2008-09-22
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| 21 wrzesień Interrun Poznań. (czytano: 1142 razy)
kurcze.. 5700, mówię sobie pikuś. Co to dla mnie, biegam już o wiele dalej. Przed biegiem spotykam masę znajomych, których nie spodziewałabym się spotkać. Luzik, gadamy, przechodzimy na start, rozgrzewamy się i bach. Poszli. Pierwsze parę metrów: kurcze, trzeba było kupić te rękawiczki. Gdzieś tak po 2 kilometrach: w dupie mam te rekawiczki, już jest mi ciepło. Ale czemu nie pomyślałam, żeby wziąść chusteczki? Gile do pasa jak mawia moja córka, oddycham ustami. Zajebioza. Pierwsza górka jeszcze spox. Ale tuż przed metą ta druga GÓRA mnie rozwala. Wciąż jednak biegnę. Widzę metę, ale mam wrażenie że się oddala a nie przybliża cholerna jedna. Docieram. Chwytam się barierki, kurcze jak dobrze że ktoś ją tam postawił ;)
wniosek na przyszłość: nie lekceważyć żadnego dystansu - szczególnie takiego na którym sa górki ;)
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora |