redakcja | kontakt | prenumerata | reklama | Jestes niezalogowany  |  ZALOGUJ  

AKTUALNOSCI
ARTYKUŁY
BLOGI
ENCYKLOPEDIA
FORUM
GALERIA
KALENDARZ
KONKURSY
LINKI
RANKING
SYLWETKI
WYNIKI
ZDJĘCIA
  WIZYTÓWKA   GALERIA   PRZYJAC. [7]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
waldek71
Pamiętnik internetowy
dottori corrono opole

waldemar kołodziej
Urodzony: 1971-06-25
Miejsce zamieszkania: górki
10 / 11


2015-07-30

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
O tym jak fotografować Boticellego (czytano: 1019 razy)



Już wróciłem do swoich tras, a jeszcze niedawno miałem pod nogami toskańskie wzgórza i alejki nad jeziorem Como. Tak, to prawda, byłem na urlopie. Co prawda czwarty rok z rzędu azymut dość podobnie ustawiony, ale tak to jest i już.
Jako, że BPS w trakcie (chociaż nieco odchudzony) w torbie były buty biegowe, ubranie i kilka gadżetów. Tereny południowej Toskanii, prowincja Grosseto, czyli Maremma znana z jasnych długorożnych krów i prawdziwych kowbojów na koniach, oferuje raczej niełatwe warunki dla biegaczy. Znowu terminowo nie udało się trafić na Palio, ale tak to już jest i już. Co się tyczy biegania, to teren jest mocno pofałdowany, maksymalna długość płaskiej trasy (nie licząc większych miast) to około 200 metrów. Czyli klasycznie do góry i w dół, i tak bez końca. Można biegać crossowo, co łączy się z bieganiem wzdłuż winnic, które mają swoich właścicieli, którzy nie muszą Cię lubić, a poza tym takie dróżki pokryte są pyłem i każde podbiegnięcie wzbudza tumany, które potrafią przeszkadzać. Pozostają więc drogi asfaltowe, czy strada provinciale i mniejsze, bez pobocza rzecz jasna. Chodnik to również produkt ekskluzywny, zatem trzeba dzielić szosę z samochodami i to raczej tubylczymi, co z kolei z powoduje, że konkuruje się z pojazdami, które ścinają zakręty około 70-80 km/h. Ale biegać można, trzeba i było fajnie. Było fajnie i gorąco. Bardzo gorąco. Przezornie pierwszy bieg zrobiłem pod wieczór, żeby uniknąć upału. No i... po 8 kilometrach uznałem, że zombi nie powinien poruszać się samodzielnie do drodze publicznej. Sprawdziłem temperaturę... 37 stopni. O 20.30 !!! Nazajutrz byłem jeszcze bardziej cwany, biegałem rano. Pogoda była trochę lepsza, ale z kolei wybrałem trasę z podbiegami jak w crossie górskim. Koniec końców bardzo dobry obóz treningowo-kondycyjny.
Nad jeziorem Como, to już pełna cywilizacja, alejki, dróżki, pełna kultura i zero wyczynu. Odpowiednia ilość współbiegających. W Pozza dell Sasso miałem wrażenie, że jestem jedynym biegaczem w całej prowincji, a tutaj nawet mogłem pozdrowić kilku.
Kontrast pomiędzy bogatą Lombardią (Como), a trochę mniej bogatą Toskanią (Pozza dell Sasso) jednak jest ogromny. O bieganiu pisałem już powyżej, natomiast pozostało mi wrażenie, że wielkość Como w głównej mierze zależy od bogactwa natury, które Lombardia nabyła niejako w spadku. Natomiast wartość, powiedzmy ludzka, jest mniej istotna. Toskania natomiast, poza oczywistym wkładem ukształtowania terenu jest zbudowana na kulturze, co w prostej linii pochodzi od człowieka. Uproszczenie przekroju społecznego, większa homogenność ludności współgra z niebywałą spuścizną wielkiej kultury od Cesarstwa Rzymskiego, Etrusków, renesans i dalej.
I może dlatego podczas wizyty w Galleria degli Uffizi we Florencji patrzyłem, poza tym, że patrzyłem na obrazy, na ludzi, którzy komórkami robią zdjęcia "Zwiastowania" da Vinci, "Wiosny" Boticellego itd. Facet pstryka fotkę arcydzieła i ma to potem w komórce. Po co? Żeby sobie od czasu do czasu rzucić okiem na mały ekranik i nacieszyć oko? Może po to, żeby mieć świadomość, że ma dowód bytności w słynnej galerii. Nie wiem. Nie wiem na czym polega kontemplacja obrazu na ekranie LCD wielkości pudełka od zapałek. Wyrzut rysujący się na twarzy takiego gościa, któremu zasłaniałem kawałek autoportretu Rembrandta mógł się równać tylko wyrzutowi, który maluje się na facjacie kota. Tylko kot potrafi tak pokazać wyrzut i pretensję. Tak jak wzór w Sevre stanowi smutek malujący się na pysku i oczach psa. Cholera, stałem przed obrazem i przez mnie koleś nie mógł objąć komórką całości małego zresztą obrazu.
Tak czy siak dużo więcej poezji jest w widoku dużego wzniesienia, które musisz pokonać, bo właśnie na nie wbiegasz, chociaż jest w cholerę gorąco, ale za to po bokach masz rzędy winorośli i klasyczne toskańskie zabudowy, niż w gustownej alejce dla biegaczy, gdzie co 50 metrów jest ławeczka, kosz na śmieci i grupka czarnoskórych dwudziestoparolatków, którzy Cię bacznie obserwują. I nie wyglądają na biegaczy :)

Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu








Serwis internetowy EUROCALENDAR.INFO
post@eurocalendar.info, tel.kom.: 0512362174
Zalecana rozdzielczosc: 1024x768