|
POWRÓT DO LISTY WĄTKÓW DYSKUSYJNYCH
| | | | |
| 2013-08-15, 23:47 Chudy ale odziany
| | | | | |
| 2013-08-18, 20:21 Spotkanie
2013-08-15, 12:42 - pełzacz napisał/-a:
myśle że można by zrobic grilla i zabrac ze soba pare kocy i problem miejsca sie rozwiaze (chyba ze nie wolno palic grillow w takich miejscach- nie wiem)
co do rowerów to byłem wczoraj z bratem na jego góralu w okolicznych lasach i troche asfaltu też zaliczyliśmy zdecydowanie na maja prosbe bo zwyczajnie nie radzilem sobie z trudami nawierzchni piaszczystej itd na rowerku, wole szose gdzie zdecydowaie nadawałem ton wczorajszej eskapadzie, chyba ze brat sie nie chciał prześilać ;) zrobiłem też zakres 8km na głogów po 3,52/1km biegło mi sie zdecydowanie lzej niz na mojej petli zakresowej we francji, myśle że Marek możemy sie umowic na rowerek z robertem i ewentualnie z kims jeszcze wstepnie na przyszły tydzień ja wezme ze soba górala także możemy skakac w bok na jakies leśne scieżki termin do ustalenia na forum myśle, zobaczymy sie w niedziele przy okazji wybiegania to pogadamy RObert wyjechał i bedzie chyba dopiero w poniedziałek pozdrówka |
Natalko, Piotrze, Gazele i Gepardy!!!
A może zamiast nad Wisłok wpadniecie do mnie na Zalesie. By łoby mi bardzo miło, odpadłyby probemy ławkowo - kocowe a w razie złej pogody byłoby się gdzie schronić. Udostępnię grila, taras... Środa mi bardzo odpowiada.Zapraszam |
| | | | |
| | | | | |
| 2013-08-18, 21:30
2013-08-18, 20:21 - jola65 napisał/-a:
Natalko, Piotrze, Gazele i Gepardy!!!
A może zamiast nad Wisłok wpadniecie do mnie na Zalesie. By łoby mi bardzo miło, odpadłyby probemy ławkowo - kocowe a w razie złej pogody byłoby się gdzie schronić. Udostępnię grila, taras... Środa mi bardzo odpowiada.Zapraszam |
jeśli inni nie maja "ale" chetnie przystaniemy na ta propozycje :))) podobno pogoda ma byc niepewna, dysponujemy 3 miejscami w aucie, bardzo miła propozycja Jola :) |
| | | | | |
| 2013-08-18, 23:23
W sobotę startowaliśmy w triathlonie w Sandomierzu na dystansie sprinterskim (0,75 – 20 – 5)
Wyniki znanych mi osób:
1. Bożena Jaskowska – 1:20:47 - 1 miejsce wśród kobiet
2. Mariusz Poręba – 1:25:28 – 60
3. Piotr Wolański – 1:26:57 – 67
4. Wojciech Tomaka – 1:26:59 – 68
5. Roman Materna – 1:34:22 – 98
Gratulacje dla Bożeny i dla wszystkich startujących.
|
| | | | | |
| 2013-08-19, 08:31
2013-08-18, 20:21 - jola65 napisał/-a:
Natalko, Piotrze, Gazele i Gepardy!!!
A może zamiast nad Wisłok wpadniecie do mnie na Zalesie. By łoby mi bardzo miło, odpadłyby probemy ławkowo - kocowe a w razie złej pogody byłoby się gdzie schronić. Udostępnię grila, taras... Środa mi bardzo odpowiada.Zapraszam |
bardzo miła propozycja, również chętnie skorzystam:) czy godz. 18-ta jest aktualna?
pozdrawiam |
| | | | | |
| 2013-08-19, 08:32
2013-08-18, 23:23 - Wojtek_Tri napisał/-a:
W sobotę startowaliśmy w triathlonie w Sandomierzu na dystansie sprinterskim (0,75 – 20 – 5)
Wyniki znanych mi osób:
1. Bożena Jaskowska – 1:20:47 - 1 miejsce wśród kobiet
2. Mariusz Poręba – 1:25:28 – 60
3. Piotr Wolański – 1:26:57 – 67
4. Wojciech Tomaka – 1:26:59 – 68
5. Roman Materna – 1:34:22 – 98
Gratulacje dla Bożeny i dla wszystkich startujących.
|
Gratulacje dla Bo i wszystkich startujących! |
| | | | | |
| 2013-08-19, 09:14
2013-08-18, 21:30 - pełzacz napisał/-a:
jeśli inni nie maja "ale" chetnie przystaniemy na ta propozycje :))) podobno pogoda ma byc niepewna, dysponujemy 3 miejscami w aucie, bardzo miła propozycja Jola :) |
Gratulacje dla wszystkich startujących. Bo, jesteś niezwykła!
Co go środy, godzina 18.00 jest bardzo dobra. Jeśli ktoś nie wie gdzie mieszkam to mogę wysłać mapkę na maila. |
| | | | |
| | | | | |
| 2013-08-19, 10:07
2013-08-18, 23:23 - Wojtek_Tri napisał/-a:
W sobotę startowaliśmy w triathlonie w Sandomierzu na dystansie sprinterskim (0,75 – 20 – 5)
Wyniki znanych mi osób:
1. Bożena Jaskowska – 1:20:47 - 1 miejsce wśród kobiet
2. Mariusz Poręba – 1:25:28 – 60
3. Piotr Wolański – 1:26:57 – 67
4. Wojciech Tomaka – 1:26:59 – 68
5. Roman Materna – 1:34:22 – 98
Gratulacje dla Bożeny i dla wszystkich startujących.
|
Gratulacje, świetne czasy!
Chciałbym się dowiedzieć jak wyglądało pływanie na takiej imprezie - to w jakimś akwenie? można robić "odpoczynek" na pływackim odcinku? Pomimo tego że nazywa się to sprint odcinek pływania w dalszym ciągu robi na mnie wrażenie niemal maratońskie :) |
| | | | | |
| 2013-08-19, 10:24
2013-08-18, 23:23 - Wojtek_Tri napisał/-a:
W sobotę startowaliśmy w triathlonie w Sandomierzu na dystansie sprinterskim (0,75 – 20 – 5)
Wyniki znanych mi osób:
1. Bożena Jaskowska – 1:20:47 - 1 miejsce wśród kobiet
2. Mariusz Poręba – 1:25:28 – 60
3. Piotr Wolański – 1:26:57 – 67
4. Wojciech Tomaka – 1:26:59 – 68
5. Roman Materna – 1:34:22 – 98
Gratulacje dla Bożeny i dla wszystkich startujących.
|
Gratuluję Wam wyników w Triatlonie. Bo jesteś WIELKA, brak słów by opisać Twoje osiągnięcia - bardzo mi imponujesz:) |
| | | | | |
| 2013-08-19, 10:27
2013-08-18, 20:21 - jola65 napisał/-a:
Natalko, Piotrze, Gazele i Gepardy!!!
A może zamiast nad Wisłok wpadniecie do mnie na Zalesie. By łoby mi bardzo miło, odpadłyby probemy ławkowo - kocowe a w razie złej pogody byłoby się gdzie schronić. Udostępnię grila, taras... Środa mi bardzo odpowiada.Zapraszam |
Jolu gratuluję wyników w ostatnich stratach. Można śmiało powiedzieć że również jesteś kobietą z żelaza mimo, że nie startujesz w Triatlonach - na razie:)
Jeśli dam radę chętnie wpadłabym na grilla, pozdrawiam:) |
| | | | | |
| 2013-08-19, 11:11
2013-08-18, 23:23 - Wojtek_Tri napisał/-a:
W sobotę startowaliśmy w triathlonie w Sandomierzu na dystansie sprinterskim (0,75 – 20 – 5)
Wyniki znanych mi osób:
1. Bożena Jaskowska – 1:20:47 - 1 miejsce wśród kobiet
2. Mariusz Poręba – 1:25:28 – 60
3. Piotr Wolański – 1:26:57 – 67
4. Wojciech Tomaka – 1:26:59 – 68
5. Roman Materna – 1:34:22 – 98
Gratulacje dla Bożeny i dla wszystkich startujących.
|
Ja również dołączam się do gratulacji,szczególnie za 1 miejsce wśród kobiet dla Bożeny |
| | | | | |
| 2013-08-19, 19:44
2013-08-19, 10:27 - GazEla napisał/-a:
Jolu gratuluję wyników w ostatnich stratach. Można śmiało powiedzieć że również jesteś kobietą z żelaza mimo, że nie startujesz w Triatlonach - na razie:)
Jeśli dam radę chętnie wpadłabym na grilla, pozdrawiam:) |
Akurat ostatnio to się nie za bardzo popisałam. Ale zapraszam serdecznie na środę, chętnie opowiem również o porażkach. Napiszcie kto potrzebuje mapki dojazdu. Właśnie się biorę za czyszczenie grila. |
| | | | |
| | | | | |
| 2013-08-19, 20:36
2013-08-19, 19:44 - jola65 napisał/-a:
Akurat ostatnio to się nie za bardzo popisałam. Ale zapraszam serdecznie na środę, chętnie opowiem również o porażkach. Napiszcie kto potrzebuje mapki dojazdu. Właśnie się biorę za czyszczenie grila. |
Ja bym poprosil na priva adres i dojedziemy z gps -sem mysle bez problemu :) |
| | | | | |
| 2013-08-19, 20:41
2013-08-19, 20:36 - pełzacz napisał/-a:
Ja bym poprosil na priva adres i dojedziemy z gps -sem mysle bez problemu :) |
Ja pojadę swoim autem. Możemy się umówić i was doprowadzę. |
| | | | | |
| 2013-08-19, 21:00
2013-08-19, 20:41 - Andrzej Cisek napisał/-a:
Ja pojadę swoim autem. Możemy się umówić i was doprowadzę. |
to może umówimy się pod blokiem u Roberta na parkingu, o 17:45, no i myślę że najlepiej jak każdy weźmie coś do jedzonka i picia ze sobą według gustu;)
W razie problemów ja mam komórkę ze sobą numer jest aktualny jak przed laty. Mam nadzieje, że ominą ns burze i grady;)pozdrowionka i do środy!!! |
| | | | | |
| 2013-08-20, 00:05
2013-08-19, 10:07 - Robb Stark napisał/-a:
Gratulacje, świetne czasy!
Chciałbym się dowiedzieć jak wyglądało pływanie na takiej imprezie - to w jakimś akwenie? można robić "odpoczynek" na pływackim odcinku? Pomimo tego że nazywa się to sprint odcinek pływania w dalszym ciągu robi na mnie wrażenie niemal maratońskie :) |
Pływanie w triathlonie odbywa się na akwenie otwartym, najczęściej jest to jezioro. Na mistrzostwach świata Ironman (3,8 - 180 - 42) w Kona na Hawajach pływa się w oceanie. Jest niezła jazda przy tych falach. Jeśli chodzi o odpoczynek, jest jak na każdych zawodach. Ty odpoczywasz, a czas leci. Ja w tym roku podczas Rzeźnika w Berechach Górnych na 70km byłem tak ścięty, że uciąłem sobie drzemkę. Odpocząłem, ukończyłem, ale konkurencja odleciała... |
| | | | | |
| 2013-08-20, 09:55 Quadrathlon_Wolsztyn
Mogę już własciwie zmienić swój przydomek na DarkQuad z DarkTri ;-)
Ukończyłem zawody w qudrathlonie (4:05)na dystansie olimpijskim(pływanie/rower/kajak/bieg)i sprawiło mi to sporą frajdę. Mogło być zdecydowanie lepiej, ale pływałem zwykłą, ciężką, turystyczną dwójką na odcinku kajakarskim, a właściwie wszyscy pomykali na wyczynówkach.
Zawody odbyły się 17.08 w Wolszynie i był to Puchar Świata w tej dyscyplinie (federacja WQF). Brało udział 25 zawodników (na szczęście nie byłem ostatni:-) i z tej liczby widać, że dyscyplina dopiero raczkuje w Polsce.
W Wolsztynie, w tym dniu,rozgrywano również 3 inne konkurencje triathlonowe -olimpijkę, połówkę IM i pełnego IM. Tego ostatniego ukończył w dobrym czasie 13:45 kolega z Sokołowa. Gratulacje! |
| | | | |
| | | | | |
| 2013-08-20, 10:24
2013-08-19, 21:00 - natka napisał/-a:
to może umówimy się pod blokiem u Roberta na parkingu, o 17:45, no i myślę że najlepiej jak każdy weźmie coś do jedzonka i picia ze sobą według gustu;)
W razie problemów ja mam komórkę ze sobą numer jest aktualny jak przed laty. Mam nadzieje, że ominą ns burze i grady;)pozdrowionka i do środy!!! |
Burze nam nie powinny przeszkodzić. Taras mam zadaszony. Schronić się też będzie gdzie. |
| | | | | |
| 2013-08-20, 13:26 BUGT - mission failed
To kilka słów ode mnie o Biegu Ultra Granią Tatr. Z naszej ekipy w trzy osoby reprezentowaliśmy RGIiG i niestety nikomu nie udało się dotrzeć na metę. Wykończyły nas limity na poszczególnych punktach. Mnie zdjęto na ostatnim już punkcie, gdzie przekroczyłem o 9 min czas.
Jak przeanalizowałem czasy osób o podobnych wynikach do moich z innych biegów, np. Rzeźnika to wychodzi że kończyły bieg w Tatrach zwykle w 15-16 godzin. Coś więc poszło nie tak…. Wydaje mi się, że wiem czego brakło: regularności w treningach, obycia w trudnych technicznie biegach (trasa BUGT nieporównywalnie trudniejsza technicznie od np. Rzeźnika) czy też przygotowania na większych wysokościach (znaczna część trasy to było podbieganie i zbieganie na ok. 2000 m.n.p.m.). Jeżeli podzielić bieg na odcinki to wyglądało to mniej więcej tak:
1 odcinek (start - Hala Ornak). Pierwsze 7 km spokojnie, tempo ok. 6:00 - 6:30 / km po asfalcie a później utwardzonej drodze, delikatnie pod górę. Po ok. 40 minutach minęła mnie grupka prowadzona przez Świerca, która wystartowała 10 minut później. Podejście pod Grzesia i Wołowiec poszło sprawnie. Piękny odcinek, wschód słońca, malownicze góry i doliny :) Trochę się męczyłem na kolejnych podejściach pod Jarząbczy i Starobociański Wierch, ale ten odcinek generalnie na plus. Ostatnie kilometry to szalony zbieg po głazach prawie 800 m w dół. Czas na punkcie 5:22, czyli ponad godzinę przed limitem (....a czołówka biegu była już w tym momencie w Murowańcu 16 km dalej).
2 odcinek (Hala Ornak - Murowaniec) - odcinek niby 16 km, gdzie trudność to przede wszystkim początkowe podejście ponad 1000m do góry. Później mniejsze podejścia już na grani, w tym podejście pod Kasprowy. Patrząc się na czas przebiegu osób, które robiły ten odcinek treningowo myślałem że 3,5 h wystarczy… Jednak dopiekające słońce strasznie mnie umęczyło. Do tego stopnia, że z jakimś nowopoznanym biegaczem na 7-8 km przed końcem odcinka snuliśmy już plany piwka na Kasprowym (bo perspektywy zmieszczenia się w limicie były coraz bardziej odległe, zwłaszcza że już woda nam się skończyła). Tutaj nastąpił pierwszy moment, z którego mam dużą satysfakcję. Jak zobaczyłem w oddali Kasprowy i podejście pod niego, przeliczyłem pozostający czas to wstąpiła jakaś sportowa złość i mobilizując siebie i kolegę przebiegliśmy praktycznie cały pozostający odcinek. Na końcowym zbiegu do Murowańca zaliczyłem ładny lot koszący po żwirze. Jak sobie leżałem obok trasy to zbiegło się od razu z 10 turystów, i ciężko było ich przekonać że nic mi nie jest, tylko jeszcze sobie leżę i czekam aż skurcz przejdzie. Na szczęście skończyło się tylko na obdartym kolanie i dłoniach :) Na punkt udało się wbiec ok. 10 min przed limitem.
3 odcinek (Murowaniec – Wodogrzmoty Mickiewicza) – odcinek ok. 14 km (chociaż mi wyszło blisko 16 km), do zrobienia w 4 godziny. Wydawało się jak najbardziej realne, ale nadzieje wszelkie straciłem na podejściu pod Krzyżne… Upał ciągle dokuczał a na podejściu strasznie słabo szło. Jak już wgramoliłem się na Krzyżne, myślałem że już będzie z górki i uda się dolecieć w limicie. Okazało się że początek jest bardzo stromy, do tego po piargu z dużą ilością sypkiego żwiru i kamieni. Ponoć niektórzy na tym odcinku zbiegali, część schodziła, a część po prostu zsuwała się ostrożnie na 4 literach. Zrobiłem sobie w głowie wizualizację poślizgu i lotu kilkadziesiąt do kilkuset metrów w dół i stwierdziłem że ostatnia opcja mi najbardziej odpowiada (co siłą rzeczy za szybkie nie było). Ratownik TOPRu trochę „podciął skrzydła” twierdząc, żeby ostrożnie schodzić bo i tak już nie ma szans na zdążenie w limicie na punkt. Tutaj nastąpiło drugie ożywienie, z którego znowu mam dużą satysfakcję. Od wolontariuszy dowiedziałem się, że jest jeszcze ok. 6 km do punktu, prawie cały czas w dół. Nie tracąc czasu nawet na wyciągnięcie żela, praktycznie na oparach przebiegłem cały ten odcinek. Niestety okazało się, że punkt był z 1,5 km dalej i brakło kilku minut.
Ogólnie nastrój po biegu to mieszanka rozczarowania i jednocześnie satysfakcji, że jednak udało się w kilkanaście godzin pokonać 60 km (wg GPSa) po Tatrach. Od strony technicznej zdecydowanie najtrudniejszy bieg w którym startowałem (Rzeźnik i UTMB bez porównania łatwiejsze). Jeżeli ktoś chciałby wystartować to warto przed biegiem obejść czy obiec trasę, żeby mieć wyobrażenie tego co na niej czeka i przy okazji ustalić sobie taktykę biegu. Mi tego na pewno brakło, wcześniej moim jedynym osiągnięciem w Tatrach było wejście na Gubałówkę ;) Tuż po biegu i kolejny dzień strasznie osłabiony się czułem. Miałem 38 stopni i w sumie nie wiem czy już biegłem z jakąś infekcją, czy to po biegu coś się przyplątało. W każdym razie jak tylko dojdzie do kolejnej edycji chętnie wystartuję aby powetować sobie tegoroczne niepowodzenie.
|
| | | | | |
| 2013-08-20, 14:20
2013-08-20, 13:26 - mpiotrowski napisał/-a:
To kilka słów ode mnie o Biegu Ultra Granią Tatr. Z naszej ekipy w trzy osoby reprezentowaliśmy RGIiG i niestety nikomu nie udało się dotrzeć na metę. Wykończyły nas limity na poszczególnych punktach. Mnie zdjęto na ostatnim już punkcie, gdzie przekroczyłem o 9 min czas.
Jak przeanalizowałem czasy osób o podobnych wynikach do moich z innych biegów, np. Rzeźnika to wychodzi że kończyły bieg w Tatrach zwykle w 15-16 godzin. Coś więc poszło nie tak…. Wydaje mi się, że wiem czego brakło: regularności w treningach, obycia w trudnych technicznie biegach (trasa BUGT nieporównywalnie trudniejsza technicznie od np. Rzeźnika) czy też przygotowania na większych wysokościach (znaczna część trasy to było podbieganie i zbieganie na ok. 2000 m.n.p.m.). Jeżeli podzielić bieg na odcinki to wyglądało to mniej więcej tak:
1 odcinek (start - Hala Ornak). Pierwsze 7 km spokojnie, tempo ok. 6:00 - 6:30 / km po asfalcie a później utwardzonej drodze, delikatnie pod górę. Po ok. 40 minutach minęła mnie grupka prowadzona przez Świerca, która wystartowała 10 minut później. Podejście pod Grzesia i Wołowiec poszło sprawnie. Piękny odcinek, wschód słońca, malownicze góry i doliny :) Trochę się męczyłem na kolejnych podejściach pod Jarząbczy i Starobociański Wierch, ale ten odcinek generalnie na plus. Ostatnie kilometry to szalony zbieg po głazach prawie 800 m w dół. Czas na punkcie 5:22, czyli ponad godzinę przed limitem (....a czołówka biegu była już w tym momencie w Murowańcu 16 km dalej).
2 odcinek (Hala Ornak - Murowaniec) - odcinek niby 16 km, gdzie trudność to przede wszystkim początkowe podejście ponad 1000m do góry. Później mniejsze podejścia już na grani, w tym podejście pod Kasprowy. Patrząc się na czas przebiegu osób, które robiły ten odcinek treningowo myślałem że 3,5 h wystarczy… Jednak dopiekające słońce strasznie mnie umęczyło. Do tego stopnia, że z jakimś nowopoznanym biegaczem na 7-8 km przed końcem odcinka snuliśmy już plany piwka na Kasprowym (bo perspektywy zmieszczenia się w limicie były coraz bardziej odległe, zwłaszcza że już woda nam się skończyła). Tutaj nastąpił pierwszy moment, z którego mam dużą satysfakcję. Jak zobaczyłem w oddali Kasprowy i podejście pod niego, przeliczyłem pozostający czas to wstąpiła jakaś sportowa złość i mobilizując siebie i kolegę przebiegliśmy praktycznie cały pozostający odcinek. Na końcowym zbiegu do Murowańca zaliczyłem ładny lot koszący po żwirze. Jak sobie leżałem obok trasy to zbiegło się od razu z 10 turystów, i ciężko było ich przekonać że nic mi nie jest, tylko jeszcze sobie leżę i czekam aż skurcz przejdzie. Na szczęście skończyło się tylko na obdartym kolanie i dłoniach :) Na punkt udało się wbiec ok. 10 min przed limitem.
3 odcinek (Murowaniec – Wodogrzmoty Mickiewicza) – odcinek ok. 14 km (chociaż mi wyszło blisko 16 km), do zrobienia w 4 godziny. Wydawało się jak najbardziej realne, ale nadzieje wszelkie straciłem na podejściu pod Krzyżne… Upał ciągle dokuczał a na podejściu strasznie słabo szło. Jak już wgramoliłem się na Krzyżne, myślałem że już będzie z górki i uda się dolecieć w limicie. Okazało się że początek jest bardzo stromy, do tego po piargu z dużą ilością sypkiego żwiru i kamieni. Ponoć niektórzy na tym odcinku zbiegali, część schodziła, a część po prostu zsuwała się ostrożnie na 4 literach. Zrobiłem sobie w głowie wizualizację poślizgu i lotu kilkadziesiąt do kilkuset metrów w dół i stwierdziłem że ostatnia opcja mi najbardziej odpowiada (co siłą rzeczy za szybkie nie było). Ratownik TOPRu trochę „podciął skrzydła” twierdząc, żeby ostrożnie schodzić bo i tak już nie ma szans na zdążenie w limicie na punkt. Tutaj nastąpiło drugie ożywienie, z którego znowu mam dużą satysfakcję. Od wolontariuszy dowiedziałem się, że jest jeszcze ok. 6 km do punktu, prawie cały czas w dół. Nie tracąc czasu nawet na wyciągnięcie żela, praktycznie na oparach przebiegłem cały ten odcinek. Niestety okazało się, że punkt był z 1,5 km dalej i brakło kilku minut.
Ogólnie nastrój po biegu to mieszanka rozczarowania i jednocześnie satysfakcji, że jednak udało się w kilkanaście godzin pokonać 60 km (wg GPSa) po Tatrach. Od strony technicznej zdecydowanie najtrudniejszy bieg w którym startowałem (Rzeźnik i UTMB bez porównania łatwiejsze). Jeżeli ktoś chciałby wystartować to warto przed biegiem obejść czy obiec trasę, żeby mieć wyobrażenie tego co na niej czeka i przy okazji ustalić sobie taktykę biegu. Mi tego na pewno brakło, wcześniej moim jedynym osiągnięciem w Tatrach było wejście na Gubałówkę ;) Tuż po biegu i kolejny dzień strasznie osłabiony się czułem. Miałem 38 stopni i w sumie nie wiem czy już biegłem z jakąś infekcją, czy to po biegu coś się przyplątało. W każdym razie jak tylko dojdzie do kolejnej edycji chętnie wystartuję aby powetować sobie tegoroczne niepowodzenie.
|
Najważniejsze Maćku że była walka i dałeś z siebie maksa. Za rok nauczony doświadczeniem powetujesz sobie straty.
A jak wszystko dobrze się ułoży to pewnie w przyszłym roku i Ja będę chciał spróbować swoich sił na tatrzańskich ścieżkach BUGT-u:)
Słowa uznania również dla pozostałych Naszych biorących udział w tym biegu! |
|
|
|
| |