| | | |
|
| 2010-12-17, 00:49
2010-12-16, 23:47 - tdrapella napisał/-a:
UWOLNIJ KARPIA!! Toz to i tak ryba w smaku raczej nie najlepsza... I do tego jeszcze te osci... Mam litosc dla nich i wstret |
masz rację, karpie sa fuuuuuujjjjj :) nie ma jak morska rybka, nawet w wigilię. :) |
|
| | | |
|
| 2010-12-17, 06:59
LINK: http://www.youtube.com/watch?v=ZbwJarFL1c8&feature=related |
Dzień dobry, cześć i czołem:)
Miłego dnia dla wszystkich i uśmiechu na dzisiaj:)
Dziś 17 grudnia.
Za oknem minus 17 stopni.
Urodzili się:
Ludwig van Beethoven - niemiecki kompozytor. Geniusz o chmurnej duszy. Beethoven miał od urodzenia uszkodzony słuch (co skrzętnie ukrywał) i w trakcie swego życia tracił go coraz bardziej. Słynną IX symfonię napisał będąc już kompletnie głuchy. Jego sposobem na komponowanie - czy może raczej na "czucie" muzyki, była...metalowa linijka. Mianowicie Ludwig wkładał linijkę do ust, zaciskał na niej zęby, a drugi koniec linijki opierał na klapie fortepianu. Linijka (jak wiadomo z fizyki) przenosiła drgania, i w ten sposób Beethoven czuł to co gra. Tak, moi Państwo. Jeden z najgenialniejszych w historii muzyki utworów został skomponowany przez człowieka głuchego jak pień, przy pomocy metalowej linijki!
Wada słuchu była u niego skutkiem bardzo rozwiniętego alkoholizmu matki, która w ciąży piła więcej niż tęgo. Oczywiście, jak nietrudno się domyślić, Beethoven RÓWNIEŻ był alkoholikiem:(
I jeszcze anegdotka (smutna, nie ukrywam):
Kiedy Beethoven trafił do lekarza, uskarżając się na uporczywe bóle brzucha, ten zdiagnozował u niego zaawansowaną marskość wątroby i STANOWCZO ZAKAZAŁ picia wina (którym jego pacjent raczył się nieustannie). Beethoven zaufał swemu lekarzowi i wino pić całkowicie przestał. Przerzucił się mianowicie na...koniak. W ilościach takich samych jak wino, rzecz jasna.
Oj, alkohol zabił już niejednego, i wciąż zabija, co gorsza:(
Władysław Broniewski - polski poeta, tłumacz. Piszę o nim, bo, mimo intensywnego romansu z czerwoną władzą początków minionego w niesławie ustroju, on był naprawdę wspaniałym poetą. Jeżeli pominie się jego zaangażowane pierdoły, to naprawdę czytając Broniewskiego można się wzruszyć.
Paula Radcliffe - brytyjska lekkoatletka, biegaczka długodystansowa. Nasza koleżanka ;) biegaczka.
I to tyle:)
Miłego dnia, Ptysie Wy moje Miętowe:)
Przeżyjmy go ładnie i z uśmiechem na twarzy:)
A w linku delikatne nocne kołysanie...
|
|
| | | |
|
| | | |
|
| 2010-12-17, 08:47
2010-12-17, 00:49 - Truskawa napisał/-a:
masz rację, karpie sa fuuuuuujjjjj :) nie ma jak morska rybka, nawet w wigilię. :) |
zgadzam się z Tobą, karpie na stole wigilijnym są beeeee!! u mnie jak co roku będzie jakiś drapieżnik; w tym roku szczupak:))
za to karpie są bardzo atrakcyjne jako wędkarska zdobycz !! |
|
| | | |
|
| 2010-12-17, 10:24
Jak to miło, że są jeszcze ludzie którzy mają podobne odczucia wobec karpi co ja. Karp = ości i ostrożne przeżuwanie każdego kęsa co by wypluć wszystkie... Ryby morskie, to jest to co lubię. A i tak jak Mirek pisze, karpia to się jedynie fajnie łowi. Ale mimo wszystko chyba większą frajdę sprawia złapanie drapieżnika, nawet małego szczupaka |
|
| | | |
|
| 2010-12-17, 10:31
A ja przewrotnie napiszę, że lubię karpie:)
A najbardziej odpowiadają mi w takiej właśnie najbardziej tradycyjnej wersji - smażone w panierce - ociekające tłuszczem (w końcu i smażona panierka, i samo mięso karpia jest tłuste). Wiem, że to zabójstwo dla moich wytrwałych i pełnych wyrzeczeń wysiłków, ale lekko zapobiegam temu pożerając chitinin.
W zasadzie, gdyby nie skandaliczna cena karpi w ciągu roku, to jadałabym je nie tylko w czasie Wigilii, ale i po prostu. Dawniej, kiedy mój ojciec przynosił mi jeszcze złowione przez siebie ryby, pochłaniałam karpie z dużą przyjemnością:)
No, ale ja chyba rzeczywiście jestem pełna sprzeczności w swoim podejściu do diety - albo naturalny jogurt z otrębami, zielona sałata, a w charakterze szaleństwa dietetycznego kawa z mlekiem, albo smażony karp:))
A ości mi nie przeszkadzają - to kwestia podejścia:)
(Oczywiście nie zjadam tych ości. Ja je zaledwie zgrabnie wydłubuję:))
|
|
| | | |
|
| 2010-12-17, 10:55
I ja się wyłamię .
Uwielbiam karpie, choć trzeba zaznaczyć ,że tylko te od Pana Witka.
Są rewelacyjne!!!
I pochłonę ich ogromną ilość.....
Jak co roku.
Mniam! |
|
| | | |
|
| 2010-12-17, 13:18
2010-12-17, 10:55 - kertel napisał/-a:
I ja się wyłamię .
Uwielbiam karpie, choć trzeba zaznaczyć ,że tylko te od Pana Witka.
Są rewelacyjne!!!
I pochłonę ich ogromną ilość.....
Jak co roku.
Mniam! |
A to niby od czego się wyłamujesz Radek? Toż to Polska tradycja i amatorów karpia jest u nas wciąż wiele, co widać po kolejkach w hipermarketach i nie tylko. Wydaje mi się, że wyłamywaniem się jest właśnie niejedzenie karpi :)) |
|
| | | |
|
| | | |
|
| 2010-12-17, 14:57
No cóż...Nie będę oryginalna, bo ja także lubię karpie.
Zresztą w ogóle bardzo lubię ryby.
A jeśli chodzi o karpie, to te mniejsze sztuki i przyrządzone przez moją mamę. Nie wiem, jak ona to robi, ale nie ociekają tłuszczem i smaczne są zarówno na gorąco, jak i później (czyt.nast.dnia) - na zimno.
Ości prawie nie zauważyłam - to chyba sztuka jedzenia ryb:)
Ale karpie smakują mi głównie w święta, bo w pozostałym czasie wolę inne rybki:)
Podobnie jest z makiem, który jadam głównie zimą. Latem wydaje się zbyt ciężki. |
|
| | | |
|
| 2010-12-17, 15:38
2010-12-17, 14:57 - shadoke napisał/-a:
No cóż...Nie będę oryginalna, bo ja także lubię karpie.
Zresztą w ogóle bardzo lubię ryby.
A jeśli chodzi o karpie, to te mniejsze sztuki i przyrządzone przez moją mamę. Nie wiem, jak ona to robi, ale nie ociekają tłuszczem i smaczne są zarówno na gorąco, jak i później (czyt.nast.dnia) - na zimno.
Ości prawie nie zauważyłam - to chyba sztuka jedzenia ryb:)
Ale karpie smakują mi głównie w święta, bo w pozostałym czasie wolę inne rybki:)
Podobnie jest z makiem, który jadam głównie zimą. Latem wydaje się zbyt ciężki. |
Uwielbiam mak:)
W zasadzie, gdyby na którejś Wigilii zabrakło klusek z makiem i kutii, to czułabym się tak, jak by się Pan nie narodził:)
Profanka i heretyczka:))) |
|
| | | |
|
| 2010-12-17, 15:56
|
| | | |
|
| 2010-12-17, 16:42
2010-12-17, 15:38 - mamusiajakubaijasia napisał/-a:
Uwielbiam mak:)
W zasadzie, gdyby na którejś Wigilii zabrakło klusek z makiem i kutii, to czułabym się tak, jak by się Pan nie narodził:)
Profanka i heretyczka:))) |
Ja też lubię mak:)
Znaczy słomę makową czy jakoś tak..... |
|
| | | |
|
| 2010-12-17, 16:51
2010-12-17, 16:42 - adamus napisał/-a:
Ja też lubię mak:)
Znaczy słomę makową czy jakoś tak..... |
Żujesz to czy spożywasz w formie kompociku?
:)) |
|
| | | |
|
| | | |
|
| 2010-12-17, 16:53
2010-12-17, 16:51 - mamusiajakubaijasia napisał/-a:
Żujesz to czy spożywasz w formie kompociku?
:)) |
Ani jedno ani drugie:))
Coś tam o strzykawkach ostatnio słyszałem.... |
|
| | | |
|
| 2010-12-17, 17:07
2010-12-17, 16:53 - adamus napisał/-a:
Ani jedno ani drugie:))
Coś tam o strzykawkach ostatnio słyszałem.... |
A, to nie dla mnie:(
Ja na widok igły w żyle mdleję:)
Jak jakaś cholerna królewna:))) |
|
| | | |
|
| 2010-12-17, 17:25
2010-12-17, 17:07 - mamusiajakubaijasia napisał/-a:
A, to nie dla mnie:(
Ja na widok igły w żyle mdleję:)
Jak jakaś cholerna królewna:))) |
No dobra, żartowałem...
Myślałem o czopkach:))) |
|
| | | |
|
| 2010-12-17, 17:41
2010-12-17, 17:25 - adamus napisał/-a:
No dobra, żartowałem...
Myślałem o czopkach:))) |
Ciekaw jestem Miras ile tych czopków trzeba sobie zaaplikować żeby jakiś efekt był:))
Dzisiaj po 21 oglądajcie drugi program telewizji publicznej bo fajny koncertos bydzie ze Stingiem w roli głównej.
Koncert bedzie w teatrze a więc kameralnie i tak jak trza dla tej super muzy:)
Trochę mi żal Gabci:)
pozdro for all. |
|
| | | |
|
| 2010-12-17, 17:55
2010-12-17, 17:25 - adamus napisał/-a:
No dobra, żartowałem...
Myślałem o czopkach:))) |
mak w czopkach? o tym nie słyszałem, ale pomysły wprowadzenia wódki w czopkach juz się pojawiały. Jest całkiem sporo zalet...
Po pierwsze, do toastu wszyscy by wstali, po drugie każą chuchnąć - proszę bardzo ;))) |
|
| | | |
|
| | | |
|
| 2010-12-17, 18:22
2010-12-17, 17:55 - tdrapella napisał/-a:
mak w czopkach? o tym nie słyszałem, ale pomysły wprowadzenia wódki w czopkach juz się pojawiały. Jest całkiem sporo zalet...
Po pierwsze, do toastu wszyscy by wstali, po drugie każą chuchnąć - proszę bardzo ;))) |
No i o wiele łatwiejsze zwracanie:-))) |
|
| | | |
|
| 2010-12-17, 18:42
2010-12-17, 17:55 - tdrapella napisał/-a:
mak w czopkach? o tym nie słyszałem, ale pomysły wprowadzenia wódki w czopkach juz się pojawiały. Jest całkiem sporo zalet...
Po pierwsze, do toastu wszyscy by wstali, po drugie każą chuchnąć - proszę bardzo ;))) |
Tomek.... ja sobie traz wyobraziłam badanie alkomatem... :)))))))))) |
|
| | | |
|
| 2010-12-17, 18:44
2010-12-17, 18:22 - jmm napisał/-a:
No i o wiele łatwiejsze zwracanie:-))) |
klasycznego pawia puścisz w towarzystwie, a po czopkach? jak?
zresztą nie będę rozwijał tematu |
|