redakcja | kontakt | prenumerata | reklama | Jestes niezalogowany  |  ZALOGUJ  

AKTUALNOSCI
ARTYKUŁY
BLOGI
ENCYKLOPEDIA
FORUM
GALERIA
KALENDARZ
KONKURSY
LINKI
RANKING
SYLWETKI
WYNIKI
ZDJĘCIA
  WIZYTÓWKA  GALERIA [54]  PRZYJAC. [85]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
zbig
Pamiętnik internetowy
Pamiętnik Marudy.

Zbyszek Kapuściński
Urodzony: 1972-07-13
Miejsce zamieszkania: SZCZECIN
241 / 241


2019-08-21

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
Po udanym maratonie. (czytano: 801 razy)

PATRZ TAKŻE LINK: http://www.sztafetagorska2019.pl

 

Po udanym maratonie.

Od poprawienia mojej życiówki na dychę w półmaratonie i maratonie po 7 latach minęło już trochę czasu, a ja jeszcze nic nie napisałem.
Był sobie kwiecień i Maraton Gdańsk. Treningi do maratonu się skończyły bardzo udanym dla mnie startem. Co było potem?
Jakby to opisać.

Góry, góry, góry…

W wielkim skrócie. Na początku maja przez tydzień byłem na obozie treningowym w Szklarskiej Porębie. Obóz ten zaplanowaliśmy z Ewą chyba pół roku wcześniej. Obóz z jej zawodnikami (podopiecznymi). W międzyczasie dowiedziałem się, że dostałem przydział do honorowego dla mnie udziału w Sztafecie Górskiej Grupy Azoty. Zaraz po obozie ze Szklarskiej Poręby szybko musiałem się udać na drugi koniec Polski do Murzacichle na kolejny obóz biegowy, tym razem organizowany przez Grupę Azoty jako trening przed Sztafetą Górską. Pod koniec maja Pojechałem do Zakopanego na Zakopiański weekend biegowy. Grand Prix Sokoła. To był już mój 3 raz. Biegałem te weekendy biegowe z Sokołem trzy lata z rzędu. Za każdym razem po trzy biegi. To znaczy taki potrójny górski trójpak. Piątek Bieg Sokoła 15km, sobota bieg Marduły 32km i niedziela asfaltowy Bieg Zamoyskiego do Morskiego Oka 10km. Bardzo wyczerpujący weekend. Tak się złożyło, że o regeneracji po tych 3 zawodach nie było mowy. Zaraz po biegu Zamoyskiego musiałem wsiąść w pociąg i pojechać do Świeradowa Zdr., by wraz z kolegami z mojej firmy Grupy Azoty rozpocząć Górską Sztafetę. Dla niewtajemniczonych napiszę, że sztafeta polegała na przebiegnięciu wszystkich pasm górskich Polski (wraz ze zdobyciem ich najwyższych szczytów) w 18 biegaczy biegnących w parach przez 12 dni. Takie wyzwanie promujące sport i moją firmę w której na codzień pracuję. Gdyby ktoś chciał obejrzeć zdjęcia, albo coś poczytać o tym wyzwaniu, to serdecznie zapraszam na stronę wydarzenia, albo po prostu na facebooka.

http://www.sztafetagorska2019.pl/

Po sztafecie górskiej razem z moją drugą połówką wyjechałem w Alpy Niemieckie. Grainau - Garmisch Parten Kirchen. Tam na rozgrzewkę z Ewą biegowo zdobyliśmy najwyższą górę Niemiec Zugspitze ‎2962,06 m n.p.m. ,a potem udaliśmy się autem we Włoskie Dolomity. Tam głównie biegaliśmy nabierając wytrzymałości i aklimatyzacji. Próbowaliśmy również biegowo zdobyć przepiękną górę Króla Dolomitów Antelao (3264 m n. p. m.), niestety na samym początku zbłądziliśmy, następnie okazało się, że pod szczytem zalegało zbyt wiele śniegu, co pokrzyżowało nasze górskie plany. Ostatecznie nam się to nie udało. Zawróciliśmy kilkaset metrów przed szczytem.
Było to nasze przygotowanie do biegu Lavaredo Ultra Trail 120.
Biegu 120 kilometrowego z sumą przewyższeń +- 5800m. Bieg ukończyliśmy razem, w zdrowiu, bez urazów i kontuzji. Również bez bólu po zawodach. Z wyników nie jestem zadowolony. Zatrucie pokarmowe, źle rozplanowany sen spowodowały, że bieg zajął nam aż 23 godziny. To bardzo słaby wynik.
Poniżej link do wyników Polaków:

https://www.festiwalbiegowy.pl/biegajacy-swiat/120-km-lavaredo-ultra-trail-dla-tollefsona-i-goetz-nasi-wyniki-polakow#.XVvS48sUky8

Od razu po powrocie z Cortiny do Szczecina musiałem zrobić szybkie pranie i wyjechałem… Dokąd? Z synem Frankiem na zaplanowany urlop. Dokąd? W Niemieckie Alpy. Tutaj pogoda nas nie rozpieszczała. Deszcz, a ja z pośpiechu zapomniałem zabrać najważniejszej w górach rzeczy. Kurtki wodoodpornej. Chodziłem więc z płachtą wykonaną ze złotej folii NRC (z jakichś zawodów). Było to bardzo upierdliwe, ale pozwoliło nam na zdobycie kilku fajnych szczytów. Kramer 1985m, oraz mój trzeci raz Alpspitze i Zugspitze. Po powrocie z Niemieckich Alp, na drugi dzień znów pakowanie, bo tym razem w planie miałem urlop z Ewą w Alpach Szwajcarskich. Tutaj bieganie i wspinanie oraz viaferraty. Udało mi się biegowo zdobyć dwa nowe czterotysięczniki i przejść przepiękny zapierający dech w piersiach swoimi przepaściami szlak prowadzący przez 100m wiszący linowy most, ale o tym napisze kiedy indziej. … cdn


Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora








Serwis internetowy EUROCALENDAR.INFO
post@eurocalendar.info, tel.kom.: 0512362174
Zalecana rozdzielczosc: 1024x768