2014-07-21
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Drogi i dróżki (czytano: 1056 razy)
Odkąd znalazłam się na Śląsku moim marzeniem była autostrada z południa na północ. Jazda samochodem, aczkolwiek rozrywka przeze mnie ulubiona, może dać w kość, zwłaszcza jeśli jakąś, niezbyt krótką trasę trzeba pokonać kilka razy w roku. Do tego siedmiogodzinna jazda z małymi dziećmi nawet świętego mogłaby wyprowadzić z równowagi a co dopiero mnie.
Ze dwa razy w czasie jazdy było zawsze „siku mi się chce” x 2 bo mam dwie córki. Nigdy jednak w tym samym czasie. „Może też chce Ci się kochanie siusiu”? „Nie chcę”, a za pół godziny „mamo siku”! Do tego zdarzała się kupa oraz niekiedy i inne wynurzenia.. pamiętam zwłaszcza jedno. Wracałam sama do domu, a moja mama gdzieś tam małej Wikusi upchnęła chipsy.. Za Łodzią miałam cały fotel do sprzątania.. Mój. Bo przecież nie Wiki. Poszło na przód.. Nie ważne, chodzi o to, że po takiej jeździe dojeżdżałam na miejsce wypluta, przemielona i nieświeża jak śnięta ryba. Autostrada była więc moim marzeniem. No i prawie już ją mam. Tyle, że ani ja ani Łysy nie lubimy autostrad i dróg ekspresowych, nawet w drodze na wakacje. Uważamy po prostu, że to co fajne, jest poza tymi nowymi, pachnącymi, równiutkimi drogami, okaleczonymi dodatkowo przez ekrany dźwiękochłonne, często już zużyte, brudne jak nieszczęście i stawiane niekiedy w szczerym polu.
Kochamy boczne drogi i dróżki, po których podróżuje się niemal samotnie, niezbyt komfortowo bo dziury i wąsko, za to w towarzystwie rajskiej zieleni lasów, oszałamiającej żółci pól i błękitu nieba. Domy i ludzi widzi się sporadycznie i w niezbyt męczących ilościach. Za to niemal zawsze spotyka się coś fajnego, dla czego warto było znosić niewygody. A to jakiś odpust w górach Chorwacji nieprzeznaczony dla turystów, a to Czesi w samych trampkach na przejściu dla pieszych albo dworek jakiegoś wieszcza zagubiony w leśnych zakątkach. Zdarzają się z rzadka odwiedzane ruiny zamku albo niezwykle uprzejmy pan sprzedający śliwki przy drodze. A skansen Kłóbka wciąż czeka.. ale pewnie dlatego, że to trzeba z jedynki zjechać.
Lubię/my tak jechać przed siebie wolno, słuchając ulubionej muzyki, rozmawiając o nieistotnych sprawach i ciesząc się po prostu sobą i światem. Zatrzymując się z potrzeby albo po prostu dlatego, że coś nas zainteresowało. Takie chwile kolekcjonuję sobie w zakamarkach mojej głowy, sięgając po nie kiedy mi źle.
Od wczoraj jestem zakochana w Świętokrzyskiem. W Świętokrzyskiem z bocznych dróg. Tam wrócę.
PS. Sytuacje z dziećmi dotyczą paru lat wstecz. Teraz są już całkiem spore. Niektóre będą mi po wakacjach patrzeć prosto w ślepia. Nie wiem jak sobie z tym poradzę. :)
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu (2014-07-21,11:37): a mnie takie sytuacje z dziećmi jak najbardziej dotyczą. I wierz mi, błogosławię autostrady i przeklinam korki (i bramki), bo wtedy zwykle dzieciaki się budzą. I kończy się jazda. Rozumiem jednak Twój punkt widzenia i za parę lat pewnie przyznam Ci rację. żiżi (2014-07-21,11:51): Scenariusz wielu rodziców podróżujących z dziećmi,ja natomiast z moją córcią uwielbiamy spać w aucie,dlatego też nieraz tracimy szansę obejrzenia np.takich ciekawych widoków jak Ty oglądasz/oglądacie:) Gerhard (2014-07-21,12:12): Wczoraj wracałem z Ziemi Kłodzkiej ponad 9 godzin. Zamknięty wjazd na autostradę (remont), korek na bramkach, postoje itp... Mahor (2014-07-21,21:17): Uwielbiam jedno i drugie.Jazda autostradą to dla mnie święto!Bezpiecznie i szybko,brak fotoradarów.Jazda bocznymi dróżkami to krajobrazowa rozkosz,namacalny byt niemal na dotyk.Trzeba jednak dysponować czasowym luzem.Wyrywam te kawałki ciasta nie zawsze sprawiedliwie... jacdzi (2014-07-22,15:05): Juz Ci patrza prosto w slepka. Mnie moj mlodszy moze splunac na srodek glowy. (2014-07-23,22:40): typowa kobieta - najpierw chce autostrad, a potem sie na nie obraża ;-) wiosna (2014-07-30,20:50): A ja świętokrzyskie uwielbiam od lat prawie 30. Dostałam je razem z moim mężem w pakiecie. Stamtąd Ci On :)) Marfackib (2014-07-31,07:00): Pozdrowionka Iza i zawsze szerokiej drogi :-))) kasjer (2014-08-13,19:33): Może także z powodu tych podróży samochodem w nieznane lubię wyjazdy na zawody. I też wolę nawet dołożyć kilometrów żeby znaleźć się poza zatłoczonymi szlakami. ps.Iza, może nasze lokalne drogi wreszcie się kiedyś skrzyżują ;) pozdrawiam
|