redakcja | kontakt | prenumerata | reklama | Jestes niezalogowany  |  ZALOGUJ  

AKTUALNOSCI
ARTYKUŁY
BLOGI
ENCYKLOPEDIA
FORUM
GALERIA
KALENDARZ
KONKURSY
LINKI
RANKING
SYLWETKI
WYNIKI
ZDJĘCIA
  WIZYTÓWKA  GALERIA [2]  PRZYJAC. [11]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
Pamiętnik internetowy



Urodzony:
Miejsce zamieszkania:
5 / 6


2013-05-15

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
Piękny i Przystojny (czytano: 448 razy)
(POPRAW WPIS , ZMIEŃ ZDJĘCIE , USUŃ ZDJĘCIE)

 

Podróż do Ostrołęki kosztowała mnie wiele emocji. Już w Legionowie biłem się z myślami czy nie zawrócić.

Tak się złożyło że zawsze biegi które dla mnie coś znaczą atakują moje tętno już na długo przed samym startem.

Mój szef nazwał mnie dzisiaj – Pan Pospieszalski.

Ponoć dlatego że działam tak szybko że zawsze trzeba po mnie coś zbierać

Jak przyznał pasuje mu to i co muszę przyznać mi też, bo tak samo biegam, wstaje, jem, pije, jeżdżę… kuna, wydra, jeżozwierz

Biuro zawodów według potwierdzonych prognoz miało być czynne do 10.30

o 10.00 byłem głęboko w… Pułtusku, 50 kilka kilometrów poza światem i cywilizacją.

Gdy obtrąbiłem już wszystkich niedzielnych kierowców (ukłon dla płci pięknej i słabej za kółkiem) i dokonałem zamachu na wszystkich przydrożnych realizatorów grafiki kryminalnej o 10.33 dotarłem do wiecznego miasta ustępującemu urokowi tylko Imperium Romanum.

Choć to Banki kłaniają mi się zazwyczaj w pas (call center nie traci dnia ni godziny) tym razem że święcą..

I tu pokłony dla organizatora biegu – na słowo honoru 3 przemiłe niewiasty w biurze zawodów wydają mi pakiet startowy. Zapłaci Pan po biegu.. naprawdę godne

Moje doświadczenia z Ostrołęką do tej pory nakazywały zachować umiarkowaną (wybiła północ jak to piszę – więc to znak że nie powinienem kończyć zdania, więc umiarkowaną… ;-)

Pogoda godna mistrzów – leje jak z cebra, a w mojej duszy spokój. Wiem po co tu przyjechałem.

Po ostatnich doświadczeniach z Linii – sypię głowę popiołem.

Na kilka sekund przed wystrzałem startera niebo tonie w whiter shade of pale. Żarciki, pogoda ducha w biegaczach – bezcenne.

206 osób podskakuje z niecierpliwością czekając na start – Aż na końcu języka mam – „Kto nie skacze ten z Policji – hop, hop, hop ;-)

Tym razem jednak morda w kubeł, dziś z pokorą do siebie i do gwiazd na niebie.

Po 300 metrach odkleja mi się od tyłka numer startowy (221 jeśli ktoś znalazł), po 600 zrywam go i zostawiam na pamiątkę Miejskim Zakładom Komunalnym.

2 km – 7:00 – zaczynam się bać – za mocno, biegnę w grupie – chciałbym rzucić propozycję paktu floty zjednoczonych sił, ale ostatni okręt odpływa w siną dal.

Z drugiej strony zawsze wolałem biec sam, nie wiem czemu ale męczyłem się w tym zespole.

Oczywiście wolałbym zostawić ich za sobą wraz z zawadiackim uśmiechem, ale bohater romantyczny zwykł ginąć śmiercią tragiczną, więc – Cierpienia młodego Wertera zostawiam na sobie na bieg Rzeźnika.

10 km – 41.10

15km 1:02:44 – jest życiówka,

16 km – tyle biegam do biura i na tyle jestem przygotowany gryźć asfalt.

Od 18 km gryzę siebie, przechodniów, służby policji, antyterrorystów, staruszkę na pasach.

Nowy rekord mojego świata - 1:28:55

Chciałbym napisać że wszystko mnie boli,

ale prawda jest tak ze napier..ala

Życiówkę poprawiam o 13 minut.

Jak to zwykł mawiać mój kumpel – też Kaszub – jak po 30 coś nic cię nie napier..ala to znaczy że nie żyjesz.

Ja czuję..

że jestem piękny i przystojny


Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora


Truskawa (2013-05-15,08:12): Piękna życiówka. Gratulacje. A co do zakończenia tekstu, to skoro tak piszesz znaczy, że tak jest. :))
Patriszja11 (2013-05-15,08:36): Wszystko mi się zgadza, mam tylko jedną uwagę do tego tekstu zapomniałeś dodać że jesteś też wysoki i bogaty ;-)
snipster (2013-05-15,09:34): hehe ;) ale pocisnąłeś pierwsze dwa kilosy że hoho :)
Truskawa (2013-05-15,12:20): Patrycja, nie mogę ze śmiechu. :)))








Serwis internetowy EUROCALENDAR.INFO
post@eurocalendar.info, tel.kom.: 0512362174
Zalecana rozdzielczosc: 1024x768