2010-10-27
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Dębno (czytano: 1484 razy)
To miał być najważniejszy start w tym roku z dwóch powodów, pierwszy to oczywiście poprawa wyniku z ostatnich lat (nie piszę życiówki bo ta jest na razie poza zasiegiem) a drugi to rywalizacja wśród strażaków.
Niestety od paru tygodni wiedziałem że wszystkie plany szlag trafił, druga kontuzja w tym roku sprawiła że zastanawiałem się czy wogóle jechać do Dębna bo i po co, ale sentyment jaki mam do tego pięknego miasteczka nie pozwolił na rezygnacje z wyjazdu, na wycieczkę w tym przypadku, chociaż nie będe ukrywał że liczyłem na cud.
Cudu jednak nie było bo ostatnie treningi nie były nawet w połowie tak intensywne jak przed Krynicą, a z pustego i Salomon...
Pierwsze oznaki słabości miałem już na drugim kółku a ostatnie dwa kilometry to już była masakra, ostatecznie ukończyłem z czasem 3.15.27 i jako szósty wśród strażaków co niestety było największą porażką bo przecież marzyło mi się podium.
Ogólnie jak zwykle bardzo udana impreza i gdyby nie wiatr to byłyby idealne warunki na zrobienie dobrego wyniku, jednak poza sportowo wyjazd był bardzo udany w towarzystwie nowo poznanych kolegów że Śląska no i oczywiście Marcina.
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora Marysieńka (2010-10-27,15:17): Porażka byłaby gdybyś nie ukończył maratonu....uwierz, czułbyś się duuuuużo gorzej niż z tym wynikiem, który uważam za bardzo dobry....no ale to tylko moje zdanie...wiadomo, każdy ma swoje ambicje:))) zolek (2010-10-30,19:11): Może następnym razem będziesz miał fotkę z elitą pan ale z mety...
|