|
| Do tego tematu podpięte są artykuły:
| |
| POWRÓT DO LISTY WĄTKÓW DYSKUSYJNYCH
| | | | |
| 2008-02-18, 20:10
2008-02-18, 17:37 - Andrzej Bukowczan napisał/-a:
Miło mi poinformowac biegaczy, którzy zamierzają wziąć udział w IV Jurajskim Półmaratonie o Puchar Starosty Krakowskiego, że nagrodą główną losowaną wśród wszystkich biegaczy, którzy ukończą bieg w regulaminowym czasie będzie samochód osobowy Volkswagen Polo Trendline koloru czarnego. |
Super, będzie mi pasować do czarnej czapeczki firmy Dobsom, którą już wylosowałem! ;) |
| | | | | |
| 2008-02-19, 06:20
2008-02-18, 20:10 - ciutek napisał/-a:
Super, będzie mi pasować do czarnej czapeczki firmy Dobsom, którą już wylosowałem! ;) |
| | | | |
| | | | | |
| 2008-02-19, 09:53
2008-02-19, 06:20 - Andrzej Bukowczan napisał/-a:
Czarny wyszczupla. |
I to jeszcze piękniejsze - nie muszę zmniejszać dawek żywnościowych, a ja tak lubię jeść!!! ;)
(jednak dokończę te dwie rozpoczęte czekolady) |
| | | | | |
| 2008-02-19, 12:05
2008-02-19, 09:53 - ciutek napisał/-a:
I to jeszcze piękniejsze - nie muszę zmniejszać dawek żywnościowych, a ja tak lubię jeść!!! ;)
(jednak dokończę te dwie rozpoczęte czekolady) |
| | | | | |
| 2008-02-19, 15:38 W oczekiwaniu na Rudawę.
Za oknem nie jest może minus 5, ale i tak dość zimno, i zawierucha taka, że śnieg chwilami pada w poziomie, ale ja już siedzę wygodnie w fotelu, w moim malutkim, ciepłym mieszkanku, na głowie mam czapkę firmy Dobsom, która przypadła mi w losowaniu spośród osób zgłoszonych do jurajskiego biegu w styczniu, na nogach natomiast mam skarpety X-Socks – to tak żeby uhonorować firmę Olimpius, która czapeczkę mi zafundowała, a skarpety zakupiłem na ich stoisku podczas III Jurajskiego Półmaratonu i w ten sposób można powiedzieć, że firma Olimpius ubiera mnie od stóp do głów i jeszcze daje nieustające rabaty, a wszystko to, dzięki półmaratonowi w Rudawie.
I tak siedzę wygodnie we wspomnianym już fotelu, i wgapiam się w monitor komputera, a jednocześnie przebieram w miejscu nogami jakbym biegał, jakby mi nie starczyło tego dzisiejszego porannego biegu, jakby te kilkanaście kilometrów, które dziś przebiegłem w tej szalonej śnieżycy nie dało pełnej satysfakcji, ale to przecież nie tak. To moje dziwne zachowanie, to przebieranie w miejscu nogami jest reakcją na to, co widzę, a widzę piękne obrazy i słyszę piękne słowa. Kilka dni temu w końcu wybrałem się po płytkę(za którą bardzo dziękuję organizatorom) z III Jurajskiego Półmaratonu i dopiero teraz znalazłem czas, by ją przeglądnąć.
A gdy tak oglądam ten film, to już myślę o tym jak to będzie wspaniale w czerwcu, w jakich pięknych okolicznościach przyrody przyjdzie nam biegać. Znów będę biegł i rozglądał się, bo tu piękny widok, tam piękny widok, tu skała, tam łąka, i ja wiem, że zaraz odezwie się ktoś, kto powie, że bieg taki nie jest po to, by się rozglądać, tylko po to, żeby zasuwać do przodu, a pot powinien zalewać oczy i uniemożliwiać oglądanie jakichkolwiek krajobrazów. To już usłyszałem po moich wypowiedziach na temat utraty malowniczości trasy maratonu krakowskiego. Ale ja nadal twierdzę, że nie każdy musi biec tak, by ten pot zalewał mu te jego oczy, by goniąc czas i przeciwników, przebiegał obok cudownych widoków nawet ich nie zauważając. Ja to lubię się czasem rozejrzeć, popatrzeć, zachwycić się, ja powiem więcej, z tych pięknych widoków, to ja nawet potrafię czerpać dodatkową energię. Dlatego wolę trasy malownicze, bo ja z tych wszystkich pięknych miejsc pobieram pozytywną energię, która unosi się nad nimi i czeka na mnie, i na takich jak ja, którzy potrafią ją dostrzec i wykorzystać. Biegnę i biegnę, zmęczenie mnie dopada, droga wspina się ostro pod górę, już zaczyna mi się wydawać, że będę musiał się zatrzymać, na chwilę odpocząć i wtedy spoglądam w bok, a tam roztacza się przede mną cudowna panorama, taki typowo jurajskich krajobrazik i nagle zapominam, że biegnę pod górę, unosi mnie energia, a nogi zwolnione z tego obowiązku mogą chwilę odpocząć, choć w biegu nie ustaję!
Ale na razie jeszcze nie jestem na tych wspaniałych trasach, tylko ciągle siedzę przez komputerem i na chwilę przestałem przebierać nóżkami odzianymi w kolorowe skarpety. Zatrzymałem się, by skupić swoją uwagę na moim ulubionym fragmencie tego filmu. Na wizji taki sielankowy obrazek, mamy wrażenie, że naprawdę nie dzieje się nic i nic już się tu wydarzyć nie może. Wydawałoby się, że to leniwe przedpołudnie, lekko przyciężkawe, oblepione upałem i tylko od czasu do czasu jakiś powiew wiatru ożywia wszystko dokoła, ale nagle obraz ożywia też, pojawiająca się w oddali sylwetka człowieka, który biegnie w stronę kamery. Biegnie wąską, asfaltową drogą wijącą się wśród pięknie zielonych łąk. Widać już pomarańczową koszulkę, po chwili dostrzegam numer – to 66, a na głowie zawodnika biała, kapitańska czapka. Kamera skupia się na nadbiegającym mężczyźnie, ludzie z kamerą nie wiedzą kim on jest, ja od razu poznaję naszego dobrego znajomego z forum, czyli Henryka W. Biegacz zbliża się do kamery, słychać odgłos kroków i ciężkich oddech. Kamera przesuwa się z Henrykiem, a człowiek z kamerą zaczyna dialog:
Człowiek z Kamerą: Jak się biegnie?
Henryk W: Ciężko!
CzK: Wie pan, że pan jest ostatni?
HW: Wiem.
CzK: Dobiegnie pan?
HW: Będę się starał, nigdy się nie wycofuję!!!
Za Henrykiem jedzie powoli czerwony bus z napisem koniec biegu, którego kamera pokazuje w chwilę po zakończeniu dialogu. Postronny widz nie wie, czy zawodnik biegnący z numerem 66 dotrwał do mety, czy pokusił się na ten wygodny bus jadący za nim, ale my oczywiście doskonale wiemy, że Henryk nigdy się nie wycofuje i słów na wiatr nie rzuca, wiem, że dobiegł wtedy do mety. Dotarł do niej po prawie 3 godzinach walki z własnymi słabościami, kilka minut przed wyznaczonym przez organizatorów limitem! To niesamowite i godne największego podziwu, ta walka ostatniego z czasem, ze świadomością, że gdzieś tam za plecami podąża bus z napisem koniec wyścigu, w którym są wygodne fotele, czekające na tych, których pokona zmęczenie, którzy nie wytrzymają walki z dystansem i z własnymi słabościami. Można by pomyśleć: po co się tak męczyć? Przecież i tak będę ostatni. Nie lepiej wsiąść do auta i dojechać spokojnie do mety? Co zmieni fakt, że przebiegnę jednak te 21km? Może świat się nie zawali, jeśli końcówkę dystansu pokonam siedząc wygodnie w samochodzie? Takie myśli mogą przelatywać przez głowę, mogą kusić wygodnym rozwiązaniem, ale Henryk nigdy się nie wycofuje, nie ustaje w biegu i choć wspaniali, super wytrenowani zawodnicy już dawno na mecie, już wzięli prysznic i przygotowują się do wejścia na podium, on biegnie, bo nigdy się nie poddaje. I oglądając tą scenę, słuchając tego dialogu, a potem wywiadu ze zwycięzcą Maciejem Miereczko, zastanawiałem się, kogo należy bardziej podziwiać, którego z zawodników znajdujących się na tak odległych biegunach zmagań z dystansem. I po raz kolejny znalazłem to samo rozwiązanie, niezbyt odkrywczą myśl, którą znają wszyscy biegacze z maratońskich tras, że wspaniały jest tak ten pierwszy, jak też ten ostatni i jak wszyscy ci, którzy walcząc z samym sobą, dystansem, czasem, przeciwnikami, docierają do mety – no tak, po prostu piękni i wspaniali jesteśmy Panie i Panowie biegacze! Tacy prawdziwi mistrzowie świata lub przynajmniej najbliższych nam okolic.
Pokrzepiony tą piękną myślą z uśmiechem na ustach ruszyłem dalej i tak uśmiecham się każdego dnia, a moi znajomi mają mnie za wariata przez ten mój nieustający optymizm i radość życia, ale jak tu się nie cieszyć, gdy ma się świadomość, że jest się mistrzem świata, a każdy bieg daje tyle radości :)))
|
| | | | | |
| 2008-02-19, 16:13 Ciutek mistrzem jest i basta.
Ciutku kochany przeczytałem Twój tekst i siedzę oniemiały. Toż Ty jesteś mistrzem prozy. A jakie to głębokie. I nie ma ini jednego błędu. No kurczę Ty Ciutku ponad poziomy wyleciałeś. Ty mój mistrzu. Słów mnie, prostemu człekowi z podkrakowskiej wsi brakuje aby podsumować Twoje wystąpienie. Pozostaje tylko zaduma, że jeszcze ludzie (niektórzy) umieją swoje pozytywne uczucia przelać na papier.
Siedzę przed monitorem (w zwykłych skarpetkach nie X-socksach), z gołą głową (bo jakżeby nie zdjąć nakrycia przed takim tekstem), siedzę i myślę. I nic mi więcej do głowy nie przychodzi jak zmienić Twój numer startowy z 99 na 2 abyś miał numer kolejny za Henrykiem (bo z takim numerem teraz pobiegnie).
Pozdrawiam i nie proszę o jeszcze bo wiem że wena na mistrza przychodzi znienacka, ale gdyby jeszcze do Ciebie zaglądnęła to pisz kochany, pisz.
Czapki z głowy Andrzej Bukowczan w zadumie. |
| | | | | |
| 2008-02-19, 16:17
Ciutek, pisane prozą, a jakże piękne!
ps. pobiegniesz za mnie w wierszokletach? /tak jak sie umawialiśmy:)/
|
| | | | |
| | | | | |
| 2008-02-19, 16:28
Fajnie Ciutek!!!! Tylko mi teraz ta aura na zewnątrz obrzydła do końca, przez Ciebie ;) Przez chwilę było ciepło, zielono, Henrykowo i ..... otwarłem oczy brrr. Ja chcę widzieć Henryka, lubię patrzeć jak się inni męczą :)))) |
| | | | | |
| 2008-02-19, 16:46
2008-02-19, 16:17 - Ewa Bo napisał/-a:
Ciutek, pisane prozą, a jakże piękne!
ps. pobiegniesz za mnie w wierszokletach? /tak jak sie umawialiśmy:)/
|
Ewo czytam, że sprawa Twojego niebiegu w Rudawie już przesądzona. No to składam Ci oficjalną propozycję. Zobacz jak wygląda praca biura organizacyjnego od tyłu i popracuj trochę w charakterze biuralistki przy biegu. Dostaniesz siedzące stanowisko (może nawet kierownicze), słabo płatne. Będziesz miała okazję oglądnąc bieg od strony estrady. |
| | | | | |
| 2008-02-19, 18:21
Ciutek - wiesz co w duszy gra ! |
| | | | | |
| 2008-02-19, 20:45
Bardzo dziękuję za wszystkie tak pochlebne opinie, bardzo miło się człowiekowi robi jak coś takiego czyta :))) I ten mój nastrój od razu robi się jeszcze lepszy!
A Tobie Kazim powiem, że łatwo chwalić dzień słoneczny, spróbuj się cieszyć też tym pięknie szarym, zimnym i mokrym - będzie mu przyjemniej i Tobie też ;)
Andrzeju! Staram się jak mogę, aby wszystkim przekazać te pozytywne wibracje z biegu, który Wy organizujecie i to moje pisanie, to jest takie ściąganie czapki przed ORGANIZATORAMI, którzy tym swoim biegiem, jakby "Quo Vadis" pisali, a może "Chłopów", w każdym razie coś godnego Nobla!
|
| | | | | |
| 2008-02-19, 20:49
2008-02-19, 18:21 - Henryk W. napisał/-a:
Ciutek - wiesz co w duszy gra ! |
Henryku! Bez Ciebie tego tekstu by nie było!!!
Jeśli dostałbym ten numer 2, to może pobiegniemy razem, jedynka z dwójką? |
| | | | |
| | | | | |
| 2008-02-19, 21:12
2008-02-19, 20:49 - ciutek napisał/-a:
Henryku! Bez Ciebie tego tekstu by nie było!!!
Jeśli dostałbym ten numer 2, to może pobiegniemy razem, jedynka z dwójką? |
Ten numer masz już od dwóch godzin. |
| | | | | |
| 2008-02-19, 21:23
Och Ciutek jak bardzo rokleiła mnie ta proza twa...
och Ciutek czy chcesz bym do Biel nie jechał ja ?
ps.
takich orgów i takich ludzi związanych z tym biegiem to rzeczywiście chyba tylko w Lublińcu szukać ,-)
|
| | | | | |
| 2008-02-19, 21:50
2008-02-19, 21:23 - Damek napisał/-a:
Och Ciutek jak bardzo rokleiła mnie ta proza twa...
och Ciutek czy chcesz bym do Biel nie jechał ja ?
ps.
takich orgów i takich ludzi związanych z tym biegiem to rzeczywiście chyba tylko w Lublińcu szukać ,-)
|
Damku proszę, Ty nie pytaj, Ty po prostu do Rudawy przyjedź!!! Fajnie byłoby się całą zeszłoroczną paczką spotkać, tym razem postarałbym się i dzień wcześniej jakoś tak zagospodarować, aby mieć trochę więcej wolnego czasu na miłe spotkanie :) |
| | | | | |
| 2008-02-19, 21:59
2008-02-19, 21:12 - Andrzej Bukowczan napisał/-a:
Ten numer masz już od dwóch godzin. |
| | | | | |
| 2008-02-20, 06:31
2008-02-19, 21:59 - ciutek napisał/-a:
To dopiero numer!!! |
| | | | |
| | | | | |
| 2008-02-20, 08:40 Ważny jest udział.
2008-02-19, 20:49 - ciutek napisał/-a:
Henryku! Bez Ciebie tego tekstu by nie było!!!
Jeśli dostałbym ten numer 2, to może pobiegniemy razem, jedynka z dwójką? |
Ciutek wspólny bieg -jedynka z dwójką - to jest niemozliwe. To tak jak by połączyc wodę z ogniem. Ja ze swoja kondycją i trudnościami oddechowymi nie mogę biec rozmawiając, a przecież biegnąc z kimś razem wypada pogadać. Na trasie ja najlepiej czuję się samotnie. Jestem wtedy sam sobie panem i władcą. Poza tym gdzie mnie do Ciebie. W ubiegłym roku było mi po dwakroć ciężko, bo do normalnej słabości doszła jeszcze ta operacja, którą miałem krótko przed Rudawą. Miałem nie biec wcale, przecież Kazim nawet mi zorganizował rower abym jechał po trasie, ale jak zobaczyłem ten tłum biegaczy to serce zabiło mocniej i zdecydowałem się wystartować. I nie żałuję. Wręcz przeciwnie cieszę się, że pobiegłem.
W tym roku też będzie cięzko, bo zawsze jest ciężko, ale bedzie lepiej niż w 2007. I tej satysfakcji z przebiegnięcia dystansu nikt mi nie odbierze. Bieganie, koleżeństwo z biegaczami z całej Polski to jest wspaniała sprawa. Do zobaczyska w Rudawie 2008. :)
|
| | | | | |
| 2008-02-20, 08:48 Artykuł
| | | | | |
| 2008-02-20, 09:39
Henryku, szanuję samotność długodystansowca, ale gdybyś zmienił zdanie daj znać. Gdybym tak biegł po Twej prawicy, to stanowilibyśmy taki półmaratoński symbol ;)
Dla mnie też liczy się udział i wcale nie muszę robić życiówki, aby bieg sprawił mi radość. |
|
|
|
| |