|
METRYKA WATKU DYSKUSYJNEGO | Dyscyplina | | Status | Wątek aktywny ogólnodostępny | Wątek założył | BZIUM (2007-11-13) | Ostatnio komentował | tom8 (2008-02-29) | Aktywnosc | Komentowano 64 razy, czytano 378 razy | Lokalizacja | | Wątek wielostronicowy, wyświetlana strona: 1 2 3 4 | POWRÓT DO LISTY WĄTKÓW DYSKUSYJNYCH
| | | | |
| 2007-11-13, 19:14 potem >>>> ZNACZY SIĘ TERAZ !!!!!!
Wielu ludzi zachowuje sie tak, jakby ich życie było tylko próbą...po której nastąpi jeszcze jedna szansa.
Wypełniają swoje życie pośpiechem i rzeczami nieistotnymi....a ważne odkładają na później.
TYLKO KIEDY JEST PÓŹNIJE?????? |
| | | | | |
| 2007-11-13, 20:39 To mądra myśl...
Tak, zgadzam się z Tobą. Przypomniałam sobie pewne smutne zdarzenie. Kiedyś, ok. dwa lata temu moja znajoma podczas przypadkowego spotkania w sklepie zapytała, czy nie umówiłabym się z nią na kawę. Odpowiedziałam twierdząco i obiecałam, że zadzwonię. Odchodząc jeszcze raz powtorzyła pytanie - ale zadzwonisz? Tak zadzwonię...To było nasze ostatnie w życiu spotkanie :-(... Koleżankę przerosły problemy, z ktorymi nie umiała sobie poradzić, miała depresję, o której nic nie wiedziałam i ...rzuciła się pod pociąg...
Teraz mam żal do siebie i wciąż myślę i myślę...może mogło być inaczej. Tego nikt nie wie, ale jedno jest pewne wciąż pędzimy, ścigamy się z czasem, zajmujemy rzeczami nieistotnymi a ważne często odkładamy na jutro...na potem...na kiedyś. Kiedyś, które może już nie nastąpić... |
| | | | |
| | | | | |
| 2007-11-13, 20:45
2007-11-13, 19:14 - BZIUM napisał/-a:
Wielu ludzi zachowuje sie tak, jakby ich życie było tylko próbą...po której nastąpi jeszcze jedna szansa.
Wypełniają swoje życie pośpiechem i rzeczami nieistotnymi....a ważne odkładają na później.
TYLKO KIEDY JEST PÓŹNIJE?????? |
to prawda, to też po częsci moja wada...
jeżeli mówimy o próbach życia, mnie kiedyś to dopadło...szastałem życiem, aż padłem ofiarom poważnego wypadku spadochronowego. W szpitalu ojciec najpierw mnie przytulił, a potem dał w pysk...przecież nie jestem sam, mam żonę ,dziecko, rodzinę.
Teraz wiem żyję NAJPIERW dla rodziny, PÓŹNIEJ dla siebie, ale nie wolno siebię zaniedbywać.
...taka moja dygresja...
TERAZ-RODZINA
PÓŹNIEJ-JA
i jeszcze PRZYJACIELE- to też rodzina!!! |
| | | | | |
| 2007-11-14, 06:37
A ja to odwrócę:kiedyś żyłem dla rodziny,rodzina mi sie rozsypała,teraz żyję dla siebie i przyjaciół,przyjaciele to też ja,a raczej świat,w którym żyję. |
| | | | | |
| 2007-11-14, 16:49 jest też tak..
że....zmarnowane szanse bardziej bolą niż błędy, które człowiek popełnia...w drodze do osiągnięcia celu. |
| | | | | |
| 2007-11-14, 17:02
2007-11-14, 16:49 - BZIUM napisał/-a:
że....zmarnowane szanse bardziej bolą niż błędy, które człowiek popełnia...w drodze do osiągnięcia celu. |
Chyba że taką zmarnowaną szansę potraktować jako błąd:) |
| | | | | |
| 2007-11-14, 17:27
2007-11-14, 16:49 - BZIUM napisał/-a:
że....zmarnowane szanse bardziej bolą niż błędy, które człowiek popełnia...w drodze do osiągnięcia celu. |
stąd prawda życiowa: "człowiek uczy się na błędach"
Nie próbując nic odbieramy sobie szanse, chociaż czasem nie warto "walczyć z wiatrakami" i "porywać się z motyką na słońce".
|
| | | | |
| | | | | |
| 2007-11-14, 17:29
2007-11-14, 17:02 - TREBORUS napisał/-a:
Chyba że taką zmarnowaną szansę potraktować jako błąd:) |
błąd błędu....ufffff...trzeba się zastanowić |
| | | | | |
| 2007-11-16, 21:11 hmmm...
2007-11-13, 19:14 - BZIUM napisał/-a:
Wielu ludzi zachowuje sie tak, jakby ich życie było tylko próbą...po której nastąpi jeszcze jedna szansa.
Wypełniają swoje życie pośpiechem i rzeczami nieistotnymi....a ważne odkładają na później.
TYLKO KIEDY JEST PÓŹNIJE?????? |
Bzium, temat bardzo... hmmm... "odskakujący" od błahych rzeczy, a zwracający uwagę na to, co zwykle ukryte, a najistotniejsze. Komentarze również "mocne"... DZIĘKUJĘ!
Lecz, czy jesteśmy w stanie powiedzieć, że od teraz wyrywamy chwasty i odplewiamy skażone rejony w naszym życiu i zaczynamy robić tylko to, co najstotniejsze i najważniejsze? Czy będziemy umieli rozróżnić najistotniejsze sprawy od nieistotnych? Po zdarzeniu - już wiemy, że spotkanie na kawie miało być było ARCY-istotne i ważne! - lecz było ono ważne dla jednej strony, bo druga nie była świadoma co się stanie... W poważnych sprawach potrafimy mobilizować się. Jednak, trudno przewidzieć skutki "błahych" z pozoru sytuacji... Gdybyśmy wiedzieli jaki będzie koniec, moglibyśmy zapobiec wielu nieszczęściom... Gdybyśmy wiedzieli, że jakaś osoba, a zwłaszcza znana nam osoba, chce odebrać sobie życie i nie żartuje... na pewno na niejedną kawę poszlibyśmy, aby móc porozmawiać i pomóc - nawet kosztem naszej Rodziny i kosztem naszych bardzo ważnych obowiązków - które w tym przypadku stałyby się w porównaniu z omawianą sytuacją mniej nieistotne!
Myślę, że najlepszym sposobem, aby uniknąć nieszczęść, a jak już są... to, żeby wszystko dobrze się skończyło i nie załamywać się... trzeba w każdy dzień ZAUFAĆ BOGU i modlić się często do Ducha Świętego, aby ta "nauka" - była dla nas pożytkiem doczesnym i wiecznym...
Pozdrawiam i jeszcze raz dzięki za temat! |
| | | | | |
| 2007-11-16, 21:21
2007-11-16, 21:11 - Tusik napisał/-a:
Bzium, temat bardzo... hmmm... "odskakujący" od błahych rzeczy, a zwracający uwagę na to, co zwykle ukryte, a najistotniejsze. Komentarze również "mocne"... DZIĘKUJĘ!
Lecz, czy jesteśmy w stanie powiedzieć, że od teraz wyrywamy chwasty i odplewiamy skażone rejony w naszym życiu i zaczynamy robić tylko to, co najstotniejsze i najważniejsze? Czy będziemy umieli rozróżnić najistotniejsze sprawy od nieistotnych? Po zdarzeniu - już wiemy, że spotkanie na kawie miało być było ARCY-istotne i ważne! - lecz było ono ważne dla jednej strony, bo druga nie była świadoma co się stanie... W poważnych sprawach potrafimy mobilizować się. Jednak, trudno przewidzieć skutki "błahych" z pozoru sytuacji... Gdybyśmy wiedzieli jaki będzie koniec, moglibyśmy zapobiec wielu nieszczęściom... Gdybyśmy wiedzieli, że jakaś osoba, a zwłaszcza znana nam osoba, chce odebrać sobie życie i nie żartuje... na pewno na niejedną kawę poszlibyśmy, aby móc porozmawiać i pomóc - nawet kosztem naszej Rodziny i kosztem naszych bardzo ważnych obowiązków - które w tym przypadku stałyby się w porównaniu z omawianą sytuacją mniej nieistotne!
Myślę, że najlepszym sposobem, aby uniknąć nieszczęść, a jak już są... to, żeby wszystko dobrze się skończyło i nie załamywać się... trzeba w każdy dzień ZAUFAĆ BOGU i modlić się często do Ducha Świętego, aby ta "nauka" - była dla nas pożytkiem doczesnym i wiecznym...
Pozdrawiam i jeszcze raz dzięki za temat! |
szczera prawda, ale nie opierajmy się tylko na łasce Boga, On za nas niczego nie zrobi, może jedynie zesłać więcej szczęścia. Pamiętajmy, że większość i tak zależy od nas samych. Amen. |
| | | | | |
| 2007-11-16, 21:27
Żyjemy bez przygotowania. Nie było próby. Nagle zapaliły się światła i "JESTEŚ NA WIZJI" i musisz żyć. Napis "Postąpiłeś dobrze lub źle" pojawi się później. Możesz jednako żyć w pośpiechu za rzeczami istotnymi albo powoli z nieistotnymi. Dużo ludzi zaczyna coś później i to jest wisienka na torcie ich życia. Wiadomo, że nic nie wiadomo. Aby tylko nie robić ludziom krzywdy! Poza tym to wszystkie chwyty dozwolone. |
| | | | | |
| 2007-11-16, 21:28
Oczywiście, że jak chcemy, aby Pan Bóg pomagał nam, musimy "działać" - bo faktycznie, naprawdę wiele od nas samych zależy...
Mamy wybory, często trudne "życiowe", które wybieramy i czasem kończy się coś dobrze, a nierzadko los odwraca się od nas... Lecz to nie Bóg odwraca się od człowieka, właśnie zwłaszcza gdy cierpmy, On jest najbliżej nas - On cierpiał niewinnie i rozumie nasze "zmagania"... To człowiek buntuje się na Boga, a nie na odwrót;)
Już nasze babki:) mówiły "Bez Boga, ani do proga" - o czym trochę współcześnie zapomnieliśmy - a dewiza ta ani trochę nie stała się mniej ważna w naszych czasach;) |
| | | | |
| | | | | |
| 2007-11-16, 21:29
nuda, nie?!
:)
"PÓŹNIJE" jest PÓŹNIEJ! |
| | | | | |
| 2007-11-17, 13:39 nuda?!
Tadzio, z nudów najlepiej nic nie robić... bo robota jest wtedy "spaprana":) Tylko wtedy, gdy przyświeca nam jakiś CEL! Wtedy róbmy wszystko, co możemy!:) |
| | | | | |
| 2007-11-18, 08:09 W takim razie jak zyć świadomie???
Czy istniejje jakis przepis na zmianę?
Czy kotolwiek z Nas jej potrzebuje - i wie o tym?
A w zasadzie kto ma sznase na swiadomą zmiane siebie??
pewnie ten kto dobrze zna sowje ograniczenia...
..chyba że się myle. Jak myślicie? |
| | | | | |
| 2007-11-18, 12:02 moc w słabości....
2007-11-18, 08:09 - BZIUM napisał/-a:
Czy istniejje jakis przepis na zmianę?
Czy kotolwiek z Nas jej potrzebuje - i wie o tym?
A w zasadzie kto ma sznase na swiadomą zmiane siebie??
pewnie ten kto dobrze zna sowje ograniczenia...
..chyba że się myle. Jak myślicie? |
Nie mylisz się! Zgadzam się... myślę, że człowiek, który jest świadom tego (i czuje to!), że "moc w słabości się doskonali", pozna również jakie są jego ograniczenia (potrzebna tu pokora), będzie ich świadom, przyjmując w spokoju ducha - wszelkie upadki, cierpienia i ograniczenia - i właśnie te "przeszkody" zdopingują go do większego działania, do zmiany siebie... Każdy z nas musi mieć jakiś "motor" do działania, do zmiany;) |
| | | | | |
| 2007-11-18, 12:24 Masz rację
2007-11-13, 20:39 - Grażyna W. napisał/-a:
Tak, zgadzam się z Tobą. Przypomniałam sobie pewne smutne zdarzenie. Kiedyś, ok. dwa lata temu moja znajoma podczas przypadkowego spotkania w sklepie zapytała, czy nie umówiłabym się z nią na kawę. Odpowiedziałam twierdząco i obiecałam, że zadzwonię. Odchodząc jeszcze raz powtorzyła pytanie - ale zadzwonisz? Tak zadzwonię...To było nasze ostatnie w życiu spotkanie :-(... Koleżankę przerosły problemy, z ktorymi nie umiała sobie poradzić, miała depresję, o której nic nie wiedziałam i ...rzuciła się pod pociąg...
Teraz mam żal do siebie i wciąż myślę i myślę...może mogło być inaczej. Tego nikt nie wie, ale jedno jest pewne wciąż pędzimy, ścigamy się z czasem, zajmujemy rzeczami nieistotnymi a ważne często odkładamy na jutro...na potem...na kiedyś. Kiedyś, które może już nie nastąpić... |
W Polaków wsyąpił jakiś amok. Nikt z nikim się nie przyjaźni ( oczywiście są wyjątki) wszyscy gnają do przodu po kolejny samochód, działkę, nowy dom. W zasadzie ludzie nie organizują spotkań bez przyczyny, każde spotkanie to załatwianie kolejnego interesu. Ja oczywiście mam kilku przyjaciół ale tylko kilku, także z tego forum. Bywam często za granicą dosłownie wszędzie i niestety tam jest lepiej. Ludzie tam spotykają się prawie codziennie w klubach i na spotkaniach jest wesoło. Tam każdy płaci za siebie ale i u nas powoli tak zaczyna być. Jeszcze jedno, za granicą podczas wyjazdów na biegi przeważnie mieszkałem prywatnie. Teraz jeżdżę mniej ale do tych ludzi mogę jechać w każdej chwili na 2 - 3 dni, oni też przyjeżdżają do mnie. W Polsce nikt mnie jeszcze ( z bardzo małymi wyjątkami ) do siebie nie zaprosił. I jeszcze jedno, w święta Bożego Narodzenia jestem z Elżbietą i córką w Zieleńcu na nartach w pensionacie Jagienka , może tam kogoś spotkam z biegaczy. |
| | | | |
| | | | | |
| 2007-11-18, 14:05
2007-11-18, 12:24 - henry napisał/-a:
W Polaków wsyąpił jakiś amok. Nikt z nikim się nie przyjaźni ( oczywiście są wyjątki) wszyscy gnają do przodu po kolejny samochód, działkę, nowy dom. W zasadzie ludzie nie organizują spotkań bez przyczyny, każde spotkanie to załatwianie kolejnego interesu. Ja oczywiście mam kilku przyjaciół ale tylko kilku, także z tego forum. Bywam często za granicą dosłownie wszędzie i niestety tam jest lepiej. Ludzie tam spotykają się prawie codziennie w klubach i na spotkaniach jest wesoło. Tam każdy płaci za siebie ale i u nas powoli tak zaczyna być. Jeszcze jedno, za granicą podczas wyjazdów na biegi przeważnie mieszkałem prywatnie. Teraz jeżdżę mniej ale do tych ludzi mogę jechać w każdej chwili na 2 - 3 dni, oni też przyjeżdżają do mnie. W Polsce nikt mnie jeszcze ( z bardzo małymi wyjątkami ) do siebie nie zaprosił. I jeszcze jedno, w święta Bożego Narodzenia jestem z Elżbietą i córką w Zieleńcu na nartach w pensionacie Jagienka , może tam kogoś spotkam z biegaczy. |
Powiem więcej.Jeśli zrobisz coś dla kogoś, tak bezintersownie- toś już lekko podejrzany gość. JAk pomożesz komuś w interesach (lub w czymkolwiek innym) i na tym nie zarobisz- toś frajer i jakiś dziwak.Mój kolega siedział przez miesiąc po nocach i dla swojego zakładu pracy przygotowywał coś co potem było chlubą zakładu i na jego chwałę(szef korzystał z tego korzyści nie jeden raz) Robił to bezintersownie , ku chwale swojego zakładu i ze szczerego serca.Kiedyś szef coś tam do niego miał a on rozgoryczony powiedział- "Szefie to ja siedzę po nocach, poswięcam swój prywatny czas dla zakładu a pan mi wypomina, że czegoś tam nie oddałem w terminie" a szef na to- " jak jesteś frajer to rób" To tylko przykład ,ale niestety w naszym życiu coraz częściej zdarza się tak,że jak jesteś uczciwy, solidny i w wielu przypadkach bezinteresowny to masz z tego powodu tylko problemy.Mnie niektórzy znajomi pytają ile mam z tego biegania a kiedy uzyskują wiadomą odpowiedź to wtedy pada pytanie- "to po co ty to robisz?"
Mieszkałem przez 25 lat w Dusznikach- Zdroju więc mam prośbe.Proszę pozdrowić ode mnie te strony i zjechać za mnie jeden zjazd na Zielańcu. |
| | | | | |
| 2007-11-18, 17:11 PRZEPIS..
NA Dobry Rok..
1. Wziąść dwanaście miesięcy i obmyć je dobrze do czysta z goryczy chciwości pedanterii i leku.
2. Podzielić każdy miesiac na 30 lub 31 czesci tak żeby zapasu starczyło na cały rok.
3.Każdy dzionek przyządzić oddzielnie biorąc po jednej cześci pracy i dwie częsci wesołości i humoru.
4. Dodać do tego trzy kopiate łyżki optymizmu łyżeczkę tolerancji ziarnko ironii i szczyptę taktu.
5. Następnie masę tę polać obficie miłościa.
Gotowe danie ozdobić bukiecikami małych uprzejmości i podawać je codzienie z pogodą ducha i pożądna filiżanką ożywczej Herbaty.
Życze smacznego |
| | | | | |
| 2007-11-18, 17:42
i jeszcze dodaj szczypte zastanowienia zanim coś zrobiisz... |
|
|
|
| |