Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA  GALERIA [1]  PRZYJAC. [117]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
gerappa Poznań
Pamiętnik internetowy
gerappa

Agnieszka
Urodzony: 1979-10-29
Miejsce zamieszkania: POZNAŃ
106 / 180


2012-04-09

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
Nie potrafię inaczej… (czytano: 1071 razy)

 

Psychę już mam zrytą przez bieganie wzdłuż i wszerz. Nie dla wszystkich zrozumiałe jest moje postępowanie. Szczególnie dla tych, dla których wysiłek fizyczny jest bardziej obcy niż bliski. Już od jakiegoś czasu zauważyłam, że oddalam się od ludzi, dla których aktywny sport nie ma znaczenia, którzy nie używają własnego ciała do tego, by się troszeczkę zmęczyć. Coraz mniej mam z nimi wspólnych tematów – ba! nosi mnie, kiedy nie pojawia się tematyka wypraw w góry, jazdy na rowerze, paralotni, triatlonu, rolek czy czegokolwiek innego przy czym można się konkretnie spocić.

Pierwszy rok biegania – to czas kiedy byłam trochę tu a jeszcze trochę tam. Spotykając się z ludźmi spoza świata sportu spożywało się to i tamto, zapalało się papieroska za papieroskiem , imprezka jedna, druga, trzecia, kac i gotowa wymówka, by opuścić trening…. I tak opuściłam jeden, drugi i trzeci… i zrobiła się dziura w kalendarzu biegowym… takie szarpane treningi nikomu nie wychodzą na zdrowie.

Teraz alkohol rzadko – w domku pół piwka w Piotrkiem na spółę, raz na dwa miesiące – może rzadziej jakaś konkretna imprezka … - na dwóch, góra trzech piwach wywijam do rana na parkiecie i jeszcze do domu na piechotę zajdę [oczywiście jak nie wieje za bardzo i deszcz nie pada poziomo…] i tak mi dobrze. Lubię spokój, relaks i odpoczynek wieczorem. Wiem, że warto się wyspać, z czasem nauczyłam się zmusić siebie do wcześniejszego wtulenia się poduchy… Delektuję się zdrową kuchnią, udanymi treningami, takie uporządkowane to życie mi się zrobiło. Wcale nie nudne przez to. Teraz idę już bardziej pewnym krokiem przez biegowy świat, świadoma swych potrzeb i gotowa na nowe wyzwania. Nauczyłam się mówić NIE. Nie dziękuję, nie potrzebuję tego, nie pasuje i to, nie odpowiada mi tak, wolałabym inaczej, że ja zrobię tak a wy jak chcecie, możecie wybrać inną drogę. Na początku było to trudne… do czasu, kiedy pierwszy raz posmakowałam zdrowego egoizmu. Fajnie jest być egoistą. Kac moralny z czasem przestał być objawem ubocznym.

Dziś moja książka telefoniczna pełna jest Kontaktów, które ochoczo reagują na każdą propozycję wspólnego treningu, aktywnego spędzania czasu oraz spotkań w plenerze. Rzucam hasło wycieczka i jest odzew. Rzucam hasło gryl – jest gryl. Hasło start – jest start. Oczywiście wszystko to ubrane jest w endorfiny. Dla nich papieros to największy śmierdziel, obciach, syf i bleee . Nareszcie.

O świętach się nie będę rozpisywać bo ich nie lubię i szkoda czasu na gadanie o nich. Jednak cieszy wolny od pracy poniedziałek. Wyjechałam do Wąbrzeźna. Spakowałam się w małą sportową torbę. ¾ to odzież i akcesoria biegowe. Nie potrafię już inaczej. Nie umiem bez nich wyjeżdżać daleko. Udało się nawet raz wyskoczyć i obiegać kilkakrotnie małe jeziorko. Z przykrością stwierdzam, że wielkanocne przysmaki to nie jest paliwo rakietowe dla biegacza… Mocy nie było, kamień w żołądku – schowałam miarkę pod rękaw i biegłam jak umiałam – oj słabiutko wyszło. Ale to nie jest ważne. Ważne, że biegałam. W Wąbrzeźnie biegaczy się nie podziwia, tam się takich ja ogląda i dodaje epitet pokrewny ze słowem ‘idiota’. Mają tam taką MINIMaltę, okrążenie ma 1200 m , ścieżka, ławeczki… pojawił się nawet jeden rolkarz – widać że przyjezdny… bo co się rozpędził to mu się okrążenie kończyło i taki trochę nienasycony był … jakby mu ktoś w knajpie za wcześnie talerz zabrał… Kiedy wróciłam z biegania, większość domowników jeszcze ziewała… a część w piżamie po domku się przechadzała.

Mój organizm kiepsko znosi zmiany treningowe – praca nad prędkością, interwały, tempówki – zawsze kończyły się tak samo: oznakami przeciążeń. Postanowiłam spróbować czegoś innego: biegania regularnie co drugi dzień. Po każdym treningu daję sobie szansę na regenerację. Czuję się z tym dobrze. Dotychczas moje wybiegania były wolne ok. 6’00, teraz staram się by były poniżej 6’00 a najlepiej ok. 5’40. Czas zacząć śmigać. Przyzwyczaję się do szybszego stałego biegania, wypracuję sobie nową prędkość maratońską… sama jestem ciekawa jakie plony zbiorę jesienią… Nadal moim nadrzędnym celem jest bezkontuzyjność. Nadal kocham maratony i w tym temacie się chyba nic zmieni. Star na dychę czy w półmaratonie – owszem przyjemne jest – ale najlepiej smakuje meta maratonu.

Martwi mnie jedno. Mam 500 km na liczniku obecnych butów asics2160 i prawie je zajechałam… podeszwy starte, amortyzacja się kończy a w miejscu gdzie mam duży palec [w obu butach] wytarły się dziury… słabe jakieś… Kraków w nich opykam jeszcze ale potem czas poszukać czegoś innego niż asics. Niebawem też będę miała okazję doświadczyć nowej jakości biegania długodystansowego: zamówiłam sobie nowe opaski kompresyjne. Dotychczas biegałam w ceppach – nie doceniałam ich dobrodziejstwa dopóki nie zaczęłam ich używać… - teraz zamówiłam sobie nowość : opaski compressport ze specjalnym wsparciem i ochroną ścięgna Achillesa :)

Budzę się i myślę o Krakowie. Jem, pracuję i myślę o Krakowie. Myję zęby, gotuję, prowadzę auto i myślę o Krakowie. Zasypiam i widzę się na mecie.
To już za kilka dni. Już nawet nie czekam, teraz to już się boję, że to tak szybko przyjdzie :)

A na zdjęciu: meta poznańskiego półmaratonu:) tak smakuje każda życiówka :)


Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu


Namorek (2012-04-09,22:03): Agnieszko mije Asicsy zaliczyły ponad 1200 km , na bardzo kamienistym podłożu - Chorwacja - a podeszwy prawie wcale nie nosiły śladów zużycia . Myślę że trafiłaś na jakieś "nie firmowe" Asicsy .
Namorek (2012-04-09,22:04): A co do relacji z tymi co nie lubią się zmęczyć - to normalka . Oni takich jak my biorą poprostu za idiotów i tyle . :-)))
snipster (2012-04-09,22:37): no to zaczyna się sezon życiówek ;)
michu77 (2012-04-09,22:43): he he! Też zauważyłem, że "pozabiegowi" znajomi się z lekka wykruszyli, a mi brakuje czasu i chęci żeby się chociaż na mecz Lecha wybrać ;-)))
Pawel1973 (2012-04-10,07:48): Chyba każdy biegacz( ale nie tylko) dobiega do takiego etapu ale mój wrodzony pesymizm mówi aby nie zawężać horyzontów. Jeśli zdarzy się kontuzja lub deprecha, która wykluczy nasze hobby to po nas, bo wtedy "nie ma już nic"- żadnej alternatywy. Znajomi biegacze się oddalają bo oni ciągle o zawodach i życiówkach a ten biedny " odszczepieniec" udaje że jest OK. Generalnie warto mieć serce dla wszystkich i wszystkiego i uważać aby bieganie nie oddalało od starych przyjaciół czy nawet rodziny.
Krzysiek_biega (2012-04-10,08:08): z tym artykułem o ascicsa to faktycznie doibre, zastanawiam sie czy nie biegałaś oby po kamieniach i czy przy palcach nie masz paznokci jak żyletki że przy tak małymn kilometrażu pojawiły się już dziurki. Końcówka artykułu to juz hmm coś w rodzaju manakialnego, obsesyjnego biegacza, warto zwrócić na to uwagę żebyśmy zbytnio sie niezagalopowali w tej całej obsesji na temat startów, treningów, bo rodzina i życie osobiste jest ważniejsze...
cander (2012-04-10,08:09): a jak idziesz na spotkanie z ludźmi, którzy nie mają nic wspólnego ze sportem i o 23. oznajmiasz że dziękuję za miły wieczór ja już idę to wtedy Ty jesteś odszczepieniec i padają ulubione przez wszystkich "no co ty zostań", "a co ty chory jesteś?" i przez myśl im nie przyjdzie że ktoś może chcieć spędzić poranek na ścieżce a nie lecząc kaca
gerappa Poznań (2012-04-10,08:37): mam obcięte krótko paznokcie, a nawet gdyby były... to jest jeszcze skarpeta, poza tym amortyzacja siada po 500 km - nie biegałam po kamieniach tylko po gładkiej nawierzchni, poza tym buty są do biegania i mają gwarancję na ok 1000 km a tu mam 490km, niestety brooksy z poprzedniego sezonu lepiej się spisywały... no cóż trudno :)
ineczka16 (2012-04-10,11:29): Powodzenia w Krakowie - tam jest super i wykręca się tam fajne czasy :)
jacdzi (2012-04-10,14:30): Nigdy nie mialem Asicsow. Tak jednak zdarza sie z kazda marka, moje poprzednie Saucony juz po 400km mialy dziry na wysokosci malych palcow. Dobiegalem w nich z ledwoscia do 900km. Inne zas wyrzucilem mimo ze wygladaly jak nowe, a na liczniku mialy 1300km.







 Ostatnio zalogowani
golus3
20:20
42.195
20:06
mieszek12a
19:55
Wojciech
19:48
samer21
19:31
INVEST
19:09
edgar24
19:09
tomako68
17:56
kruszyna
17:28
Andrzej.
16:52
POZDRAWIAM
16:50
Lektor443
16:42
czewis3
16:38
michu77
15:35
mariuszkurlej1968@gmail.c
15:28
matyshf
15:22
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |