redakcja | kontakt | prenumerata | reklama | Jestes niezalogowany  |  ZALOGUJ  

AKTUALNOSCI
ARTYKUŁY
BLOGI
ENCYKLOPEDIA
FORUM
GALERIA
KALENDARZ
KONKURSY
LINKI
RANKING
SYLWETKI
WYNIKI
ZDJĘCIA
METRYKA WATKU DYSKUSYJNEGO
  Dyscyplina  
  Status  Wątek aktywny ogólnodostępny
  Wątek założył  Wojtek G (2007-05-01)
  Ostatnio komentował  Basieczka (2007-07-08)
  Aktywnosc  Komentowano 7 razy, czytano 738 razy
  Lokalizacja
 Warszawa

DODAJ SWÓJ KOMENTARZ W TYM WĄTKU

POWRÓT DO LISTY WĄTKÓW DYSKUSYJNYCH



Wojtek G
Wojciech Gruszczyński

Ostatnio zalogowany
2024-03-10
19:49

 2007-05-01, 18:52
 Bój to nasz ostatni.Jarmark Europy.
Z przyczyn ode mnie niezależnych na czas majowego wolnego „wylądowałem” już w poniedziałek w Warszawie. Rano w pracy, powrót do domu pakowanie i jazda do stolicy. Wieczorem odwiedziny u córki ul. Smolna (pozdrowienia maratończyku Karlak) i dzień zmarnowany. Chodzi oczywiście o trening. Dałem sobie słowo, że wtorek rano skoro świt wychodzę pobiegać. Wszak Maraton Cracovia puka do drzwi. Wczesnym rankiem przyszły zięć wstaje najwcześniej.1 Maja to jednak jego dzień pracy i wychodzi po piątej rano na słynne Warszawskie TARASY. Teraz czas na mnie. Po porannej toalecie wypijam kawę i „komu w drogę temu czas”. Żona z córką smacznie śpią .Zaczynam Nowym Światem, potem Kopernika, Tamka do Mostu Siekierkowskiego. Myślałem, że na Powiślu wzdłuż Wisły rankiem można swobodnie potrenować. Początkowo skierowałem się w lewo w stronę ulicy Karowej. Jednak na wysokości Biblioteki Uniwersyteckiej kilka swobodnie biegających dużych psów odebrało mi chęć biegania w tej okolicy. Zawróciłem i postanowiłem pokręcić się koło pomnika Warszawskiej Syrenki. Okazało się, że i tu biegacz nie ma czego szukać przynajmniej rano. To teren mniejszych piesków tych z kokardami na głowie, jednak okropnie hałaśliwych. Postanawiam przenieść się na most i na Wybrzeże Szczecińskie. Mimo, że świeci słońce to od wody trochę czuć zimno. Woda na Wiśle od wiatru pofałdowana. Przypomniało mnie się, że w Sylwestra biegałem po Wale Miedzeszyńskim i tam było spokojnie. Ale by tam dotrzeć trzeba przebiec obok największego Jarmarku Europy. Niepowtarzalna okazja by popatrzeć być może ostatni raz na Stadion Dziesięciolecia, na który już przecież wyrok wyburzenia zapadł. Stadion dopiero się budzi. Na dole od strony parkingów tunel namiotów. Sami Azjaci Dopiero się instalują. Część zmarzniętych mężczyzn pije gorące napoje. Mam wrażenie, że to chyba są ci co pilnują stoisk w nocy. Wchodzę wyżej w środkową strefę handlujących. Tu też rozkładanie towaru, nawoływania, pokrzykiwania. Z boku dla rozgrzewki kilku Wietnamczyków w kółku podbija nogami małą piłeczkę. Co trochę jestem nagabywany by coś kupić. Walę na koronę stadionu. Tu królują sami czarni. Ich asortyment to przeważnie koszulki i buty. Cała korona opleciona namiocikami i plandekami. Znajduję wolne miejsce przy barierce ogrodzeniowej i patrzę na murawę boiska. Trawka zielona, przystrzyżona płyta boiska równiutka, dookoła bieżnia. Za barierkami żywej duszy. Na trybunach ani jednego siedzenia, czy listwy siedzeniowej. Walają się niedopałki papierosów, kapsli, szkła, i papierzyska, które zatrzymały się na dolnym ogrodzeniu tuż przy metrowej, odgradzającej fosie. Jednym susem pokonuję barierkę i schodzę na bieżnię stadionu. Na dole cicho bezwietrznie. Od razu czuć promyki słońca na plecach. Patrzę w górę na koronę. Nikogo nic nie obchodzi co ja tu robię, czy zamierzam robić?. Biegając Maraton w Londynie z Wojtkiem Paskiem, Rautem, Kulbaczyńskim, Stawskim, Radke, Stachowiakiem i córką pojechaliśmy też na Wembley pożegnać ten zasłużony w Europie stadion. Byliśmy jednymi z ostatnich, którzy w sklepie firmowym stadionu kupili sobie pamiątki, w tym piłki z autografami piłkarzy angielskich. Historia lubi się powtarzać. Stoję teraz tu sam na bieżni stadionu. Taki malutki, ale jakże Wielki. To ja maratończyk z Bełchatowa „OSTATNI MOHIKANIN” żegna być może jako ostatni biegacz i to w dniu 1 Maja stadion, na którym Kłobukowska, Irena Kirszensztain, Sobotowa i Teresa Ciepły biły rekordy świata. To tu „wundertim” Mulaka gromił potęgi lekkoatletyczne świata. Zaczynam bieg. Rozpamiętuję jakże burzliwą polską przeszłość i polski sport związany z tym stadionem. Może tu gdzie teraz biegam biegali Chromik, Baran, Zimny, Krzyszkowiak? Może biegał słynny Nurmi, Zatopek, Francuz Jazzy? Przez około trzydzieści okrążeń biegam zatopiony w myślach. Z odrętwienia wyrywają mnie okrzyki. Kilku czarnych z korony spostrzegło moje zmagania z bieżnią i krzyczą op..oppp...oppp.op. Pozdrawiam ich zdejmując czapkę (z Maratonu w Berlinie). Odwzajemniają machając rękoma i uchylając kaptury chroniące ich przed zimnem. Na dole w niecce słychać część rozmów z korony stadionu. Głos leci w dół i jakby spada na murawę. Łowię fragmenty zdań. Gdzieś po godzinie biegania słyszę głos gościa, który informuje swojego rozmówcę o mnie , :”on tak już od dwóch godzin loto”. W sumie było dwie godziny, ale na koniec. W tym czasie przebiegam obok tunelu wjazdowego na bieżnię. Zastanawiam się, może tu wjeżdżali kiedyś kolarze? Wyścig Pokoju ? Biegnę dalej. Na trybunach pojawia się jakaś postać. Schodzi połowę schodków. W ręku torba. Zdejmuje marynarkę. No chyba mam kumpla do biegania. Zbieram wiraż (po którym lubiła biegać p. Szewińska) i zostawiam gościa za plecami. Na następnym kółku chyba do mnie dołączy rozważam. Robię nawrót i wytężam wzrok gdzie nieznajomy. Jest, ale nie w głowie mu bieganie. W torbie miał kamerę. Może też przyszedł pożegnać stadion? Czuję, że przez pewien czas i mnie poświęcił parę klatek. Facet chowa kamerę odchodzi, a może by go zapytać o fragmenty tego nagrania. Miałbym niezłą pamiątkę. Nieznajomy już na górze. Biegnę po schodkach za nim. Do pokonania 145 stopni. (liczyłem na koniec). Wydostaję się na koronę. Po gościu, ani śladu. Wmieszał się w tłum. Wracam na bieżnie do studni. Murzyni z okolicznych stoisk poklepują dobre, dobre, dobre.... Schodząc innym sektorem trzeba uważać na śmieci, szkła. Drugi raz do pokonania 145 schodków. Ale co to ? Przechodzę obok trybuny honorowej. Kto tu mógł bywać? Na pewno Gomułka, Jabłoński, Gierek, Jaruzelski, Jaroszewicz i całe Plenum. Wchodzę na Trybunę Honorową. Wznoszę na niby ręce w górę. Wyobrażam sobie, że pozdrawiam zebranych. Co było niemożliwe w moich młodych latach staje się faktem na starość. Teraz to ja tu stoję zmęczony, spocony. Maratończyk z krwi i kości. 123 maratony na liczniku i kilka Supermaratonów. Proszę niech mi ktoś przyniesie medal, ale nie Lenina. Widziałem takie na stoiskach Rosjan. Wodzę wzrokiem po trybunach i koronie. Międzynarodowy tłum kibiców. Są Chińczycy, Wietnamczycy, Koreańczycy, pół czarnej Afryki, są Rosjanie. To jest chyba mój dzień. Dobrze, że mnie psy wygoniły z Powiśla. Mój wzrok pada na POLSKIE GODŁO umieszczone na środku trybuny. ORZEŁ wykuty w betonowej płycie. Niestety bez korony. Ale to też historia. Za niedługi czas wejdą tu buldożery. Czy ktoś o tym orle będzie pamiętał? Ubogi bo bez korony, ale nasz Polski. Zrobiło mi się go żal. Widziałem szczególnie w Częstochowie na Jasnej Górze, że orłom okradzionym przez poprzednie władze (z małej litery) dokładano nawet złote korony. W kieszeni mam 10 zł Może by tak kupić na bazarze przecinak i odkuć go. Dołożyć koronę i oddać do jakiegoś muzeum. Przecież to kawał historii, okaleczonej, ale zawsze. Płyta z orłem jest przyklejona na zaprawę cementową. Boki nie trzymają, mają pęknięcia. Jednak jest dość gruba. W pojedynkę nie uniesie. To zadanie dla biegaczy z„Galerii” Warszawa, albo dla Wasyla do jego muzem. Ten orzeł machał skrzydłami dopingując niejednego maratończyka. W pewnym momencie widzę jak dwóch afrykanerów w jednym z sektorów zeszło za swoją potrzebą kilka stopni i sikają w najlepsze.
No tak, nawet wy olewacie Stadion Dziesięciolecia. Przecież to wasze miejsce pracy. Nie żal Wam? Po prawej ręce trybuny jest zadaszenie. Mała wiata dla dziennikarzy. Już żaden dziennikarz nie napisze sprawozdania z zawodów na tym stadionie. Zresztą nie miałby nawet na czym. Pulpity służące do pisania też powyrywane. Czas się pożegnać. Patrzę na zegar stadionowy. Wskazówki stoją nieruchomo. Kiedy się zatrzymały ostatni raz tego chyba nikt nie wie. Jednak ten stadion czeka na bój. Jak w piosence „Bój to nasz ostatni” .Być może nawet krwawy. Władze stolicy kontra handlarze. Ale to już chyba walka bez końcowych medali. Wracam do mieszkania córki. Śniadanie na mnie czeka. W telewizji pokazują trasy marszy poszczególnych Manifestacji. Już się pogubiłem która skąd rusza i gdzie kończy. I co najważniejsze która co reprezentuje i o co w tym wszystkim chodzi? Lewica, Prawica, Demokraci, Czerwoni, Różowi, Zieloni (PSL) LPR, PiS, SLD, Biało Czerwone Krawaty, Petz, Rydzyk, teczka, Wasserman, Miller, Lepper, Oleksy, Hojarska, Stokłosa, i na koniec polegaj jak na Zawiszy? Z PiS-u.? To też historia. Nie poszedłem oglądać żadnego pochodu. Z balkonu widziałem jedną. Nawet nie wiem kto szedł? Za dwa dni 3 Maja. Wyłączam telewizor i politykę. Wracam na stadion. Zrobić ostatnie zakupy i ostatni trening na tym stadionie. Widziałem ładną błękitną koszulkę do biegania i czapeczkę z orłem - już w koronie. Będzie na Chicago. Tym razem biegnę z córki kamerą.

  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA
  ZOBACZ GALERIĘ MOICH ZDJĘĆ (69 sztuk)


Wojtek G
Wojciech Gruszczyński

Ostatnio zalogowany
2024-03-10
19:49

 2007-07-06, 12:00
 Stadion na razie się jeszcze nie daje.
2007-05-01, 18:52 - Wojtek G napisał/-a:

Z przyczyn ode mnie niezależnych na czas majowego wolnego „wylądowałem” już w poniedziałek w Warszawie. Rano w pracy, powrót do domu pakowanie i jazda do stolicy. Wieczorem odwiedziny u córki ul. Smolna (pozdrowienia maratończyku Karlak) i dzień zmarnowany. Chodzi oczywiście o trening. Dałem sobie słowo, że wtorek rano skoro świt wychodzę pobiegać. Wszak Maraton Cracovia puka do drzwi. Wczesnym rankiem przyszły zięć wstaje najwcześniej.1 Maja to jednak jego dzień pracy i wychodzi po piątej rano na słynne Warszawskie TARASY. Teraz czas na mnie. Po porannej toalecie wypijam kawę i „komu w drogę temu czas”. Żona z córką smacznie śpią .Zaczynam Nowym Światem, potem Kopernika, Tamka do Mostu Siekierkowskiego. Myślałem, że na Powiślu wzdłuż Wisły rankiem można swobodnie potrenować. Początkowo skierowałem się w lewo w stronę ulicy Karowej. Jednak na wysokości Biblioteki Uniwersyteckiej kilka swobodnie biegających dużych psów odebrało mi chęć biegania w tej okolicy. Zawróciłem i postanowiłem pokręcić się koło pomnika Warszawskiej Syrenki. Okazało się, że i tu biegacz nie ma czego szukać przynajmniej rano. To teren mniejszych piesków tych z kokardami na głowie, jednak okropnie hałaśliwych. Postanawiam przenieść się na most i na Wybrzeże Szczecińskie. Mimo, że świeci słońce to od wody trochę czuć zimno. Woda na Wiśle od wiatru pofałdowana. Przypomniało mnie się, że w Sylwestra biegałem po Wale Miedzeszyńskim i tam było spokojnie. Ale by tam dotrzeć trzeba przebiec obok największego Jarmarku Europy. Niepowtarzalna okazja by popatrzeć być może ostatni raz na Stadion Dziesięciolecia, na który już przecież wyrok wyburzenia zapadł. Stadion dopiero się budzi. Na dole od strony parkingów tunel namiotów. Sami Azjaci Dopiero się instalują. Część zmarzniętych mężczyzn pije gorące napoje. Mam wrażenie, że to chyba są ci co pilnują stoisk w nocy. Wchodzę wyżej w środkową strefę handlujących. Tu też rozkładanie towaru, nawoływania, pokrzykiwania. Z boku dla rozgrzewki kilku Wietnamczyków w kółku podbija nogami małą piłeczkę. Co trochę jestem nagabywany by coś kupić. Walę na koronę stadionu. Tu królują sami czarni. Ich asortyment to przeważnie koszulki i buty. Cała korona opleciona namiocikami i plandekami. Znajduję wolne miejsce przy barierce ogrodzeniowej i patrzę na murawę boiska. Trawka zielona, przystrzyżona płyta boiska równiutka, dookoła bieżnia. Za barierkami żywej duszy. Na trybunach ani jednego siedzenia, czy listwy siedzeniowej. Walają się niedopałki papierosów, kapsli, szkła, i papierzyska, które zatrzymały się na dolnym ogrodzeniu tuż przy metrowej, odgradzającej fosie. Jednym susem pokonuję barierkę i schodzę na bieżnię stadionu. Na dole cicho bezwietrznie. Od razu czuć promyki słońca na plecach. Patrzę w górę na koronę. Nikogo nic nie obchodzi co ja tu robię, czy zamierzam robić?. Biegając Maraton w Londynie z Wojtkiem Paskiem, Rautem, Kulbaczyńskim, Stawskim, Radke, Stachowiakiem i córką pojechaliśmy też na Wembley pożegnać ten zasłużony w Europie stadion. Byliśmy jednymi z ostatnich, którzy w sklepie firmowym stadionu kupili sobie pamiątki, w tym piłki z autografami piłkarzy angielskich. Historia lubi się powtarzać. Stoję teraz tu sam na bieżni stadionu. Taki malutki, ale jakże Wielki. To ja maratończyk z Bełchatowa „OSTATNI MOHIKANIN” żegna być może jako ostatni biegacz i to w dniu 1 Maja stadion, na którym Kłobukowska, Irena Kirszensztain, Sobotowa i Teresa Ciepły biły rekordy świata. To tu „wundertim” Mulaka gromił potęgi lekkoatletyczne świata. Zaczynam bieg. Rozpamiętuję jakże burzliwą polską przeszłość i polski sport związany z tym stadionem. Może tu gdzie teraz biegam biegali Chromik, Baran, Zimny, Krzyszkowiak? Może biegał słynny Nurmi, Zatopek, Francuz Jazzy? Przez około trzydzieści okrążeń biegam zatopiony w myślach. Z odrętwienia wyrywają mnie okrzyki. Kilku czarnych z korony spostrzegło moje zmagania z bieżnią i krzyczą op..oppp...oppp.op. Pozdrawiam ich zdejmując czapkę (z Maratonu w Berlinie). Odwzajemniają machając rękoma i uchylając kaptury chroniące ich przed zimnem. Na dole w niecce słychać część rozmów z korony stadionu. Głos leci w dół i jakby spada na murawę. Łowię fragmenty zdań. Gdzieś po godzinie biegania słyszę głos gościa, który informuje swojego rozmówcę o mnie , :”on tak już od dwóch godzin loto”. W sumie było dwie godziny, ale na koniec. W tym czasie przebiegam obok tunelu wjazdowego na bieżnię. Zastanawiam się, może tu wjeżdżali kiedyś kolarze? Wyścig Pokoju ? Biegnę dalej. Na trybunach pojawia się jakaś postać. Schodzi połowę schodków. W ręku torba. Zdejmuje marynarkę. No chyba mam kumpla do biegania. Zbieram wiraż (po którym lubiła biegać p. Szewińska) i zostawiam gościa za plecami. Na następnym kółku chyba do mnie dołączy rozważam. Robię nawrót i wytężam wzrok gdzie nieznajomy. Jest, ale nie w głowie mu bieganie. W torbie miał kamerę. Może też przyszedł pożegnać stadion? Czuję, że przez pewien czas i mnie poświęcił parę klatek. Facet chowa kamerę odchodzi, a może by go zapytać o fragmenty tego nagrania. Miałbym niezłą pamiątkę. Nieznajomy już na górze. Biegnę po schodkach za nim. Do pokonania 145 stopni. (liczyłem na koniec). Wydostaję się na koronę. Po gościu, ani śladu. Wmieszał się w tłum. Wracam na bieżnie do studni. Murzyni z okolicznych stoisk poklepują dobre, dobre, dobre.... Schodząc innym sektorem trzeba uważać na śmieci, szkła. Drugi raz do pokonania 145 schodków. Ale co to ? Przechodzę obok trybuny honorowej. Kto tu mógł bywać? Na pewno Gomułka, Jabłoński, Gierek, Jaruzelski, Jaroszewicz i całe Plenum. Wchodzę na Trybunę Honorową. Wznoszę na niby ręce w górę. Wyobrażam sobie, że pozdrawiam zebranych. Co było niemożliwe w moich młodych latach staje się faktem na starość. Teraz to ja tu stoję zmęczony, spocony. Maratończyk z krwi i kości. 123 maratony na liczniku i kilka Supermaratonów. Proszę niech mi ktoś przyniesie medal, ale nie Lenina. Widziałem takie na stoiskach Rosjan. Wodzę wzrokiem po trybunach i koronie. Międzynarodowy tłum kibiców. Są Chińczycy, Wietnamczycy, Koreańczycy, pół czarnej Afryki, są Rosjanie. To jest chyba mój dzień. Dobrze, że mnie psy wygoniły z Powiśla. Mój wzrok pada na POLSKIE GODŁO umieszczone na środku trybuny. ORZEŁ wykuty w betonowej płycie. Niestety bez korony. Ale to też historia. Za niedługi czas wejdą tu buldożery. Czy ktoś o tym orle będzie pamiętał? Ubogi bo bez korony, ale nasz Polski. Zrobiło mi się go żal. Widziałem szczególnie w Częstochowie na Jasnej Górze, że orłom okradzionym przez poprzednie władze (z małej litery) dokładano nawet złote korony. W kieszeni mam 10 zł Może by tak kupić na bazarze przecinak i odkuć go. Dołożyć koronę i oddać do jakiegoś muzeum. Przecież to kawał historii, okaleczonej, ale zawsze. Płyta z orłem jest przyklejona na zaprawę cementową. Boki nie trzymają, mają pęknięcia. Jednak jest dość gruba. W pojedynkę nie uniesie. To zadanie dla biegaczy z„Galerii” Warszawa, albo dla Wasyla do jego muzem. Ten orzeł machał skrzydłami dopingując niejednego maratończyka. W pewnym momencie widzę jak dwóch afrykanerów w jednym z sektorów zeszło za swoją potrzebą kilka stopni i sikają w najlepsze.
No tak, nawet wy olewacie Stadion Dziesięciolecia. Przecież to wasze miejsce pracy. Nie żal Wam? Po prawej ręce trybuny jest zadaszenie. Mała wiata dla dziennikarzy. Już żaden dziennikarz nie napisze sprawozdania z zawodów na tym stadionie. Zresztą nie miałby nawet na czym. Pulpity służące do pisania też powyrywane. Czas się pożegnać. Patrzę na zegar stadionowy. Wskazówki stoją nieruchomo. Kiedy się zatrzymały ostatni raz tego chyba nikt nie wie. Jednak ten stadion czeka na bój. Jak w piosence „Bój to nasz ostatni” .Być może nawet krwawy. Władze stolicy kontra handlarze. Ale to już chyba walka bez końcowych medali. Wracam do mieszkania córki. Śniadanie na mnie czeka. W telewizji pokazują trasy marszy poszczególnych Manifestacji. Już się pogubiłem która skąd rusza i gdzie kończy. I co najważniejsze która co reprezentuje i o co w tym wszystkim chodzi? Lewica, Prawica, Demokraci, Czerwoni, Różowi, Zieloni (PSL) LPR, PiS, SLD, Biało Czerwone Krawaty, Petz, Rydzyk, teczka, Wasserman, Miller, Lepper, Oleksy, Hojarska, Stokłosa, i na koniec polegaj jak na Zawiszy? Z PiS-u.? To też historia. Nie poszedłem oglądać żadnego pochodu. Z balkonu widziałem jedną. Nawet nie wiem kto szedł? Za dwa dni 3 Maja. Wyłączam telewizor i politykę. Wracam na stadion. Zrobić ostatnie zakupy i ostatni trening na tym stadionie. Widziałem ładną błękitną koszulkę do biegania i czapeczkę z orłem - już w koronie. Będzie na Chicago. Tym razem biegnę z córki kamerą.
Za parę godzin jadę do stolicy,do córki.Wieczorem trening na Powiślu.Jutro ponownie wizyta na Stadionie Dziesięciolecia.Trzeba pogadać z kupcami skąd mają towar do handlowania?.Przecież jak byłem poprzednim razem wyprzedawali się pospiesznie.Podobno zostają do października.EURO 2012 może poczekać.Chociaż minister Lipiec ma ostatnio kłopoty.Jak to u nas często bywa, jeszcze prace nie rozpoczęte,a już podzielono zyski.Walizeczki z banknotami krążą.Jednak zrobili to chyba amatorzy bo kilku już siedzi.Telewizja pokazywała kilka dni temu koparki i buldożery przy stadionie.Trzeba będzie zobaczyć co dzieje się z ORŁEM z Trybuny Honorowej? Czy jest jeszcze na swoim miejscu?.Przy okazji pobiegam po bieżni. Tym razem może już ostatni raz?.Może ktoś jutro zajrzy na płytę stadionu?

  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA
  ZOBACZ GALERIĘ MOICH ZDJĘĆ (69 sztuk)

 



AnKa
Andrzej Karlak

Ostatnio zalogowany
2013-11-02
18:08

 2007-07-06, 13:26
 
2007-07-06, 12:00 - Wojtek G napisał/-a:

Za parę godzin jadę do stolicy,do córki.Wieczorem trening na Powiślu.Jutro ponownie wizyta na Stadionie Dziesięciolecia.Trzeba pogadać z kupcami skąd mają towar do handlowania?.Przecież jak byłem poprzednim razem wyprzedawali się pospiesznie.Podobno zostają do października.EURO 2012 może poczekać.Chociaż minister Lipiec ma ostatnio kłopoty.Jak to u nas często bywa, jeszcze prace nie rozpoczęte,a już podzielono zyski.Walizeczki z banknotami krążą.Jednak zrobili to chyba amatorzy bo kilku już siedzi.Telewizja pokazywała kilka dni temu koparki i buldożery przy stadionie.Trzeba będzie zobaczyć co dzieje się z ORŁEM z Trybuny Honorowej? Czy jest jeszcze na swoim miejscu?.Przy okazji pobiegam po bieżni. Tym razem może już ostatni raz?.Może ktoś jutro zajrzy na płytę stadionu?
Towar mają z "Maximusa" w Nadarzynie. Tam jest taniej niż na stadionie.

  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA


Kamus
Kazimierz Musiałowski

Ostatnio zalogowany
2024-04-29
16:43

 2007-07-06, 14:09
 Nie zapomnę !
W kiedy we wczesnych latach osiemdziesiątych udawaliśmy sie na Maraton Pokoju. Zapisy pod trybunami stadionu, potem wielki hałas przed startem honorowym w tunelu stadionu. Nie zapomnę jednak tego kiedy wbiegałem na metę. Tunel ja sam, na bieżni także. Gdzieś w oddali mały "tłumek" przy mecie. Prowadził spikierkę ktoś ze "Sportowej Niedzieli" Jacek Wszoła oraz Irena Szewinska byli nagrodą dla nas wymęczonych.
Wojtku Ty także to pamiętasz?
Pozdrawiam

  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA


janoke
Janusz Kęcik

Ostatnio zalogowany
2023-04-21
21:58

 2007-07-06, 19:46
 
2007-07-06, 12:00 - Wojtek G napisał/-a:

Za parę godzin jadę do stolicy,do córki.Wieczorem trening na Powiślu.Jutro ponownie wizyta na Stadionie Dziesięciolecia.Trzeba pogadać z kupcami skąd mają towar do handlowania?.Przecież jak byłem poprzednim razem wyprzedawali się pospiesznie.Podobno zostają do października.EURO 2012 może poczekać.Chociaż minister Lipiec ma ostatnio kłopoty.Jak to u nas często bywa, jeszcze prace nie rozpoczęte,a już podzielono zyski.Walizeczki z banknotami krążą.Jednak zrobili to chyba amatorzy bo kilku już siedzi.Telewizja pokazywała kilka dni temu koparki i buldożery przy stadionie.Trzeba będzie zobaczyć co dzieje się z ORŁEM z Trybuny Honorowej? Czy jest jeszcze na swoim miejscu?.Przy okazji pobiegam po bieżni. Tym razem może już ostatni raz?.Może ktoś jutro zajrzy na płytę stadionu?
Witaj Wojtku w Warszawie na Powiślu. Poznaliśmy się w Rudawie. Nazywam się Janusz Kęcik, może pamiętasz? Chętnie z Tobą poubijam resztki bieżni na Stadionie Dziesięciolecia, może czytający ten list dołączą się do nas?. Stadion to moje dzieciństwo. Tam była nasza ulubiona trasa i miejsce do organizacji "podchodów" na początku lat sześdziesiątych. Potem zakończenia wyścigów Pokoju, itd. Wreszcie mój pierwszy maraton ("Pokoju"), chyba 1976r lub 1977 , już nie pamiętam.
Podaje swój telefon. 692941725. Maila masz w moim profilu. Zrobimy trochę zdjęć dla wnuków w tym historycznym miejscu. Potem zapraszam na uzupułnienie węglowodanów i płynów.

  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA


borowion
Józef Murański

Ostatnio zalogowany
2024-04-29
15:56

 2007-07-07, 19:12
 
2007-07-06, 14:09 - Kamus napisał/-a:

W kiedy we wczesnych latach osiemdziesiątych udawaliśmy sie na Maraton Pokoju. Zapisy pod trybunami stadionu, potem wielki hałas przed startem honorowym w tunelu stadionu. Nie zapomnę jednak tego kiedy wbiegałem na metę. Tunel ja sam, na bieżni także. Gdzieś w oddali mały "tłumek" przy mecie. Prowadził spikierkę ktoś ze "Sportowej Niedzieli" Jacek Wszoła oraz Irena Szewinska byli nagrodą dla nas wymęczonych.
Wojtku Ty także to pamiętasz?
Pozdrawiam
Ja to pamiętam raz wbiegałem tunelem o własnych siłach a raz w wieziono mnie karetką.

  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA
  ZOBACZ GALERIĘ MOICH ZDJĘĆ (19 sztuk)


Basieczka
Basia Oczkowska

Ostatnio zalogowany
2024-01-25
13:30

 2007-07-08, 22:09
 Wspaniale
Wspaniale to opisałeś Wojtku. Kawał historii. Żałuje że nigdy nie byłam na tym stadionie, ale znam go z TV, z relacji sportowych... Kawał historii...

  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA
  PRZECZYTAJ MÓJ BLOG (359 wpisów)
  ZOBACZ GALERIĘ MOICH ZDJĘĆ (25 sztuk)


DODAJ SWÓJ KOMENTARZ W TYM WĄTKU

POWRÓT DO LISTY WĄTKÓW DYSKUSYJNYCH





Serwis internetowy EUROCALENDAR.INFO
post@eurocalendar.info, tel.kom.: 0512362174
Zalecana rozdzielczosc: 1024x768