|
METRYKA WATKU DYSKUSYJNEGO | Dyscyplina | | Status | Wątek aktywny ogólnodostępny | Wątek założył | Admin (2009-04-22) | Ostatnio komentował | PawełJ (2009-04-26) | Aktywnosc | Komentowano 21 razy, czytano 432 razy | Lokalizacja | | Wątek wielostronicowy, wyświetlana strona: 1 2 | POWRÓT DO LISTY WĄTKÓW DYSKUSYJNYCH
| | | | |
| 2009-04-22, 09:43 Kenijczycy w Polsce
To jest wątek do artykułu o startach kenijskich zawodników na naszych krajowych imprezach biegowych |
| | | | | |
| 2009-04-22, 10:48 Tyrka
Nic dziwnego, że skoro chłopaki muszą utrzymywać całą swoją familię, to zwycięzca Mathew KIBOWEN-KOSGEI walcząc o zwycięstwo przywłaszczył sobie przed końcem trasy w Dębnie mój koncentrat energetyczny i pewnie dzięki temu wygrał..., bo Radek Dudycz deptał mu po pietach.
Koleś nawet nie podziękował ;-) a to nie świadczy najlepiej o Nim.
Zawsze ta szczypta kultury w cywilizowanym świecie by się przydała.
"Zbożnym" gestem odpuszczam Mu jednak tą winę.
|
| | | | |
| | | | | |
| 2009-04-22, 10:50
Poznałem Mathew Kosgei 2 lata temu. Spędzaliśmy wspólnie 2 dni podczas realizacji pewnej inicjatywy. Jak echo w jego wypowiedziach odbijało się co chwilę słowo "MONEY". Mathew wychwalał pod niebiosa kenijskich maratończyków, z delikatną kpiną w głosie komentując mój rys historyczny polskich biegaczy. Trochę mnie to denerwowało więc zapytałem: "jeżeli macie takie zastępy genialnych maratończyków to dlaczego w sumie zdobyliście nikłą ilość medali olimpijskich na tym dystansie?". Odpowiedział krótko wykonując charakterystyczny gest dłonią - "MONEY". Stwierdził, że w momencie kiedy uzyska wynik 2:07 (widać było iż jest przekonany o powodzeniu tego planu), nigdy w życiu nie pojedzie na imprezę mistrzowską a wybierze Boston, Chicago czy inny większy maraton. Wszystko przekładał na pieniądze. Cieszył się myślą iż jego życiowa partnerka Sharon Cherop (brązowa medalistka mistrzostw świata juniorów na 5km z przed kilku lat) miała dopiero rozpocząć karierę maratońską mimo dość młodego wieku. Wiadomo, razem zbiorą więcej "MONEY". Śledziłem jej karierę od tego czasu i wiem tyle że debiut wypadł pewnie poniżej oczekiwań - 2:38. Poza tym Mathew Kosgei to świetny, inteligentny i dowcipny facet. Można schować do szuflady opowieści redaktora Szaranowicza o dziczy jaką prezentują kenijscy biegacze. Oczywiście mają pewien swój świat jednak jest to wynikiem przepaści kulturowej między naszymi narodami. Mnie osobiście żal tych chłopaków jak to Benek określił z "6 ligi kenijskiej". Polska jest dla nich pewnym rozwiązaniem jednak wydaje mi się że czują się tu dość wyobcowani, a kończąc sezon w naszym kraju są nieco wyeksploatowani. 3 lata temu na Bieg Niepodległości do mojego rodzinnego Turku przyjechał młody reprezentant Kenii Jacob Keith, pobiegł beznadziejnie. Szczerze mówiąc tak też wyglądał. W rozmowie żalił mi się że już nie ma siły, wyciągnął jakąś karteczkę z kieszeni. Okazało się że były to wyniki morfologii krwi i nie tylko. Poziom cukru w organizmie u Jacoba jak i kilka innych parametrów były znacznie poniżej normy. Nie zapomnę do dziś smutnej twarzy tego człowieka, który w dodatku podkreślił że w Polsce biegacze nie kwapią się szczególnie do rozmów z nimi... To tyle.
Brawo za artykuł Benek. |
| | | | | |
| 2009-04-22, 10:53
Benek! Podebrałeś mi pomysł na artykuł - już szukam pluskwy w moim pokoju :)
Podobno kenijscy biegacze inwestują zarobione pieniądze w krowy, to daje ich rodzinom gwarancję lepszej egzystencji. Ciekawe czy to prawda i ile krów mają Twoi rozmówcy? |
| | | | | |
| 2009-04-22, 11:00
2009-04-22, 10:48 - Nordi napisał/-a:
Nic dziwnego, że skoro chłopaki muszą utrzymywać całą swoją familię, to zwycięzca Mathew KIBOWEN-KOSGEI walcząc o zwycięstwo przywłaszczył sobie przed końcem trasy w Dębnie mój koncentrat energetyczny i pewnie dzięki temu wygrał..., bo Radek Dudycz deptał mu po pietach.
Koleś nawet nie podziękował ;-) a to nie świadczy najlepiej o Nim.
Zawsze ta szczypta kultury w cywilizowanym świecie by się przydała.
"Zbożnym" gestem odpuszczam Mu jednak tą winę.
|
A co Ty miałeś w tym koncentracie, że dzięki niemu wygrał z Dudyczem? Gdybym wiedział, to też bym sobie przywłaszczył i pewnie wygrałbym z Dudyczem. |
| | | | | |
| 2009-04-22, 11:01
Bardzo ciekawie Benio to napisałeś.
Cóś innego a zarazem interesującego:) |
| | | | | |
| 2009-04-22, 11:19 Inwestycja w krowy
2009-04-22, 10:53 - emka64 napisał/-a:
Benek! Podebrałeś mi pomysł na artykuł - już szukam pluskwy w moim pokoju :)
Podobno kenijscy biegacze inwestują zarobione pieniądze w krowy, to daje ich rodzinom gwarancję lepszej egzystencji. Ciekawe czy to prawda i ile krów mają Twoi rozmówcy? |
Wiesz jak to jest, to co u nas wydaje się śmieszne, w Afryce jest oczywistością i świetną - czytaj najlepszą na lokalnym rynku - inwestycją. Czy wiesz na przykład, że w znanej przecież i w Polsce sieci marketów Macro Cash and Carry w Maroko jest osobne stoisko z owcami? Tak jak u nas jest dział Dom i Ogród, tak tam Owce.
I nie świadczy to o zacofaniu ale innych lokalnych realiach. W afryce by na przykłąd nas wyśmiali, gdyby dowiedzieli się, że oddajemy ponad połowę zarobionych pieniędzy na ZUS, KRUS i fundusze emerytalne. Przecież u nich każdy wie, że wszystko co się odda do urzędów, to zostanie ukradzione. Straszna wieś ta Polska, zamiast kupić sobie krowy to oni na fundusze emerytalne wpłacają kasę, którą potem tracą :-)) |
| | | | |
| | | | | |
| 2009-04-22, 11:33
2009-04-22, 11:19 - Admin napisał/-a:
Wiesz jak to jest, to co u nas wydaje się śmieszne, w Afryce jest oczywistością i świetną - czytaj najlepszą na lokalnym rynku - inwestycją. Czy wiesz na przykład, że w znanej przecież i w Polsce sieci marketów Macro Cash and Carry w Maroko jest osobne stoisko z owcami? Tak jak u nas jest dział Dom i Ogród, tak tam Owce.
I nie świadczy to o zacofaniu ale innych lokalnych realiach. W afryce by na przykłąd nas wyśmiali, gdyby dowiedzieli się, że oddajemy ponad połowę zarobionych pieniędzy na ZUS, KRUS i fundusze emerytalne. Przecież u nich każdy wie, że wszystko co się odda do urzędów, to zostanie ukradzione. Straszna wieś ta Polska, zamiast kupić sobie krowy to oni na fundusze emerytalne wpłacają kasę, którą potem tracą :-)) |
Coś mi się wydaje, że opacznie zrozumiałeś moje pytanie. Gdzie tu o śmieszności i zacofaniu?
Mógłbym dużo pisać o Kenii i także o kilku innych krajach afrykańskich, bo miałem możliwość tam być i poznać egzotyczne z naszego punktu widzenia sposoby na życie.
Zwyczaje innych narodów bardzo mnie interesują i je szanuję.
W Kairze na największym cmentarzu pamiętającym czasy chrześcijan koptyjskich mieszka kilka milionów ludzi. Tzw. "miasto umarłych". Nasza przewodniczka mieszkająca od kilka lat w Egipcie, bała się tam pójść. Ja poszedłem , rozmawiałem z ludźmi, mam unikalne zdjęcia. Kierowała mną ciekawość, ale i szacunek dla tych ludzi.
Pytanie o krowy jest jak najbardziej zasadne. Podczas walk w Kenii przed bodaj pół rokiem zginęło kilku zawodników kenijskich, ponieważ byli napadani głównie z powodu krów, które im rabowano.
W Kenii posiadanie krowy jest pewną miarą bogactwa. Ciekawiłoby mnie, czy Kenijczycy u nas biegający też w nie inwestują?
|
| | | | | |
| 2009-04-22, 11:39 :-)
2009-04-22, 11:33 - emka64 napisał/-a:
Coś mi się wydaje, że opacznie zrozumiałeś moje pytanie. Gdzie tu o śmieszności i zacofaniu?
Mógłbym dużo pisać o Kenii i także o kilku innych krajach afrykańskich, bo miałem możliwość tam być i poznać egzotyczne z naszego punktu widzenia sposoby na życie.
Zwyczaje innych narodów bardzo mnie interesują i je szanuję.
W Kairze na największym cmentarzu pamiętającym czasy chrześcijan koptyjskich mieszka kilka milionów ludzi. Tzw. "miasto umarłych". Nasza przewodniczka mieszkająca od kilka lat w Egipcie, bała się tam pójść. Ja poszedłem , rozmawiałem z ludźmi, mam unikalne zdjęcia. Kierowała mną ciekawość, ale i szacunek dla tych ludzi.
Pytanie o krowy jest jak najbardziej zasadne. Podczas walk w Kenii przed bodaj pół rokiem zginęło kilku zawodników kenijskich, ponieważ byli napadani głównie z powodu krów, które im rabowano.
W Kenii posiadanie krowy jest pewną miarą bogactwa. Ciekawiłoby mnie, czy Kenijczycy u nas biegający też w nie inwestują?
|
Ja tak tylko, dla wyjaśnienia, bo wiesz jak to jest - powiesz, że w Australii ludzie chodzą "do góry głowami", i wszyscy myślą, że o rany, ale dziwnie. A przecież w Polsce też chodzimy "do góry głowami" bo to przeciez normalne, tylko nie każdy niuans w zdaniu sie wychwyci :-) |
| | | | | |
| 2009-04-22, 11:52
2009-04-22, 11:39 - Admin napisał/-a:
Ja tak tylko, dla wyjaśnienia, bo wiesz jak to jest - powiesz, że w Australii ludzie chodzą "do góry głowami", i wszyscy myślą, że o rany, ale dziwnie. A przecież w Polsce też chodzimy "do góry głowami" bo to przeciez normalne, tylko nie każdy niuans w zdaniu sie wychwyci :-) |
Aha, to znaczy, że tylko uzupełniałeś sens mojego pytania dla mniej wtajemniczonych ?
W takim razie - dzięki :)
W każdym razie, tak jak pisałem. Myślałem o rozmowie z Keniolami i takie pytanie też mam przygotowane. Ale wiesz jak to u mnie, zabieram się długo (hehe) do napisanie czegoś. |
| | | | | |
| 2009-04-22, 11:54
Przeczytałem wszystko z wielkim zainteresowaniem. Brawo Benek. |
| | | | | |
| 2009-04-22, 15:39 Supertekst
Brawo dla autora, bardzo ciekawy artykuł. To naturalne, że ludzie z biednego kraju ciągle mówią o pieniądzach. Podczas kilku pobytów w Czarnej Afryce często byłem zaczepiany i pytany, skąd jestem, ile zarabia się w moim kraju, czy mogę załatwić pracę, ile kosztuje bilet na samolot... Przypominały mi się czasy PRL-u, gdy wielu Polaków o podobne sprawy pytało przybyszy z mitycznego, bogatego Zachodu. |
| | | | |
| | | | | |
| 2009-04-22, 17:59 Kalenjin
LINK: http://en.wikipedia.org/wiki/Kalenjin_people | Świetny artykuł, z tym że w Kenii ciężko spotkać Kalenji.
Kenijskie plemię to Kalenjin (w Polsce czasem używa się też pisowni Kalendżin). Pozostałe większe plemiona to Kikuyu, Luhya, Luo, Kamba, Kisii, Meru, ale spotkać można też azjatów, arabów czy europejczyków - istny tygiel kulturowy.
Przy okazji pamiętajmy, że Kenijczycy w Polsce to nie tylko biegacze. Sporą społeczność tworzą studenci. Niektórzy zostają tu na dłużej. Piszą doktoraty, nauczają angielskiego, prowadzą firmy, organizują wycieczki do Kenii. Przy bliższym poznaniu często okazują się przesympatyczni.
PS Na zdjęciu Mathew Kosgei finiszuje na poznańskim maratonie 2008.
|
| | | | | |
| 2009-04-22, 18:18
2009-04-22, 17:59 - KarolG napisał/-a:
Świetny artykuł, z tym że w Kenii ciężko spotkać Kalenji.
Kenijskie plemię to Kalenjin (w Polsce czasem używa się też pisowni Kalendżin). Pozostałe większe plemiona to Kikuyu, Luhya, Luo, Kamba, Kisii, Meru, ale spotkać można też azjatów, arabów czy europejczyków - istny tygiel kulturowy.
Przy okazji pamiętajmy, że Kenijczycy w Polsce to nie tylko biegacze. Sporą społeczność tworzą studenci. Niektórzy zostają tu na dłużej. Piszą doktoraty, nauczają angielskiego, prowadzą firmy, organizują wycieczki do Kenii. Przy bliższym poznaniu często okazują się przesympatyczni.
PS Na zdjęciu Mathew Kosgei finiszuje na poznańskim maratonie 2008.
|
Oczywiście masz racje, że plemie nazywa się Kalenjin. Tak też napisałem w oryginale ale Admin myśląc że popełniłem bład poprawił na Kalenji (nazwa marki Decathlonu) :]
dzwoniłem do niego 2 h temu żeby poprawił. |
| | | | | |
| 2009-04-22, 19:11 Poprawka
2009-04-22, 18:18 - benek napisał/-a:
Oczywiście masz racje, że plemie nazywa się Kalenjin. Tak też napisałem w oryginale ale Admin myśląc że popełniłem bład poprawił na Kalenji (nazwa marki Decathlonu) :]
dzwoniłem do niego 2 h temu żeby poprawił. |
Poprawiłem moją niefortunną poprawkę, więc zrobiłem poprawkę poprawki :-) Na usprawiedliwienie mam tylko to, że redagowałem Benka tekst o godzinie 3 w nocy, i głowe miałem już na poziomie blatu od stołu. Dzięki wszak za czujność :-) |
| | | | | |
| 2009-04-22, 19:42
2009-04-22, 17:59 - KarolG napisał/-a:
Świetny artykuł, z tym że w Kenii ciężko spotkać Kalenji.
Kenijskie plemię to Kalenjin (w Polsce czasem używa się też pisowni Kalendżin). Pozostałe większe plemiona to Kikuyu, Luhya, Luo, Kamba, Kisii, Meru, ale spotkać można też azjatów, arabów czy europejczyków - istny tygiel kulturowy.
Przy okazji pamiętajmy, że Kenijczycy w Polsce to nie tylko biegacze. Sporą społeczność tworzą studenci. Niektórzy zostają tu na dłużej. Piszą doktoraty, nauczają angielskiego, prowadzą firmy, organizują wycieczki do Kenii. Przy bliższym poznaniu często okazują się przesympatyczni.
PS Na zdjęciu Mathew Kosgei finiszuje na poznańskim maratonie 2008.
|
Chciałbym przy okazji nieco skomentować zdjęcie iż on biega jeszcze starą techniką, obecnie z punktu obiektywu ciężko jest komukolwiek zrobić zdjęcie tak by zobaczyć palce od spodu. Kiedyś też taką uważałem za słuszną - odkąd definitywnie Kenijczycy zdominowali większość biegów to i mnie się technika poprawiła. W ten sposób podczas biegania w grupie często dochodzi do tzw nakładek. Ale jak sam wspomniał nie ma trenera i sądzę nie nagrywa największych maratonów by poprzez pauzę chociaż móc podglądnąć najlepszych.
Co do wyjazdu do Holandii, nie wiem o jakich on o biegach mówi, ale mam statystykę ile można było zarobić kiedyś, a ile teraz w maratonie np w Rotterdamie z wynikiem 2:09 - i obecnie z takim wynikiem więcej zarobi u nas. |
| | | | | |
| 2009-04-23, 09:15 Rewealcja...
Bardzo spodomał mi się ten artykuł...!! |
| | | | |
| | | | | |
| 2009-04-24, 13:06
Dobry artykuł ukazujący prawdziwą rzeczywistość i choć niezależny to w pewnym sensie uzupełniający inny artykuł który ukazał się ze dwa lata temu w BIEGANIU a o którym już gdzieś w pewnym wątku wspomniałem.Benek dobrze przedstawił realia biegaczy z Czarnego Lądu prowadząc z nimi wywiad,to może przełamać pewne stereotypy jakie mogą występować u niektórych biegaczy odnoszące się nie tyle do celu pobytu Kenijczyków w Polsce ale wogle ich kariery biegowej.U wielu z nas może panować wyobrażnia,że czarny biegacz przyjeżdża jak gwiazda POPU na dany maraton by "zbić kasę".Jest tylko jedna cecha wspólna między obydwoma-talent ale na pewno nie cel.Pierwszy robi to z sytuacji życiowej-biedy a drugi z chęci zysku.To że wielu z nich zarabia na biegach duże pieniądze przez które się bogaci to na pewno dla wielu z nich jest niespodzianką i loterią.Loterią gdyż jak w dużym czołowym maratonie startuje po 20 Kenijczyków i ostro rywalizują to niewiadomo kto odbierze "palmę zwycięstwa" i przez to wysokie pieniądze!
Ja osobiście z podziwem patrzę na tych ludzi bo potrafią wykorzystać swój talent ciężko pracujac na zwycięstwo.Wiem,że jest im prościej osiągać super wyniki gdyż wynika to z ich innej,lepszej fizjologii organizmu oraz budowy ciała,głównie mięsni nóg.
Jeszcze jest jedna ciekawa refleksja odnośnie treningów Kenijczyków przebywających u nas w Polsce.Otóż ci Kenijczycy co stale przebywają u nas nie osiągną takich wyników jak ich ziomkowie w Kenii w słynnym Iten,i tu nie chodzi o sugerowaną "2 ligę" lecz różnicę w terenie.Otóż stale przebywają oni tam na dużej wysokości na płaskowyżu gdzie jest dobre,rozrzedzone powietrze zapewniające wysoki poziom krwinek czerwonych we krwi co przekłada się na wyniki. |
| | | | | |
| 2009-04-24, 13:08
2009-04-23, 09:15 - lupus napisał/-a:
Bardzo spodomał mi się ten artykuł...!! |
Wreszcie ktoś przełamał się z Limanowej! (nasze piękne miasteczko) i zaczął pisać. ;-) Pozdrawiam Mariusz. :-) |
| | | | | |
| 2009-04-26, 10:54
Zawsze pozdrawiam ich w kiswahili-uwielbiam to zdziwienie w oczach,ale zawsze odpowiadają.Szkoda,że moja znajomość języka kończy się na kilkunastu zwrotach grzecznościowych :-( |
|
|
|
| |