2016-05-03
Dostęp do
wpisu:
Publiczny
| XV Maraton Jelcz - Laskowice (czytano: 1080 razy)
1 maj - XV Maraton Jelcz - Laskowice
Miał to być mój trzeci kolejny start w tym maratonie. Jest to dla mnie jeden z tych biegów, w których bardzo lubię startować. Nie wiem dla czego. Bo przecież trasa do łatwych nie należy.
Maraton to cztery okrążenia, na każdym z nich są dwa podbiegi, na 5 km i po 9 km. Jest też dużo odkrytego terenu, na którym zawsze wiało i to dość mocno …
Przyjazd rano z Opola i sprawna rejestracja w Biurze Zawodów …
Pomimo faktu, że nie jest to duża impreza spotkałem na tych zawodach dość dużo znajomych, z którymi gawędząc przed biegiem umilaliśmy sobie czas. Ani się nie spostrzegliśmy, a na zegarze wybiła godzina 9.00. Godzina startu.
Sam start był zarówno startem do maratonu jaki i do pozostałych biegów, a więc do półmaratonu i biegu na 10.5 km.
Mając w nogach ostatnie starty w Maratonie w Łodzi ( 3.28 ) i start w Orlen Maraton w Warszawie ( 3.14 ). Obawiałem się tego biegu. Zastanawiałem się czy wytrzymam. Jednak była to przecież trzecia kolejna niedziela i sądzę, że u każdego takie obawy by się pojawiły.
Zaraz po starcie, na samym początku biegu czułem duża moc w nogach i pobiegłem dość mocno. Mocniej na pewno niż zakładałem. Pierwsze okrążenie to czas 48.26. A więc biegłem na wynik w okolicach 3.15. Drugie było jeszcze mocniejsze i jak się okazało półmaraton przebiegłem w czasie 1.36.30.
Biegłem o około 50 sekund szybciej niż tydzień temu w Warszawie, gdzie uzyskałem wynik 3.14.
Już wtedy wiedziałem, że jest to za szybko, biorąc pod uwagę, że jest naprawdę ciepło i cały czas świeci mocne słońce. Wiało też mocno, a momentami naprawdę bardzo mocno. Szczególnie w terenie odkrytym. Miałem wrażenie, że około 70 % trasy biegłem pod wiatr. Nie było to tylko moje odczucie.
Dużym utrudnienie był też fakt, że nie był to maraton duży i ukończyło go 177 biegaczy, a więc na większości trasy biegło się samemu, co było też sporym wyzwaniem.
Ja pomimo faktu, że drugą część dystansu przebiegłem już wolniej, na trasie wyprzedzałem kolejnych biegaczy co dodatkowo mobilizowało mnie do sporego wysiłku. Dawało to dodatkową energie. Ktoś kiedyś powiedział, że nic tak nie motywuje biegacza jak wymijanie na trasie innych biegaczy. Jednak już wtedy dawała się we znaki wysoka temperatura i mocno świecące cały czas słońce.
Końcówka to walka i chęć złamania bariery 3.20. Jednak szczególnie w końcówce cały czas posiadałem kontrole nad tempem w którym biegnę i ani przez chwile nie miałem wątpliwości, że mi się to nie uda.
Nie miałem też większego kryzysy, a szczególnie psychicznego co pozwalało czuć satysfakcję z przebywania na trasie maratonu.
Ostatecznie na mecie uzyskałem czas 3.18.49 co dało mi 21 miejsce w klasyfikacji Open i 1 w Kategorii wiekowej.
Na mecie upragniony posiłek i oczekiwanie na dekoracje i losowanie nagród.
Zarówno przed biegiem jak i po biegu dało się odczuć dużą troską o biegaczy zarówno Organizatorów jaki i wolontariuszy.
Dodatkowym sukcesem moim było też i to, że w klasyfikacji drużyn, a biegliśmy pod nazwą Maratończycy z Opola udało nam się zająć zaszczytne 3 miejsce. Tak więc w nagrodę otrzymałem dwie bardzo piękne maskotki.
Impreza naprawdę udana, fajny pakiet startowy. Myślę, że za rok ponownie tu się zjawię i wystartuję.
Teraz kolejne wyzwanie …
… start w Maratonie w Lublinie, Maratonie który mi jakoś nie leży …
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora
WYPI70 (2016-05-05,21:34): Gratuluje! Piękne czasy. W Lublinie już namalowane "km" na ulicach czekają na Ciebie (dziś przejeżdżałem).
|
