2017-09-25
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| lekcja pokory (czytano: 514 razy)
Tęsknota. Szczególne stężenie czekania. Czekania za zawodami, za bieganiem, za maratonem. Tyle zawsze miłych wspomnień. Tyle pięknych przeżyć. Jakże wspaniale jest żyć tym, co dzięki wysiłkowi, zaangażowaniu, włożeniu odrobiny serca się przeżyło. Tyle pozytywnych emocji, że zawsze starczało na długie zimowe wieczory.
Fajnie jak można sobie biegać z pasją, z radością nie oczekując zbyt wiele. Tak było wiele razy, ale przed maratonem poznańskim chciałem inaczej. Bardzo mi źle jest dzisiaj ze świadomością, że ta impreza biegowa, która będzie za niespełna trzy tygodnie jest przeze mnie prawie w ogóle nie przerobiona :( Tak bardzo chciałem pobiec poniżej 4 godzin, ale samo chcenie bez zdrowia na niewiele się przyda.
Kolejny weekend polegiwania z jakimś wirusem. Zero biegania, zero wysiłku :( Przykre to. Tym bardziej, że maraton planuję tylko raz w roku. Takie były piękne zamierzenia, takie oczekiwania, takie nadzieje, a tu kolejna lekcja pokory. Okropne uczucie kiedy czas ci ucieka, a ty nic z nim nie możesz zrobić, bo po prostu nie masz siły.
Cóż, muszę wrócić do początków mojego biegania. Do biegania bez wyznaczania sobie wyników. Muszę sobie powiedzieć, że biegnę dla siebie, dla przełamania jakiejś bariery, a nie dla łamania czasów. Przynajmniej nie tym razem. Spróbuję cieszyć się samym jego przebiegnięciem.
Nigdy bym się nie spodziewał, że po dwóch latach „końskiego” zdrowia nagle przyjdą dwie infekcje i to jedna po drugiej. To pokazuje jak kruche są nasze plany, oczekiwania w konfrontacji z siłami natury. Dobrze, że przynajmniej człowiek ma nadzieję na powrót do swojej pasji, do tego co lubi. Gorzej jak uraz, choroba zamykają taką możliwość na długo albo na zawsze.
Pozostaje więc cenić sobie swoja pasję, bo dzięki niej można jeszcze doświadczyć wielu pięknych dni, a na chwilę obecną mnie pozostaje nie mieć jakiś wygórowanych oczekiwań. Na dobry wynik, na dobre zawody, na dobry dzień przyjdzie jeszcze czas.
Wracam, mam nadzieję niebawem, na moje ścieżki biegowe i będę wypatrywał tego co daje samo bieganie, samo uczestnictwo w zawodach, samo przełamywanie swoich słabości bez oglądania się na wynik. Przynajmniej nie w tym roku. Takie życie.
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu snipster (2017-09-25,12:11): miodek, czosneczek... ;] no i dużo snu :) będzie dobrze paulo (2017-09-25,12:48): niby masz rację, że to stare sposoby jak świat, ale mój przypadek jest tym razem chyba bardziej skomplikowany :) Hung (2017-09-25,19:57): Jak się nie ma, co się lubi, to się lubi, co się ma. Rekord odłóż na później, a teraz poobserwuj innych, pogadaj w czasie biegu, wspomóż tych, którzy chcą złamać np. 4:30. Może się okazać, że już nigdy nie będziesz miał takiej możliwości, bo więcej nie zachorujesz. Wykorzystaj to. mariusz67 (2017-09-25,21:30): Paweł ja Ciebie rozumiem,ale odpocznij sobie i wykuruj się.Zdrowie masz tylko jedno,a zawodów wiele-dużo zdrówka Paweł będzie ok. paulo (2017-09-26,08:18): Marku, nie pomyślałem o tym. Dzięki :) Może tym razem o to chodzi w moim maratonie :) paulo (2017-09-26,08:21): Mariuszu, człowiek cały rok czeka, a potem nagle przed zawodami nie może biegać :( No, ale nie mam innego wyjścia... Pozdrawiam Marco7776 (2017-09-27,14:29): Pawle, teraz pobiegniesz sobie "na luzie", a w przyszłym roku zaplanujesz dwa maratony. Jeżeli będzie problem zdrowotny, zawsze mniej Marco7776 (2017-09-27,14:31): ...zawsze będzie druga szansa.A tymczasem Trzymam kciuki za Twoje zdrowie. Szkoda pogody na chorowanie ;-) paulo (2017-09-27,14:38): Marku, miło. Dzięki :) Właśnie dzisiaj planuję rozruch po dłuższej przerwie...
|