Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA   GALERIA   PRZYJAC. [26]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
Hung
Pamiętnik internetowy
Co w butach piszczy.

Marek Piotrowski
Urodzony: 1961-06-12
Miejsce zamieszkania: Wrocław
30 / 151


2014-07-27

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
22 Bieg Śnieżnicki (czytano: 487 razy)

 

Niewiele jest biegów w mojej okolicy, więc dwa lata temu skorzystałem z okazji i pobiegłem w Ogólnopolskim Biegu Śnieżnickim. Jest to bieg w, którym pokonuje się dystans 9,5 km z 935m w górę i 50m w dół a meta jest na wysokości 1425 m.n.p.m. Było ciężko, nawet przed biegiem, bo np. o koszulkę musiałem się upomnieć, 10 zł zniżki przegapiłem. Po biegu trzeba było zejść do schroniska, gdzie można było się umyć, i gdzie dostarczono nam ubrania wcześniej zapakowane do samochodu a potem dawaj na piechotę do Międzygórza, w którym od nowa byłem mokry, więc spocony poszedłem na posiłek (biegowy) do miejscowej knajpy. Rok później odpuściłem sobie, bo to biegi dla „zawodowców”, bo ciężko, bo wydawało mi się, że za drogo, bo byłem zły za tę dychę. Ale w tym roku miałem mało startów, więc Bieg Śnieżnicki mnie skusił ponownie. Zacząłem od regulaminu. Na jednym portalu regulamin mówił o medalach na mecie, na innym portalu nie było o nich mowy, na jednym opłata taka a na innym inna, więc napisałem do gminy na adres podany na stronie biegu i spytałem o prawdę. Oczywiście odpowiedzi nie otrzymałem. O mały włos przegapiłbym datę zapisu, do której obowiązywała pierwotna cena (tu miałem wątpliwości jaka) a nie zwiększona o STO procent. Wysłałem zgłoszenie na podany e-adres i - o dziwo - dostałem informację zwrotną o wciągnięciu mnie na listę startową. Brawo, nie jest źle. W międzyczasie doczytałem się gdzieś, że teraz zabiorą nas (znaczy weteranów) po biegu na dół samochodem ale na stronie biegu napisali wręcz odwrotnie. Brać ciuchy na górę, czy w mokrych zbiec na dół i dopiero się przebrać, ale gdzie się umyć, może w rzeczce? Pisałem kiedyś, że zdaję sobie sprawę, iż gmina nie jest bogata, że – mimo wszytko - na koszulce winien być napis Międzygórze, bo tam był bieg a nie Bystrzyca Kłodzka, że nie jest to bieg masowy (chociaż są to dwa dni biegów w kilku kategoriach wiekowych i dystansach a do tego również dla dzieci) a m.in. mistrzostwa, ale ta piękna, nieco zaniedbana miejscowość (Międzygórze) zasługuje na promocję a taka impreza jest dobrym sposobem, tylko trzeba trochę więcej dobrej woli i zaangażowania. Zorganizowane grupy młodzieży z trenerami jadą na pewniaka, bo znają imprezę i są to dla nich chyba ważne mistrzostwa, ja mam blisko (choć jak widać niechętnie) ale inni, pojedynczy biegacze, mogą się zrazić i dać sobie spokój z tą imprezą. Jest to moja gmina i moja ulubiona miejscowość, do której często biegam, ale rzeczywistość nakazuje mi nieco dziegciu dosypać, co nie znaczy, że nie namawiam na nią, bo bieg jest ciekawy, bardzo trudny (mój czas jest o trzydzieści kilka minut gorszy od tego na równinie). W tym roku, w przeddzień poszedłem do biura zaraz po otwarciu, bo tylko pierwszych 150 zweryfikowanych osób otrzyma koszulki. Moja kolej, podałem nazwisko, pani sprawdziła, spytała o rozmiar i podała numer startowy, koszulkę i talon na jedzenie... i nic. A opłata, a mój dziesięciozłotowy upust? Pani zajęła się drugim zawodnikiem. Pomyślałem, że odbiję sobie wcześniejszą nadpłatę i ten regulamin, ale sumienie mi nie pozwoliło, więc sięgnąłem po portfel … a pani na to: miejscowi nie płacą. Cha, cha, cha, super. W tym roku się tu zameldowałem. Koszulka ładna, techniczna, z nazwą biegu i miejscowości, w której jest bieg a nie gminy, jak było kiedyś. Były toy toye, wodopoje, medale na mecie i zjazd samochodem (nie dla wszystkich) na dół oraz piękna pogoda. Na starcie spiker uprzedził, że na początku trzeba biec powoli, bo kto pobiegnie szybko, ten pod koniec przypomni sobie skąd brak mocy. Wziąłem sobie to do serce i cały czas biegłem powoli. Właściwie, to wydawało mi, że szybko posuwam ale inni ciągle mnie wyprzedzali. Mój czas był o niecałą minutę gorszy niż dwa lata temu. Dwie ostre ściany w lesie nie pozwalały biec a kamienie i strome podejście od schroniska na szczyt w końcówce biegu były dobijaniem pierwszaków i słabiej przygotowanych. Po obiedzie rozdanie nagród i koncerty zespołów a na drugi dzień zawody dla najmłodszych. Impreza ważna dla biegaczy górskich, może być też sporym ale ciekawym wyzwaniem dla biegaczy miejskich, samotnych i z rodzinami, bo dzieci mogą pobiegać w niedzielę a wokół jest wiele do zwiedzania, z Ogrodem Bajek włącznie, noclegi zaś można znaleźć w przystępnej cenie. Jedyny problem … to jest ciężki bieg.

Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu


mamusiajakubaijasia (2014-07-27,22:40): Świetny opis biegu nie mający nic wspólnego z panegirykiem. Super!
Hung (2014-07-28,00:05): Dziękuję. Znając część Twoich tekstów, bardzo sobie cenię Twoją opinię o moich zapiskach.
mamusiajakubaijasia (2014-07-28,11:33): To ja dziękuję :)







 Ostatnio zalogowani
jasin
14:48
Ziuju
14:28
Zulus
14:21
biernasiubb
13:53
Leonidas1974
13:48
Dariush
13:48
Kravis
13:46
michu77
13:44
Andrzej5335
13:31
kostekmar
13:28
LukaszL79
13:10
Maciej
13:04
Jasiek
12:58
Hari
12:58
oksanka
12:49
42.195
12:47
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |