redakcja | kontakt | prenumerata | reklama | Jestes niezalogowany  |  ZALOGUJ  

AKTUALNOSCI
ARTYKUŁY
BLOGI
ENCYKLOPEDIA
FORUM
GALERIA
KALENDARZ
KONKURSY
LINKI
RANKING
SYLWETKI
WYNIKI
ZDJĘCIA
  WIZYTÓWKA  GALERIA [12]  PRZYJAC. [57]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
Kkasia
Pamiętnik internetowy
ten, kto nie próbuje zdobyć Mount Everestu, nie może poszczycić się nawet klęską

Katarzyna
Urodzony: --
Miejsce zamieszkania: Toruń
80 / 89


2011-11-09

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
Jobs i złamana deska (czytano: 1291 razy)



Od trzech dni chodzi za mną ten tekst, na który natknęłam się niby "przypadkiem", ale ja w to nie wierzę...

"Świadomość tego, że pewnego dnia będę martwy jest jednym z najważniejszych narzędzi, jakie pomogły mi w podjęciu największych decyzji mojego życia. Prawie wszystko – zewnętrzne oczekiwania wobec ciebie, duma, strach przed wstydem lub porażką – wszystkie te rzeczy są niczym wobec śmierci. Tylko życie jest naprawdę ważne. Pamiętanie o tym, że kiedyś umrzesz jest najlepszym sposobem jaki znam na uniknięcie myślenia o tym, że masz cokolwiek do stracenia. Już teraz jesteś nagi. Nie ma powodu, dla którego nie powinieneś żyć tak, jak nakazuje ci serce."
- Steve Jobs -

Ostatnio uczestniczyłam w takich warsztatach psychologicznych w duchu NLP. Oj, siła grupy jest potężna. Pracowalismy nad naszymi przekonaniami. Od dawna wiem, że wiele przekonań strasznie mnie ogranicza. Jeśli umysł je przyjmie z pełną wiarygodnością - to kicha! Np "nie jestem dość dobry", albo "nie załuguję na sukces (miłość, szczęście..)". Często nawet nie uświadamiamy sobie, co tam plącze się nam po neuronach! Jedziemy starymi schematami, bo sa takie swojskie, znane, praktyczne...
Na koniec spotkania było łamanie deski gołą ręką. Prowadząca zaczęła i ... za pierwszym razem jej się nie powiodło. Uczestnicy pobledli...Czułam jak strasznie pocą mi się dłonie i się trzęsę na ciele całym. Ale dlaczego??? Przecież nie jest to kwestia życia i śmierci. No i - nie musze przecież. Mogę odmówić, powiedzieć, że nie jest mi to do niczego potrzebne - bo niby do czego? Żeby się poczuć lepiej, pochwalić komuś? A po co się biega maraton?
W końcu dotarłam do motywacji - Przygoda!!
I - za przeproszeniem - jeb!
Piękne przełamanie.
A o tem co sobie o sobie pomyślałam potem - "inną razą".

A Wy? Co Was ogranicza, aby nie robić tego, co kochacie?

Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu


papaja (2011-11-09,09:02): A ja sobie wmawiałam, przekonywałam, groźbą i prośbą, na modłę NLP również, ale nigdy nie zadziałało :) Niedowiarek jestem i tyle :) Przełamałaś tę deskę!?!
Kkasia (2011-11-09,09:08): tak
tygrisos (2011-11-09,09:13): Podstawa to zdrowa samoocena :)
fog (2011-11-09,10:32): Czytałam wywiad ze Stevem Jobsem. Niesamowicie poruszający. Wycięłam z gazety, mam go przed oczami co dzień... To działa. Wolna wola i tzw. "chciejstwo" czynią cuda. :)
Truskawa (2011-11-09,10:56): Ojjj jakie Ty trudne pytania zadajesz.. Najgorzej, że musiałam sobie na nie po raz kolejny odpowiedzieć. :)
Hepatica (2011-11-09,14:15): :) No proszę: PRZYGODA-JEB-PRZEŁAMANIE:)))Jakie, to proste??:)
jacdzi (2011-11-10,09:27): A dla mnie PRZELAMANIE same w sobie jest motywujace. To ono pokazuje nam ze chciec to moc.








Serwis internetowy EUROCALENDAR.INFO
post@eurocalendar.info, tel.kom.: 0512362174
Zalecana rozdzielczosc: 1024x768