U panów zanosiło się na prawdziwą walkę gladiatorów. Nieobliczalny Litwi, Sorokin, zwycięzca Spartatlonu (2017 rok) i posiadacz najlepszego tegorocznego wyniku kontra młody Hiszpan, Ivan Penalba Lopez, który w 2018 nie miał sobie równych. Obok nich dwóch najlepszych Węgrów, zwycięzców tegorocznej Sparty, Bodis i Csecsei. Stawkę liderów uzupełniają mocni Francuzi i Amerykanie.

Reprezentację Polski prowadzi najbardziej doświadczony Andrzej Radzikowski, będący w świetnej formie Przemek Basa i mistrz kraju Andrzej Piotrowski. O dobry wynik i niespodziankę powalczą również Andrzej Wereszczak, Leszek Małyszek i Krzysztof Brączyk.

Zaczęli punktualnie o 10:00 przy bezchmurnym niebie z leciutkim wiaterkiem. Pierwsze godziny bez historii. Jak zawsze znaleźli się tacy, którzy zaczęli bardzo mocno i zapłacili za to już w połowie biegu. Było też kilka kontuzji i urazów. Niestety i w naszej drużynie. Już po 6 godzinach z biegiem żegna się Monika Biegasiewicz. Kontuzja łąkotki nie pozwala na dalszą rywalizację. Dziwnie spokojnie zaczął Radzikowski i on też szybko odpadł z dalszej walki. Upadek zalicza także Milena. Bolące kolano wyrzuca z biegu i ją. Pozostali z mniejszymi i większymi kryzysami biegną dalej.

Bardzo mocno zaczęła Herron. Z nastawieniem na nowy rekord świata. Z kolei rozwagą wykazał się Sorokin. Kontrolował bieg. Noc mocno zweryfikowała klasyfikację. Odpadali kolejni faworyci. Osłabł Radek Brunner, Czech, który od lat kończy Spartathlon w pierwszej trójce. Finalnie jest daleko ze słabym wynikiem 212,1 km. Niestety Przemek Basa pukając już do pierwszej dziesiątki open... znika z trasy. Okazuje się, że uraz pachwiny i jego eliminuje z biegu. Wielka szkoda.