redakcja | kontakt | prenumerata | reklama | Jestes niezalogowany  |  ZALOGUJ  

AKTUALNOSCI
ARTYKUŁY
BLOGI
ENCYKLOPEDIA
FORUM
GALERIA
KALENDARZ
KONKURSY
LINKI
RANKING
SYLWETKI
WYNIKI
ZDJĘCIA
  WIZYTÓWKA   GALERIA   PRZYJAC. [148]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
tytus :)
Pamiętnik internetowy
„Jeśli potrafisz o czymś marzyć, to potrafisz także tego dokonać” – Walt Disney

Leszek Szopa
Urodzony: 1953-03-04
Miejsce zamieszkania: Podolsze
45 / 52


2014-07-15

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
Ultramaratończyk (czytano: 1817 razy)



W 2008 roku kończąc maraton w Poznaniu zostałem maratończykiem, dość szybko postanowiłem zostać ultra, pierwsze podchody to Rzeźnik w 2010 roku, nieudany start, zdjęto mnie za przekroczenie limitu w Cisnej na 33 km. Rok później (myślę że wszystko popsuł wypadek około 1,5 tygodnia przed Rzeźnikiem, jeszcze w noc poprzedzająca start robiłem okłady z lodu) byłem najbliżej celu, dotarłem do Smereka. Przebiegłem 56 km ale nie skończyłem więc się nie liczyło.
W tamtym roku na jesieni zmieniłem styl trenowania, zamiast bezmyślnego tłuczenia kilometrów zacząłem biegać po różnego rodzaju górkach i pagórkach, zdecydowanie mniejszy kilometraż ale większa intensywność treningów. W kwietniu zacząłem przygotowania do górskiego ultramaratonu, takiego "mikro" ultramaratonu bo zaledwie 50 km biegu "goralmaraton" na Trójstyku. Andrzej Toman namawiał mnie intensywnie na start przynajmniej 70+ ale bałem się, że nie dam rady i nie zmieniłem dystansu. Mądry Polak po szkodzie, bo jestem pewny, że te 20+ km spokojnie bym przebiegł/przeszedł, wszak w porównaniu do 50 miałbym na ten dodatkowy dystans ponad 6 godzin. Ale trudno, nie chciało się startować o 4 rano, tylko o 9-tej, to zaliczyłem tylko 50 km.
Biegnę w sierpniu Chudego Wawrzyńca, diabełek podszeptuje, biegnij 80 km, dasz radę, chodziłeś wielokrotnie po tych terenach, ale mam nadzieję, że rozsądek zwycięży i znów skończy się na 50 km.
We wrześniu najważniejszy mój tegoroczny start, B7D. Po Chudym Wawrzyńcu podejmę decyzję czy porywam się z motyką na słońce czy zgodnie ze zdrowym rozsądkiem skończę na 66 km. Ale diabełek znów podszeptuje, jak skończysz "nad Wierchomlą" to dołożysz w niedzielę połówkę i będzie ponad setka, co prawda na raty.
Póki co tłukę kilometry coraz częściej po górkach, w sobotę 2,5 godz biegu po Beskidzie Małym, w niedzielę turystycznie w ciągu 1:40 na Babią Górę, czas jak na piechura bardzo dobry, z przerwą na picie na Sokolicy.
Rosjanie mówią "pozywiom uwidiom"

Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu


snipster (2014-07-16,09:07): jest takie przysłowie Marka Twaina... więc nie zastanawiaj się nad tym drugim zbyt długo i po prostu zrób to :) lepiej żałować, że się coś zrobiło, niż że się czegoś nie zrobiło a mogło ;)
DamianSz (2014-07-16,11:29): Biegłeś na Sokolicę ? Tam się nawet cieżko podchodzi bez przystawania co jakiś czas.
Truskawa (2014-07-16,23:23): Szacun Tytus za to co ostatnio wyprawiają. Jestem spokojna i wiem, że dasz rade. :)
dario_7 (2014-07-17,08:56): A na Babią szedłeś od Krowiarek?








Serwis internetowy EUROCALENDAR.INFO
post@eurocalendar.info, tel.kom.: 0512362174
Zalecana rozdzielczosc: 1024x768