku. Kolejne kilometry 3:43, 3:40, 3:44, 3:41 i finisz z prędkością 3:27 – nie dało się szybciej bo moje nowe buty okazały się na mokrej kostce bardzo mało przyczepne. Czwarta piątka w 18:54 ale gdybym zamiast 16 kilometra policzył ostatni wyszłoby 18:41. Czas na mecie 1:19:05 – o 2 sekundy szybciej niż w zakładanym tempie 3:45, które dawałoby na mecie czas 1:19:07 :)
Kurde zazdroszczę wam tej rywalizacji i biegu w grupie. To jest chyba najprzyjemniejsze w takich biegach.
Jeszcze raz gratulację. Myślę, że spokojnie możesz być zadowolony.

Ps. A mam jeszcze pytanie. Jaki dystans pokazał garmin?

  NAPISZ LIST DO AUTORA
  ZOBACZ GALERIĘ MOICH ZDJĘĆ (1 sztuk)

Wątek wielostronicowy, wyświetlana strona :
1  2  3  4  5  6  7  8  9  10  11  12  13  14  15  16  17  18  19  
20  21  22  23  24  25  26  27  28  29  30  31  32  33  34  35  36  37  38  39  
40  41  42  43  44  45  46  47  48  49  50  51  52  53  54  55  56  57  58  59  
60  61  62  63  64  65  66  67  68  69  70  71  72  73  74  75  76  77  78  79  
80  81  82  83  84  85  86  87  88  89  90  91  92  93  94  95  96  97  98  99  
100  101  102  103  104  105  106  107  108  109  110  111  112  113  114  
115  116  117  118  119  120  121  122  123  124  125  126  127  128  129  
130  131  132  133  134  135  136  137  138  139  140  141  142  143  144  
145  146  147  148  149  150  151  152  153  154  155  156  157  158  159  
160  161  162  163  164  165  166  167  168  169  170  171  172  173  174  
175  176  177  178  179  180  181  182  183  184  185  186  187  188  189  
190  191  192  193  194  195  196  197  198  199  200  201  202  203  


POWRÓT DO LISTY WĄTKÓW DYSKUSYJNYCH





Serwis internetowy EUROCALENDAR.INFO
post@eurocalendar.info, tel.kom.: 0512362174
Zalecana rozdzielczosc: 1024x768