|
Do tego tematu podpięte są newsy:
| |
| POWRÓT DO LISTY WĄTKÓW DYSKUSYJNYCH
| | | | |
| 2017-08-27, 10:55 Suma wszystkich pechów i maraton warszawski
LINK: http://biegaczamator.blog.pl/ | Na początku, tak żeby było jasne i zrozumiałe. Nie jestem przesądny, nie wierzę w jakieś tajne siły, chochliki czy inne cholery, które tylko patrzą, jak nam życie utruć. Nie wierzę w przesądy i inne takie tłumaczące te, czy inne porażki. Jednak muszę przyznać, że nad moim startem w maratonie warszawskim wisi jakieś dziwne fatum. Wszystko zaczęło się w zeszłym roku, kiedy planowałem po Wrocławiu, jakby z marszu zaliczyć Warszawę i zagarnąć Koronę Maratonów Polski jednym wyciągnieciem ręki. Niestety moja pewność siebie graniczaca niemal z pychą została odpowiednio ukrana i we Wrocławiu stało się, co sie stało i w efekcie ze startu w Warszawie wybiegła pupa.
W tym roku postanowiłem, ze jednak o Koronę będę walczył i potwierdziłem mój start w Warszawie. Nawet zgodnie z zasadami sztuki zacząłem się przygotowywać ze sporym zapasem czasowym, by mieć wszystko pod kontrolą i by uniknąć nie do końca miłych niespodzaianek. Niestety, jakieś dziwne fatum, które od zeszłego roku nad maratonem warszawskim wisi nie chce za cholerę odpuścić. A tu jaiś kolejny uraz się przyplątał, a tu klasyczna niechęć treningowa, a tu jakieś inne, ważniejsze od biegania zadania. No i efekt jest taki, że do maratonu niecały miesiąc, a ja treningowo jestem w czarnym niebycie i nie mam wizji, jak z tego niebytu się wyrwać. Wiadomo, że trzeba wziąć się w garść i zacząć ostro trenować, tylko, że ostry trening znowu będzie groził urazem. Może więc spokojnie i na luzie zaplanowane kilometry robić? Tylko ile ich robić, by raz nie znowu nie przegiąć, a dwa by zrobić tyle, żeby jednak dać radę na trasie.
Muszę napisać, że jak na razie nie mam wizji, jak do tematu podbiec, mając w podświadomości zapisane, ze ten pech nad startem wisi. A może właśnie to los mi specjalnie rzuca pod nogi kłody, by sprawdzić moje samozaparcie, wytrzymalośc i upór w sytuacjach, kiedy normalnie powinno się napisać, ” a ja mam to wszystko tak głęboko i nie jadę, bo po co”. Owszem jest to wyjście z sytuacji, ale ja jeżeli nic nie wymusi jednak mojej nieobecności w Warszawie, zrobię wszystko, by w strefie staru się pojawić. W końcu, jak mawiał klasyk : co nas nie zabije, to nas wzmocni. |
| | | | | |
| 2017-09-02, 11:45 Zdążyć przed maratonem
LINK: http://biegaczamator.blog.pl/ | Na początku jak zawsze w tym miejscu i czasie. Angie masz rację umiar i rozwaga to podstawa i to nie tylko biegania, ale wielu stref naszego życia.
Muszę przyznać, że ostatnie tygodnie coraz bardziej mnie niepokoją. Maraton warszawski zbliża się już niemal w zawrotnym tempie, a ja ciągle czuję, że jestem głęboko w biegowym niebycie. Tak delikatnie to napisałem, by nie napisać bardziej dosadnie. Najgorsze jest to, że tak naprawdę sam nie wiem, na jakim przygotowawczym etapie jestem. Jak pisałem wcześniem, całkowicie zmieniłem mój cykl przygotowawczy i teraz bardziej nastawiam się trening ogólnorozwojowy ze szczególnym wzmnieniem mięśni nóg, niż na biegowy. Biegam mniej, ćwiczę więcej ( chociaż biorąc po uwagę fakt, że wcześniej wcale nie ćwiczyłem), więc mogę w zasadzie napisać, że ćwiczę.
Najśmeszniejsze w tym wszystkim jest to, że tak naprawdę nie mam zielonego pojęcia na jakim etapie treningowym jestem. Może jest poprawa, a może pogorszenie, bo w końcu inna metoda? Nie mam pojęcia. Muszę przyznać, że to jest prawdziwa ruletka i nie mam żandej wizji, jaki będzie jej finał. Z jjednej strony ma to dodatkowy smaczek, gdyż na trasie wszystko może się zdarzyć, ale z drugiej strony…. Podjąć wyzwanie na poziomie Królewskiego Dystansu, nie mając zielonego, różowego, ani w żadnym innym kolorze pojęcia co mogę, co i czy cokolwiek teraz potrafię, to z lekka samobójcza misja. No, ale jak nie podejmę wyzwania to nie będę mógł napisać, czy można tak, czy całkowicie nie, nie i jeszcze raz nie.
Na razie nie poważę się napisać, czy czuję poprawę czy pogorszenie. Nie sprawdzam swoich możliwości w tym zakresie, więc nie wiem jaki będzie finalny rezultat. Zdarzyć się może wszystko, od radosnego dobiegnięcia, do spektakularnej klęski. No, ale właśnie ta niepewność dodaje takiego wyjątkowego ognia. Czy uda mi się przygotować? Czy zdążę przed maratonem? Na razie same znaki zapytania i żadnej odpowiedzi. Na nią, a w zasadzie na nie muszę jeszcze trochę poczekać. Długo, ne długo, 22 dni. Co jeszcze mogę zrobić. Wolę nie napisać, no czyjeś poczucie smaku i zapachu mógłbym urazić. |
| | | | |
| | | | | |
| 2017-09-15, 08:02
Pani Ewa Jagielska zapewne jest miłą i sympatyczną osobą ale zaliczanie jej do grona faworytek z czasem 2:54:00 to przesadna uprzejmość |
| | | | | |
| 2017-09-15, 09:09 Być może faworytka ?
2017-09-15, 08:02 - Ryszard N napisał/-a:
Pani Ewa Jagielska zapewne jest miłą i sympatyczną osobą ale zaliczanie jej do grona faworytek z czasem 2:54:00 to przesadna uprzejmość |
Faworytką oczywiście może być , na jedno z czołowych miejsc ,jest to praktycznie amatorka , która biega od niedawna a zaczęła też późno biegać. Jeśli zajrzeć na Enduhub to Pan Ewa ma 95 % zwycięstw we wszystkich biegach w których startowała. Obecnie w Polsce jest tyle biegów ,ze nawet w poważnych biegach wygrywają amatorzy. |
| | | | | |
| 2017-09-22, 13:55
... nie pytam czy jakaś stacja telewizyjna transmituje Maraton Warszawski na żywo, bo chyba tradycyjnie żadna ... |
| | | | | |
| 2017-09-22, 22:09 TVP
2017-09-22, 13:55 - kryz napisał/-a:
... nie pytam czy jakaś stacja telewizyjna transmituje Maraton Warszawski na żywo, bo chyba tradycyjnie żadna ... |
Co do transmisji w telewizji nic nie wiem, takowa będzie w internecie. Ponadto jutro o godz. 12.30 w TVP odbędzie się prezentacja maratończyków w tym naszego zawodnika Franka Kąkola którzy maja zaliczone wszystkie 38 Maratonów Warszawskich. Gratulacje !!! |
| | | | | |
| 2017-09-23, 10:42
Pozdrawiam wszystkich jutrzejszych maratończyków. Jestem jeszcze na Mazurach, myslę że się tam dotlenilem przy treningach i zaraz ruszam na Warszawę. Szykuje nam się idealna pogoda. Myslę że wynik z Maratonu Wroclawskiego poprawię.Hej! |
| | | | |
| | | | | |
| 2017-09-23, 20:04 Zamiana koszulki męskiej technicznej M na S
Jak w temacie, byłby ktoś chętny?
tel. 507409794 |
| | | | | |
| 2017-09-24, 13:12
2017-09-15, 08:02 - Ryszard N napisał/-a:
Pani Ewa Jagielska zapewne jest miłą i sympatyczną osobą ale zaliczanie jej do grona faworytek z czasem 2:54:00 to przesadna uprzejmość |
A jednak :-) czas 2:41:51, niezły progres |
| | | | | |
| 2017-09-24, 18:45 Też tak zakładałem.
2017-09-24, 13:12 - Tom74 napisał/-a:
A jednak :-) czas 2:41:51, niezły progres |
Tak jak pisałem wcześniej Pani Ewa najlepsza Polką. Wydaje mi się że jednak najlepsze polskie maratonki odpuściły ten maraton. |
| | | | | |
| 2017-09-24, 19:30
2017-09-24, 13:12 - Tom74 napisał/-a:
A jednak :-) czas 2:41:51, niezły progres |
Istotnie Tomku, super progres. |
| | | | | |
| 2017-09-24, 22:41
Na Maratonie Warszawskim nie startuje regularnie, co kilka lat i porównując tą edycje z poprzednimi jakie pamiętam można śmiało rzec że bieg się poprawił. Zastrzeżenia budziły jedynie przebieralnie przed startem, było ich za mało i nie było warunków by się dobrze przebrać bo panowala ciasnota.Trzeba było sprawę dokonczyc na zewnątrz a siąpil deszcz. Co do trasy to mam wrażenie że ta Orlenowska jest jednak szybsza. W drugiej polowie naliczyłem z 4 podbiegi, w dodatku pierwszy spory na "scianowym" kilometrze-30-tym. Szczególnie podobalo mi się ostanie 4 km na WISLOSTRADZIE. Za rok jubileuszowa edycja trzeba będzie tu wystartować, mam nadzieję ze będzie jeszcze lepsza i może z szybsza trasą? |
| | | | |
| | | | | |
| 2017-09-25, 06:24 Biegacz contra ściana czyli relacja z maratonu warszawskiego
LINK: http://biegaczamator.blog.pl/ | Na początku jak zawsze w tym miejscu i czasie. Dziękuję Robercie później poznany i Marku za miłe słowa i gratulacje. Bąrdzi mi przyjemnie jest je czytać. I jeszcze jedna uwaga, która mi się nasuwa po moim szóstym maratonie. Od czterech ostatnich za każdym razem mam nieplanowane przygody, które pod dużym znakiem zapytania stawiają moje dalsze starty na Królewskim Dystansie. No, ale od początku.
Zgodnie z obwiązującymi zasadami do Warszawy udałem się w sobotę. Kiedy dotarłem na miejsce wydawania pakietów, które znajdowało się naprzeciwko stadionu Legii, to moja poznańska dusza poczuła się trochę dziwnie. No, ale kiedy mówimy o biegania, trzeba w kąt odłożyć regionalne, piłkarskie animozje. Kiedy wszedłem do środka, to na początku długo musiałem się przebijać przez targowisko biegowej próżności. Z każdej strony pokusa szczerzyła do biegaczy swoje zęby. No, ale dotarłem na miejsce odebrałem pakiet – tu muszę przyznać, że bardzo wypasiony: tabletki na stawy, piwo, woda, napój energetyczny, płyn do prania ciuchów sportowych, żel pod prysznic w wersji sport. Muszę przyznać, że robiło to wrażenie. Z racji zamiaru opisania wszystkiego co Orgowie dla nas szykują w maksymalnie dokładnie, dlatego zdecydowałem się spać ze wszystkimi w sali przez Orgów uszykowanej. W zasadzie sali to złe określenie, gdyż okazało się, że miejsc, gdzie biegacze mieli nocować było kilka, gdyż było nas zbyt dużo, by w jednym miejscu się pomieścić. Mi przypadł jeden z warszawskich ogólniaków. Kiedy dotarłem na miejsce, to pierwsze odczucie było: szukam hotelu, gdyż drewniana podłoga, w całości zapełniona karimatami, palca nie było gdzie wsadzić, a i leżenie na podłodze średnio mi pasowało. Na szczęście poszliśmy do panie zarządzającej, która widząc, że faktycznie nie mamy się gdzie pomieścić wzięła nas do innej sali, a tam w porównaniu wersja sala lux, czyli z wygodnymi, grubymi materacami, na których faktycznie super się spało.
Rano udaliśmy na start i wpierw musieliśmy oddać depozyt. Z racji, że start był w innym miejscu niż meta, dlatego każda osoba startująca miała na numerze startowym rysunek busa z przypisanym numerem. Okazało się, że w pakiecie mieliśmy naklejkę na worek depozytowy, dzięki czemu można było worek odpowiednio oznaczyć. Tak oznaczone worki przekazaliśmy do przepisanych na busów, które po zapakowaniu udały na metę, gdzie czekały na nas. Przed startem odsłuchaliśmy „ Snu o Warszawie” i ruszyliśmy w biegowy tan. Pogoda do tuptania idealna, do tego fantastyczna trasa, po której aż chciało się biegać, dlatego nic, tylko zanurzyć się w rozkoszach biegowych. W tłumie można było dostrzec naprawdę wymyślne przebrania. Był i pan Ufo i trójka w łódce ze sternikiem i samolot, ale mi szczególnie się spodobali spartańscy hoplici, którzy w pełnym rynsztunku w dwuszeregu biegi. Były to dwa dwuszeregi, a pomiędzy nimi wózek ciągniony na którym bardzo powabne dziewczę siedziało. Co prawda z relacjami, które w Sparcie obowiązywały, niezbyt to grało, ale fajnie wyglądało. No i jeszcze na 30-stym kilometrze ujrzałem dwie panie, które robiły się sobie zdjęcie fakt dokumentujący dotarcie do tego miejsca. Podbiegłem do obu pań i zrobiliśmy sobie zdjęcie w trójkę, a co mi tam.
Co do samego mojego biegu. Do trzydziestego kilometra było w miarę. Może bez szału, ale jakoś się biegło. Tak na czas 4.20-4.40 na mecie. Do życiówki daleko, ale względnie i do przyjęcia. No i na trzydziestym drugim czy trzeci kilometrze się zaczęło. Jakbym się nagle zderzył ze ścianą. Nic z nogami, nic z urazem, ale jakby siły nagle odpłynęły. Poczułem się słaby, w głowie lekko się zakręciło i nagle jakbym stanął. I z radosnego, spokojnego tuptania, zrobiło się nagle człapania. Chyba nie musiałem najlepiej wyglądać, gdyż na około 35 kilometrze, jakaś zaniepokojona moim wyglądem pani zapytała czy nie lepiej do karetki, bo wyglądam ja trup. Powiedziałem, że dam radę i czołgałem się dalej. Każdy kilometr zmienił się w mordęgę. Na ostatnich kilometrach dobiegła do mnie Japonka, z lekką niepełnosprawnością nożną, eskortowana przez inną panią. Postanowiłem pomóc i na metę wbiegliśmy we trójkę trzymając się ręce.
Po wszystkim do depozytu, przekąsiłem tym razem nie do końca mi podbiegającą zupę makaronową, wziąłem piwo bezalkoholowe i do domu. Podsumowanie napiszę jutro, kiedy zbiorę wszystko w jedną kupę, na razie takie zupełnie luźne odczucia. Na koniec szczególnie chcę podziękować wszystkim biegającym, którzy podeszli do mnie i pogadali na temat mojego bloga. Było mi z tego powodu bardzo przyjemnie. |
| | | | | |
| 2017-09-25, 16:34
Zazdroszczę zwycięscy tego czeku na 3000zł. Kupa szmalu. Wreszcie wygrał Polak. Co on zrobi z taką kasą? Tylko żeby przypadkiem nie oszalał. |
| | | | | |
| 2017-09-25, 17:53 Nagrody
Aż mi się wierzyć nie chce ,że 3000 dla zwycięzcy. Zajrzałem więc w regulamin a tam pisze ,ze zwycięzca otrzymuje puchar. |
| | | | | |
| 2017-09-25, 20:33
2017-09-25, 16:34 - zbig napisał/-a:
Zazdroszczę zwycięscy tego czeku na 3000zł. Kupa szmalu. Wreszcie wygrał Polak. Co on zrobi z taką kasą? Tylko żeby przypadkiem nie oszalał. |
Pewnie przejdzie na emeryturę i będzie żył z odsetek bankowych. |
| | | | | |
| 2017-09-26, 16:36 Panie kolego
2017-09-25, 20:33 - tomek20064 napisał/-a:
Pewnie przejdzie na emeryturę i będzie żył z odsetek bankowych. |
to chyba nie kabaret. Biegacz który pokonał biegaczy z Keni i Etiopi nie zasłużył na to.To wspaniały kolega i biegacz.Uzyskał w tym roku najlepszy krajowy wynik. Zachowajmy trochę powagi.Znam Błażeja od początku jego biegania. Zawsze był skromnym człowiekiem i takim pozostał do dziś.Zaczynał u Pawła Małkowskiego w Bydgoskim Uczniowskim Klubie Biegacza Ogrodnik...... |
| | | | |
| | | | | |
| 2017-09-26, 16:57 Oburzenie po zasłabnięciu Kenijki.
| | | | | |
| 2017-09-26, 22:03
2017-09-26, 16:36 - kolejarz4 napisał/-a:
to chyba nie kabaret. Biegacz który pokonał biegaczy z Keni i Etiopi nie zasłużył na to.To wspaniały kolega i biegacz.Uzyskał w tym roku najlepszy krajowy wynik. Zachowajmy trochę powagi.Znam Błażeja od początku jego biegania. Zawsze był skromnym człowiekiem i takim pozostał do dziś.Zaczynał u Pawła Małkowskiego w Bydgoskim Uczniowskim Klubie Biegacza Ogrodnik...... |
KOLEDZY NIE SMIEJĄ SIĘ Z BIEGACZA LECZ SZOKUJACEJ WYSOKOSCI NAGRODY ABSOLUTNIE NIEADEKWANTNEJ DO RANGI BIEGU. CZY PRZYPADKIEM 3000 ZŁ NIE PŁACĄ ZA I MIEJJSCE OPEN W BIEGACH ULICZNYCH NA 10 KM? MW NIE POWINIEN SIE OŚMIESZAĆ! |
| | | | | |
| 2017-09-26, 22:21
2017-09-26, 22:03 - Martix napisał/-a:
KOLEDZY NIE SMIEJĄ SIĘ Z BIEGACZA LECZ SZOKUJACEJ WYSOKOSCI NAGRODY ABSOLUTNIE NIEADEKWANTNEJ DO RANGI BIEGU. CZY PRZYPADKIEM 3000 ZŁ NIE PŁACĄ ZA I MIEJJSCE OPEN W BIEGACH ULICZNYCH NA 10 KM? MW NIE POWINIEN SIE OŚMIESZAĆ! |
Panowie skończcie proszę te pomówienia na temat nagród w Warszawie. Na zdjęciu jest widoczny voucher na sprzęt adidasa danej wysokości. Za zwycięstwo było znacznie więcej (20 tys. plus bonusy za czas) i żaden zawodnik na poziomie 2:10-2:14 nie pobiegłby gdyby za wygranie było faktycznie symboliczne 3 tys...:) |
|
|
|
| |