redakcja | kontakt | prenumerata | reklama | Jestes niezalogowany  |  ZALOGUJ  

AKTUALNOSCI
ARTYKUŁY
BLOGI
ENCYKLOPEDIA
FORUM
GALERIA
KALENDARZ
KONKURSY
LINKI
RANKING
SYLWETKI
WYNIKI
ZDJĘCIA
METRYKA WATKU DYSKUSYJNEGO
  Dyscyplina  
  Status  Wątek aktywny ogólnodostępny
  Wątek założył  fazer123456 (2009-05-10)
  Ostatnio komentował  k77 (2016-05-04)
  Aktywnosc  Komentowano 193 razy, czytano 1045 razy
  Lokalizacja
 aaa - brak lokalizacji
Wątek wielostronicowy, wyświetlana strona:    
1  2  3  4  5  6  7  8  9  10  
Do tego tematu podpięte są artykuły:
Metoda Anty-Galloway(Michał Walczewski, 2009-05-10)
 

DODAJ SWÓJ KOMENTARZ W TYM WĄTKU

POWRÓT DO LISTY WĄTKÓW DYSKUSYJNYCH



Wojtek G
Wojciech Gruszczyński

Ostatnio zalogowany
2024-03-10
19:49

 2009-05-11, 20:46
 *******************************
2009-05-11, 20:25 - smolny napisał/-a:

Ciesze sie, ze Darek Sidor odniosl sie do calej sprawy w sposob merytoryczny. Daje to chyba wszystkim czytelnikom mozliwosc zapoznania sie z faktami o ktorych byc moze do tej pory nie wiedzieli i mam nadzieje pomoze w lepszym planowaniu treningow i startow.

Niestety nie moge wyjsc ze zdziwienia czytajac napastliwe teksty Wojtka?? Co chcesz Wojtek wniesc do tej dyskusji poza tym, ze eskalujesz napiecia zupelnie bez sensu??

Tytus jestes osoba, ktora kazdym swoim startem udowadnia wszystkim, ze mozna jak sie chce. I mysle, ze to, ze deprecjonujesz swoje niewatpliwe osiagniecia to z Twojej strony jest tylko kokieteria :)) Nie sprowadzejmy calej sprawy do rozstrzygania kto jest a kto nie jest maratonczykiem, bo przeciez nie o tym jest tekst Michala. Odlozmy prosze dyskusje o nazewnictwie i kryteriach wedlug, ktorych bedzie sie decydowac o tym kto moze dumnie nosic nazwe MARATONCZYK do czasu az ktos zdecyduje sie napisac o tym artykul lub poswieci tej tematyce nowy watek.

Poddaję się dobrowolnej karze panie Smolny.Nie zamierzam być Waszą kulą u nogi.Proszę mnie wyrzucić z FORUM.Upoważniam Administratorów do wykasowania wszystkich moich wypowiedzi i artykułów.Kropka.

Czerwony Kapelusz - obrońca słabszych.

  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA
  ZOBACZ GALERIĘ MOICH ZDJĘĆ (69 sztuk)


smolny
Smoliński Sławek
MaratonyPolskie
TEAM


Ostatnio zalogowany
2023-01-30
20:12

 2009-05-11, 21:04
 
2009-05-11, 20:46 - Wojtek G napisał/-a:

Poddaję się dobrowolnej karze panie Smolny.Nie zamierzam być Waszą kulą u nogi.Proszę mnie wyrzucić z FORUM.Upoważniam Administratorów do wykasowania wszystkich moich wypowiedzi i artykułów.Kropka.

Czerwony Kapelusz - obrońca słabszych.
ale przed kim bronisz slabszych??!! Przeciez tu nikt nikogo nie atakowal a juz napewno nie robilem tego ja!!

  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA
  PRZECZYTAJ MÓJ BLOG (2 wpisów)
  ZOBACZ GALERIĘ MOICH ZDJĘĆ (2 sztuk)

 



Jans
JAN STASICZEK

Ostatnio zalogowany
2024-03-12
23:07

 2009-05-11, 22:37
 propozycja ...
.. może póki jeszcze dyskusja zakończyć ją bo sprawy ambicjonalnie podpowiadają nie do końca przemyślane ruchy ....

Panowie skupmy się na meritum nie odbiegając od niego na 42,195 kilometrów ...

  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA
  ZOBACZ GALERIĘ MOICH ZDJĘĆ (25 sztuk)


moreczek
Grzesiek Moniuszko

Ostatnio zalogowany
2011-11-21
09:54

 2009-05-12, 00:53
 
2009-05-11, 15:44 - DS napisał/-a:

Teraz ja! :)

Najpierw odniosę się do zamieszczonego artykułu, a potem poczytam burzliwą, zapewne, dyskusję i też się wypowiem.

1. Słuszna uwaga autora – to nie jest metoda Gallowaya, to sposób rozwiązania problemu, który nagłośnił amerykański biznes (a lepszego nie ma na świecie).
Twórcami metody są „wynalazcy” interwałów, lsd, zabaw biegowych, etc.
Z całym szacunkiem do Jeffa – on nie, on jest popularyzatorem.

2. Marsz jest kagańcem dla osób mających problemy z utrzymaniem tempa.
Sam też tak polecałem debiutantowi w „Debiucie” (cz.1 „Ukończyć maraton”). Ukończyć maraton marszobiegiem, ale już bardziej doświadczony biegacz powinien wiedzieć, że:
jest takie tempo biegu, że wydatek energetyczny jest mniejszy niż podczas marszu!
Wniosek – przebiegnięcie jednostajnym tempem jest ekonomiczniejsze, ale trzeba do tego przygotować układ mięśniowo-ścięgnisto-kostny.
Stąd cykle przygotowań do maratonu i stosunkowo niewielki odsetek „rannych” w pierwszych latach rozwoju epidemii pod nazwą „każdy da radę”. Potem te proporcje zostały zachwiane, bo ludzie uwierzyli, że dadzą radę bez wysiłku, tak jak wierzą, że schudną oglądając reklamy ze szczupłymi modelkami, albo podłączając się do jakiś prądowych urządzeń, łykając jakieś tabletki, etc.

3. Tempo biegu 3:30/1 km.
No, niejeden tak by chciał i co? „Gallowayem” da radę!
No, to powodzenia!
A jest to średnia z rekordowego czasu, przy założeniu jednostajnego tempa, a jak wiadomo trzeba jeszcze doliczyć przerwy na marsz. Pewnie 25 przerw, bo co 1 milę.
Mamy z tego piękny interwał 26 x 1600 m z przerwą meganiepełną, bo wynoszącą 20 sekund.
Ciekawe kto da radę to znieść.

4. Marszobieg.
W marszobiegu kryje się jedna pułapka. Aby odniósł swój pożądany efekt czas przerwy powinien umożliwić regenerację, skoro zaleca się 3-minutową przerwę do interwałów jako przerwę pełną, czyli dającą pełną możliwość odpoczynku, to i podobną powinno się polecać do marszobiegu, w przeciwnym wypadku, to co najbardziej zmęczy, to częsta zmiana tempa!
Nie wyobrażam sobie, by ktokolwiek zrobił interwał 42 x 3:15 z 15-sto sekundową przerwą!
Ale wyobrażam sobie amatora-debiutanta, który robi 8 x 5 km w tempie 6:20/1 km z 2-minutową przerwą na marsz i picie.

5. Przekładanie nakładu książek na wytrenowanych biegaczy.
Hmm, mogę powiedzieć, że wytrenowałem ok. 90% biegaczy w Polsce, a Jurek Skarżyński pewnie 99,9%, co nam daje też po paręnaście tysięcy wytrenowanych biegaczy (muszę to przy wznowieniu umieścić na okładce) :)
A wartości realne są takie, że nie da się rady porządnie zajmować grupą większą niż kilkanaście osób, a by mówić o jakiś efektach, to współpraca powinna trwać minimum 1 rok, najlepiej kilka lat. Łatwo wyliczyć, że trener przez 50 lat pracy jest w stanie wytrenować ok. 100 lub wliczając w to konsultacje, podpowiedzi, itp. do 200, góra 300 zawodników!

6. Marszobieg jako metoda treningowa.
Tylko pod jednym warunkiem – gdy mowa jest o ultramaratończykach.
Maratończycy poruszający się od startu do mety marszobiegiem nie korzystają z żadnej metody, są zbyt słabi by pokonać cały dystans biegiem. Wplatają marsz, by odpocząć, przed kolejnym intensywniejszym wysiłkiem.

7. Gdyby Gebreselasie szedł.
Gdyby Heile szedł co jakiś czas, to złamałby pewnie 2:00 w maratonie. A może jeszcze nie słyszał o „metodzie Gallowaya”?
Och, i dzięki mu za ten przytępiony słuch.

Tak więc, koleżanki i koledzy, używanie zwrotu „biegnę Gallowayem”, mając na myśli amerykańskiego popularyzatora marszobiegu dla amatorów jest poprawne!
Błędem jest twierdzenie o używaniu „metody Gallowaya”!

Pamiętajcie – dążymy do tego by maraton przebiec!
Przygotowując się przez cykl treningów, bo to i zdrowiej, i bezpieczniej!

Odpiszę, bo nie lubię gdy ktoś używa słów autorytetu, jakim bez wątpienia jest Darek, do potwierdzania własnych tez. W cytowanej wypowiedzi nie znajdziemy nic co mogłoby się odnosić do dyskucji, jej autor sam przyznał, że jeszcze wątku nie przeczytał. Dlatego ośmielam się prosić: Wojtku, nie odchodź, twoje i Tytusa wypowiedzi wniosły odrobinę więcej rozsądku do dyskusji. Tyle wstępu, czas przejść do bardziej kontrowersyjnych tematów.
AD1 Nie czytałem książek Gallowaya, ale Darek prawdopodobnie także (proszę mnie poprawić jeśli się mylę). Ciekawy jestem czy autor artykułu jakąś przeczytał zanim zabrał się do pisania. Wiem natomiast, że język polski jest bardzo giętki i możemy mówić o kimś kto wykorzystuje w treningu tabele Danielsa, że korzysta z jego metod treningowych w potocznym znaczeniu tych słów (celowo dodałem potocznym, bo zdaje sobie sprawę z istnienia terminologii biegowej). Dlatego nazwanie metody wlasnym nazwiskiem tylko dlatego, że ją się opisało i przybliżyło rzeszom ludzi jakoś mnie nie bulwersuje.
AD2,3,4: Zgadzam się, ale wydaje mi się, że gdzieś czytałem, że przeplata się tylko do pewnego momentu, a potem można zaatakować biegiem ciągłym na finiszu, więc proporcje się zmienią. Dodatkowo nie uwzdględniamy psychiki, a od niej wiele zależy. Ktoś świetnie "znosi" bieg ciągły, bo wyłącza się i nogi same niosą, inny wtedy z kolei nie jest w stanie utrzymać tempa i woli mieć bardziej skomplikowany plan w stylu Galoway'a itp żeby czymś zając umysł.
AD5: Przeczytałem "Debiut" i uważam, że to książka zawierająca wiele pożytecznych informacji (chociaż napisana często bardzo chaotycznie, przez co odradzam ją osobom zaczynającym przygodę z bieganiem, jako podstawowy podręcznik). Nigdzie nie mogę znaleźć jednak kolejnych części, a bez dostępu do nich nie pozwalam siebie dopisywać do grona podopiecznych;-)
AD6: Równie dobrze można napisać, że ultramaratończycy "poruszający się od startu do mety marszobiegiem nie korzystają z żadnej metody, są zbyt słabi by pokonać cały dystans biegiem. Wplatają marsz, by odpocząć, przed kolejnym intensywniejszym wysiłkiem." Będzie to prawda, ale siła argumentu jest jednak znikoma
AD7: Żartując powiem, że nie wiadomo, nigdy nie spróbował;-)
AD koniec:
O ile dobrze kojarzę to Galoway to też cykl treningów.

Zakończe nawoływaniem do wolności: dążcie do czego chcecie i jak chcecie, byle zgodnie z przepisami, które zaakceptujecie podpisem.

  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA


Mirza
Mariusz Kurzajczyk

Ostatnio zalogowany
---


 2009-05-12, 08:27
 Coś w tym jest
Zgadzam się z Michałem, że marszobieg jest znaną metodą treningu, mnie również, jako początkującemu, zalecano uzupełniać bieg marszem. Tyle że zwykle maszerujemy, gdy już nie mamy sił, a Galloway zaleca "odpoczynek" w marszu niezależnie od stopnia zmęczenia. Jest więc subtelna różnica.
Co do limitu, też się zgadzam, bo powoli dochodzimy do absurdu. Gdzie jest granica? 10 h? 12? Janina R. pokonuje maratony idąc. Jej "bieg" nie ma żadnych walorów biegowych, że się tak wyrażę. A kończy w okolicach 6h.
Używanie kijków mnie nie razi, ale nie rozumiem, dlaczego ich użytkownicy są klasyfikowani oddzielnie. Za moment zdrowe byki przelecą 10 czy 42 km, ciągnąc za sobą kijki, bo w kategorii nordic-walking będą mieć szanse na podium czy nagrodę. :)

  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA
  PRZECZYTAJ MÓJ BLOG (73 wpisów)
  ZOBACZ GALERIĘ MOICH ZDJĘĆ (18 sztuk)


jmm
JERZY MATUSZEWSKI
MaratonyPolskie
TEAM


Ostatnio zalogowany
2023-06-27
20:08

 2009-05-12, 08:38
 
Szczerze mówiąc mam głęboko w pompce czy dzieło pana Gallowaya można nazwać aż metodą, czy tylko sposobem. Uważam, że to temat do dyskusji dla środowisk akademickich i trenerskich. Mnie to ani ziębi ani parzy. Nigdy nie próbowałem Galowaya stosować. Kiedy tuptałem swój pierwszy maraton (słowa tuptałem używam celowo ,aby jedynie prawdziwych biegaczy i ich trenerów nie razić swą bezczelnością) na dwudziestym ósmym kilometrze poczułem, że mięśnie łydek są na progu skurczu. Od tego momentu zacząłem przeplatać bieg krótkimi odcinkami marszu.
Mój drugi maraton już cały przebiegłem. Czas miałem o prawie trzy minuty gorszy niż za pierwszym razem.
Kiedy Marek Kotański przed laty zakładał swoje pierwsze Monary został bardzo zdecydowanie zaatakowany przez środowiska medyczne. Zarzut był mniej więcej taki-to co on robi to nie jest leczenie. Być może to nie było leczenie, być może to był sposób a nie metoda, ale Ci co mieli leczyć nie radzili sobie z tematem. Czytając Twój, Michał artykuł jako żywo tamta sutuacja staje mi przed oczami.

P.S. Dostałeś za ten artykuł dwie jedynki. Tę drugą ja Tobie dałem, ale raczej za skutki jakie wywołał.

  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA
  ZOBACZ GALERIĘ MOICH ZDJĘĆ (4 sztuk)


Admin
Michał Walczewski
MaratonyPolskie
TEAM


Ostatnio zalogowany
2024-05-17
10:29

 2009-05-12, 09:05
 Poprawność polityczna
Wszyscy doskonale wiemy, że poprawność polityczna mimo że powołana do życia dla szczytnych celów to w gruncie rzeczy stek bzdur. Nie można prawie nic powiedzieć, bo gdy znajdą się środowiska, które mogą się obrazić, to człowiek będzie miał kłopoty.

W gruncie rzeczy jednak poprawność polityczna mimo, że nawołuje do równości, odbiera prawo wypowiedzi. Nie wolno powiedzieć, że grubas jest gruby tylko ma problemy z nadwagą lub że jest obywatelem obszernym. Murzyn jest afroamerykaninem, a modelkę, która ośmieliła się stwierdzić, że według niej małżeństwo to związek dwóch różnych płci wyrzuca się z konkursu Miss USA. Wszystko w myśl poprawności politycznej.

Jak widać do Polski też ta moda, chociaż nieświadomie, juz dociera. Jako redaktor naczelny nie mogę opublikować swojego zdania, bo zaktywuje się grupa osób, która ma zdanie inne, i spadać będą na mnie gromy. Aktywiści zamiast napisać, że mają inne zdanie używają argumentów emocjonalnych oskarżając o prześladowanie, brak szacunku, draństwo, wkładając przy okazji w wypowiedzi autora słowa, których nie powiedział.

Na koniec osoby, które mają inne zdanie widząc, że nikogo nie przekonały swoimi emocjonalnymi argumentami, i autor nie chce odwołać swoich poglądów, ostentacyjnie wychodzą ze studia.

I co teraz powinien zrobić Redaktor Naczelny według Was? Odpuścić publikacje na tematy, które komuś mogą wydać się choćby w najmniejszym stopniu kontrowersyjne? To zastanawiające, że osoby zajmujące skrajne stanowiska są najbardziej nieprzejednane i nie dopuszczają kompromisu, ba, nawet nie są zainteresowane rozmową o kompromisie. Zamiast merytorycznej rozmowy: "czemu i dla kogo limit 8 godzin" (a może 10? a może 16?) lepiej rzucić tekst, że to draństwo, wyjść możliwie najbardziej ostentacyjnie i ogłosić się bohaterem walczącym za sprawę słabszych...

  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA
  ZOBACZ GALERIĘ MOICH ZDJĘĆ (87 sztuk)

 



mamusiajak...
Gabriela Kucharska
MaratonyPolskie
TEAM


Ostatnio zalogowany
2024-01-30
19:03

 2009-05-12, 09:15
 
2009-05-12, 09:05 - Admin napisał/-a:

Wszyscy doskonale wiemy, że poprawność polityczna mimo że powołana do życia dla szczytnych celów to w gruncie rzeczy stek bzdur. Nie można prawie nic powiedzieć, bo gdy znajdą się środowiska, które mogą się obrazić, to człowiek będzie miał kłopoty.

W gruncie rzeczy jednak poprawność polityczna mimo, że nawołuje do równości, odbiera prawo wypowiedzi. Nie wolno powiedzieć, że grubas jest gruby tylko ma problemy z nadwagą lub że jest obywatelem obszernym. Murzyn jest afroamerykaninem, a modelkę, która ośmieliła się stwierdzić, że według niej małżeństwo to związek dwóch różnych płci wyrzuca się z konkursu Miss USA. Wszystko w myśl poprawności politycznej.

Jak widać do Polski też ta moda, chociaż nieświadomie, juz dociera. Jako redaktor naczelny nie mogę opublikować swojego zdania, bo zaktywuje się grupa osób, która ma zdanie inne, i spadać będą na mnie gromy. Aktywiści zamiast napisać, że mają inne zdanie używają argumentów emocjonalnych oskarżając o prześladowanie, brak szacunku, draństwo, wkładając przy okazji w wypowiedzi autora słowa, których nie powiedział.

Na koniec osoby, które mają inne zdanie widząc, że nikogo nie przekonały swoimi emocjonalnymi argumentami, i autor nie chce odwołać swoich poglądów, ostentacyjnie wychodzą ze studia.

I co teraz powinien zrobić Redaktor Naczelny według Was? Odpuścić publikacje na tematy, które komuś mogą wydać się choćby w najmniejszym stopniu kontrowersyjne? To zastanawiające, że osoby zajmujące skrajne stanowiska są najbardziej nieprzejednane i nie dopuszczają kompromisu, ba, nawet nie są zainteresowane rozmową o kompromisie. Zamiast merytorycznej rozmowy: "czemu i dla kogo limit 8 godzin" (a może 10? a może 16?) lepiej rzucić tekst, że to draństwo, wyjść możliwie najbardziej ostentacyjnie i ogłosić się bohaterem walczącym za sprawę słabszych...


Stara to prawda, że dyskusja na poziomie emocjonalnym do niczego dobrego nie prowadzi.
Inna sprawa, że kiedy do głosu dochodzą emocje, to drastycznie spada poziom merytoryczny argumentów. Można wyjść z hukiem i ostentacyjnie się obrazić, można spróbować odnieść się do sprawy rzeczowo (wielki ukłon dla Darka Sidora).
Rodzi się tylko pytanie:
Jaki był cel zamieszczenia tego artykułu, a jeszcze bardziej, jaki był cel brania przez Admina udziału w dyskusji, która w czasie swego trwania cały czas niebezpiecznie balansowała na krawędzi pyskówki?

Bo chyba nie mamy złudzeń, że nikt tu nikogo do niczego nie przekonał - ani artykułem, ani siłą argumentów.

Michał...pozdrawiam Cię serdecznie:)
Jak i innych dyskutantów:)

  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA
  PRZECZYTAJ MÓJ BLOG (580 wpisów)
  ZOBACZ GALERIĘ MOICH ZDJĘĆ (126 sztuk)


Admin
Michał Walczewski
MaratonyPolskie
TEAM


Ostatnio zalogowany
2024-05-17
10:29

 2009-05-12, 09:23
 Cel
2009-05-12, 09:15 - mamusiajakubaijasia napisał/-a:



Stara to prawda, że dyskusja na poziomie emocjonalnym do niczego dobrego nie prowadzi.
Inna sprawa, że kiedy do głosu dochodzą emocje, to drastycznie spada poziom merytoryczny argumentów. Można wyjść z hukiem i ostentacyjnie się obrazić, można spróbować odnieść się do sprawy rzeczowo (wielki ukłon dla Darka Sidora).
Rodzi się tylko pytanie:
Jaki był cel zamieszczenia tego artykułu, a jeszcze bardziej, jaki był cel brania przez Admina udziału w dyskusji, która w czasie swego trwania cały czas niebezpiecznie balansowała na krawędzi pyskówki?

Bo chyba nie mamy złudzeń, że nikt tu nikogo do niczego nie przekonał - ani artykułem, ani siłą argumentów.

Michał...pozdrawiam Cię serdecznie:)
Jak i innych dyskutantów:)
A czy publicystyka i posiadanie własnego zdania musi mieć za każdym razem jakiś cel? Przeczytałem w najnowszym Runner's World kolejny artykuł o "metodzie" Galloweya i stwierdziłem, że opisze swoje stanowisko.

Kilka stron wcześniej w tym samym numerze RW jest artykuł znanego wszystkim Pana Jacka Fedorowicza, który dowcipnie, aczkolwiek mocno krytykuje wszystkich biegaczy, którzy biegają w przebraniach, twierdząc, że rozpraszają go i odbieraja mu radość ze zwycięstwa. Nie zgadzam się z nim, ale uznaję, że ma prawo do swojego poglądu. Więc nie trzaskam drzwiami, nie oznajmiam, że to draństwo zabraniać ludziom bawić się bieganiem, nie oświadczam publicznie że niniejszym przestaję kupować RW, tylko stwierdzam: MOIM ZDANIEM BIEGACZE-PRZEBIERAŃCY DODAJĄ KOLORYTU BIEGOM, i czym będzie ich więcej tym fajniej!

I już :-)

  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA
  ZOBACZ GALERIĘ MOICH ZDJĘĆ (87 sztuk)


startMario
Mariusz Wrażka

Ostatnio zalogowany
2014-02-13
19:00

 2009-05-12, 09:24
 
2009-05-12, 08:38 - jerzymatuszewski napisał/-a:

Szczerze mówiąc mam głęboko w pompce czy dzieło pana Gallowaya można nazwać aż metodą, czy tylko sposobem. Uważam, że to temat do dyskusji dla środowisk akademickich i trenerskich. Mnie to ani ziębi ani parzy. Nigdy nie próbowałem Galowaya stosować. Kiedy tuptałem swój pierwszy maraton (słowa tuptałem używam celowo ,aby jedynie prawdziwych biegaczy i ich trenerów nie razić swą bezczelnością) na dwudziestym ósmym kilometrze poczułem, że mięśnie łydek są na progu skurczu. Od tego momentu zacząłem przeplatać bieg krótkimi odcinkami marszu.
Mój drugi maraton już cały przebiegłem. Czas miałem o prawie trzy minuty gorszy niż za pierwszym razem.
Kiedy Marek Kotański przed laty zakładał swoje pierwsze Monary został bardzo zdecydowanie zaatakowany przez środowiska medyczne. Zarzut był mniej więcej taki-to co on robi to nie jest leczenie. Być może to nie było leczenie, być może to był sposób a nie metoda, ale Ci co mieli leczyć nie radzili sobie z tematem. Czytając Twój, Michał artykuł jako żywo tamta sutuacja staje mi przed oczami.

P.S. Dostałeś za ten artykuł dwie jedynki. Tę drugą ja Tobie dałem, ale raczej za skutki jakie wywołał.
Absurdalny argument.
Idąc tym tropem możnaby oskarżyć Ascanio Sobrero (wynalazcę nitrogliceryny) o zamordowanie miliona ludzi w późniejszych atakach terrorystycznych.

  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA
  ZOBACZ GALERIĘ MOICH ZDJĘĆ (6 sztuk)




Ostatnio zalogowany



 2009-05-12, 09:24
 
Dyskusja w swoim założeniu ma na celu wymianę poglądów. Trzeba sobie uświadomić, że nikły odsetek dyskusji kończy się przekonaniem interlokutora do swoich racji. Ludzie, którzy nie posiedli tej umiejętności zrobią wszystko aby nawrócić innych a jeśli im się to nie uda (a przeważnie się nie udaje) strzelają focha i wychodzą. Dopuśćmy do siebie dość oczywistą prawdę, że nie wszyscy jesteśmy tacy sami i nauczmy się "pięknie różnić".
Swoją drogą jak nudny byłby świat gdyby wszyscy myśleli tak samo.

  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA


mamusiajak...
Gabriela Kucharska
MaratonyPolskie
TEAM


Ostatnio zalogowany
2024-01-30
19:03

 2009-05-12, 09:35
 
2009-05-12, 09:23 - Admin napisał/-a:

A czy publicystyka i posiadanie własnego zdania musi mieć za każdym razem jakiś cel? Przeczytałem w najnowszym Runner's World kolejny artykuł o "metodzie" Galloweya i stwierdziłem, że opisze swoje stanowisko.

Kilka stron wcześniej w tym samym numerze RW jest artykuł znanego wszystkim Pana Jacka Fedorowicza, który dowcipnie, aczkolwiek mocno krytykuje wszystkich biegaczy, którzy biegają w przebraniach, twierdząc, że rozpraszają go i odbieraja mu radość ze zwycięstwa. Nie zgadzam się z nim, ale uznaję, że ma prawo do swojego poglądu. Więc nie trzaskam drzwiami, nie oznajmiam, że to draństwo zabraniać ludziom bawić się bieganiem, nie oświadczam publicznie że niniejszym przestaję kupować RW, tylko stwierdzam: MOIM ZDANIEM BIEGACZE-PRZEBIERAŃCY DODAJĄ KOLORYTU BIEGOM, i czym będzie ich więcej tym fajniej!

I już :-)


Dziekuję za odpowiedź:))

Moje stanowisko jest takie:

Marszobieg - dla takich jak ja na przykład - TAK
przebierańcy - TAK (Jeżeli nie przekraczają granic dobrego smaku. A swoją drogą, to gdzie taka granica przebiega?)

Rozumiem i szanuję argumenty mocarzy (z mojego punktu widzenia oczywiście), dla których "bieg i tylko bieg", a jednocześnie życzę im stu lat zdrowia i wspaniałej kondycji (bez cienia ironii).

I niech każdy pozostanie przy swoim zdaniu, ale bez kopania po nerkach innych:)


A swoją drogą, to mieliśmy tu niezłą szkołę charakterów - bardzo pouczające.

  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA
  PRZECZYTAJ MÓJ BLOG (580 wpisów)
  ZOBACZ GALERIĘ MOICH ZDJĘĆ (126 sztuk)

 



emka64
Krzysztof Mazur
MaratonyPolskie
TEAM


Ostatnio zalogowany
2024-05-01
16:34

 2009-05-12, 09:40
 
2009-05-12, 08:38 - jerzymatuszewski napisał/-a:

Szczerze mówiąc mam głęboko w pompce czy dzieło pana Gallowaya można nazwać aż metodą, czy tylko sposobem. Uważam, że to temat do dyskusji dla środowisk akademickich i trenerskich. Mnie to ani ziębi ani parzy. Nigdy nie próbowałem Galowaya stosować. Kiedy tuptałem swój pierwszy maraton (słowa tuptałem używam celowo ,aby jedynie prawdziwych biegaczy i ich trenerów nie razić swą bezczelnością) na dwudziestym ósmym kilometrze poczułem, że mięśnie łydek są na progu skurczu. Od tego momentu zacząłem przeplatać bieg krótkimi odcinkami marszu.
Mój drugi maraton już cały przebiegłem. Czas miałem o prawie trzy minuty gorszy niż za pierwszym razem.
Kiedy Marek Kotański przed laty zakładał swoje pierwsze Monary został bardzo zdecydowanie zaatakowany przez środowiska medyczne. Zarzut był mniej więcej taki-to co on robi to nie jest leczenie. Być może to nie było leczenie, być może to był sposób a nie metoda, ale Ci co mieli leczyć nie radzili sobie z tematem. Czytając Twój, Michał artykuł jako żywo tamta sutuacja staje mi przed oczami.

P.S. Dostałeś za ten artykuł dwie jedynki. Tę drugą ja Tobie dałem, ale raczej za skutki jakie wywołał.
Jurek, nie zgadzam się z Tobą.
Nie napiszę jaką notę dałem Michałowi, ale nie była to jedynka. Chciałbym kiedyś napisać taki artykuł, który wzbudzi tak wiele emocji, pobudzi do myślenia i refleksji.

Wg mnie artykuł Michała zrobił bardzo dobrą rzecz : zaczęliśmy się zastanawiać nad samą metodą Gallowaya i co to w ogóle jest, jakie jest jej miejsce wśród sposobów pokonywania długich dystansów.

Nie jest winą Michała, że przy okazji powychodziły inne rzeczy, np. to, że są na forum osoby, które się obrażają jak przedszkolaki, gdy ktoś im nie przyzna racji i "trzaskają drzwiami". Są osoby, które udają poważnych mędrców, a nawet same nie zapoznały się z tematem, na który się wypowiadają. I wreszcie są osoby, które okazuje się, bieganie maratonów wprowadziło w kompleksy, miast dać wiary i motywacji.

I temat poruszony i sposób ujęcia w artykule oceniam wysoko i nie piszę tego, aby się Adminowi przypodobać. Po prostu tak myślę.

  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA
  ZOBACZ GALERIĘ MOICH ZDJĘĆ (21 sztuk)


DamianSz
D-amian S-zpak

Ostatnio zalogowany
---


 2009-05-12, 10:16
 
2009-05-12, 08:27 - Mirza napisał/-a:

Zgadzam się z Michałem, że marszobieg jest znaną metodą treningu, mnie również, jako początkującemu, zalecano uzupełniać bieg marszem. Tyle że zwykle maszerujemy, gdy już nie mamy sił, a Galloway zaleca "odpoczynek" w marszu niezależnie od stopnia zmęczenia. Jest więc subtelna różnica.
Co do limitu, też się zgadzam, bo powoli dochodzimy do absurdu. Gdzie jest granica? 10 h? 12? Janina R. pokonuje maratony idąc. Jej "bieg" nie ma żadnych walorów biegowych, że się tak wyrażę. A kończy w okolicach 6h.
Używanie kijków mnie nie razi, ale nie rozumiem, dlaczego ich użytkownicy są klasyfikowani oddzielnie. Za moment zdrowe byki przelecą 10 czy 42 km, ciągnąc za sobą kijki, bo w kategorii nordic-walking będą mieć szanse na podium czy nagrodę. :)
Mariusz a ja przeważnie zgadzam się z Tobą i to nie tylko w tym temacie i nie tylko na tym forum -)
Z tym, że;
faktycznie dopóki nie zostaną dopracowane przepisy, to może lepiej jak zawody w NW będą przebiegały tak jak w Katowicach na SM czyli nagrody nie za zajęte miejsce lecz losowane wśród wszystkich uczestników.
Przy okazji dyskusji o Gallowayu padło wiele moim zdaniem bzurnych wypowiedzi na temat chodzenia z kijkami.

Drodzy miłośnicy NW nie dajcie sobie w mówić, że jesteście jakąś gorszą kategorią biegaczy !!!
Nie każdy musi biegać. Chodzenie z kijkami jest o wiele przyjemniejsze. Wiem bo sam często towarzyszę żonie na długich spacerach i wtedy bardziej zauważam uroki przyrody czy też śpiew ptaków.
I to wcale nieprawda, że trzeba być umierającym albo przynajmniej po ciężkiej chorobie czy też mieć jakieś defekty żeby uprawiać tą dyscyplinę. Również :zdrowemu byczkowi" może to sprawiać przyjemnośc i nie musi się z tego nikomu tłumaczyć !!!
Nie dajcie się zwariować. I najlepiej nie czytajcie nic o NW na forach dla biegaczy.-)
Pozdrawiam serdecznie.

  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA
  PRZECZYTAJ MÓJ BLOG (142 wpisów)
  ZOBACZ GALERIĘ MOICH ZDJĘĆ (35 sztuk)


Mirza
Mariusz Kurzajczyk

Ostatnio zalogowany
---


 2009-05-12, 10:48
 
2009-05-12, 10:16 - Damek napisał/-a:

Mariusz a ja przeważnie zgadzam się z Tobą i to nie tylko w tym temacie i nie tylko na tym forum -)
Z tym, że;
faktycznie dopóki nie zostaną dopracowane przepisy, to może lepiej jak zawody w NW będą przebiegały tak jak w Katowicach na SM czyli nagrody nie za zajęte miejsce lecz losowane wśród wszystkich uczestników.
Przy okazji dyskusji o Gallowayu padło wiele moim zdaniem bzurnych wypowiedzi na temat chodzenia z kijkami.

Drodzy miłośnicy NW nie dajcie sobie w mówić, że jesteście jakąś gorszą kategorią biegaczy !!!
Nie każdy musi biegać. Chodzenie z kijkami jest o wiele przyjemniejsze. Wiem bo sam często towarzyszę żonie na długich spacerach i wtedy bardziej zauważam uroki przyrody czy też śpiew ptaków.
I to wcale nieprawda, że trzeba być umierającym albo przynajmniej po ciężkiej chorobie czy też mieć jakieś defekty żeby uprawiać tą dyscyplinę. Również :zdrowemu byczkowi" może to sprawiać przyjemnośc i nie musi się z tego nikomu tłumaczyć !!!
Nie dajcie się zwariować. I najlepiej nie czytajcie nic o NW na forach dla biegaczy.-)
Pozdrawiam serdecznie.
Przecież wiesz, że tylko trochę ironizuję i tylko trochę przejaskrawiam. Bo jak dla mnie - na razie problemu nie ma. Pozdrowienia

  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA
  PRZECZYTAJ MÓJ BLOG (73 wpisów)
  ZOBACZ GALERIĘ MOICH ZDJĘĆ (18 sztuk)


tytus :)
Leszek Szopa
MaratonyPolskie
TEAM


Ostatnio zalogowany
2024-03-29
15:05

 2009-05-12, 10:50
 
2009-05-12, 09:24 - ulisses napisał/-a:

Dyskusja w swoim założeniu ma na celu wymianę poglądów. Trzeba sobie uświadomić, że nikły odsetek dyskusji kończy się przekonaniem interlokutora do swoich racji. Ludzie, którzy nie posiedli tej umiejętności zrobią wszystko aby nawrócić innych a jeśli im się to nie uda (a przeważnie się nie udaje) strzelają focha i wychodzą. Dopuśćmy do siebie dość oczywistą prawdę, że nie wszyscy jesteśmy tacy sami i nauczmy się "pięknie różnić".
Swoją drogą jak nudny byłby świat gdyby wszyscy myśleli tak samo.
Coś Ty, dyskusja jest to mniej lub bardziej zakamuflowana forma oplucia adwersarza, ośmieszenia poglądóqw, włożenia mu w usta tego co nie powiedział lub co podobno miał na myśli.
Pamiętam swego czasu nieważne na jakim kursie ale na zajęciach z sofistyki trzeba było wzajemnie bronić cudzych poglądów ( ja Twoich, Ty moich) żebyście wiedzieli jakie jaja na początku z tego wychodziły.
Jeden cel Michał osiągnął , dawno takiej dyskusji nie było, przynajmniej ja nie byłem świadkiem, poprzednio uczestniczyłem w zainicjowanej przez Darka Sidora o "bieganiu na krzywy ryj".
Reasumując ( nie na zasadzie uderz w stół....)
-bieganie maratonów nie wpędziło mnie w kompleksy, wręcz przeciwnie
-będę stosował Galloweya do pokonania półmaratonów i maratonów, tudzież biegu rzeźnika czy setki kaliskiej ( może 2011 rok?)
-kilkanaście osób biorąc ze mnie przykład zaczęło biegać

  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA
  PRZECZYTAJ MÓJ BLOG (52 wpisów)


smolny
Smoliński Sławek
MaratonyPolskie
TEAM


Ostatnio zalogowany
2023-01-30
20:12

 2009-05-12, 12:58
 Sprostowanie
Mysle, ze nalezy sie bardzo wazne sprostowanie. Otoz, Michal w swoim artykule poruszyl trzy tematy: metode Gallowaya, prowadzenie klasyfikacji i zawodow z nagrodami dla zwyciezcow w Nordic Walking i na koniec limit 8 godzinny w maratonie.

Nie wiem skad pozniej pojawily sie zarzuty, ze chcial kogos zdezawulowac, ze nie ma szacunku dla biegaczy, ktorzy bieg przeplataja marszami lub ze chce odebrac niekturym szanse na przebycie maratonu. Dyskusja zeszla na boczne tory i mam wrazenie nikt juz nie pamieta o co chodzilo. NIe chce mi sie wertowac tego wszystkiego i szukac czy ktos faktycznie nie wyrazil sie jakos ostro na temat biegaczy maszerujacych ale jesli nawet tak bylo to przeciez przewazajaca wiekszosc z nas nie ma nic przeciwko a co wiecej sami stosujemy marsze podczas biegow dluzszych.
Naprawde nikogo nie trzeba przed nikim bronic i nikt nie musi czuc sie zagrozony dyskusja na temat metody Gallowaya. Wiekszosc z nas napewno sama stosowala marsz podczas biegu by moc ukonczyc bieg. Wiadomo, ze idealnie byloby przebiegac za kazdym razem od startu do mety ale niestety nie jestesmy zawodowcami i kazdy ma swoje progi ktore musi przelamywac i czasami by to zrobic musi zwyczajnie przemaszerowac. Ja sam niestety z 33 maratonow przebieglem w calosci pewnie ze 3 :)) a reszte przechodzilem i to niezbyt spiesznie. Ale ani ja jestem z tego powodu lepszy ani gorszy od kogos bo bardziej podoba mi sie rywalizacja z samym soba niz z innymi.
Reasumujac prosze niech nikt juz nie pisze, ze czuje sie osmieszony lub wykluczony poza nawias maratonczykow z powodu marszow bo to nie prawda!!

  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA
  PRZECZYTAJ MÓJ BLOG (2 wpisów)
  ZOBACZ GALERIĘ MOICH ZDJĘĆ (2 sztuk)

 



Tusik
Mateusz Wroński
MaratonyPolskie
TEAM


Ostatnio zalogowany
2023-11-04
01:02

 2009-05-12, 17:06
 
kiedy Wyście tyle tych postów tu napisali?? ;-)))

- Michał, brawa za artykuł - dobrze, że wywołał tyle emocji, bo ludzie coś się więcej dowiedzieli i doczytali o w/w... :-))

Jak najbardziej zachęcam, zwłaszcza początkujących lub przmęczonych biegaczy do "Galloway'a" - ale niekoniecznie z przerwą na marsz dokładnie co 1.6 km, lecz z maszerowaniem z kubkiem z wodą od początku na każdym punkcie z wodą podczas maratonu.

  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA
  PRZECZYTAJ MÓJ BLOG (247 wpisów)
  ZOBACZ GALERIĘ MOICH ZDJĘĆ (30 sztuk)


DAL
Dariusz Labriga

Ostatnio zalogowany
2010-03-29
10:00

 2009-05-12, 19:20
 
Witam wszystkich,

Przeczytałem ten artykuł. A potem większość postów na forum. Do postów nie będę się odnosił, a jedynie do dennego artykułu.

Użyłem słowa „denny”? Tak, ten artykuł wg mnie jest denny, beznadziejny. Dlaczego? Ponieważ nawiązuje do konkretnej osoby (czy osób), a autor nie pokusił się o rozmowę z tymi osobami (nie mówiąc już o zgłębszeniu tematu). Powinienem tutaj podać przykłady. Proszę, oto kilka przykładów:

1. Jeff Galloway – nie dawno był w Polsce. Zwykły śmiertelnik mógł z nim porozmawiać, nie mówiąc już o „pismakach”. Dlaczego te zarzuty nie zostały jemu postawione, tylko rzucone w eter? Może miałby coś ciekawego do powiedzenia?
2. Galloway Timex Team – można było także porozmawiać z kilkoma osobami z grupy i pokazać jak to wygląda od środka. Czy udało im się ukończyć półmaraton? Ile ćwiczyli? Jakie czasy mieli? Co ich motywowało do takiego treningu?
3. Maraton Warszawski – tutaj chyba jest jeszcze prościej porozmawiać z organizatorami na temat wydłużenia limitu czasowego. A sformułowanie: „Podobno tegoroczny Maraton Warszawski (...)”, świadczy o tym, że autor artykułu nawet nie pokusił się aby to sprawdzić.
4. Zdrowe bysiory :) - na jakiej podstawie zostali w ten sposób określeni? A może nie byli tacy zdrowi? Łatwo jest osądzać po wyglądzie. W normalnym artykule można by przyjąć, że autor poznał tych ludzi i jest to zgodne z prawdą, jednak patrząc na pobieżne potraktowanie każdego poruszanego tematu, mam do tego poważne wątpliwości.

Nie przekonuje mnie także wypowiedź Darka Sidora. Z doświadczenia wiem, że jeden trener drugiemu nie popuści. Zwłaszcza, jeżeli jeden z nich ma jakieś rewolucyjne (nie mówię, że sprawdzone) teorie. I nie mam tutaj nic Darka Sidora. Po prostu stwierdzam fakt. Bez ustosunkowania się drugiej strony, ta wypowiedź raczej nic nie wnosi nowego.

Pozdrawiam WSZYSTKICH
jeszcze nie "maratończyk" (cokolwiek to znaczy)

  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA


Mirza
Mariusz Kurzajczyk

Ostatnio zalogowany
---


 2009-05-12, 19:39
 Wreszcie rozsądny głos, tak wiele wnoszący do dyskusji
2009-05-12, 19:20 - DAL napisał/-a:

Witam wszystkich,

Przeczytałem ten artykuł. A potem większość postów na forum. Do postów nie będę się odnosił, a jedynie do dennego artykułu.

Użyłem słowa „denny”? Tak, ten artykuł wg mnie jest denny, beznadziejny. Dlaczego? Ponieważ nawiązuje do konkretnej osoby (czy osób), a autor nie pokusił się o rozmowę z tymi osobami (nie mówiąc już o zgłębszeniu tematu). Powinienem tutaj podać przykłady. Proszę, oto kilka przykładów:

1. Jeff Galloway – nie dawno był w Polsce. Zwykły śmiertelnik mógł z nim porozmawiać, nie mówiąc już o „pismakach”. Dlaczego te zarzuty nie zostały jemu postawione, tylko rzucone w eter? Może miałby coś ciekawego do powiedzenia?
2. Galloway Timex Team – można było także porozmawiać z kilkoma osobami z grupy i pokazać jak to wygląda od środka. Czy udało im się ukończyć półmaraton? Ile ćwiczyli? Jakie czasy mieli? Co ich motywowało do takiego treningu?
3. Maraton Warszawski – tutaj chyba jest jeszcze prościej porozmawiać z organizatorami na temat wydłużenia limitu czasowego. A sformułowanie: „Podobno tegoroczny Maraton Warszawski (...)”, świadczy o tym, że autor artykułu nawet nie pokusił się aby to sprawdzić.
4. Zdrowe bysiory :) - na jakiej podstawie zostali w ten sposób określeni? A może nie byli tacy zdrowi? Łatwo jest osądzać po wyglądzie. W normalnym artykule można by przyjąć, że autor poznał tych ludzi i jest to zgodne z prawdą, jednak patrząc na pobieżne potraktowanie każdego poruszanego tematu, mam do tego poważne wątpliwości.

Nie przekonuje mnie także wypowiedź Darka Sidora. Z doświadczenia wiem, że jeden trener drugiemu nie popuści. Zwłaszcza, jeżeli jeden z nich ma jakieś rewolucyjne (nie mówię, że sprawdzone) teorie. I nie mam tutaj nic Darka Sidora. Po prostu stwierdzam fakt. Bez ustosunkowania się drugiej strony, ta wypowiedź raczej nic nie wnosi nowego.

Pozdrawiam WSZYSTKICH
jeszcze nie "maratończyk" (cokolwiek to znaczy)
No nie sposób tego skomentować...

  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA
  PRZECZYTAJ MÓJ BLOG (73 wpisów)
  ZOBACZ GALERIĘ MOICH ZDJĘĆ (18 sztuk)

Wątek wielostronicowy, wyświetlana strona :
1  2  3  4  5  6  7  8  9  10  

DODAJ SWÓJ KOMENTARZ W TYM WĄTKU

POWRÓT DO LISTY WĄTKÓW DYSKUSYJNYCH





Serwis internetowy EUROCALENDAR.INFO
post@eurocalendar.info, tel.kom.: 0512362174
Zalecana rozdzielczosc: 1024x768