|
POWRÓT DO LISTY WĄTKÓW DYSKUSYJNYCH
| | | | |
| 2012-01-10, 11:32
2012-01-09, 18:35 - Maria napisał/-a:
Zgadnij kogo bedę gonić na trasie?;) |
Zgaduję: obie będziemy deptać po piętach Truskawie? :) |
| | | | | |
| 2012-01-10, 16:15
Wow! Widzieliście To! W Toruniu biegała kiedyś czołówka z maratonu NY 2010!
HALL,MEB, ABDERRAHIM, KWAMBAI, RITZENHEIN
:))
Baner nie kłamie :D |
| | | | |
| | | | | |
| 2012-01-10, 17:06 Powrot do przeszłośći.
Pierwszy toruński
Nie zastanawiałem się, czy wybiegane podczas rejsu kilometry na m/s „Ziemia Wielkopolska” wystarczą do ukończenia maratonu. Wystartowałem w Brzozowie. Chciałem poznać tylko raz smak tego biegu. Czerwiec 1983 był gorący. Ustawiono nas według numerów startowych. Byłem na czele, uwierzyłem naiwnie, że tak ukończę ten bieg. Dziesiąta rano- ruszyliśmy. Obserwowałem otoczenie i siebie. Odkryłem, że asfalt może być tak miękki, ptaki przyjazne, niebo błękitne. Zielone drzewa dają dużo cienia. Piąty kilometr, dużo piję, cudownie smakuje zwykła woda. Plotkujemy biegnąc. Przed Unisławiem wszyscy zapatrzeni w pradolinę Wisły. Moje bieganie skończyło się gdzieś pod Łubianką. Pozostał marsz. Cieszyły mnie gromady dzieci podające napoje, owoce, chleb. W Różankowie wyszli weselnicy, uśmiechałem się. Cały ból ukryty był w stopach i mięśniach. Buty ciasne, paznokcie sine, pęcherze olbrzymie. Na górce pod Wrzosami wypadał trzydziesty piąty kilometr. Chłop pracował na polu. Szczęść Boże – pozdrowiłem, usiedliśmy w rowie. „Nogów nie szkoda?” – zapytał. Pomyślałem, że szkoda. Natarł mi je, powiedział, że muszę to, co zacząłem, ukończyć. Od tablicy z napisem „Toruń” zacząłem truchtać. Obojętność i wola walki – te stany co kilka kilometrów mnie nachodziły. Sił dodał kolega na rowerze. Miasto, znajomi pozdrawiają. Skręcając w ulicę Bema słyszałem megafony ze stadionu. Było tak blisko i daleko. Brama, potem bieżnia cała dla mnie. Przede mną nikogo, za mną nikogo. Przyśpieszyłem oszukując bliskich i znajomych. Uśmiecham się, tając ból. Mała, kredowa linia META, tyle może znaczyć. Gratulacje, kwiaty, dyplom – postanowienie: zaliczyłeś, poznałeś i koniec. Z takim postanowieniem wytrwałem trzy dni. Dzisiaj jestem po 123 maratonach, biegu 24- godzinnym, setkach, triathlonie. Dzięki maratonom poznałem wielu ciekawych ludzi. Wiem jedno : maratony są dla mnie jak haszysz i kokaina. Ten pierwszy kiedy ukończę w bólach ten drugi kiedy osiągam wspaniały wynik.
11 czerwca 1983 roku tak było! Jak ten czas leci.
Proszę wszystkie moce, aby ten 30-ty ukończyć.
Pozdrawiam |
| | | | | |
| 2012-01-10, 17:11
2012-01-10, 17:06 - Kamus napisał/-a:
Pierwszy toruński
Nie zastanawiałem się, czy wybiegane podczas rejsu kilometry na m/s „Ziemia Wielkopolska” wystarczą do ukończenia maratonu. Wystartowałem w Brzozowie. Chciałem poznać tylko raz smak tego biegu. Czerwiec 1983 był gorący. Ustawiono nas według numerów startowych. Byłem na czele, uwierzyłem naiwnie, że tak ukończę ten bieg. Dziesiąta rano- ruszyliśmy. Obserwowałem otoczenie i siebie. Odkryłem, że asfalt może być tak miękki, ptaki przyjazne, niebo błękitne. Zielone drzewa dają dużo cienia. Piąty kilometr, dużo piję, cudownie smakuje zwykła woda. Plotkujemy biegnąc. Przed Unisławiem wszyscy zapatrzeni w pradolinę Wisły. Moje bieganie skończyło się gdzieś pod Łubianką. Pozostał marsz. Cieszyły mnie gromady dzieci podające napoje, owoce, chleb. W Różankowie wyszli weselnicy, uśmiechałem się. Cały ból ukryty był w stopach i mięśniach. Buty ciasne, paznokcie sine, pęcherze olbrzymie. Na górce pod Wrzosami wypadał trzydziesty piąty kilometr. Chłop pracował na polu. Szczęść Boże – pozdrowiłem, usiedliśmy w rowie. „Nogów nie szkoda?” – zapytał. Pomyślałem, że szkoda. Natarł mi je, powiedział, że muszę to, co zacząłem, ukończyć. Od tablicy z napisem „Toruń” zacząłem truchtać. Obojętność i wola walki – te stany co kilka kilometrów mnie nachodziły. Sił dodał kolega na rowerze. Miasto, znajomi pozdrawiają. Skręcając w ulicę Bema słyszałem megafony ze stadionu. Było tak blisko i daleko. Brama, potem bieżnia cała dla mnie. Przede mną nikogo, za mną nikogo. Przyśpieszyłem oszukując bliskich i znajomych. Uśmiecham się, tając ból. Mała, kredowa linia META, tyle może znaczyć. Gratulacje, kwiaty, dyplom – postanowienie: zaliczyłeś, poznałeś i koniec. Z takim postanowieniem wytrwałem trzy dni. Dzisiaj jestem po 123 maratonach, biegu 24- godzinnym, setkach, triathlonie. Dzięki maratonom poznałem wielu ciekawych ludzi. Wiem jedno : maratony są dla mnie jak haszysz i kokaina. Ten pierwszy kiedy ukończę w bólach ten drugi kiedy osiągam wspaniały wynik.
11 czerwca 1983 roku tak było! Jak ten czas leci.
Proszę wszystkie moce, aby ten 30-ty ukończyć.
Pozdrawiam |
Ej! Dasz Radę :)
Ja pierniczę ! Tyle lat biegania:)
|
| | | | | |
| 2012-01-10, 17:17
2012-01-10, 17:06 - Kamus napisał/-a:
Pierwszy toruński
Nie zastanawiałem się, czy wybiegane podczas rejsu kilometry na m/s „Ziemia Wielkopolska” wystarczą do ukończenia maratonu. Wystartowałem w Brzozowie. Chciałem poznać tylko raz smak tego biegu. Czerwiec 1983 był gorący. Ustawiono nas według numerów startowych. Byłem na czele, uwierzyłem naiwnie, że tak ukończę ten bieg. Dziesiąta rano- ruszyliśmy. Obserwowałem otoczenie i siebie. Odkryłem, że asfalt może być tak miękki, ptaki przyjazne, niebo błękitne. Zielone drzewa dają dużo cienia. Piąty kilometr, dużo piję, cudownie smakuje zwykła woda. Plotkujemy biegnąc. Przed Unisławiem wszyscy zapatrzeni w pradolinę Wisły. Moje bieganie skończyło się gdzieś pod Łubianką. Pozostał marsz. Cieszyły mnie gromady dzieci podające napoje, owoce, chleb. W Różankowie wyszli weselnicy, uśmiechałem się. Cały ból ukryty był w stopach i mięśniach. Buty ciasne, paznokcie sine, pęcherze olbrzymie. Na górce pod Wrzosami wypadał trzydziesty piąty kilometr. Chłop pracował na polu. Szczęść Boże – pozdrowiłem, usiedliśmy w rowie. „Nogów nie szkoda?” – zapytał. Pomyślałem, że szkoda. Natarł mi je, powiedział, że muszę to, co zacząłem, ukończyć. Od tablicy z napisem „Toruń” zacząłem truchtać. Obojętność i wola walki – te stany co kilka kilometrów mnie nachodziły. Sił dodał kolega na rowerze. Miasto, znajomi pozdrawiają. Skręcając w ulicę Bema słyszałem megafony ze stadionu. Było tak blisko i daleko. Brama, potem bieżnia cała dla mnie. Przede mną nikogo, za mną nikogo. Przyśpieszyłem oszukując bliskich i znajomych. Uśmiecham się, tając ból. Mała, kredowa linia META, tyle może znaczyć. Gratulacje, kwiaty, dyplom – postanowienie: zaliczyłeś, poznałeś i koniec. Z takim postanowieniem wytrwałem trzy dni. Dzisiaj jestem po 123 maratonach, biegu 24- godzinnym, setkach, triathlonie. Dzięki maratonom poznałem wielu ciekawych ludzi. Wiem jedno : maratony są dla mnie jak haszysz i kokaina. Ten pierwszy kiedy ukończę w bólach ten drugi kiedy osiągam wspaniały wynik.
11 czerwca 1983 roku tak było! Jak ten czas leci.
Proszę wszystkie moce, aby ten 30-ty ukończyć.
Pozdrawiam |
Panie Kazimierzu piękna historia , mam za sobą dopiero dwa maratonu i tak jak w zeszłym roku , także i w tym pobiegnę Maraton Toruński (w zeszłym roku zwany Metropolii)i będę zaszczycona mając takie zacne towarzystwo .
Pozdrawiam i do zobaczenia na trasie
Katarzyna |
| | | | | |
| 2012-01-10, 17:23
Kaziu - ukłony.
po raz ktory będziesz biegł toruński?
ja bez przerwy od debiutu (3.12) w maratonie w 2001. |
| | | | | |
| 2012-01-10, 18:01
2012-01-10, 16:15 - lechu93 napisał/-a:
Wow! Widzieliście To! W Toruniu biegała kiedyś czołówka z maratonu NY 2010!
HALL,MEB, ABDERRAHIM, KWAMBAI, RITZENHEIN
:))
Baner nie kłamie :D |
| | | | |
| | | | | |
| 2012-01-10, 18:33
2012-01-10, 17:06 - Kamus napisał/-a:
Pierwszy toruński
Nie zastanawiałem się, czy wybiegane podczas rejsu kilometry na m/s „Ziemia Wielkopolska” wystarczą do ukończenia maratonu. Wystartowałem w Brzozowie. Chciałem poznać tylko raz smak tego biegu. Czerwiec 1983 był gorący. Ustawiono nas według numerów startowych. Byłem na czele, uwierzyłem naiwnie, że tak ukończę ten bieg. Dziesiąta rano- ruszyliśmy. Obserwowałem otoczenie i siebie. Odkryłem, że asfalt może być tak miękki, ptaki przyjazne, niebo błękitne. Zielone drzewa dają dużo cienia. Piąty kilometr, dużo piję, cudownie smakuje zwykła woda. Plotkujemy biegnąc. Przed Unisławiem wszyscy zapatrzeni w pradolinę Wisły. Moje bieganie skończyło się gdzieś pod Łubianką. Pozostał marsz. Cieszyły mnie gromady dzieci podające napoje, owoce, chleb. W Różankowie wyszli weselnicy, uśmiechałem się. Cały ból ukryty był w stopach i mięśniach. Buty ciasne, paznokcie sine, pęcherze olbrzymie. Na górce pod Wrzosami wypadał trzydziesty piąty kilometr. Chłop pracował na polu. Szczęść Boże – pozdrowiłem, usiedliśmy w rowie. „Nogów nie szkoda?” – zapytał. Pomyślałem, że szkoda. Natarł mi je, powiedział, że muszę to, co zacząłem, ukończyć. Od tablicy z napisem „Toruń” zacząłem truchtać. Obojętność i wola walki – te stany co kilka kilometrów mnie nachodziły. Sił dodał kolega na rowerze. Miasto, znajomi pozdrawiają. Skręcając w ulicę Bema słyszałem megafony ze stadionu. Było tak blisko i daleko. Brama, potem bieżnia cała dla mnie. Przede mną nikogo, za mną nikogo. Przyśpieszyłem oszukując bliskich i znajomych. Uśmiecham się, tając ból. Mała, kredowa linia META, tyle może znaczyć. Gratulacje, kwiaty, dyplom – postanowienie: zaliczyłeś, poznałeś i koniec. Z takim postanowieniem wytrwałem trzy dni. Dzisiaj jestem po 123 maratonach, biegu 24- godzinnym, setkach, triathlonie. Dzięki maratonom poznałem wielu ciekawych ludzi. Wiem jedno : maratony są dla mnie jak haszysz i kokaina. Ten pierwszy kiedy ukończę w bólach ten drugi kiedy osiągam wspaniały wynik.
11 czerwca 1983 roku tak było! Jak ten czas leci.
Proszę wszystkie moce, aby ten 30-ty ukończyć.
Pozdrawiam |
W tym roku nie dam rady, choć kilku naszych poleci. Ale będę Kaziu pokibicować, po serwisować i utrwalić co trzeba ze światłem :) Marek |
| | | | | |
| 2012-01-10, 18:45
2012-01-10, 11:32 - papaja napisał/-a:
Zgaduję: obie będziemy deptać po piętach Truskawie? :) |
Dokładnie tak będzie do 39 km,potem Ty będziesz deptać Truskawie, a ja Tobie. Ktoś musi mi bić bravo na mecie ;) |
| | | | | |
| 2012-01-10, 18:49
2012-01-10, 17:06 - Kamus napisał/-a:
Pierwszy toruński
Nie zastanawiałem się, czy wybiegane podczas rejsu kilometry na m/s „Ziemia Wielkopolska” wystarczą do ukończenia maratonu. Wystartowałem w Brzozowie. Chciałem poznać tylko raz smak tego biegu. Czerwiec 1983 był gorący. Ustawiono nas według numerów startowych. Byłem na czele, uwierzyłem naiwnie, że tak ukończę ten bieg. Dziesiąta rano- ruszyliśmy. Obserwowałem otoczenie i siebie. Odkryłem, że asfalt może być tak miękki, ptaki przyjazne, niebo błękitne. Zielone drzewa dają dużo cienia. Piąty kilometr, dużo piję, cudownie smakuje zwykła woda. Plotkujemy biegnąc. Przed Unisławiem wszyscy zapatrzeni w pradolinę Wisły. Moje bieganie skończyło się gdzieś pod Łubianką. Pozostał marsz. Cieszyły mnie gromady dzieci podające napoje, owoce, chleb. W Różankowie wyszli weselnicy, uśmiechałem się. Cały ból ukryty był w stopach i mięśniach. Buty ciasne, paznokcie sine, pęcherze olbrzymie. Na górce pod Wrzosami wypadał trzydziesty piąty kilometr. Chłop pracował na polu. Szczęść Boże – pozdrowiłem, usiedliśmy w rowie. „Nogów nie szkoda?” – zapytał. Pomyślałem, że szkoda. Natarł mi je, powiedział, że muszę to, co zacząłem, ukończyć. Od tablicy z napisem „Toruń” zacząłem truchtać. Obojętność i wola walki – te stany co kilka kilometrów mnie nachodziły. Sił dodał kolega na rowerze. Miasto, znajomi pozdrawiają. Skręcając w ulicę Bema słyszałem megafony ze stadionu. Było tak blisko i daleko. Brama, potem bieżnia cała dla mnie. Przede mną nikogo, za mną nikogo. Przyśpieszyłem oszukując bliskich i znajomych. Uśmiecham się, tając ból. Mała, kredowa linia META, tyle może znaczyć. Gratulacje, kwiaty, dyplom – postanowienie: zaliczyłeś, poznałeś i koniec. Z takim postanowieniem wytrwałem trzy dni. Dzisiaj jestem po 123 maratonach, biegu 24- godzinnym, setkach, triathlonie. Dzięki maratonom poznałem wielu ciekawych ludzi. Wiem jedno : maratony są dla mnie jak haszysz i kokaina. Ten pierwszy kiedy ukończę w bólach ten drugi kiedy osiągam wspaniały wynik.
11 czerwca 1983 roku tak było! Jak ten czas leci.
Proszę wszystkie moce, aby ten 30-ty ukończyć.
Pozdrawiam |
My tez będziemy prosić wszelkie moce bys pobiegł ten 30;) |
| | | | | |
| 2012-01-10, 19:30 solidność organizatora
Mała uwaga co do solidności organizatora. Startowałem w ubiegłorocznym biegu św. Mikołajów. Zapłaciłem za koszulkę techniczną (dochód przeznaczony dla dzieci). Nie mogłem jej dostać przed startem w biurze zawodów, w późniejszym terminie wysłałem w tej sprawie 3 maile i nie dostałem ani razu odpowiedzi oraz odbyłem jedną rozmowę telefoniczną Tak organizator szanuje biegaczy. Nie watpię, że przy organizacji tych biegów ciężko pracuje wielu wspaniałych ludzi, ale ich reputację psuje jedna/kilka osób, które sie do tego kompletnie nie nadają.
|
| | | | | |
| 2012-01-10, 19:45 Mario...
2012-01-10, 18:49 - Maria napisał/-a:
My tez będziemy prosić wszelkie moce bys pobiegł ten 30;) |
Motywacja oraz dobre myśli pomagają :)
Jedno Wam powiem, na wielu ludziach, sytuacjach życiowych w tym czasie się zawiodłem na maratonie nigdy !
Dlatego nie pozwolił , abym z niego zszedł ( z trasy) !
Mamy do siebie wzajemny SZACUNEK.
Pozdrawiam |
| | | | |
| | | | | |
| 2012-01-10, 20:28
2012-01-10, 19:30 - marcinbla napisał/-a:
Mała uwaga co do solidności organizatora. Startowałem w ubiegłorocznym biegu św. Mikołajów. Zapłaciłem za koszulkę techniczną (dochód przeznaczony dla dzieci). Nie mogłem jej dostać przed startem w biurze zawodów, w późniejszym terminie wysłałem w tej sprawie 3 maile i nie dostałem ani razu odpowiedzi oraz odbyłem jedną rozmowę telefoniczną Tak organizator szanuje biegaczy. Nie watpię, że przy organizacji tych biegów ciężko pracuje wielu wspaniałych ludzi, ale ich reputację psuje jedna/kilka osób, które sie do tego kompletnie nie nadają.
|
Również "zdarzyło" mi się wysłać maila do organizatorów. Również zostałem zignorowany, niestety... |
| | | | | |
| 2012-01-10, 21:49
A ja osobiście - abstrahując od wypowiedzi - ciesze się, że maraton wraca do mojego ukochanego Torunia. To była jego wizytówka, siła napędowa, największa zaleta - i z tego powodu mam radość :-) |
| | | | | |
| 2012-01-10, 22:10
bardzo mądra i dobra decyzja, to był zawsze Maraton Toruński, Bydgoszcz nigdy do niego nie "czuła bluesa", maraton z miasta do miasta jest trochę nudny, w Toruniu jest tyle do pokazania, że trasę można zrobić super ładną i atrakcyjną i szybką
fajnie, że jest połówka do tego
trzymam kciuki za 30 edycję |
| | | | | |
| 2012-01-10, 22:43
2012-01-10, 21:49 - Admin napisał/-a:
A ja osobiście - abstrahując od wypowiedzi - ciesze się, że maraton wraca do mojego ukochanego Torunia. To była jego wizytówka, siła napędowa, największa zaleta - i z tego powodu mam radość :-) |
Może wrócimy do lat 20 - stych ubiegłego wieku i maraton wystartuje z Płutowa /koło Chełmna/ do Torunia - wtedy był to pierwszy maraton !!! |
| | | | | |
| 2012-01-10, 22:46 czy trasa XXX maratonu w tym roku będzie miała atest PZLA???
bardzo proszę o kompetentną odpowiedź za co z góry bardzo dziękuję! :o)
...i do zobaczenia na starcie! :o) |
| | | | |
| | | | | |
| 2012-01-10, 23:15
Znowu zmiana trasy , tradycji /?/ organizatora ?,- dlaczaego maraton ma byc 30 ? czy orgaznizowaliście pierwszy - macie ,,delegacje prawną,, do organizacji kolejnych ? |
| | | | | |
| 2012-01-11, 09:50 Zbyniu... Zbyniu...
2012-01-10, 23:15 - Mania napisał/-a:
Znowu zmiana trasy , tradycji /?/ organizatora ?,- dlaczaego maraton ma byc 30 ? czy orgaznizowaliście pierwszy - macie ,,delegacje prawną,, do organizacji kolejnych ? |
Pamiętasz!
Jakie "zawirowania" były z warszawskim?: Pokoju, Fiata, i jeszcze inne nazwy.Trasy zmieniane jak linie autobusowe! W końcu doszło , że nie miał go kto organizować. Aby go uratować pobiegliśmy za plastikowy medal. Ciągłość jest!
W tym wszystkim maraton się obroni, jeżeli zechcemy w nim biegać.
Dla mnie będzie to 30-ty. To jest najważniejsze :)
Pozdrawiam |
| | | | | |
| 2012-01-11, 09:59
2012-01-10, 23:15 - Mania napisał/-a:
Znowu zmiana trasy , tradycji /?/ organizatora ?,- dlaczaego maraton ma byc 30 ? czy orgaznizowaliście pierwszy - macie ,,delegacje prawną,, do organizacji kolejnych ? |
Według mnie mają, bo poprzedni organizator czyli TKKF w Toruniu przekazał Stowarzyszeniu organizację, więc nie ma nad czym dyskutować. |
|
|
|
| |