Wiadomo, że człowiek w życiu ma niewiele znaczących, okrągłych urodzin. Jest roczek, potem osiemnastka, pół wieku, no i setka. Roczek urządzają rodzice, więc nic się nie pamięta, osiemnastka to już coś, to symbol uprawniający do startu np. w pierwszym maratonie.
Setka zwykle nie kojarzy się normalnemu śmiertelnikowi z długością życia – raczej oznacza przepustkę otrzymywaną po pokonaniu tego dystansu na nogach, by zostać prawdziwym ultrasem.
![](../foto/_ilust/2008/stas81.jpg)
Naturalne więc było, że jak Staszkowi Wciśle, sympatycznemu krakowskiemu biegaczowi stuknęło 50 lat, to postanowił rocznicę uczcić. Jak biegacz może świętować? Zaprasza grono znajomych i …biegamy!
11 listopada 2008 o godz. 17 jest już ciemno, ale 25 przyjaciół Stasia z Prezesem Krakowskiego Klubu Biegacza włącznie, zgłasza się w Skotnikach (dla mniej wtajemniczonych – Skotniki leżą na terenie wielkiego Krakowa) w strojach biegowych, gotowych do drogi. Wycieczka biegowa pokrywa się z trasą tegorocznego Biegu w Skotnikach.
Po bardzo ciepłym dniu robi się szybko rześko i na dodatek jest już ciemno, ale niektórzy są z czołówkami. Wszyscy ruszają ochoczą dla rozgrzewki, w kierunku liczącego prawie tysiąc lat tynieckiego opactwa benedyktynów.
Po drodze jest lasek w Podgórkach Tynieckich, który w nocy, tylko przy świetle księżyca las wygląda niesamowicie i groźnie. Ktoś pyta: czy są wilki w tych stronach?
- Nie ma, żartuje Piotrek, mieszkaniec Skotnik - dawnośmy je już zjedli…
Dobiegamy pod klasztor, droga wznosi się do góry, mijamy dostojną, prastarą bramę i wpadamy na tajemniczo oświetlony dziedziniec benedyktynów.
![](../foto/_ilust/2008/stas82.jpg)
Jest cisza, stare odrestaurowane mury dookoła, w oknach nieliczne światełka. Atmosfera wyraźnie nastraja do skupienia, stajemy, rozmawiamy cicho, potem obiegamy studzienkę dookoła jak podczas majowych zawodów i w drogę powrotną. Paweł podaje na końcu, już przy ognisku, długość nocnej przebieżki, którą zmierzył swoim GPSem: 9 km.
Na opuszczonej skotnickiej łące jest wcześniej przygotowane miejsce na ognisko (pozostawiony dyżurny zdążył je rozpalić) a przyjaciele odśpiewują tradycyjne sto lat, przy blasku ognia i księżyca.
![](../foto/_ilust/2008/stas83.jpg)
Dym trochę gryzie w oczy, ale nie dlatego Stasiu jest wyraźnie wzruszony, gdy Ula i Ewa odczytują mu w imieniu zebranych okolicznościową laurkę. Strzelają korki od szampana nalewanego do plastikowych kubeczków (bo warunki są naprawdę polowe).
Jest też wspaniały tort z napisem 50 lat, ale za chwilę cały znika w przepaścistych żołądkach biegaczy.
Stasiu opowiada o przygotowaniach do kolejnego Skotnickiego Biegu w maju 2009 roku; tym razem pobiegniemy do Sanktuarium w Łagiewnikach i z powrotem. W przygotowania Dyrektor Biegu wkłada całe serce, to jest jego ambicja, aby zadowolić społeczność biegaczy.
Medal znów powinien być piękny, okazały i niepowtarzalny, tak jak poprzednie, które były magnesem dla wielu startujących.
I tak wygląda główna recepta na wyróżnienie biegu. Na pewno Dyrektor Stasiu je zdobędzie.
|