redakcja | kontakt | prenumerata | reklama | Jestes niezalogowany  |  ZALOGUJ  

AKTUALNOSCI
ARTYKUŁY
BLOGI
ENCYKLOPEDIA
FORUM
GALERIA
KALENDARZ
KONKURSY
LINKI
RANKING
SYLWETKI
WYNIKI
ZDJĘCIA
  WIZYTÓWKA   GALERIA   PRZYJAC. [22]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
Woland
Pamiętnik internetowy
Blog biegowy

Michał Wolański
Urodzony: 1981-07-03
Miejsce zamieszkania: Bydgoszcz
118 / 125


2015-04-17

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
Przedmaratoński stres (czytano: 3786 razy)

 

Jest zawsze. Przynajmniej u mnie. Kilka przebiegniętych maratonów nauczyło mnie, że do tego dystansu trzeba mieć szacunek. Nie ma znaczenia, czy biegnie się na życiówkę, czy tak jak ja teraz - na ukończenie. Ten dystans jest tak długi, że drobny detal może uniemożliwić ukończenie.

W niedzielę startuję w Krakowie, nowym miejscu dla mnie. Wielką niewiadomą jest pogoda. Może być każda. Nie zdziwi mnie ani upał, ani deszcz i wichura.

Trasa. Jest na pewno bardzo atrakcyjna turystycznie, bo w samym centrum Krakowa, ale sportowo daleka od ideału. Choćby ze względu na częste nawroty o 180 stopni. W tłumie nawet przy niedużej prędkości różne rzeczy mogą się na takim nawrocie zdarzyć.

Przygotowania... Wybiegałem chyba mniej kilometrów niż przed jesiennym Poznaniem, ale przygotowania były bardziej regularne. 3 tygodnie przed maratonem pobiegłem bez problemu 23km, 2 tygodnie przed, również bez problemu 27km. Przed oboma sprawdzianami bardzo się stresowałem - przed oboma niepotrzebnie.

Moja skromna historia maratońska doskonale nadaje się na przykład do nauki dla innych. 3 pierwsze maratony zakończone pełnymi sukcesami. Bez problemów, z względną łatwością, w każdym kolejne życiówki. Czwarty, biegnięty na kolejną życiówkę, zakończony zjazdem w połowie dystansu i marszem przez około 17km. Druga połowa biegu pokonana o godzinę dłużej niż pierwsza. Najcięższy test psychiki, jaki można sobie wyobrazić. I najlepsza lekcja szacunku do dystansu i do własnej ułomności. Kto wierzy, że jest niezniszczalny i każdy szalony plan zawsze mu się uda, ten prędzej czy później zostanie przez maratońskich bogów ustawiony do pionu. Ale takie biegi też są bardzo potrzebne. Jestem i na zawsze będę dumny z tego, że potrafiłem mimo absolutnego spalenia w połowie drogi pokonać kolejne 21km, z czego dobre 17km marszem i jednak dotrzeć do mety. Nie chcę tego już nigdy powtórzyć, ale uważam, że to była bardzo cenna lekcja.

Co do niedzielnego startu - nie ma oczywistych powodów, dla których mogłoby się nie udać, więc zapewne się uda. Będę biegł bardzo wolno, na 4:30 ale bez trzymania się na siłę. Tak jak jesienny Poznań - gdy 4:30 zaczęło mi odjeżdżać bez problemu pozwoliłem na to i dobiegłem w 4:33. Antyrekord, ale to nie ma żadnego znaczenia. Teraz też absolutnie nie będę się szarpał. Jeśli będzie kolejny antyrekord, to nie mam z tym żadnego problemu.

OGROMNIE ważną umiejętnością dla biegacza jest trzeźwa ocena swojego poziomu. Szczera, przed samym sobą, ocena swoich przygotowań i uczciwe, w oparciu o przebyte przygotowania, dobranie celu. Cel wydumany, życzeniowy, czasem nawet uda się zrealizować i wtedy historie są piękne, ale często spowoduje, że zamiast biegowego święta będziemy chcieli jak najszybciej o biegu zapomnieć.

Trzymajcie w niedzielę kciuki od 9:00!

Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu


Truskawa (2015-04-18,00:07): Mam nadzieję w takim razie, że nie zdziwi Cię za bardzo deszcz ze śneigiem. Tu na południu lubimy mieć takie niespodzianki dla pół-nocników, że wspomnę Silesię. :)) Michu, ja bym bardzo chciała trzymac za Ciebie kciuki ale wtedy biegnie się do dupy. Po prostu czasami sobie o tobie pomyślę, życząc Ci wszystkiego co najlepsze. Baw się w niedzielę jako i ja się bedę bawić. :)
Woland (2015-04-18,08:11): No toć razem będziemy się bawić. W tym deszczu ze śniegiem :D
Piotr Fitek (2015-04-21,23:09): To teraz czekamy na relację :) A co celów to jasne, muszą być realne, mogą być wyśrubowane ale dalej realne :)








Serwis internetowy EUROCALENDAR.INFO
post@eurocalendar.info, tel.kom.: 0512362174
Zalecana rozdzielczosc: 1024x768