Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA  GALERIA [17]  PRZYJAC. [64]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
Pamiętnik internetowy



Urodzony:
Miejsce zamieszkania:
45 / 65


2012-08-18

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
Chcę być rzeźbiarzem cudu.. (czytano: 520 razy)
(POPRAW WPIS , DODAJ ZDJĘCIE)



Jestem rzeźbiarzem cudu. To taka rzecz, którą tworzy każdy z nas, jednak posiadamy odmienne formy tego tworu. Wczoraj na siłowni otrzymałam kolejne materiały, by stworzyć swój mały pomnik. Kurczę... Trochę ciężkie, naprawdę, sporo ważą jak na początki powrotu do biegania, ale dostawca - Motywacja - mi powiedział, że z czasem będzie coraz lżej. No cóż, muszę wierzyć mu na słowo. Ogólnie gościówa (bo to baba przecież) jest w porządku, tylko trochę za bardzo wygania mnie na trening. Ale to w dobrej wierze, tak się tłumaczy.
- A nie można gdzieś kupić większej ilości materiałów? - spytałam.
Motywacja mnie wyśmiała, mówiąc, że jestem materialistką. "Dziewczę, tego się nie kupuje, na to ciężko się pracuje!". Ech, no dobra...
W czwartek stoczyłam zwycięski pojedynek z lenistwem i myślę, że to właśnie nasze malutkie sukcesy budują apetyt na bieganie. Wstępnie wklepałam sobie do planu, że ruszę na pół godziny tuptania i zrobię trzy setki, bardzo spokojne, w tempie 25 sekund. Tak na dobry początek. Trochę biednie, bo ostatnie przebieżki robiłam... ponad miesiąc temu. Nie potrafię określić tego, co działo się z moimi nogami. Były ociężałe - zresztą nie tylko one, gdyż tyłek przez jakiś czas zrobił się n razy większy - ale z każdym krokiem czułam, jak nóżki uwalniają się z ucisków stagnacji. Zamiast półgodzinnego pełzania utworzyło się 40 minut, trzy setki przerodziły się w liczbę dwukrotnie większą, a liczba 25 sekund uległa zmniejszeniu do 20.
"Jak za starych, dobrych czasów", pomyślałam sobie podczas ostatniej przebieżki. Pragnęłam zrobić ich więcej, lecz rozum krzyknął STOP! No tak, zapomniałam... Muszę mieć siłę na powrót do domu i delikatne rozciąganie. Jestem cieniasem, aż takim, że podczas powrotu do domu poryczałam się ze szczęścia, szepcząc sobie "tup, tup, tup"...
Nawet nie wiem, w jakiej jestem teraz dyspozycji, tym bardziej, że nie mam odwagi, by się sprawdzić na lokalnym podwórku. Postanowiłam, iż wystartuję dopiero w połowie września, na dystansie maksymalnie 5 km. Wystarczająco dużo czasu, by się przygotować i wystarczająco dużo czasu, by skorygować błędy przed Dychą Drzymały. Przebiegłam kilka dyszek, ale tej boję się najbardziej. Strach przed Wolsztyńską Dziesiątką był pikusiem przy tym, co czuję w tej chwili. 50 dni, tyle zostało do chwili prawdy. Ogarnia mnie przerażenie, ale to dobry znak, świadczący o szacunku do dystansu i wyzwania, jakie sobie wyznaczyłam. Przebiec CAŁY dystans. Mogę biec godzinę, a nawet dłużej, ale chcę uniknąć marszobiegu. Wierzę, że się uda. Musi. NO CHOLERA, MUSI!

Tak, siedzą mi w głowie takie myśli, jak zbliżenie się do życiówki ze Stargardu, chociaż troszeczkę...

Chcę być rzeźbiarzem cudu...

Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora


Pawel1973 (2012-08-18,20:22): Szkoda, że życie to nie tylko takie cuda ale i antycuda niestety. Choć bez dołków i stagnacji nie byłoby frajdy z wychodzenia z nich.
Piotr Fitek (2012-08-21,17:18): Justyna bardzo ciekawie piszesz - określenie "rzeźbiarz cudu" bardzo mi się podoba - pozwól, że pożyczę sobie :) co do biegania to trzymam kciuki, Twoja Pani Motywacja może jeszcze dodać, że do biegania trzeba mieć charakter :) pozdrawiam serdecznie/Piotr
zbig (2012-08-22,00:44): Napisz, co chcesz osiągnąć? Ile dni w tygodniu jesteś w stanie poświęcić na trening? I co trenujesz? Może trzeba postawić na systematyczność? Bieganie to matematyka.







 Ostatnio zalogowani
St.Majkowski
18:18
teresa.tatys@gmail.com
18:18
alex
18:04
przemek300
18:02
macius73
17:55
wejac
17:54
BemolMD
17:51
bobolo500
17:18
Pawel63
16:58
Wojciech
16:56
andrzejzawada1
16:29
Jerzy Janow
16:18
Etiopczyk
16:00
kostekmar
15:27
INVEST
14:07
zbyszekbiega
14:00
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |