redakcja | kontakt | prenumerata | reklama | Jestes niezalogowany  |  ZALOGUJ  

AKTUALNOSCI
ARTYKUŁY
BLOGI
ENCYKLOPEDIA
FORUM
GALERIA
KALENDARZ
KONKURSY
LINKI
RANKING
SYLWETKI
WYNIKI
ZDJĘCIA
METRYKA WATKU DYSKUSYJNEGO
  Dyscyplina  
  Status  Wątek zamknięty ogólnodostępny
  Multi-Forum  Maraton Jelcz - Laskowice
  Wątek założył  gbar2008 (2012-02-22)
  Ostatnio komentował  piotr-fit (2012-07-27)
  Aktywnosc  Komentowano 67 razy, czytano 309 razy
  Lokalizacja
 Jelcz Laskowice
  Sponsor watku  
  Podpięte zawody  10 Maraton Jelcz-Laskowice
  XV Maraton Jelcz-Laskowice - 11 Memoriał Barbary Szlachetki
  XIV Maraton Jelcz-Laskowice
  XIII Maraton Jelcz-Laskowice
  XII Maraton Jelcz - Laskowice
  11 Maraton Jelcz - Laskowice
  9 Maraton Jelcz-Laskowice
  8 Maraton Jelcz-Laskowice
Wątek wielostronicowy, wyświetlana strona:    1  2  3  4  

POWRÓT DO LISTY WĄTKÓW DYSKUSYJNYCH



Jędrek-Twa...
Andrzej Cymanek

Ostatnio zalogowany
2023-11-09
19:21

 2012-05-01, 23:12
 Zdjęcia Marioli- I
LINK: http://foto.onet.pl/tem0x,vvklyggw40w4,u.html
.
:)

  NAPISZ LIST DO AUTORA


Jędrek-Twa...
Andrzej Cymanek

Ostatnio zalogowany
2023-11-09
19:21

 2012-05-01, 23:13
 Zdjęcia Marioli- II
LINK: http://foto.onet.pl/tem0x,8s84k8zsv8i8,u.html
.
:)

  NAPISZ LIST DO AUTORA

 



Jędrek-Twa...
Andrzej Cymanek

Ostatnio zalogowany
2023-11-09
19:21

 2012-05-01, 23:14
 Zdjęcia Marioli- III
LINK: http://foto.onet.pl/tem0x,xxoz88wkgw8x,u.html
.
:)

  NAPISZ LIST DO AUTORA


Jędrek-Twa...
Andrzej Cymanek

Ostatnio zalogowany
2023-11-09
19:21

 2012-05-01, 23:15
 Moje zdjęcia
LINK: http://foto.onet.pl/rlsvg,7o8o9gw8o257,u.html
.
Pozdrawiam

  NAPISZ LIST DO AUTORA


Jędrek-Twa...
Andrzej Cymanek

Ostatnio zalogowany
2023-11-09
19:21

 2012-05-01, 23:38
 Dzięki za super fotę ;)
2012-05-01, 23:07 - Slawek Wisniewski napisał/-a:

Zapraszam do oglądania zdjęć z maratonu:
http://www.maratonczycy.com/galeria/2012/jelcz_laskowice/index.htm
LINK: http://www.maratonczycy.com/galeria/2012/jelcz_laskowice/source/jelcz-laskowice_351.htm
Brawo dla organizatora za superowe zabezpieczenie w wodę na trasie.
Podziękowanie też dla Strażaków za kurtynę wodną.
Pozdrawiam

  NAPISZ LIST DO AUTORA


Martix
Marcin Drabik

Ostatnio zalogowany
2023-06-17
18:24

 2012-05-02, 07:47
 
2012-05-01, 23:38 - Jędrek-Twardziel napisał/-a:

Brawo dla organizatora za superowe zabezpieczenie w wodę na trasie.
Podziękowanie też dla Strażaków za kurtynę wodną.
Pozdrawiam
Właśnie gdy wczoraj w Krapkowicach przebiegałem po 7 km gdzie był dośc dokuczliwy podbieg koło straży pożarnej pomyslałem-gdzie jest kurtyna? Tam z koleii dokuczal nam brak wody-tylko w jednym punkcie skoro 6 osób zabrano do szpitala.
Apropo tych kurtyn to słyszałem że organizator Maratonu Wrocław poszedł po rozum do głowy po "rzeżni" z ubiegłego roku i podobno mają byc tym razem te kurtyny.
Brawo dla wszystkich co ukończyli Jelcz i Krapkowice w tych ekstremalnych warunkach.Same wyniki świadczą o ciężkich warunkach w tym dniu.W Krapkowicach na ponad 500 osób tylko 37 zmiesciło się w 40 minutach!
Do tych temperatur trzeba się teraz przyzwyczaic choc to trudne.

  NAPISZ LIST DO AUTORA


Jędrek-Twa...
Andrzej Cymanek

Ostatnio zalogowany
2023-11-09
19:21

 2012-05-02, 08:55
 
2012-05-02, 07:47 - Martix napisał/-a:

Właśnie gdy wczoraj w Krapkowicach przebiegałem po 7 km gdzie był dośc dokuczliwy podbieg koło straży pożarnej pomyslałem-gdzie jest kurtyna? Tam z koleii dokuczal nam brak wody-tylko w jednym punkcie skoro 6 osób zabrano do szpitala.
Apropo tych kurtyn to słyszałem że organizator Maratonu Wrocław poszedł po rozum do głowy po "rzeżni" z ubiegłego roku i podobno mają byc tym razem te kurtyny.
Brawo dla wszystkich co ukończyli Jelcz i Krapkowice w tych ekstremalnych warunkach.Same wyniki świadczą o ciężkich warunkach w tym dniu.W Krapkowicach na ponad 500 osób tylko 37 zmiesciło się w 40 minutach!
Do tych temperatur trzeba się teraz przyzwyczaic choc to trudne.
W Jelczu na maratonie wody było dostatek i nikomu pogotowie ratunkowe nie udzielało pomocy. Trasa była cały czas monitorowana przez Policjanta na motorze oraz karetkę. Czyli można zabezpieczyć trasę.
Patelnia była niesamowita. Ostatni zawodnik przebiegł linie mety po 6 godzinach walki z upałem.

  NAPISZ LIST DO AUTORA

 



mapp
Piotr Chodorski

Ostatnio zalogowany
---


 2012-05-02, 10:04
 
Hardcorowym biegaczkom i biegaczom którzy przebiegli ten maraton wielkie gratulacje super wyczyn. Ciekaw jestem ile osób ukończyło bieg w zakładanym czasie?

  NAPISZ LIST DO AUTORA


Artek
Arkadiusz Tołłoczko

Ostatnio zalogowany
---


 2012-05-02, 10:39
 życiówka
2012-05-02, 10:04 - mapp napisał/-a:

Hardcorowym biegaczkom i biegaczom którzy przebiegli ten maraton wielkie gratulacje super wyczyn. Ciekaw jestem ile osób ukończyło bieg w zakładanym czasie?
planowałem ok. 3:30, wyszło 3:23:07
międzyczasy: 1 połowa - 1:40, 2 połowa 1:43
wielkie podziękowania dla mojej Karoliny za towarzystwo na trasie i Marcinowi Płoneckiemu, który pobiegł ze mną ostatnie kilometry.


  NAPISZ LIST DO AUTORA


Hung
Marek Piotrowski

Ostatnio zalogowany
2024-05-18
06:35

 2012-05-02, 16:09
 Ostatnia szansa.
Tak w zeszłym roku sponiewierałem się na Maratonie Wrocławski i Poznańskim, że stwierdziłem, iż maratony nie są dla mnie. Ale po treningach zimowo - wiosennych postanowiłem jeszcze raz spróbować. W Jelczu - Laskowicach. Prognoza pogody wymusiła na mnie zmianę planu z poprawienia wyniku sprzed dwóch lat na zmieszczenie się w 4.30.
Na miejscu: w biurze bez kolejek, w pakiecie koszulka jaką chciałem mieć, w klasie przebieralnia bez ścisku, kibelek wolny i z papierem, depozyt z workiem oraz piękny medal. Czego więcej chcieć? - mniej słońca!
Przygotowałem sobie napój "na czarną godzinę", wstawiłem do pojemnika, który miał być między innymi na ok. 38 km. (cztery pętle, więc miałem się z nim spotkać 4 razy). Start, biegnę, słońce, a oznaczenia przebytego dystansu co 5 km. - nie jest źle (wolę co kilometr), może uda mi się kontrolować tempo ... tylko to słońce. Na pierwszym okrążeniu wolontariusz chciał mi podać moją butelkę, a ja - nie, dziękuję, wystarcza mi woda i izotonik przygotowany przez organizatorów. Na drugim ponownie podaje mi napój, a ja - nie, dziękuję. Mam przecież picie orgowe. Na trzecim jeszcze raz próbuje dać mi płyn, a ja - nie, dziękuję, raczę się przygotowanymi na stołach płynami i zakąszam rodzynkami i bananem. Wiem, ze czarna godzina jeszcze nie nadeszła. Na czwartym (czarna godzina), już dokładnie opalony i wymęczony, marząc o mej miksturze dobiegam do stolika, a tam ... nie ma wolontariusza ani nie widzę mej butelki. Oczy zaślepione potem, mózg zmęczony upałem - może to ma być na następnym stoliku? - wydaje mi się, że myślę. Nie było. Musiał się wkurzyć wolontariusz bezskutecznymi próbami wręczenia mi butelki i poszedł sobie. Mój uzdrawiający płyn przepadł (chyba, nie wyjaśniałem tego, bo nie mam o to żalu do nikogo, tylko do siebie) a ja pewnie przepadnę i rozpłynę się w tym słońcu. Jednak moje treningi, przygotowanie trasy w dużą ilość wody i izotoników, suto zastawione stoły rodzynkami, bananami i cukrem, wiadra z wodą do płukania oraz kurtyny wodne pozwoliły mi przetrwać, biec przez cały dystans (z czego jestem dumny) i zmieścić się w 4.30. Mimo mej przygody z napojem, nie mam innej oceny tej imprezy jak bardzo dobra. Miała to być moja ostatnia próba na przełamanie się w maratonach i ta próba mi się udała. Jelcz - Laskowice przywrócił mi chęci do biegania maratonów.

  NAPISZ LIST DO AUTORA
  PRZECZYTAJ MÓJ BLOG (151 wpisów)


maniek-pf:)
Mariusz Zawada

Ostatnio zalogowany
2024-05-13
07:34

 2012-05-02, 16:10
 
2012-05-02, 10:39 - Artek napisał/-a:

planowałem ok. 3:30, wyszło 3:23:07
międzyczasy: 1 połowa - 1:40, 2 połowa 1:43
wielkie podziękowania dla mojej Karoliny za towarzystwo na trasie i Marcinowi Płoneckiemu, który pobiegł ze mną ostatnie kilometry.

Gratuluję. W tych warunkach fajny wynik:) Pamiętam jak w tamtym roku we Wrocku zrobiłem tylko 7 minut gorzej od swojej tamtejszej życiówki, ale co się umordowałem to moje, zresztą jak wszyscy:) Czyli przy sprzyjających warunkach możesz nabiegac jescze lepiej:)

  NAPISZ LIST DO AUTORA
  ZOBACZ GALERIĘ MOICH ZDJĘĆ (3 sztuk)


G.M.
Grzegorz Maryniec

Ostatnio zalogowany
2013-05-31
11:17

 2012-05-03, 09:43
 
2012-05-02, 16:09 - Hung napisał/-a:

Tak w zeszłym roku sponiewierałem się na Maratonie Wrocławski i Poznańskim, że stwierdziłem, iż maratony nie są dla mnie. Ale po treningach zimowo - wiosennych postanowiłem jeszcze raz spróbować. W Jelczu - Laskowicach. Prognoza pogody wymusiła na mnie zmianę planu z poprawienia wyniku sprzed dwóch lat na zmieszczenie się w 4.30.
Na miejscu: w biurze bez kolejek, w pakiecie koszulka jaką chciałem mieć, w klasie przebieralnia bez ścisku, kibelek wolny i z papierem, depozyt z workiem oraz piękny medal. Czego więcej chcieć? - mniej słońca!
Przygotowałem sobie napój "na czarną godzinę", wstawiłem do pojemnika, który miał być między innymi na ok. 38 km. (cztery pętle, więc miałem się z nim spotkać 4 razy). Start, biegnę, słońce, a oznaczenia przebytego dystansu co 5 km. - nie jest źle (wolę co kilometr), może uda mi się kontrolować tempo ... tylko to słońce. Na pierwszym okrążeniu wolontariusz chciał mi podać moją butelkę, a ja - nie, dziękuję, wystarcza mi woda i izotonik przygotowany przez organizatorów. Na drugim ponownie podaje mi napój, a ja - nie, dziękuję. Mam przecież picie orgowe. Na trzecim jeszcze raz próbuje dać mi płyn, a ja - nie, dziękuję, raczę się przygotowanymi na stołach płynami i zakąszam rodzynkami i bananem. Wiem, ze czarna godzina jeszcze nie nadeszła. Na czwartym (czarna godzina), już dokładnie opalony i wymęczony, marząc o mej miksturze dobiegam do stolika, a tam ... nie ma wolontariusza ani nie widzę mej butelki. Oczy zaślepione potem, mózg zmęczony upałem - może to ma być na następnym stoliku? - wydaje mi się, że myślę. Nie było. Musiał się wkurzyć wolontariusz bezskutecznymi próbami wręczenia mi butelki i poszedł sobie. Mój uzdrawiający płyn przepadł (chyba, nie wyjaśniałem tego, bo nie mam o to żalu do nikogo, tylko do siebie) a ja pewnie przepadnę i rozpłynę się w tym słońcu. Jednak moje treningi, przygotowanie trasy w dużą ilość wody i izotoników, suto zastawione stoły rodzynkami, bananami i cukrem, wiadra z wodą do płukania oraz kurtyny wodne pozwoliły mi przetrwać, biec przez cały dystans (z czego jestem dumny) i zmieścić się w 4.30. Mimo mej przygody z napojem, nie mam innej oceny tej imprezy jak bardzo dobra. Miała to być moja ostatnia próba na przełamanie się w maratonach i ta próba mi się udała. Jelcz - Laskowice przywrócił mi chęci do biegania maratonów.
Bardzo podobny cel nami kierował. To był mój drugi maraton. Pierwszy także był w ekstremalnych warunkach (wrocławski HascoLek Maraton). Mam wrażenie, że tym razem było kilka stopni cieplej.

Organizacja bardzo dobra, mimo że bieg jest niekomercyjny i niszowy. Tutaj naprawdę testuje się charakter - nie ma biegania na adrenalinie (bo kibice są tylko na mecie), nie ma biegania w grupach, ciężko jest oszacować czas, bo kilometraż jest co 5 km....

Ja jestem zadowolony. Poprawiłem czas z Wrocławia o 20 minut i "odkułem się". Ani razu nie maszerowałem, zatrzymałem się tylko w punktach na picie.

Co do organizacji punktów - czułem, że może być ciężko z własnymi, więc miałem zaufaną osobę, która podawała mi je. Jak przeliczyłem, łącznie wypiłem 4 litry płynów podczas biegu.

Mój czas to: 4:10:41

Pozdrawiam serdecznie!

  NAPISZ LIST DO AUTORA

 



mapp
Piotr Chodorski

Ostatnio zalogowany
---


 2012-05-03, 12:17
 
2012-05-02, 10:39 - Artek napisał/-a:

planowałem ok. 3:30, wyszło 3:23:07
międzyczasy: 1 połowa - 1:40, 2 połowa 1:43
wielkie podziękowania dla mojej Karoliny za towarzystwo na trasie i Marcinowi Płoneckiemu, który pobiegł ze mną ostatnie kilometry.

Łoł gratuluje Arek ale Ty od początku zasuwałeś jak automat. Chyba trenowałeś na tych wiaduktach?

  NAPISZ LIST DO AUTORA


a.Klimczak
Adam Klimczak

Ostatnio zalogowany
2024-01-04
12:14

 2012-05-03, 12:30
 
Podziwiam wszystkich którzy zdecydowali się na start, ja po ostatnim wrocławskim nie zdecydowałbym się na bieganie. Osiągnąć czas poniżej 4h w takich warunkach to WYCZYN !

  NAPISZ LIST DO AUTORA
  PRZECZYTAJ MÓJ BLOG (143 wpisów)
  ZOBACZ GALERIĘ MOICH ZDJĘĆ (9 sztuk)


benek_b
Beniamin Buszewski

Ostatnio zalogowany
2020-02-03
12:51

 2012-05-03, 21:01
 M-DAY
Bardzo się cieszę z udziału w maratonie w Jelczu.

Jego trudność podkreślałem wcześniej na forum - nieciekawa okolica, wymaga skupienia tylko na biegu, a ileż można być skupionym na 4 pętlach... Do tego znowu potężny upał, jak rok temu. Spiker w pewnym momencie podał temperaturę - 45 st. powietrze, 60 st. asfalt. To nie była Dolina Śmierci - to był Jelcz "zaledwie". I tak ze "zwykłego" maratonu ulicznego mieliśmy maraton "ultra" :)

Mimo że nie zrealizowałem swojego planu - czyli złamania w końcu 3h, to jednak jestem dumny z tego biegu. Pokonałem SIEBIE SAMEGO. Wiem, że jeśli teraz pobiegnę w bardziej korzystnych warunkach jakikolwiek maraton uliczny - mam 3 godziny. Dzięki temu MARATONOWI.
W skrócie - biegłem całkiem dobrze w czołówce, gdy ok. połowy dystansu z upału zaczęły mnie nękać myśli, że nie dam rady i się wypalę. Takie beznadziejne myśli, bez pokrycia w faktach... Wbiegam na 3 kółko, i myślę sobie że jeszcze 2 razy muszę minąć parę miejsc na trasie, co wydawało mi się strasznie skomplikowanym wyczynem. I tak pomału zaczęła mi się oddalać moja silna grupa, gdzie biegliśmy całkiem dobrze współpracując. Gdzieś tam wypadła mi gąbka (była zbawieniem w tym upale), musiałem zerwać tempo się schylić po nią, i to był początek upadku. Od połowy maratonu szukałem pretekstu do skończenia biegu. Miałem coraz silniejsze myśli "samobójcze" - zerwać numer i wrócić na linię mety... Jak dobiegłem do punktu z wodą w wiosce (czyli dla mnie wtedy na 27. km), byłem zdecydowany - poddaję się. Zerwałem numer, przekazałem znajomym swoją decyzję. Postałem tak parę minut, napiłem się, zjadłem banany i cukier, zadzwoniłem do żony że to już koniec... A po paru minutach otrzeźwiałem, przypiąłem numerek, spojrzałem na zegarek i stwierdziłem że nie opłaca się kończyć maratonu 15 km od mety. Pobiegłem z nowymi siłami, wprawdzie już o 3h mogłem zapomnieć, bo tempo w samotnym biegu też nieco siadło (te nieszczęsne oznaczenia co 5 km zamiast co 1), ale zrobiłem kilka efektownych wyprzedzeń - zwłaszcza w końcówce - na wiadukcie dostałem skrzydeł i leciałem do mety na zupełnie świeżych nogach.
I to było dla mnie cholernie ważne w tym biegu - mimo upadku podnieść się z beznadziejnej - jak się wydawało sytuacji, odrobić straty i skończyć bieg na zadowalającym 6 miejscu w open. W tamtym roku taka sytuacja nawet mi się nie śniła...
Pozdrawiam wszystkich, którzy skończyli, jak również tych, którym skończyć się nie udało - rozumiem Was, byłem blisko.


  NAPISZ LIST DO AUTORA
  PRZECZYTAJ MÓJ BLOG (40 wpisów)
  ZOBACZ GALERIĘ MOICH ZDJĘĆ (13 sztuk)


grzes_u

Ostatnio zalogowany
2015-09-04
09:37

 2012-05-03, 21:30
 
Arek - gratulacje. Zyciowka w takiej pogodzie, no i dla Ciebie - w Jelczu - bezcenne.
Benek - chyba znowu poczatek za szybko. Widzialem, ze 1-szy km zrobiles w 3:50 - szybciej niz ja biegnac 1 pętlę!!! To się zawsze mści...A u Ciebie maraton to nie kwestia nóg, płuc, glikogenu, ale głowy... jak tutaj sie poprawisz to będziesz wymiatał...
Ja przebiegłem jedna pętlę w zawodach (masakra, tempo też żenujące) i drugą pętle rekreacyjnie z maratonczykami - było baaardzo miło... aż zaczynam mysleć czy by zawodów nie traktować luźniej - wtedy wspomnienia są zdeydowanie bardziej przyjemne (tak było m.in. na Maratonie Wrocław 2011)...
Gratulacje dla wszystkich którzy walczyli całe 4 pętle...

  NAPISZ LIST DO AUTORA
  PRZECZYTAJ MÓJ BLOG (33 wpisów)
  ZOBACZ GALERIĘ MOICH ZDJĘĆ (2 sztuk)


Slawek Wis...
Sławomir Wi¶niewski

Ostatnio zalogowany
2018-03-24
20:49

 2012-05-04, 07:15
 
2012-05-03, 21:01 - benek_b napisał/-a:

Bardzo się cieszę z udziału w maratonie w Jelczu.

Jego trudność podkreślałem wcześniej na forum - nieciekawa okolica, wymaga skupienia tylko na biegu, a ileż można być skupionym na 4 pętlach... Do tego znowu potężny upał, jak rok temu. Spiker w pewnym momencie podał temperaturę - 45 st. powietrze, 60 st. asfalt. To nie była Dolina Śmierci - to był Jelcz "zaledwie". I tak ze "zwykłego" maratonu ulicznego mieliśmy maraton "ultra" :)

Mimo że nie zrealizowałem swojego planu - czyli złamania w końcu 3h, to jednak jestem dumny z tego biegu. Pokonałem SIEBIE SAMEGO. Wiem, że jeśli teraz pobiegnę w bardziej korzystnych warunkach jakikolwiek maraton uliczny - mam 3 godziny. Dzięki temu MARATONOWI.
W skrócie - biegłem całkiem dobrze w czołówce, gdy ok. połowy dystansu z upału zaczęły mnie nękać myśli, że nie dam rady i się wypalę. Takie beznadziejne myśli, bez pokrycia w faktach... Wbiegam na 3 kółko, i myślę sobie że jeszcze 2 razy muszę minąć parę miejsc na trasie, co wydawało mi się strasznie skomplikowanym wyczynem. I tak pomału zaczęła mi się oddalać moja silna grupa, gdzie biegliśmy całkiem dobrze współpracując. Gdzieś tam wypadła mi gąbka (była zbawieniem w tym upale), musiałem zerwać tempo się schylić po nią, i to był początek upadku. Od połowy maratonu szukałem pretekstu do skończenia biegu. Miałem coraz silniejsze myśli "samobójcze" - zerwać numer i wrócić na linię mety... Jak dobiegłem do punktu z wodą w wiosce (czyli dla mnie wtedy na 27. km), byłem zdecydowany - poddaję się. Zerwałem numer, przekazałem znajomym swoją decyzję. Postałem tak parę minut, napiłem się, zjadłem banany i cukier, zadzwoniłem do żony że to już koniec... A po paru minutach otrzeźwiałem, przypiąłem numerek, spojrzałem na zegarek i stwierdziłem że nie opłaca się kończyć maratonu 15 km od mety. Pobiegłem z nowymi siłami, wprawdzie już o 3h mogłem zapomnieć, bo tempo w samotnym biegu też nieco siadło (te nieszczęsne oznaczenia co 5 km zamiast co 1), ale zrobiłem kilka efektownych wyprzedzeń - zwłaszcza w końcówce - na wiadukcie dostałem skrzydeł i leciałem do mety na zupełnie świeżych nogach.
I to było dla mnie cholernie ważne w tym biegu - mimo upadku podnieść się z beznadziejnej - jak się wydawało sytuacji, odrobić straty i skończyć bieg na zadowalającym 6 miejscu w open. W tamtym roku taka sytuacja nawet mi się nie śniła...
Pozdrawiam wszystkich, którzy skończyli, jak również tych, którym skończyć się nie udało - rozumiem Was, byłem blisko.

LINK: http://www.maratonczycy.com/galeria/2012/jelcz_laskowice/source/jelcz-laskowice_221.htm
Moim zdaniem, jeśli w takich warunkach osiągnąłeś taki wynik, to 3 godz. są dla Ciebie tylko "formalnością". Ale za to na razie masz niezłą fotkę :) (link powyżej). Ja wystraszyłem się tej pogody i pobiegłem tylko jedno kółko. Później postanowiłem, że porobię trochę zdjęć i muszę przyznać, że samo siedzenie na rozgrzanym asfalcie nieźle dawało mi w kość. Na tych, którzy biegli w takich warunkach patrzyłem jak na bohaterów.

  NAPISZ LIST DO AUTORA
  ZOBACZ GALERIĘ MOICH ZDJĘĆ (22 sztuk)

 



benek_b
Beniamin Buszewski

Ostatnio zalogowany
2020-02-03
12:51

 2012-05-04, 09:15
 
2012-05-03, 21:30 - grzes_u napisał/-a:

Arek - gratulacje. Zyciowka w takiej pogodzie, no i dla Ciebie - w Jelczu - bezcenne.
Benek - chyba znowu poczatek za szybko. Widzialem, ze 1-szy km zrobiles w 3:50 - szybciej niz ja biegnac 1 pętlę!!! To się zawsze mści...A u Ciebie maraton to nie kwestia nóg, płuc, glikogenu, ale głowy... jak tutaj sie poprawisz to będziesz wymiatał...
Ja przebiegłem jedna pętlę w zawodach (masakra, tempo też żenujące) i drugą pętle rekreacyjnie z maratonczykami - było baaardzo miło... aż zaczynam mysleć czy by zawodów nie traktować luźniej - wtedy wspomnienia są zdeydowanie bardziej przyjemne (tak było m.in. na Maratonie Wrocław 2011)...
Gratulacje dla wszystkich którzy walczyli całe 4 pętle...
He, he, faktycznie, 1. km wyskoczyłem szybko, ale zacząłem zwalniać pytając "garminowców" o tempo, aż po ok. 2 km byłem na właściwym tempie. Wiem czym grozi bieg maratoński jeśli zacznę za szybko - przekonałem się w tamtym roku w Jelczu...
Tutaj główną rolę grał upał, oddziaływał na moje odczucie biegowe i po 21 km odebrał ochotę na jakąkolwiek aktywność. Zmęczenia fizycznego (w sensie bólu nóg, skurczy, osłabienia) nie było - były tylko pozory takiego stanu. Byłem bardzo dobrze nawodniony i odżywiony (chociaż w biegu straciłem ok. 4 kg). Po biegu czułem się świetnie, wczoraj nawet byłem już sobie zrobić lekkie rozbieganie ok. 10 km, dzisiaj już pomału wchodzę w swój stały trening.

  NAPISZ LIST DO AUTORA
  PRZECZYTAJ MÓJ BLOG (40 wpisów)
  ZOBACZ GALERIĘ MOICH ZDJĘĆ (13 sztuk)


benek_b
Beniamin Buszewski

Ostatnio zalogowany
2020-02-03
12:51

 2012-05-04, 09:18
 
2012-05-04, 07:15 - Slawek Wisniewski napisał/-a:

Moim zdaniem, jeśli w takich warunkach osiągnąłeś taki wynik, to 3 godz. są dla Ciebie tylko "formalnością". Ale za to na razie masz niezłą fotkę :) (link powyżej). Ja wystraszyłem się tej pogody i pobiegłem tylko jedno kółko. Później postanowiłem, że porobię trochę zdjęć i muszę przyznać, że samo siedzenie na rozgrzanym asfalcie nieźle dawało mi w kość. Na tych, którzy biegli w takich warunkach patrzyłem jak na bohaterów.
Dzięki za fotki, jak patrzę na nie, czuję całą "grozę" tego dnia - upał.
Dla "formalności" muszę wybrać sobie jakiś jesienny start, gdy pogoda będzie bardziej znośna - może Poznań, na razie wybieram sobie niezbyt odpowiednie biegi na łamanie "trójki"...

  NAPISZ LIST DO AUTORA
  PRZECZYTAJ MÓJ BLOG (40 wpisów)
  ZOBACZ GALERIĘ MOICH ZDJĘĆ (13 sztuk)


G.M.
Grzegorz Maryniec

Ostatnio zalogowany
2013-05-31
11:17

 2012-05-04, 16:39
 
Mam do Was pytanie. Czy znacie liczbę osób, które wystartowały w maratonie? Nie mogę znaleźć takiej informacji, a jest mi ona pilnie potrzebna :-) Ukończyło bodajże 131 osób, ale chyba aż 272 osoby nie wystartowały w biegu maratońskim, jak można wywnioskować ze "słupka" na tej stronie.

  NAPISZ LIST DO AUTORA

Wątek wielostronicowy, wyświetlana strona :1  2  3  4  


POWRÓT DO LISTY WĄTKÓW DYSKUSYJNYCH





Serwis internetowy EUROCALENDAR.INFO
post@eurocalendar.info, tel.kom.: 0512362174
Zalecana rozdzielczosc: 1024x768