redakcja | kontakt | prenumerata | reklama | Jestes niezalogowany  |  ZALOGUJ  

AKTUALNOSCI
ARTYKUŁY
BLOGI
ENCYKLOPEDIA
FORUM
GALERIA
KALENDARZ
KONKURSY
LINKI
RANKING
SYLWETKI
WYNIKI
ZDJĘCIA
METRYKA WATKU DYSKUSYJNEGO
  Dyscyplina  
  Status  Wątek zamknięty ogólnodostępny
  Multi-Forum  Bieg Katorżnika - Lubliniec
  Wątek założył  Admin (2009-03-10)
  Ostatnio komentował  Prezes (2009-09-18)
  Aktywnosc  Komentowano 542 razy, czytano 1861 razy
  Lokalizacja
 Lubliniec
  Sponsor watku  
  Podpięte zawody  IX Bieg Katorżnika
  II Mistrzostwa Polski w Biegu Tyłem
  X Bieg Katorżnika
  V Bieg Katorżnika
  IV Bieg Katorżnika - eliminacje
  VI Bieg Katorżnika
  III Mistrzostwa Polski w Biegu Tyłem
  V Bieg Małego Katorżnika
  VII Bieg Katorżnika
  XII Bieg Katorżnika
  XIII Bieg Katorżnika
  VIII Bieg Katorżnika
  XI Bieg Katorżnika
Wątek wielostronicowy, wyświetlana strona:    
1  2  3  4  5  6  7  8  9  10  11  12  13  14  15  16  17  18  19  
20  21  22  23  24  25  26  27  28  

POWRÓT DO LISTY WĄTKÓW DYSKUSYJNYCH



WojtekD

Ostatnio zalogowany
2012-05-30
23:35

 2009-08-18, 19:25
 
2009-08-18, 18:08 - Lucky napisał/-a:

"pan z aparatem" informował zawodnika z numerem 208 o sposobie pokonywania trasy (co nie było w jego obowiazku) jednakze spotkało się to z dość niemiłym przyjęciem ze strony zawodnika.
Zgadza się, po pokonaniu przeszkody górą otrzymałem informacje od "Pana z aparatem", że to niewłaściwa droga. Jednakże po przejściu górą uważałem, że przeszkoda została już pokonana, a "niemiłe przyjęcie" mogę wytłumaczyć niczym innym jak zmęczeniem. Powtórzę raz jeszcze, że nie było to celowe i na pewno nie łatwiejsze niż przejście dołem( swoją drogą jak ktoś już dobrze wspomniał zwykła strzałka załatwiłaby tam sprawę). Nie wiem za bardzo jaki był sens Twojego postu i załączania zdjęcia i czy naprawdę sądzisz, że w ten sposób chciałem oszukać, ale średnio mi się to podoba i raczej nie mam zamiaru psuć sobie humoru i zadowolenia z dobrego miejsca przez fakt iż 0,1% trasy pokonałem nieprawidłowo... Tyle w temacie. Proponuje pochwalic się innymi zdjęciami.

Pozdrawiam

  NAPISZ LIST DO AUTORA


KKFM
KAZIMIERZ FM KORDZIŃSKI
MaratonyPolskie
TEAM


Ostatnio zalogowany
2024-04-28
06:22

 2009-08-18, 19:59
 zdjęcia
Ej, katorżnicy dawać zdjęcia /linki do nich/.Czy nikt nie robił zdjęć pierwszego startu o 11.00 ?????

  NAPISZ LIST DO AUTORA
  PRZECZYTAJ MÓJ BLOG (4 wpisów)
  ZOBACZ GALERIĘ MOICH ZDJĘĆ (40 sztuk)

 



vicking
Wiktor Kołodziejczyk

Ostatnio zalogowany
2018-05-29
13:55

 2009-08-18, 20:07
 
2009-08-18, 19:59 - KKFM napisał/-a:

Ej, katorżnicy dawać zdjęcia /linki do nich/.Czy nikt nie robił zdjęć pierwszego startu o 11.00 ?????
Również czekam na jakieś większe galerie z godz 11 ;)

  NAPISZ LIST DO AUTORA


golon
Mateusz Golonka
MaratonyPolskie
TEAM


Ostatnio zalogowany
---


 2009-08-18, 20:12
 
2009-08-18, 19:59 - KKFM napisał/-a:

Ej, katorżnicy dawać zdjęcia /linki do nich/.Czy nikt nie robił zdjęć pierwszego startu o 11.00 ?????
Czekamy na fotki - również z Biegu z godz. 12 z trasy i mety jak były robione :-)

  NAPISZ LIST DO AUTORA
  PRZECZYTAJ MÓJ BLOG (172 wpisów)
  ZOBACZ GALERIĘ MOICH ZDJĘĆ (55 sztuk)


Prezes
Zbigniew Rosiński

Ostatnio zalogowany
2024-04-22
22:18

 2009-08-18, 20:28
 
Oto mail jaki dostałem od jednego z fotoreporterów

"Dzięki Zbychu!
Po raz pierwszy miałem okazję oglądać bieg z motorówki (akurat rywalizację o tytuł Miss Mokrego Podkoszulka). Widok z jeziora z ok. 1 km na dwie niebieskie "bramy" na lądzie robił wrażenie! Jeszcze większe wypowiedź jednej z atrakcyjnych zawodniczek, która w jeziorze powiedziała, że ta impreza jest lepsza od niejednej randki.
Odpowiedziałem jej, że ciekawe czy to samo powie po odcinku w rowach.
Tamże zapytałem ją czy jest tego samego zdania i odpowiedziała, że tak!
To najlepsza rekomendacja biegu!
A jak inne odgłosy?

PS. Kiedy przytoczyłem tę wypowiedź koleżance - równie atrakcyjnej dziewczynie ze zdziwieniem powiedziała:
To na jakie randki ona chodzi?
Widocznie nie na takie ekstremalne - odpowiedziałem..."

Moje PS. w sprawie kefiru
Pomimo sprzeciwu kilku osób zdecydowałem żeby z niego zrobić punkt odżywczy, a tylko dlatego że kefir nie był zwyczajnym kefirem tylko takim... brrrr.
Jeżeli ktoś tego nie chwycił to niech zalepi część napisu na plecach.
Kefir to był jeden z elementów upadlania


  NAPISZ LIST DO AUTORA


Jasiek
Jan Pinkosz

Ostatnio zalogowany
2024-04-14
17:33

 2009-08-18, 20:33
 
2009-08-18, 19:59 - KKFM napisał/-a:

Ej, katorżnicy dawać zdjęcia /linki do nich/.Czy nikt nie robił zdjęć pierwszego startu o 11.00 ?????
No właśnie!... Od paparazzich aż pomost się uginał, a w buszu flesze błyskały to z lewa, to z prawa, zaś zdjątek ani widu, ani słychu! :(

  NAPISZ LIST DO AUTORA
  ZOBACZ GALERIĘ MOICH ZDJĘĆ (91 sztuk)


Andrzej7
Andrzej Szczot

Ostatnio zalogowany
---


 2009-08-18, 21:11
 
2009-08-18, 19:59 - KKFM napisał/-a:

Ej, katorżnicy dawać zdjęcia /linki do nich/.Czy nikt nie robił zdjęć pierwszego startu o 11.00 ?????
ja czekam na fotki z 14;D ze startu i wspanałej trasy;)
pozdrawiam wszyskich Katorżników;)

  NAPISZ LIST DO AUTORA
  ZOBACZ GALERIĘ MOICH ZDJĘĆ (18 sztuk)

 



mkoch
Marcin Kochowicz

Ostatnio zalogowany
---


 2009-08-18, 21:29
 Mój debiut, mój Katorżnik...
Podzielę się z Wami moimi kilkoma spostrzeżeniami, oceną biegu, jako takiego i całej idei, która przyświeca temu niezwykłemu przedsięwzięciu. Na start w tegorocznym Katorżniku zdecydowałem się rok temu, jeszcze przed zakończeniem naboru na poprzednią edycję... Pomysł uczestnictwa w tego rodzaju imprezie dojrzewał we mnie jakiś czas, a moje wyobrażenie o tym, jak będzie wyglądać mój start „rozrastało się” z każdym dniem, który przybliżał moment startu... Dodać muszę, że niedzielne zawody były pierwszymi, w jakich miałem okazje startować w swoim jakże już długim 28-letnim życiu... (nie licząc międzyszkolnych zawodów na dystansie 1 km z 1996 roku...).
Przygoda ze sportem w moim wypadku wyglądała bardzo różnie, ale chyba nie czas i miejsce, żeby o tym pisać...o tym innym razem... Start i okoliczności, które miały mu towarzyszyć zaplanowałem dosyć szczegółowo, choć jak być może można się domyślić, życie zweryfikowało nieco zamiary i nie wszystkie elementy planu udało się zrealizować w 100%...

Przygotowanie fizyczne: ten element układanki wypadł mi zdecydowanie najmniej okazale. Zapisałem się na V Bieg Katorżnika gdzieś na przełomie marca i kwietnia (jeśli mnie pamięć nie myli) i właściwie wtedy zacząłem przygotowywać plan treningowy. Dużo czytałem, przeglądałem strony internetowe itp. Ostatecznie trochę intuicyjnie zdecydowałem się na metodę mieszaną (zakładam, być może błędnie, że taka metoda istnieje...). Trzy treningi w tygodniu: pierwszy zamierzałem poświęcić na krótki bieg na rozbieganie, poprzedzony oczywiście rozgrzewką i zakończony solidnym rozciąganiem; drugi: zgodnie z planem – miał być nastawiony na szybkość i siłę; trzeci: to dłuuuugi bieg. Każdy trening miał się zamykać w 1 h (w tym rozgrzewka i rozciąganie). Niestety – klasyczny błąd nowicjusza – na pierwszym treningu, a zacząłem od trzeciego z rozpiski, naciągnąłem sobie mięśnie w obu łydkach, biegnąc zbyt forsownie, jak na moje możliwości... Trzy tygodnie przerwy... Jakoś na przełomie kwietnia i maja zacząłem biegać raz, dwa razy w tygodniu, chodząc także raz w tygodniu na zajęcia bokserskie. Od 15 czerwca (pierwsza dokładna data – przed chwilą zerknąłem na rozpiskę mojej dziewczyny...) zacząłem regularne trzy treningi w tygodniu i tak nieprzerwanie aż do dnia zawodów. W biegach tych towarzyszyła mi moja dziewczyna, która była mym wsparciem i mobilizacją, za co jej bardzo dziękuję...

Przygotowanie stroju: szczegóły wyglądu przedstawię niżej. Gromadziłem go przez ładnych parę tygodni – uznając, co się przyda, a co nie będzie konieczne, by wypaść, choć „średnioblado”.

Trzy dni przed kolejną edycją Katorżnika, korzystając z urlopu, pojechałem m.in. z moją dziewczyną do Krakowa i jego okolic. Wrażenia niesamowite, więc na „STACJĘ KOKOTEK” jechaliśmy w nastrojach doskonałych i bojowych oczywiście. Skorzystaliśmy z „oferty” podwiezienia z Krakowa samochodem przez jednego z uczestników biegu, który „na przyczepce” miał już dodatkowe dwie osoby. Tak, więc w piątkę przybyliśmy w sobotnie popołudnie do „miejsca przeznaczenia”.

Aklimatyzacja przebiegła bezproblemowo, zwłaszcza że na miejscu spotkaliśmy swojego krajana z regionu leszczyńskiego – nieznanego mi wcześniej, a jak się już po powrocie do domu dowiedzieliśmy: nieznanego mojej dziewczynie jej kuzyna! (i niech ktoś powie, że świat jest wielki). Spaliśmy na sali gimnastycznej, gdzie ludzi niezwykłej pasji nie brakowało. Zupełnie na marginesie, jeden z przyszłych Katorżników noc poprzedzającą bieg uświetnił nam koncertem czkawki (zupełnie nie wnikam w genezę tejże „przypadłości”...). Karimata była ździebko twarda, choć nie narzekam, bo wiem, że byli i tacy, których od podłogi dzielił tylko spiwór... Obok nas spało małżeństwo, którego mniej atrakcyjna połowa (przepraszam Panie Aleksandrze za sformułowanie) zamierzała wystartować w zbliżającym się Katorżniku...
Rano bolał mnie każdy kant ciała (wszyscy „chudzi” wiedzą, o co mi chodzi – czułem tył, przód, biodra i Bóg jeden wie, co tam jeszcze...). Zjadłem solidne śniadanko (wieczorem zjadłem trzy kiełbaski z grilla), spakowałem się, podpytałem ww. Pana Aleksandra, za którym przemawiał 20-letni staż biegacza i 64-letni staż człowieka o rady dla debiutanta, bo jak wspomniałem wyżej, to nie był tylko mój pierwszy Katorżnik, ale pierwsze zawody!

Długie getry, a pod nimi ochraniacze – były, trampki – były, taśma klejąca służąca do sklejenia sznurowadeł, by czasami się nie rozwiązały w trakcie biegu – były, krótkie spodenki i krótki rękawek – były. O 11.00 poszliśmy zobaczyć start pierwszej grupy, by nieco oswoić się ze zbliżającą się godziną „0”. Mój bieg miał się zacząć o godzinie 12.00 – w samo południe – ten zwrot przed 16 sierpnia kojarzył mi się wyłącznie z westernami... Wróciłem na chwilkę na salę, zjadłem banana, chwilę później wypiłem odżywkę, a jeszcze parę minut później zjadłem węglowodany w żelu (gdzie ja to wszystko mieszczę...?). Z dobre 20 minut przed startem byłem już gotów do ostatecznej rozgrywki...popijając łyk po łyku wodę mineralną (jak bardzo tęskniłem w trakcie biegu za wodą do picia, nie potrafię opisać, a myślę, że nie byłem jedynym, który marzył o szklance wody, bo rozumiem, że wiaderko nie wchodziło w rachubę...)

Myślałem, że z racji debiutu przed startem będę mocno zdenerwowany, ale czułem się raczej dobrze: skoncentrowany i zmotywowany, by dać z siebie wszystko, na co mnie tego dnia będzie stać. Odliczanie, start, poszli.... Sprinterem nie jestem, więc dosyć szybko, mimo świetnej pozycji startowej, znalazłem się w połowie stawki. Później krok po kroku nadrabiałem lub z rzadka traciłem pozycje na rzecz innych.

Myślę, że określenie atmosfery, jako wyśmienitej pasowałoby do właściwego opisu każdej innej grupy, ale jako „naoczny świadek” biegu o godzinie 12.00 mogę zapewnić, że atmosfera w trakcie pokonywania kolejnych metrów taka właśnie była. Współpraca grupy, później podgrup, informowanie biegaczy z tyłu o zbliżających się przeszkodach, „kolarskie” zmiany pozwalające odpocząć temu, który prowadził w danej podgrupie, a pozwalające na jak najszybsze pokonywanie dystansu. Jednym słowem WYJĄTKOWE.

Mniej więcej na 1/3 dystansu, może nieco prędzej, zapytałem Pawła Januszewskiego, który w tym momencie był tuż obok mnie, czy 400 metrów już dawno by się skończyło...potwierdził moją sugestię w całej rozciągłości... Strażaka z „mojej” grupy zachęcałem do szybszego pokonywania jeziora, bo „tam podobno w trzcinach coś się pali”... zdążyłem też przeprosić jednego z uczestników za ochlapanie go przy wskakiwaniu do jednego (chyba z miliona...) rowów... Humor dopisywał, kondycja generalnie też (przemilczę chyba, za Waszym przyzwoleniem, fragment moich odczuć odnoszących się do mojej formy fizycznej pod koniec biegu...).

Woda, las, trzciny, błoto, maź o bliżej niezidentyfikowanym pochodzeniu, korzenie, kawałki roślin i drzew, przeszkody różnej budowy i skali... Ogromny wysiłek, na który w stopniu jakim bym sobie życzył, nie byłem niestety przygotowany. Było bardzo, bardzo trudno, ale nie miałem ani jednego momentu zwątpienia...parłem do przodu, raz szybciej, innym razem nieco wolniej, raz pracując nogami, a raz bardziej rękoma...byle do przodu (w duchu fair play rzecz jasna)... Długo towarzyszyli mi dwaj żołnierze i myślę, że współpraca tego na prędce zmontowanego „oddziału”, układała się całkiem nieźle (pozdrawiam 31 na mecie oraz jego kompana, który nam prysnął w pewnym momencie do przodu)...

Końcówka była mordercza, ale potwierdzę wcześniej zauważone na sygnały innych uczestników: brak taśm, które wcześniej zostały zerwane na końcowych fragmentach trasy, ale też na wcześniejszych odcinkach umożliwiał dosyć luźną „interpretację” wizji Organizatorów odnoszącą się do sposobu pokonywania kolejnych przeszkód...

Ostatnie metry, pomost...jest: META!!! Uczucie nie do opisania, coś czego każdy, kto nie doświadczył może tylko pozazdrościć... Pokonałem dystans w czasie 1.48.12, wpadłem na metę (jak się później dowiedziałem) 33, zmęczony jak nigdy, ale szczęśliwy, że dałem radę... Podkowa Katorżnika jest moja, kąpiel w jeziorze, pamiątkowe zdjęcia, uściski dłoni i wzajemne gratulacje uczestników biegu. Najlepsza na świecie woda mineralna...i nic gorsza – godzinę później – żołnierska grochówka...

Uszykowany do powrotu szukałem transportu na lubliniecki dworzec oddalony ok. 10 km od Kokotka. Jeden z organizatorów zaproponował, że podwiezie nas i parę innych osób na dworzec. Ułatwił nam powrót po tak wielkim wysiłku, oszczędził dodatkowych stresów i ochronił, przed „katorżniczą trasą na dworzec”. Wielkie dzięki dla właściciela Renault’a (czy jeśli wolicie francuskiego samochodu, jeśli wcześniejsze sformułowanie potraktujecie, jako krypto reklamę...). Nawet ten fragment opisu pobytu na V Biegu Katorżnika 2009 pokazuje, jak bardzo liczy się człowiek dla ludzi, którzy tworzą ten bieg.

Przesyłam wszystkim Katorżnikom gratulację, a Organizatorom oprócz gratulacji (m.in. za profesjonalizm działań i skuteczność) podziękowania za stworzenie warunków do zaistnienia czegoś, co pozostanie w mej pozytywnej pamięci na lata...

Pozdrawiam
już nie debiutant, Marcin Kochowicz (numer startowy 271)

PS Przekazanie telefonicznie przez moją dziewczynę do domu informacji o moim wyniku i dodanie na końcu, że otrzymałem srebrną podkowę...poskutkowało wycięciem przez Mamę, fragmentu, że jestem na 30-40 miejscu i przekazaniem rodzinie, że syn dostał srebrny medal, czyli był drugi...i już chwilę później najbliżsi otrzymali wiadomość, że zająłem drugie miejsce...a ja po chwili smsy z gratulacjami za drugie miejsce, które nawet przez moment nie było w moim zasięgu...tak to jest z tymi mamami...

  NAPISZ LIST DO AUTORA
  ZOBACZ GALERIĘ MOICH ZDJĘĆ (6 sztuk)


skierniewi...
Jędrzej Piotrowski

Ostatnio zalogowany
2016-01-22
10:18

 2009-08-18, 21:58
 Kefir był super!
Poproszę o przepis :)

  NAPISZ LIST DO AUTORA


sawikos
Piotrek

Ostatnio zalogowany
2012-04-21
17:13

 2009-08-18, 22:04
 
Witam,
Ze swojej strony chciałbym podziękować Panu Zbyszkowi Rosińskiemu oraz Panu Michałowi Walczewskiemu za zadośćuczynienie mojej prośbie wysłanej na kilka dni przed katorżnikiem. Gratuluję świetnej organizacji biegu organizatorom oraz wszystkim współuczestnikom za udział.
Pozdrawiam,
Piotr

  NAPISZ LIST DO AUTORA


Admin
Michał Walczewski
MaratonyPolskie
TEAM


Ostatnio zalogowany
2024-04-30
08:13

 2009-08-18, 22:15
 Relacja na stronach BBN
LINK: http://www.bbn.gov.pl/portal/pl/2/1809/Szef_BBN_na_trasie_Biegu_Katorznika.html
pod linkiem możecie przeczytać relację z Biura Bezpieczeństwa Narodowego.

  NAPISZ LIST DO AUTORA
  ZOBACZ GALERIĘ MOICH ZDJĘĆ (87 sztuk)


AdamCi

Ostatnio zalogowany
2009-09-10
10:43

 2009-08-18, 22:31
 
2009-08-18, 20:33 - Jasiek napisał/-a:

No właśnie!... Od paparazzich aż pomost się uginał, a w buszu flesze błyskały to z lewa, to z prawa, zaś zdjątek ani widu, ani słychu! :(
LINK: http://tiny.pl/hh2v4
Może nie z buszu, ale parę zdjęć z plaży jest tu:
http://tiny.pl/hh2v4
Kilka fotek z Małego Katorżnika a potem start o 12:00 oraz finisz grup z 11:00, 12:00 i 13:00.
Jakość bardzo różna ale pomyślałem sobie, że dla uwidocznionych osób nawet nieudane zdjęcie może być cenne.

  NAPISZ LIST DO AUTORA

 



Admin
Michał Walczewski
MaratonyPolskie
TEAM


Ostatnio zalogowany
2024-04-30
08:13

 2009-08-18, 23:09
 Galeria
LINK: http://picasaweb.google.com/maratonypolskie2/VBiegKatorznika02#
Obszerna galeria zdjęć Joanny Olekszy ze wszystkich godzin.

  NAPISZ LIST DO AUTORA
  ZOBACZ GALERIĘ MOICH ZDJĘĆ (87 sztuk)


szmajchel
Piotr Ksi±żkiewicz
MaratonyPolskie
TEAM


Ostatnio zalogowany
2023-09-23
22:21

 2009-08-18, 23:34
 
Swoją relację napisałem na blogu - nie będę go tu kopiował - więc napiszę tylko, że bieg był super... chociaż meeeeeega ciężki... wrócę za rok - bo mam coś do udowodnienia :] Przede wszystkim sobie...

Obok zdjęcie po biegu z rozmowy z dyrektorem biegu... na mój opis trasy odpowiedź była mniej więcej taka: "Nie strasz mnie jeszcze 800 osób musi przebyć tą trasę..." ;)

  NAPISZ LIST DO AUTORA
  PRZECZYTAJ MÓJ BLOG (283 wpisów)
  ZOBACZ GALERIĘ MOICH ZDJĘĆ (9 sztuk)


zurkas
Katarzyna Żurek

Ostatnio zalogowany
---


 2009-08-19, 09:19
 
2009-08-18, 20:28 - Prezes napisał/-a:

Oto mail jaki dostałem od jednego z fotoreporterów

"Dzięki Zbychu!
Po raz pierwszy miałem okazję oglądać bieg z motorówki (akurat rywalizację o tytuł Miss Mokrego Podkoszulka). Widok z jeziora z ok. 1 km na dwie niebieskie "bramy" na lądzie robił wrażenie! Jeszcze większe wypowiedź jednej z atrakcyjnych zawodniczek, która w jeziorze powiedziała, że ta impreza jest lepsza od niejednej randki.
Odpowiedziałem jej, że ciekawe czy to samo powie po odcinku w rowach.
Tamże zapytałem ją czy jest tego samego zdania i odpowiedziała, że tak!
To najlepsza rekomendacja biegu!
A jak inne odgłosy?

PS. Kiedy przytoczyłem tę wypowiedź koleżance - równie atrakcyjnej dziewczynie ze zdziwieniem powiedziała:
To na jakie randki ona chodzi?
Widocznie nie na takie ekstremalne - odpowiedziałem..."

Moje PS. w sprawie kefiru
Pomimo sprzeciwu kilku osób zdecydowałem żeby z niego zrobić punkt odżywczy, a tylko dlatego że kefir nie był zwyczajnym kefirem tylko takim... brrrr.
Jeżeli ktoś tego nie chwycił to niech zalepi część napisu na plecach.
Kefir to był jeden z elementów upadlania

to ja przyznaję się bez bicia - nie zaliczyłam przeszkody ;)
W takim razie katorżnika - ja chcę jeszcze raz!!! Wszystko trzeba zaliczyć, nawet kefir. No może nie taki roczny ;), choć po błotku wydaje się, że wszystko można przełknąć...;)

  NAPISZ LIST DO AUTORA
  ZOBACZ GALERIĘ MOICH ZDJĘĆ (37 sztuk)


RaB
Bartosz Standio

Ostatnio zalogowany
2012-05-31
10:59

 2009-08-19, 09:50
 Materiał filmowy
Witam serdecznie!

Po zeszłorocznej edycji wydana została płyta z biegu.
Czy w tym roku planowane jest coś podobnego?
Przyznam się, że to włąśnie ta płyta obejrzana u kertel"a skłoniła mnie do uczestnictwa...no prawie tylko ;)

To co będzie sznasa na coś takiego ??
Pozdrawiam
RaB

  NAPISZ LIST DO AUTORA


Hari
Piotr Bartkowiak

Ostatnio zalogowany
2024-04-29
14:36

 2009-08-19, 09:54
 
A jakieś fotki ze startu o 15.00??

  NAPISZ LIST DO AUTORA

 



mazi1975
Przemysław Mazan

Ostatnio zalogowany
2023-06-08
16:01

 2009-08-19, 10:26
 
czyli jak mi ten kefir przypasował to mam się czuć niespełna upodlony? ;)
gorszy byłby np. sok z selera. taki nieodszumowany i dobrze ciepły. polecam uwadze na następne edycje;)

  NAPISZ LIST DO AUTORA
  PRZECZYTAJ MÓJ BLOG (68 wpisów)
  ZOBACZ GALERIĘ MOICH ZDJĘĆ (24 sztuk)


AdamCi

Ostatnio zalogowany
2009-09-10
10:43

 2009-08-19, 11:41
 
LINK: http://www.youtube.com/watch?v=mQiMk58WuO0
Właśnie znalazłem na YT.
Rewelacja!

  NAPISZ LIST DO AUTORA


kosmal74
Piotr Kosmala

Ostatnio zalogowany
2010-03-25
20:44

 2009-08-19, 12:00
 Filmik
Panowie i Panie myślę że autor tego FILMU powinien dostać specjalną dodatkową nagrodę.REWELACJA.Szacunek dla AUTORA.

  NAPISZ LIST DO AUTORA

Wątek wielostronicowy, wyświetlana strona :
1  2  3  4  5  6  7  8  9  10  11  12  13  14  15  16  17  18  19  
20  21  22  23  24  25  26  27  28  


POWRÓT DO LISTY WĄTKÓW DYSKUSYJNYCH





Serwis internetowy EUROCALENDAR.INFO
post@eurocalendar.info, tel.kom.: 0512362174
Zalecana rozdzielczosc: 1024x768