redakcja | kontakt | prenumerata | reklama | Jestes niezalogowany  |  ZALOGUJ  

AKTUALNOSCI
ARTYKUŁY
BLOGI
ENCYKLOPEDIA
FORUM
GALERIA
KALENDARZ
KONKURSY
LINKI
RANKING
SYLWETKI
WYNIKI
ZDJĘCIA
METRYKA WATKU DYSKUSYJNEGO
  Dyscyplina  
  Status  Wątek aktywny ogólnodostępny
  Wątek założył  jusmar (2008-12-11)
  Ostatnio komentował  Wojtek G (2008-12-17)
  Aktywnosc  Komentowano 13 razy, czytano 354 razy
  Lokalizacja
 Zagranica - Włochy


Zdjęcie pochodzi z artykułu
Florencji gratulujemy kibiców

Do tego tematu podpięte są artykuły:
Florencji gratulujemy kibiców(Leszek Kosiorowski , 2008-12-11)
 

DODAJ SWÓJ KOMENTARZ W TYM WĄTKU

POWRÓT DO LISTY WĄTKÓW DYSKUSYJNYCH



jusmar
Marek Dłubała
MaratonyPolskie
TEAM


Ostatnio zalogowany
2023-12-19
10:41

 2008-12-11, 08:58
 Florencji gratulujemy kibiców
Taki bieg to Mistrzostwo Świata. Szkoda że u Nas jeszcze kultura kibicowania biegaczom jest w powijakach (kilka razy byłem jako kibic na Maratonie Wrocław i zamiast skupić się na kibicowaniu, musiałem zwracać uwagę niezadowolonym przechodniom że to jest święto miasta i biegaczy). Aha!!! artykuł ekstra.

  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA
  PRZECZYTAJ MÓJ BLOG (130 wpisów)
  ZOBACZ GALERIĘ MOICH ZDJĘĆ (2 sztuk)


emka64
Krzysztof Mazur
MaratonyPolskie
TEAM


Ostatnio zalogowany
2024-05-01
16:34

 2008-12-11, 09:17
 
Jakbym tam był :) , uwielbiam Włochy, Florencję też. Podziwiam tak dokładny opis maratonu. Czy coś zwiedzaliście?

  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA
  ZOBACZ GALERIĘ MOICH ZDJĘĆ (21 sztuk)

 



Marysieńka
Maria Kawiorska

Ostatnio zalogowany
---


 2008-12-11, 10:51
 
We Włoszech byłam kilka razy. Jest to kraj do którego chętnie wracałam, a po Twoim artykule wiem, że jeszcze tam pojadę.
Twoją relację czytałam z największą przyjemnością:))

  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA
  PRZECZYTAJ MÓJ BLOG (1019 wpisów)
  ZOBACZ GALERIĘ MOICH ZDJĘĆ (86 sztuk)


kokrobite
Leszek Kosiorowski

Ostatnio zalogowany
---


 2008-12-11, 18:01
 Flo
2008-12-11, 09:17 - emka64 napisał/-a:

Jakbym tam był :) , uwielbiam Włochy, Florencję też. Podziwiam tak dokładny opis maratonu. Czy coś zwiedzaliście?
Niestety czasu nie było zbyt wiele - rozruch, rejestracja, zakupy prezentów dla rodziny... Czas leciał szybko. Z zewnątrz widzieliśmy wiele (nie tylko z trasy maratonu :-), w środku tylko kilka kościołów. Chciałbym tam kiedyś jeszcze pojechać z rodziną na zwiedzanie.

  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA
  PRZECZYTAJ MÓJ BLOG (300 wpisów)


kokrobite
Leszek Kosiorowski

Ostatnio zalogowany
---


 2008-12-11, 18:05
 dzięki
2008-12-11, 08:58 - jusmar napisał/-a:

Taki bieg to Mistrzostwo Świata. Szkoda że u Nas jeszcze kultura kibicowania biegaczom jest w powijakach (kilka razy byłem jako kibic na Maratonie Wrocław i zamiast skupić się na kibicowaniu, musiałem zwracać uwagę niezadowolonym przechodniom że to jest święto miasta i biegaczy). Aha!!! artykuł ekstra.
Marysieńko, Jusmarze i emko - dziękuję za pozytywne recenzje.

  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA
  PRZECZYTAJ MÓJ BLOG (300 wpisów)




Ostatnio zalogowany
2019-02-20
17:58

 2008-12-11, 19:39
 
Bardzo sympatyczny artykuł.
Biegłam już w Rzymie, we Florencji jeszcze nie byłam.
Może to dobry pomysł odwiedzić ją przy okazji maratonu?
Gratuluję wyniku i zazdroszczę wrażeń:)
(jakoś to sobie zrekompensuję makaronem z oliwą i wspomnieniami z Włoch, które uwielbiam:)

Mógłbyś jeszcze podać trochę technicznych informacji? np stronę maratonu, info o noclegach itp?

  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA
  ZOBACZ GALERIĘ MOICH ZDJĘĆ (30 sztuk)


kokrobite
Leszek Kosiorowski

Ostatnio zalogowany
---


 2008-12-11, 22:34
 Dodatkowe informacje
2008-12-11, 19:39 - agnieszka_ napisał/-a:

Bardzo sympatyczny artykuł.
Biegłam już w Rzymie, we Florencji jeszcze nie byłam.
Może to dobry pomysł odwiedzić ją przy okazji maratonu?
Gratuluję wyniku i zazdroszczę wrażeń:)
(jakoś to sobie zrekompensuję makaronem z oliwą i wspomnieniami z Włoch, które uwielbiam:)

Mógłbyś jeszcze podać trochę technicznych informacji? np stronę maratonu, info o noclegach itp?
Z pewnością warto odwiedzić Florencję w połączeniu z maratonem. Ja nadal jestem nią i maratonem mocno zakręcony, choć biegłem tam 30 listopada, więc trochę czasu minęło.

Jeśli chodzi o informacje praktyczne, to sprawa wyglądała tak:

- strona maratonu: http://212.19.106.232/b3p_FirenzeMarathon/
wpisowe płaciłem w październiku - 45 euro,

- wtedy opłaciłem też przelot - z opłatami wyszło 175 złotych w obie strony z Pyrzowic do Bolonii Wizzem,

- samochód zostawiłem na parkingu obok lotniska - za czas od godz. 5 rano w piątek do 9 rano w poniedziałek zapłaciłem 82 zł,

- w Bolonii autobus z lotniska na dworzec kolejowy 5 euro,

- z Bolonii pociągiem do Florencji drugą klasą za 17 euro, godzina jazdy bez zatrzymywania się, takim samym wracałem, ale pierwszą klasą za 25 euro, bo na dwójkę nie było miejsc, a był to ostatni pociąg tego dnia,

- spanie we Florencji - Casa Dolce Casa na Via San Zanobi http://www.casadolcecasa-florence.com/ -
blisko dworca i centrum, miejsce typowo plecakowe; to wielkie mieszkanie przerobione na hostel ze wspólnymi łazienkami i kuchnią oraz kompem z internetem, moja jedynka kosztowała około 25 euro za noc, gdy rezerwowałem w październiku musiałem wpłacić kilka euro zaliczki, dwójka kosztuje tam około 40 euro za noc,

- wokół sklepy spożywcze i punkty z tanim dzwonieniem po świecie, w hostelu można samemu gotować, ale blisko knajpy z pizzą i kebabami po kilka euro, w restauracjach makarony z piciem wychodziły po około 10 euro, z Casy Dolce Casy do ścisłego centrum z katedrą i innymi atrakcjami jest jakieś 10 minut spaceru,

- w drodze powrotnej w Bolonii spałem w schronisku (gdzieniegdzie nazywanym hotelem) Minerva za 40 euro, można było taniej, ale wiedziałem, że będę po maratonie wykończony, więc chciałem spać w śródmieściu, by nie mieć daleko na spacer po tym - jak się okazało - przepięknym mieście.


  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA
  PRZECZYTAJ MÓJ BLOG (300 wpisów)

 



Renia
Renata Szczepaniak

Ostatnio zalogowany
2018-03-23
20:44

 2008-12-11, 22:39
 
Świetna relacja! Nawet deszcz nie był w stanie popsuć nastroju:) A gdzie zdjęcie kaczuszki z medalem???

  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA
  ZOBACZ GALERIĘ MOICH ZDJĘĆ (11 sztuk)


kokrobite
Leszek Kosiorowski

Ostatnio zalogowany
---


 2008-12-11, 22:42
 Kaczuszka zaprasza :-)
2008-12-11, 22:39 - Renia napisał/-a:

Świetna relacja! Nawet deszcz nie był w stanie popsuć nastroju:) A gdzie zdjęcie kaczuszki z medalem???
Kaczuszka uważa, że nie wypada powtarzać publikacji tych samych zdjęć ;-) Ale nieustająco czeka na widzów na blogu :-)

  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA
  PRZECZYTAJ MÓJ BLOG (300 wpisów)




Ostatnio zalogowany
2019-02-20
17:58

 2008-12-13, 18:50
 
Bardzo dziękuję:) to się nazywa wyczerpująca odpowiedź:)

  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA
  ZOBACZ GALERIĘ MOICH ZDJĘĆ (30 sztuk)


Krzysiek_b...
Krzysztof Bartkiewicz
MaratonyPolskie
TEAM


Ostatnio zalogowany
2024-04-30
23:13

 2008-12-13, 18:58
 
również dzięki za odpowiedź odnośnie cennika. Jednym słowem tani, dobry maraton. Swego czasu wiem że przysyłali zdjęcia do domu wraz z cennikiem (sztuka ok 50PLN). Bardzo fajna pamiątka

  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA
  PRZECZYTAJ MÓJ BLOG (193 wpisów)


Krzy_1
Krzysztof

Ostatnio zalogowany
2017-10-25
08:48

 2008-12-16, 23:57
 
Również biegłem w tym maratonie i zaliczyłem życiówkę:) Opis bardzo wiernie oddaje klimat i emocje związane z tą imprezą-mógłbym śmiało podpisać się pod tą relacją.
Był to mój siódmy maraton i chyba najłatwiejszy ze wszystkich. Najpierw sympatyczny zbieg od 2do5 km a potem płasko jak po stole. Zdecydowanie polecam.
Jedyna różnice mają charakter logistyczny: leciałem z Gdańska do Rzymu a potem pociągiem do Florencji.

  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA

 



Wojtek G
Wojciech Gruszczyński

Ostatnio zalogowany
2024-03-10
19:49

 2008-12-17, 07:11
 Florencja 2002.
2008-12-11, 08:58 - jusmar napisał/-a:

Taki bieg to Mistrzostwo Świata. Szkoda że u Nas jeszcze kultura kibicowania biegaczom jest w powijakach (kilka razy byłem jako kibic na Maratonie Wrocław i zamiast skupić się na kibicowaniu, musiałem zwracać uwagę niezadowolonym przechodniom że to jest święto miasta i biegaczy). Aha!!! artykuł ekstra.
Przed świętami dla przypomnienia artykuł z wrażeń jakie dostarczył maraton we Florencji pisany 6 lat temu.


Maraton Florencja 2002
Autor: Wojtek Gruszczyński

Data : 2002-11-28

Do trzyosobowego składu wybierającego się do Florencji ,zostałem dokoptowany jako czwarty ,w ostatniej chwili. Główny ciężar przedsięwzięcia dźwigał Andrzej Grzybała. Załatwił za nas wszystkie sprawy związane ze zgłoszeniem ,zakwaterowaniem jak i zadeklarował przewóz swoim samochodem. Sprawa na ogół niebywała. Do pozostałych trzech uczestników ,a więc Tadzia Ruty, nowego, bardzo sympatycznego, dopiero wchodzącego na maratońskie trasy Adama Kusego ze Zwierzyńca i piszącego, należało tylko stawić się na miejsca zbiórek i wrzucić torby do bagażnika. Andrzej wyruszał z Białegostoku zabierał Tadzia i Adama z Warszawy.

Ja jak zwykle miałem czekać o godz. 17:00 w Mc Donalds pod Piotrkowem Trybunalskim. Jednak Renault-Megane z piskiem opon podjechał po mnie ,z dwugodzinnym opóźnieniem. Wytłumaczyli się korkami na "gierkówce" ,ale niech im tam będzie.

Wszystkie punkty graniczne przejechaliśmy bezproblemowo. Nawet w Cieszynie globaliści nie spowodowali
jakichkolwiek opóźnień,czego się trochę obawialiśmy.Podróż do Florencji bez większych niespodzianek,chociaż jazda pewnymi szczególnie na terenie Austrii (tunele),odcinkami uważam była na pograniczu ryzyka, tym bardziej, że trochę padało. Dobrze,że siedząc z tyłu miałem do dyspozycji uchwyt-rączkę nad drzwiami,której się kurczowo trzymałem.

Na miejsce zajechaliśmy o godzinie 11:00.Najpierw Andrzej zarządził załatwienie kwaterunku. Otrzymaliśmy 8 osobowy pokój w Hostellingu, który dzieliliśmy z Włochami i chyba z jednym Rosjaninem. Potem udaliśmy się na halę odebrać od organizatorów numery startowe i zareklamować mój błędny adres,jak i brak na liście startowej Tadzia Ruty,chociaż Andrzej dopełnił wszelkich formalności z opłatą włącznie. Miłe Włoszki dość szybko uporały się z tym problemem, podsunęły do podpisania formularze informujące nas,że startujemy na własną odpowiedzialność i skierowały do stołów po chipy i reklamówki z gadżetami.

Jeżeli chodzi o wystawę sprzętu sportowego to moim zdaniem mnie niż średni poziom. W dodatku drogo. Oczywiście zasługa EURO. Andrzej,który był również w ubiegłym roku i kupował jeszcze w lirach skomentował krótko, "prawie dwa razy drożej".Zaliczyliśmy tylko degustację win,dorzuciliśmy do reklamówek trochę słodyczy i już zmęczeni postanowiliśmy udać się do Hotelu w celu odświeżenia.

Jednak przy wyjściu z hali z jednego stoiska miła Włoszka daje mi znaki,pokazuje na mój kapelusz i mówi coś o Nowym Jorku. Adam,który jest obok mnie pyta o co chodzi?. Ja odpowiadam,że pewnie startowała też w N.J.i zapamiętała mój kapelusz.Jednak ta urocza dziewczyna sięga po coś pod stolik i ku mojemu zdziwieniu wyciąga moją kupioną w Poznaniu biało-czerwoną chorągiewkę,z którą się nie rozstawałem i paradowałem po Nowym Jorku,a którą chyba też zapamiętał nasz kolega Jans jak i pozostali z naszej grupy. Ta dziewczyna prezentowała w N.J. stoisko maratonu Florencji,na którym były zaproszenia oraz inne gadżety z nim związane.Co dziwne ja wymieniając z nią chorągiewkę,w zamian zabrałem jej nie Włoską ,a Amerykańską flagę. Do Adama Kusego powiedziałem. Patrz jaki ten świat mały. Swoją małą chorągieweczkę,wręczoną w Nowym Jorku,po trzech tygodniach odnajduję w Europie i to nie w Polsce,ale w Italii,we Florencji.Czy to nie wzruszające?

Po powrocie do hotelu koledzy zaliczają łaźnię. Mnie jednak niesie na miasto,szczególnie na Most Złotników i w okolice Babtysterium. Zaopatrzony w mapkę jadę autobusem nr 17 do centrum.Trochę zwiedzam,kupuję żonie prezent gwiazdkowy (przecież znosi moje hobby-bieganie) i wracam do hotelu. Koledzy wypoczęci stwierdzają,czas na Pasta-Party. Na halę ponownie udajemy się,tym razem spacerkiem.A tam rozczarowanie,zamiast makaronu,kromka chleba polana jakąś oliwką,po cztery średniej wielkości paluszki i po butelce wody oraz oranginu. Można było jeszcze powtórzyć degustację wina,ale wkurzeni takim poczęstunkiem,nie mieliśmy na nią ochoty.

Ale przejdźmy do samego biegu. Otrzymałem nr startowy 1777.Sam start o godz. 9:00,jak ja to nazywam z "tarasu widokowego" Florencji.Przebieramy się już w Hotelu.I tu nasz debiutant w biegach zagranicznych,Adam Kusy zakasował nas strojem. Na koszulce obok akcentów polskich ,naniesiony miał bardzo ładny herb miasta Zwierzyńca
i chyba też logo znanego nam Osiru Zamość.Wszystko to w ładnych stonowanych kolorach.W przeciwności do majora Tadzia Ruty,który zaprezentował się w ciemnych kolorach,ale wiemy,że w wojsku się nie przelewa.My z Andrzejem średni poziom. Przed startem trochę nerw stracił nasz lider Andrzej.Przygotował sobie picie na punkty odżywcze.Jednak Włosi jak to bałaganiarze,nie za bardzo spisali się w tym temacie i po prawie półgodzinnym bezowocnym szukaniu punktu zdawania Andrzej zadecydował.Chodźmy i wypijmy to przed startem,co też i zrobiliśmy.

W międzyczasie jak zwykle pstrykanie zdjęć i czas na rozgrzewkę.Ja odłączam się od grupy mówiąc nie szukajcie już mnie spotkamy się na mecie.Oddaję worek do samochodu. Postanawiam trochę potruchtać i prawie wpadam na Darka Wądrowskiego - Szczytno.Darek trzyma się latarni,rozciąga się,aż kości trzeszczą.Mówię to nie dla mnie,mnie by chyba zaraz coś pękło.Rozstając się z Darkiem,słyszę jak spikerka pozdrawia ekipę Polską,wyczytując każdego z nazwiska.Miły akcent.

Za dziesięć dziewiąta. Trzeba zająć swoje pole startowe. Jak zwykle kto był wcześniej wygrał.Służby porządkowe zostały wypchnięte z bramek ogrodzeniowych i powstał jeden galimatias.Wszystkie kolory się wymieszały.Start punktualnie o 9:00.Pierwsze trzy km z górki. Na początek przyjemna niespodzianka.Zauważam ustawione po prawej stronie co kilometr,duże tablice oznaczające przebiegnięte kilometry. Od początku prawie wszyscy z górki biegną na złamanie karku.Co dziwne ja też,chociaż nie miałem takiego zamiaru.Wymusili to na mnie to napierający z tyłu zawodnicy.

Obok mnie biegną Francuzi, Jugosłowianie, oczywiście Włosi i zawodnik z Panamy ze swoim prywatnym,namalowanym kredką numerem. Spóźnił się po odbiór numeru.Na czwartym km zauważam przed sobą na koszulce,dość duży napis Polska. Dość szybko zbliżam się do tajemniczego obiektu. Jednak zauważam ,że Polak lekko utyka. Okazuje się,że to kolega ze Szczytna - Stefan Jankowski. Pozdrawiam go,współczuję ,jednak on liczy,że noga może jakoś się rozgrzeje.Wszystko się dobrze skończyło i maraton ukończył. Na 14 km pierwsza i chyba jedyna orkiestra wojskowa.

Z boku zauważam kilka boisk piłkarskich, gdzie na każdym trwa walka,gdzie w każdej drużynie wymieszani i starzy i młodzi i kobiety nawet. Wszyscy poubierani metodą "każdy ciul na własny strój". Jak oni się rozpoznawali w drużynie? ,to nie mam pojęcia. Trasa biegu prowadziła przeważnie wzdłuż rzeki Arno.Biegaliśmy to raz z jednej,to z drugiej strony,przedostając się na nie mostami,których Florencja ma "mnogo".Były też duże odcinki po zabytkowej części Florencji jak i meta,też tam usytuowana.Nie wiem dlaczego w wynikach brakuje młodej Polki ,która przyjechała z grupą ze Szczytna,a która pokazała mi plecy gdzieś na 30
km. Przegrałem z nią o jakieś 10 minut.

Ja cały maraton przebiegłem bez większych dramatów na swoim poziomie. Lepiej o 2 i pół minuty niż w Nowym Jorku i jestem zadowolony.Jednak muszę tu wspomnieć o walce jaką toczyli przede mną Andrzej Grzybałą z Tadziem Rutą.

Dość długo trzymali się w zasięgu wzroku. Andrzej cały czas prowadził.Tadziu jak chytry lisek podążał za nim. Kontrolował,jednak biegł w konspiracji dbając,aby Andrzej nie czuł jego oddechu.Wyczekał moment i na jednym z punktów odżywczych zmylił czujność kolegi.Andrzej targując się z obsługą ,aby dała mu całą butelkę,a nie kubek wody do polewania głowy,wykorzystał zamieszanie zrezygnował z picia i przemykając się slalomem między zawodnikami przejął niepostrzeżenie prowadzenie. Andrzej w pewnym momencie na podbiegu,jak potem relacjonował ,dojrzał jak się wyraził, podejrzanie wyglądającą "kędzierzawą" fryzurę kolegi,ale uznał,że to niemożliwe, aby oficer Wojska Polskiego użył takiego fortelu.Odpuścił pogoń kontrolując tyły.Skończyło się tym,że gdy Andrzej kończył maraton,to Pan Ruta dopijał trzecią filiżankę gorącej czekolady,przegryzając pomarańczą.Chciałbym widzieć minę przegranego.

W drodze powrotnej z Adamem oceniliśmy "niegodny czyn" kolegi,jako naganny,a przez całą powrotną drogę Tadziu dostawał po łapach od Andrzeja,za pomyłki w odczytywaniu mapy jako ,że Tadziu robił za pilota.

Teraz parę słów o czwartym uczestniku wyjazdu.Bardzo skromny ,życzliwy i sympatyczny kolega. Zadziwia mnie jego progresja wyników. Był to jego czwarty maraton. Zaczynał w ubiegłym roku we Wrocławiu wynikiem 3:51:32.Drugi w Poznaniu 3:47:29.Trzeci w tym roku we Wrocławiu 3:29:24. A we Florencji 3:16:35. Jeżeli będzie miał wsparcie finansowe w swoim miejscu zamieszkania ,to niedługo powinien złamać trzy godziny. Brawo Zwierzyniec. Spotkamy się na twoich śmieciach. Pozdrów panią redaktor Czaplę. Na mecie czekał ładny medal,wspomniana gorąca czekolada,napoje,cukierki, ciastka,pomarańcze.

W drodze powrotnej już się rączki nie trzymałem. Andrzej okazał się dobrym roztropnym kierowcą.I życzliwym. Nie zostawił mnie na trasie szybkiego ruchu,abym jechał okazją, ale podwiózł na dworzec w Piotrkowie Trybunalskim. Ogólne wrażenie bardzo dobre. Ciekawe czy w zgodzie do Warszawy dojechali dwaj rywale. Może ich Adam pogodził? Było wesoło.


Co się zmieniło po tych sześciu latach?
Tadziu Ruta dalej biega multi maratony, Andrzej Grzybała biega swoje,ja na razie nie biegam po zderzeniu z kolarzem (pęknięty prawy bark i jakieś tam rozczepienie,które mi dokucza),a niestety Adama Kusego zmogła choroba rak i nas opuścił.

Wojciech Gruszczyński.

  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA
  ZOBACZ GALERIĘ MOICH ZDJĘĆ (69 sztuk)


DODAJ SWÓJ KOMENTARZ W TYM WĄTKU

POWRÓT DO LISTY WĄTKÓW DYSKUSYJNYCH





Serwis internetowy EUROCALENDAR.INFO
post@eurocalendar.info, tel.kom.: 0512362174
Zalecana rozdzielczosc: 1024x768