2011-10-26
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Co ma „Boska” do biegania (czytano: 2221 razy)
Gdy oglądałem główną bohaterkę „Boskiej” w Teatrze Telewizji, przychodził mi do głowy taki biegacz, jak ja. Kobieta z „Boskiej” kocha śpiewać, choć nie umie i nawet nie ma ku temu żadnych predyspozycji. Oczywiście nie zdaje sobie z tego sprawy. Ale nie ma to żadnego znaczenia. Ona uwielbia śpiewać, i tylko to się liczy.
Uroczą sceną jest jej prośba o ocenę swego talentu muzyka, który jej akompaniuje. Zakłopotany odpowiada mniej więcej tak: pani naprawdę niczym nie musi się przejmować.
„Boska” powiązana z bieganiem przyszła mi do głowy również na wspomnienie lektury niektórych tekstów, w których fachowcy wytykali błędy amatorom biegaczom. Bardzo metodycznie, szczegółowo i poważnie, do tego stopnia, że chciało mi się śmiać. I z tych tekstów, i z siebie. Z siebie, bo wyobraziłem sobie, co mogą pomyśleć o takim biegaczu jak ja owi fachowcy. Z tekstów, bo były tak cholernie poważne, że nie byłem pewny, czy to nie jakaś parodia. Wydało mi się niemożliwe, by ktoś tak bardzo nie rozumiał, o co chodzi w amatorskim bieganiu.
Przypomnieli mi się też znajomi informatycy sprzed lat, którzy serwisowali komputery moich kolegów i mój. Tak się nimi zajęli (miało być lepiej), że potem nie byliśmy w stanie nic na tych kompach zrobić. Poprzestawiali coś, co ich zdaniem miało nam pomóc, a kompletnie zdezorganizowało nam pracę.
Swoją drogą, sukces książek Jerzego Skarżyńskiego bierze się pewnie między innymi stąd, że nie należy do wykwalifikowanych trenerów po AWF-ie. Jest praktykiem, nie wymądrza się, nie przykłada wagi do zbytnich szczegółów. Redukuje swoje wykłady do rzeczy najważniejszych i podstawowych, unikając jednak pułapki powierzchowności.
Innym przykładem popularnego nauczyciela biegania bez kierunkowego wykształcenia jest Wojtek Staszewski. Ale jego metodyki tak dobrze nie znam, jak pana Jurka.
Swoją drogą, Wojtek pracuje w „Wyborczej”, w której – przynajmniej kiedyś – obowiązywała zasada, że nie przyjmuje się absolwentów dziennikarstwa, bo mają złe nawyki, ukształtowane na uczelniach przez teoretyków nie mających pojęcia o zawodzie.
To trochę jak z panem Jurkiem – umie przekazać swoją wiedzę, bo nie studiował ani na AWF-ie, ani na dziennikarstwie.
Nie znaczy to oczywiście, że wszyscy wykształceni wzorowo trenerzy są - jako nauczyciele biegaczy amatorów - do bani. Tak na pewno nie jest. Sam takiego dobrego trenera z dyplomem nie poznałem, ale znam ich niewielu, więc nie będę ferować wyroków, tym bardziej, że nie znoszę uogólnień - są zwykle bardzo powierzchowne i niesprawiedliwe.
„Boska” pokazuje, że chodzi o emocje, a nie o umiejętności. Lubisz śpiewać, biegać czy wędkować, to rób swoje, i nie przejmuj się, że nie bijesz rekordów. Fachowcy niech walczą o swoje nagrody, niech sprawdzają, gdzie ile mogą zarobić. Ale gdy radzą nam, niech wyluzują.
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu Marysieńka (2011-10-26,19:12): "...to rób swoje, i nie przejmuj się, że nie bijesz rekordów. Fachowcy niech walczą o swoje nagrody.." właśnie tak robię od wielu, wielu już lat...i dobrze mi z tym:))) Truskawa (2011-10-26,20:11): Najpierw czytałam tekst Daria i zażądałam wyróżnienia. Teraz czytam co napisałeś i ten tekst też powienien zostać wyróżniony. W Polsce zbyt dużą wagę przykłada się do dyplomu a nie do rzeczywistych umiejętności. A przykłady podałeś sam. :) mamusiajakubaijasia (2011-10-26,20:52): Jestem "Boska"! Zdecydowanie!!! kluseczka (2011-10-26,21:48): podniosłeś mnie na duchu tym wpisem, bo ani rekordów nie robię ani biegać po górach nie umiem a chcę zrobić 7 Dolin w przyszłym roku kokrobite (2011-10-27,12:05): Trzeba się jakoś pocieszać i racjonalizować swoje działanie :-) Od razu lepiej :-)) Kkasia (2011-10-27,22:31): myślę, że wielu z nas jest "Boskimi"... na szczęście! Krzysiek_biega (2011-10-28,11:20): dokładnie. Sam nie mam odpowiednich kwalifikacji, a potrafię doradzić innym, sam doszedłem do danego poziomu w maratonie bez trenera, bez obozów... pterodaktyl (2012-01-10,13:34): Jeden ma pierwsze miejsce, a wygrywają wszyscy, którzy dobiegli.
Ja zawsze pilnuję tyłów - JESTEM "BOSKI"
|