2014-04-20
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Zimowe tulipany. (czytano: 497 razy)
PATRZ TAKŻE LINK: https://www.youtube.com/watch?v=NKl0MTW-dtk
![](sylwetki/foto_blog/2014/z40044_1.jpg)
W sumie to nie bardzo zimowe, bo z listopada...
Zaglądam w tabelki przy okazji rozciągając prawy pośladek.
W sumie nie wygląda najgorzej, jak na początek.
Mam problem z utrzymaniem tego wolnego tempa, odruchowo wskakuję na wyższe obroty, od których zaczynałam rok temu, ale staram się pilnować i marudząc pod nosem co chwilę zwalniam. Nawet teraz, gdyby wszystko poszło dobrze, to mam gwarantowaną życiówkę, o ile czegoś po drodze nie spieprzę.
Dlatego karnie wolniej przebieram nóżkami, wizualizując wrześniową metę i to jak na nią wbiegam.
Efekt przeciwny do zamierzonego, znowu przyspieszam.
Znowu zwalniam.
Zmieniam nogę i rozciągam lewy pośladek.
30km w 4 wyjściach to nie najgorzej, gdybym zaliczyła pozostałe 3 dni to pewnie byłoby ok 50km, czyli w sam raz.
Wczoraj włączyłam ćwiczenia, bazuję na filmach z Youtuba. Wolałabym coś bardziej wymagającego, ale na pewno jeszcze dostanę w kość, wystarczy się przykładać. To program obliczony na 90 dni, zobaczymy, jaki da efekt.
Staram się biegać wcześniej, a ćwiczyć wieczorem, ale w zasadzie każdy mój trening w tym tygodniu to był bieg gdzieś, po coś, a nie dla samego biegania. Oszczędność czasu, którego ciągle mi brakuje.
No i waga na tyle spadła, że nie pamiętam kiedy ostatni raz tyle ważyłam (pomijając choroby), chyba w podstawówce?
Jeszcze tego po mnie nie widać. Liczę się z tym, że spadek się zatrzyma i nawet trochę przybiorę. Natomiast dalszym zmianom będzie ulegała procentowa zawartość tłuszczu i mięśni. I o to właśnie chodzi!
Fajnie, jak się takie rzeczy dzieją rykoszetem. Nigdy nie byłam dobra w odchudzaniu.
Łoles ma coraz gorzej z okiem. Najpierw trzeba zrobić pełne badania i umówić się na konsultację okulistyczną. Później pewnie będę żebrać na dogo o wsparcie.
Trzeba go też wreszcie wykąpać, gdy tylko zrobi się cieplej, chociaż jestem absolutnie pewna, że mi tego nie wybaczy.
Zauważyłam też, że w deszczowe dni tylne łapki bardziej mu dokuczają i strasznie mnie to martwi. Dłuższe spacery zdają się go męczyć gdy jest ciepło.
Muszę na tę łajzę bardzo uważać.
Przyrzeczony już przebiera nóżkami na myśl o najbliższych tygodniach, bo będą dla nas bardzo łaskawe.
I stale pyta "co już jest dobre", zupełnie jakby nalewki dojrzewały w tydzień lub dwa!
A ja...
Ja się napawam.
Życiem, proszę pana.
Autor zablokował możliwość komentowania swojego Bloga |