Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA   GALERIA   PRZYJAC. [364]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
Krzysiek_biega
Pamiętnik internetowy


Krzysztof Bartkiewicz
Urodzony: 1975-04-05
Miejsce zamieszkania: Toruń
154 / 193


2014-04-04

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
Półmaraton Warszawski (czytano: 1154 razy)

 

Bardzo trudno obecnie dojść mi do formy, nie wymagam za wiele, ale chciałbym chociażby porównywalny mieć poziom jak w ubiegłym roku. Miałem jednak 2.5 miesięcy przerwy i może zbyt dużo od siebie wymagam. Nie pomogło nawet 2 tygodniowe zgrupowanie w górach. Jestem delikatnej konstrukcji, zawsze taki byłem, dlatego też nie potrafię tak jak inni po przerwie robić zaraz 40km dziennie...Bo takim zawodnikiem obecnie jest Artur Pelo (życiówka 2:15 w maratonie), miał nieco dłuższą nawet przerwę ode mnie, tak jak ja wznowił treningi i już pierwszego dnia poszedł na dwa treningi robiąc łącznie 40km i tak każdego dnia przez tydzień, ups przepraszam w jeden dzień tylko wyluzował gdzie wyszło mu i tak 260km w tygodniu!!!! Mnie by taki trening zabił, i o ile mnie podziwiają za to że potrafię wytrzymać obciążenie 4 maratonów przy niezłym poziomie co tydzień, to i tyle ja jestem pełen podziwu dla takich zawodników jak Artur Pelo który maratony biega na treningu..:)

Po długiej przerwie powraca do treningów również Artur Olejarz, który bardzo szybko do siebie dochodzi i już w trzeci dzień zgrupowania śmiało mógł biegać szybciej ode mnie

Mi natomiast nie wytrzymuje obciążenia konstrukcja, już na starcie mieliśmy 4.5km podbieg, wracając tą drogą mocno cierpiały kolana i biodra przy stromym zbiegu, nie jeden z nas pod koniec treningu lekko cierpiał, ja obecnie walczę z zespołem Shin Splint, oczywiście że biegam, ale już z nie taką intensywnością. Mimo że dałem sobie początkowe obciążenie tylko jednej dawki treningowej dziennie to warunki tam panujące mnie przerosły i nogi odmówiły posłuszeństwa, no cóż liczę na to że przy pomocy
fizjoterapeuty szybko się z tego wykaraskam .

Zaraz po zgrupowaniu pojechałem na półmaraton Warszawski, ale bardziej gościnnie, mimo że w ostatniej chwili opłaciłem startowe to do końca nie byłem pewien czy pobiegnę. Korzystając z promocji noclegowej na stronie organizatora wykupiłem nocleg (330pln) w hotelu Sobieski, tak się złożyło że dostałem pokój na tym samym pietrze co elita biegu, zatem w pewnym sensie niektórzy mogli poczuć się wyjątkowo, bo byli tacy co pierwszy raz mieli styczność z zawodnikami z najwyższej półki tak blisko.
Śniadanie przerosło moje najśmielsze oczekiwania i miałem dylemat czy poddać się pokusie...

Sama organizacja półmaratonu stanęła na najwyższym światowym poziomie, śmiało można powiedzieć że Warszawa jest gotów przyjąć znacznie więcej zawodników i wierze że sobie z organizacją poradzą. Same odebranie numeru zajęło mi 2 minuty!!!
Wierzycie w to? ile jest takich biegów gdzie zgłoszonych do biegu jest około tysiąc osób i trzeba czekać około kilkudziesięciu minut, a tutaj 12 tysięcy zgłoszonych i tylko dwie minuty. Samo zaplecze stadionu trzeba przyznać rewelacyjne i nie czuć było że na drugi dzień będzie tutaj największy półmaraton w Polsce, a drugi co do wielkości w miniony weekend na świecie (większy był tylko Berlin).

Aura pogodowa była w dniu startu wspaniała i grzechem było by narzekać. Tylko mieć formę tego dnia. U mnie niestety jakoś nie szło, czułem się po śniadaniu tak bardzo syty że nic mi się nie chciało. Wprawdzie wystartowałem i założenie było pobiec 1:14, i już po 3 km stwierdziłem że nie ma sensu się męczyć, tak więc w trakcie biegu postanowiłem że biegnę tylko w tym tempie do 10km i tak z wynikiem 30.15 na 10km stanąłem żeby dać żołądkowi odpocząć, tym samym miałem większe możliwości obserwowania co
się dzieje w czołówce biegu.

Mimo że zwykle start w elicie biegu samych Kenijczyków stało się nudne, to tym razem rywalizacja była wyjątkowo imponujące, a to za sprawa triumfatorów biegu. Wszak nagrody były najwyższe w historii jakiegokolwiek innego biegu ulicznego w Polsce do dystansu półmaratonu (1msc-15.000, 2msc-10.000, 3msc-7000 itd aż do dziesiątego miejsca). Tuż po starcie wiedziałem że rywalizacja u kobiet będzie ciekawa, szczególnie wśród kobiet Pace makerem dla kobiet był Adam Draczyński, założeniem było prowadzić po 3.20/km, już po pierwszym kilometrze było o kilka sekund za szybko, grupa biegnąca z Adamem dość szybko odpadała, zastanawiałem się czy będzie sukces czy raczej porażka tak szybkiego biegu. Już po drodze pierwsze dziesięć kilometrów w 32.20 przez kobietę, było to najszybsze 10km uzyskane w Polsce. Czas na mecie to 1:09.06, czyli nieco tempo biegu spadło, ale i tak wynik jak na nasze warunki znakomity. Sprawdza się to co powiedziałem rok wcześniej po uzyskaniu znakomitych wyników w Pradze. To nie trasa jest tam szybsza, wystarczy wyłożyć i u nas porównywalny budżet i jest szansa że i u nas padną podobne wyniki.


Co ciekawe dwóch menadżerów z którymi mam dobry kontakr i wystawili swoich zawodników jeszcze na 3 dni przed biegiem nie wiedzieli jakie są nagrody, sugerując się listą nagród z roku poprzedniego (było 6tys. PLN za wygranie). Tak więc przypuszczalnie gdyby menadżerowie byli bardziej ogarnięci to mogliby sprowadzić mocniejszych zawodników i tym samym mogłaby paść jeszcze lepsze wyniki.

Ciekawostka jest też występ drugiego zawodnika Mosesa Bowena, który w planach ma pobiec Orlen maraton. Ponieważ będzie to dla niego maratoński dlatego też zapewne małe szanse daje mu sie na powodzenie, dlatego też zapewne nie otrzymał zaproszenia. Niemniej Kenijczyk próbując udowodnić to że stać go na dobre bieganie, pobiegł również bez zaproszenia półmaraton w Warszawie zajmując wysokie drugie miejsce z wynikiem 1:01.55-Jego menadżer podobno jeszcze go spowalniał żeby sie oszczędzał przed Orlenem. Kto wie zatem ile na tym biegu stracił energii i ile by pobiegł za dwa tygodnie gdyby mu dano kredyt zaufania. Mimo to w Orlenie pobiegnie ale czy równie mocno?

Podobnie często jest z naszymi zawodnikami, mamy dużo talentów, tylko nie każdemu jest szansa wystawić pomocną dłoń. Często jest tak że pierw trzeba samemu zrobić znakomity wynik żeby dopiero mieć wsparcie strategicznego sponsora,tylko znikomy procent zawodników stać na takie przygotowania w dążeniu do wyników na światowym poziomie...


Wcześniej zabawiłem się w małe obstawianie kto jak pobiegnie, nie chce nikogo oceniać ale niektóre wyniki przeszły moje oczekiwania na plus lub na minus i tak: (W nawiasie wyniki jaki obstawiałem)
Zwycięzca półmaratonu 1:00.48 (1:00.30)
Zwyciężczyni półmaratonu 1:09.06 (1:10.10)
Artur Kern 1:05.28 (1:05.30)
Tadeusz Zblewski 1:07.02 (1:08.10)
Bartosz Olszewski 1:10.39 (1:09.15)
Dominika Nowakowska 1:15.37 (1:12.15)
Aniko Kalovics 1:17.21 (1:13.30)
Dzięgiel Andzelika 1:21.29 (1:18.55)

Jak widać, najmniejszego nosa miałem co do kobiet, ale jak to się mówi kobieta zmienną jest i różnie z nimi bywa:)

Zaskakuje mnie wynik Artura Kerna, owszem obstawiałem że tyle pobiegnie, ale nie wiedziałem że szykuje się na Comrades, który wymaga innego przygotowania, z mojego punktu widzenia zbyt mocno pracował nad szybkością co na trasie w RPA akurat się nie sprawdza. Jarek Janicki jak tak był na podium zwykle darował sobie mocne akcenty i bardziej koncentrował się na długich, mocnych wybieganiach. Chciałbym mocno żeby narodził się nowy zawodnik w biegu ultra, czy będzie to Artur? Za 2 miesiące będziemy w stanie to ocenić.

Mi nadal jest trudno wybrać odpowiednią dla siebie drogę, z racji pracy i to że jestem ciągle "na walizkach" ciężko mi się przestawić. Po kilku godzinach manewrów w ciężkich wojskowych butach, ciężko jest się przebrać w strój do biegania i wybrać odpowiedni dla siebie plan. Czasami jestem tak obolały że lepiej dać nodze odpocząć.

Już w najbliższy weekend półmaraton w Poznaniu i maraton w Dębnie, czy będziemy świadkami kolejnych rekordów? Okaże się już wkrótce.

Jak mi się uda wyjść z opresji dolegliwości bólowych to może już za miesiąc targnę się na jakiś maraton, mam coś na oku:) Celem jednak jest maraton w Lęborku gdzie w tym roku będą to Wojskowe Mistrzostwa Polski. Zapewne padnie tutaj rekord frekwencji. Zwykle było tutaj ok 300 zawodników, dodać do tego tyle samo samych żołnierzy to frekwencja w Lęborku może przekroczyć 100%, oby tak już było tutaj zawsze.

Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu


Fix-u (2014-04-04,10:37): Obóz k. Zieleńca? Super miejsce ale na narty a nie obóz biegowy...jedna droga w lesie gdzie można pobiec coś mocniejszego a na dodatek dobieg do niej tak jak piszesz ok 4km pod stromą górę...
Krzysiek_biega (2014-04-04,10:54): tak, zależy jaki budynek nam się trafi, w Zieleńcu okazuje się nie jest jeszcze tak źle, tym razem byłem w Ostrej Górze, gdzie jest bardziej stromo, do tego 2 km ostrych jak brzytwa kamieni gdzie buty szybko się zużywały...
snipster (2014-04-05,12:15): no to Najlepszego i zdrówka ;)
Krzysiek_biega (2014-04-05,12:35): dzięki, wczoraj byłem u Piszczatowskiego w Śniadowie k. Łomży, mam nadzieję że szybko z tego wyjdę. Przejeżdżając przez Warszawę Stadion widziałem jak rozstawiają namioty Orlen Warszaw Marathon, na tydzień przed imprezą już zajmują plac dla uczestników biegu, widać poważnie bierze sobie organizator podejście do organizacji maratonu:)







 Ostatnio zalogowani
drago
08:15
Gapiński Łukasz
08:13
biegacz54
08:13
keemun
08:07
Goniusia13
08:03
mazurekwrc
08:01
Borrro
08:00
soniksoniks
07:57
platat
07:54
michu77
07:38
janusz9876543213
07:28
Januszz
07:25
jaro109
07:05
Admin
06:56
bobparis
06:48
Rychu67
06:47
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |