Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA  GALERIA [1]  PRZYJAC. [17]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
Shodan
Pamiętnik internetowy
Moja droga do Maratonu

Eryk
Urodzony: 1972-11-27
Miejsce zamieszkania: Warszawa
51 / 84


2014-02-23

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
Do końca i z powrotem (czytano: 972 razy)

 

Dawno, dawno temu miałem tak± mał± zajawkę na tzw. nurkowanie bezdechowe. Nie żeby jako¶ bardzo na poważnie, nie żeby w zawodach startować, nie żeby jaki¶ specjalistyczny sprzęt mieć, ale nauczyłem się kilku technik oddechowych i od czasu do czasu sprawdzałem, jak głęboko mogę zej¶ć na jednym oddechu. O ile mnie pamięć nie zawodzi, to udało mi się zanurzyć na jakie¶ 15 m (a może więcej?). Natomiast dokładnie pamiętam, jak± strategię stosowałem przy tych próbach. Była ona prosta: płyn±ć w dół dopóki tlenu starczało, a jak już byłem na skraju uduszenia się, jak już mi się czarno przed oczami robiło, wtedy zawracałem i płyn±łem w stronę powierzchni. Parafrazuj±c Justynę Kowalczyk: „zdechnę, albo wypłynę”. M±dre to nie było, ale przecież kto za młodu głupim nie był – ten na staro¶ć nie zm±drzeje.

Dzisiaj rano zbierałem się do przebiegnięcia „trzydziestki”. A że ostatnio czasu nie starcza na porz±dne i regularne treningi i do szczytu formy sporo brakuje – to z pewn± tak± nie¶miało¶ci± podchodziłem do tego planu. Zastanawiałem się, czy podjechać samochodem do Lasu Kabackiego i tam pobiegać sobie na pięciokilometrowej pętli, czy może nie tracić czasu na dojazd i zrobić 15 dwukilometrowych kółek dookoła parku. Co¶ mi jednak podpowiadało, że bieganie pętelek zakończy się nie po trzydziestu kilometrach, ale góra po dwudziestu. Postanowiłem zatem, że zrobię sobie „bieg do celu” – 15 km w jedn± stronę i sił± rzeczy – tyle samo z powrotem. Celem był Las Kabacki. Wychodz±c z domu sięgn±łem jeszcze po portfel, aby zabrać ze sob± kilka zł z ewentualnym przeznaczeniem na zakup biletu autobusowego – ot tak na wszelki wypadek, gdyby były jakie¶ problemy z powrotem do domu o własnych siłach. Zawahałem się: „jeżeli weĽmiesz kasę – to tak jakby¶ już teraz planował powrót autobusem” – pomy¶lałem. Wyszedłem więc z domu o pustych kieszeniach.

Droga do celu minęła szybko i przyjemnie. Dobiegłem do lasu, chwilę się tam pokręciłem, poczym zmieniłem kierunek i ruszyłem w stronę domu. Z powrotem jednak już tak miło nie było. Krok jakby się skrócił, nogi zrobiły się cięższe, a za każdym razem, kiedy mijałem jaki¶ przystanek autobusowy - żałowałem, że jednak nie zabrałem kasy na bilet i nawet zastanawiałem się, czy nie zaryzykować i nie pojechać „na gapę”. Ryzyka jednak nie podj±łem i biegłem dalej. Gdy w nogach miałem już dwadzie¶cia kilometrów naszły mnie my¶li, żeby po prostu resztę dystenu przemaszerować. Przeanalizowałem sytuację i doszedłem do wniosku, że tak czy siak ‘dycha’ jest jeszcze do zrobienia, a czym szybciej będę przebierał nogami - tym prędzej będę w domu. Biegłem dalej…

Trzydziestka zaliczona i jak się okazało ograniczenia siedziały w głowie, a nie w nogach.

Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu


snipster (2014-02-24,08:57): hehe trening przetrwaniowy jak ja to mówię ;) next time zacznij od małych kroczków ;)
Mahor (2014-02-24,16:30): Aleksander Macedoński czynił podobnie.Swojemu wojsku odcinał drogę odwrotu na polu walki pal±c za nimi mosty.







 Ostatnio zalogowani
biegacz54
05:28
Jurek3:33:33
01:02
camillo88kg
00:26
ksieciuniu1973
00:25
  Tomasz.Warszawa
00:15
s0uthHipHop
23:20
Andrzej Kalini
23:16
szyper
22:59
szakaluch
22:59
arco75
22:57
SzyMen
22:46
gpnowak
22:37
Admirał
22:22
jantor
22:21
Andrea
22:18
porywczy
22:12
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |