Ilustracje: Michał Walczewski (2010)

Na mecie zwycięzca, Henryk Szost powiedział nam: "Start w Krapkowicach był dla mnie szybkim przetarciem po maratonie w Wiedniu. Zależało mi bardzo na podkreśleniu szybkości, dlatego też chciałem złamać 30 minut nawet w przypadku, gdy całą trasę musiałbym biec sam. Uważam, że zawodnik na pewnym poziomie nie może sobie odpuszczać startu nawet na malej imprezie i biec na 70-80% zadowalając się zwycięstwem. Dlatego też od samego startu biegłem ostro na wynik. Trasa była ciężka, zwłaszcza w centrum miasta - kostka brukowa, ostre zakręty - nic nie ułatwiało osiągnięcia zakładanego wyniku. Ciężko się biegnie bez kontaktu z rywalami, ale tym bardziej ciesze się, że udało mi się zrobić wynik na jaki liczyłem."

Podsumowując całą imprezę można stwierdzić, że przeniesienie miejsca startu i mety ze stadionu pod Halę Sportową było celną decyzją. Do dyspozycji zawodników były szatnie i sanitariaty wraz z prysznicami w końcu w wystarczającej ilości. Organizatorzy tradycyjnie w sposób doskonały zadbali o dzieci. Muszą jednak popracować nad szybszym przeprowadzaniem dekoracji dla dorosłych.