|
METRYKA WATKU DYSKUSYJNEGO | Dyscyplina | | Status | Wątek aktywny ogólnodostępny | Wątek założył | Martix (2011-02-07) | Ostatnio komentował | agawa71 (2011-02-09) | Aktywnosc | Komentowano 21 razy, czytano 354 razy | Lokalizacja | | Wątek wielostronicowy, wyświetlana strona: 1 2 | POWRÓT DO LISTY WĄTKÓW DYSKUSYJNYCH
| | | | |
| 2011-02-07, 12:48 Co wolisz-żele czy miód?
Wczoraj dużo mówiło się o tzw. homeopatii, o akcji studentów w dużych miastach kraju mającej uświadomic że działanie tych leków to tak samo jak tzw.placebo, czyli nijakie i można rzec ze okazja do nabijania zysków koncernom farmaucentycznym bo leki te nie działają.
Choc to raczej inny i podobny wątek ale ma coś wspólnego,dlatego dzisiaj sobie pomyślałem, że to co nam oferują nie raz przed wielkimi biegami, maratonami to również jak może nie placebo to można to zastąpic czymś zdrowszym,naturalnym,a może się okazac lepsze,skuteczniejsze i w niektórych przypadkach nawet mniej szkodliwe.
Otóż tzw.żele energetyczne według mnie i wielu innych biegaczy są przereklamowane a powodują często problemy żołądkowe. Mi kiedys na jakimś maratonie w zólądku po nich strasznie chlupało,nie raz słyszałem że ktoś po czymś takim szybko szukał toalety na trasie z czym były problemy.
Takie zele zastapic mozna z pewnością miodem.Miód jest obfity w cenną dla nas glukozę jak również węglowodany i ma też pewne witaminy. A te witaminy co są w zelach można zastąpic jedząc banany,czekoladę,pokarmy obfite w błonnik i wiataminy. Na pewno nie podrażnią tak wątrąbę jak te żele.
Są starsi biegacze co również popularne izotoniki zastępują włanoręcznie robionymi napojami-zmiksowany banan,rozpuszczony miód zmieszany np. z zieloną herbatą.
Co wy o tym sądzicie? |
| | | | | |
| 2011-02-07, 13:43
Nie powiem... latem spożywam trochę tych "wspomagaczy", może nie żeli (tylko dwukrotnie to spożywałem), ale izotoników itp... Niestety często moje reakcje były takie, o których piszesz... żołądek ciężki i zamulony...
Nie po wszystkich jednak tak było, ale akurat po tych najbardziej rozreklamowanych (marek nie będę podawał, bo może tylko na mnie te konkretne tak działają)... Nikt mi za to nie płaci, ale wymienić chcę, z własnej inicjatywy, te napoje izotoniczne, które mój organizm tolerował, a nawet mu smakowały... ;) Oshee (tylko grapefruitowy i przepyszny wiśniowy... rzadko go widywałem na półkach)... Nie wiem na ile to prawda o tym działaniu "supernawadniającym" takich specyfików, ale bynajmniej po wymienionych biegło mi się swobodnie, bez odbijania, bez uczucia ciężkości...
Zimą natomiast nie truję się takimi specyfikami i trochę się dziwię swoim znajomym, że na treningi, czy luźne wybiegania biorą do łapki, czy plecaka te sztandarowe butelki... Kurka! Jakby nie można było napić się czegoś bardziej ludzkiego, tym bardziej, że zimą nie trzeba aż tak super się nawadniać jak podczas upałów, a w dodatku na treningach... Bleee!!!
Ja na zimowe biegania i nawet na zawody zabieram ze sobą bidonik z rozpuszczonym w letniej wodzie miodziem z cytryną... Nigdy nie miałem negatywnych reakcji ze strony organizmu, a energii w tym sporo... Oczywiście można się zamulić, jesli ktoś przesadzi z proporcjami i zaaplikuje sobie więcej miodu niż wody... ;))) Mi się nie zdarzyło... ;))) |
| | | | |
| | | | | |
| 2011-02-07, 14:09
2011-02-07, 12:48 - Martix napisał/-a:
Wczoraj dużo mówiło się o tzw. homeopatii, o akcji studentów w dużych miastach kraju mającej uświadomic że działanie tych leków to tak samo jak tzw.placebo, czyli nijakie i można rzec ze okazja do nabijania zysków koncernom farmaucentycznym bo leki te nie działają.
Choc to raczej inny i podobny wątek ale ma coś wspólnego,dlatego dzisiaj sobie pomyślałem, że to co nam oferują nie raz przed wielkimi biegami, maratonami to również jak może nie placebo to można to zastąpic czymś zdrowszym,naturalnym,a może się okazac lepsze,skuteczniejsze i w niektórych przypadkach nawet mniej szkodliwe.
Otóż tzw.żele energetyczne według mnie i wielu innych biegaczy są przereklamowane a powodują często problemy żołądkowe. Mi kiedys na jakimś maratonie w zólądku po nich strasznie chlupało,nie raz słyszałem że ktoś po czymś takim szybko szukał toalety na trasie z czym były problemy.
Takie zele zastapic mozna z pewnością miodem.Miód jest obfity w cenną dla nas glukozę jak również węglowodany i ma też pewne witaminy. A te witaminy co są w zelach można zastąpic jedząc banany,czekoladę,pokarmy obfite w błonnik i wiataminy. Na pewno nie podrażnią tak wątrąbę jak te żele.
Są starsi biegacze co również popularne izotoniki zastępują włanoręcznie robionymi napojami-zmiksowany banan,rozpuszczony miód zmieszany np. z zieloną herbatą.
Co wy o tym sądzicie? |
Prawdziwy biegacz nie jada miodu, prawdziwy biegacz żuje pszczoły... tak mawiał pewien słynny biegacz;) |
| | | | | |
| 2011-02-07, 14:12
2011-02-07, 14:09 - tedmaj napisał/-a:
Prawdziwy biegacz nie jada miodu, prawdziwy biegacz żuje pszczoły... tak mawiał pewien słynny biegacz;) |
Teraz w modzie są szerszenie... Hornet Juice ;))) |
| | | | | |
| 2011-02-07, 21:20
2011-02-07, 14:09 - tedmaj napisał/-a:
Prawdziwy biegacz nie jada miodu, prawdziwy biegacz żuje pszczoły... tak mawiał pewien słynny biegacz;) |
Dobre Tadziu :) nie słyszałem tego powiedzenia,ale trzeba pomyśleć bo taka pszczoła to przy okazji oprócz walorów energetycznych byłaby kimś do towarzystwa w dłuższych wycieczkach biegowych.
Miód zdecydowanie lepszy i prawie w 100% przyswajalny chociaż tani też nie jest:) Prawda jest taka, że nie zawsze w czasie zawodów jesteśmy w stanie dźwigać swoje napoje dlatego czasem trzeba być skazanym na coś z puli organizatora lub pozostać przy wodzie.
Wybór zawsze należy do nas a co do leków homo...coś tam ,to uważam to za wielką szmirę, ale ludzie lubią się leczyć sami i wcinają jakieś reklamowane cuda a przecież ad czasów peniciliny nie wynaleziono niczego rewolucyjnego, więc trzeba na czymś interes robić.
MIÓD jest GIT!!!:) |
| | | | | |
| 2011-02-07, 23:48
2011-02-07, 21:20 - Zikom napisał/-a:
Dobre Tadziu :) nie słyszałem tego powiedzenia,ale trzeba pomyśleć bo taka pszczoła to przy okazji oprócz walorów energetycznych byłaby kimś do towarzystwa w dłuższych wycieczkach biegowych.
Miód zdecydowanie lepszy i prawie w 100% przyswajalny chociaż tani też nie jest:) Prawda jest taka, że nie zawsze w czasie zawodów jesteśmy w stanie dźwigać swoje napoje dlatego czasem trzeba być skazanym na coś z puli organizatora lub pozostać przy wodzie.
Wybór zawsze należy do nas a co do leków homo...coś tam ,to uważam to za wielką szmirę, ale ludzie lubią się leczyć sami i wcinają jakieś reklamowane cuda a przecież ad czasów peniciliny nie wynaleziono niczego rewolucyjnego, więc trzeba na czymś interes robić.
MIÓD jest GIT!!!:) |
Mareczku niezły pomysł... 42 pszczoły na maraton(po jednej na każdy km.)i dajemy,obciążenie żadne- trzeba to opatentować:) |
| | | | | |
| 2011-02-08, 15:24
Owszem sam miód może zamulac, jest mocno słodki i mdły ale rozrabiamy go z czymś. Ja dzisiaj na śniadanie po basenie zjadłem świeżutki rogalik ze swieżym miodzikiem prosto z pewnej i prywatnej pasieki-miód gryczany,niebo w gębie.Nie polecam te miody z marketów gdzie pisze-"mieszanki pochodzące z UE", są tańsze ale niesprawdzone.
Gorzej już taki miód wziąśc na trasę maratonu,prędzej ktoś go może nam podac.Ale problem w tym,że nie robi się je w opakowaniach jak żele czy mleko zagęszczone, w tubach i samemu trzeba go rozlac.
Artur poriuszył temat bidonów,ja do nich przywykłem na 30-tki gdzie je zabieram,da się z tym biegac choc lepiej jest bez tego.Wiem że są plecaki-bidony,trudno je dostac.W ub. roku na maratonie we Frankfurcie nad Menem widziałem że komuś taki plecak pękł i wszystko się wylało na koszulkę,bęc i pech!
Jest jeszcze coś cenniejszego od żeli,widziałem glukozę w saszetkach na pewno od nich zdrowsza.
Co do izotoników to kiedys jakaś lekarka rzekła mi żebym pił na trasie maratonu tylko wodę bo izo to świństwa. Otóż sądzę że sama tylko woda zadziała obojętnie i na krótko jak placebo,nie uzupełni węglowodanów,fakt że jest w nich jakaś chemia ale po izotoniku ,żadnym jakie piłem nigdy nie czułem się żle!
|
| | | | |
| | | | | |
| 2011-02-08, 19:01
2011-02-08, 15:24 - Martix napisał/-a:
Owszem sam miód może zamulac, jest mocno słodki i mdły ale rozrabiamy go z czymś. Ja dzisiaj na śniadanie po basenie zjadłem świeżutki rogalik ze swieżym miodzikiem prosto z pewnej i prywatnej pasieki-miód gryczany,niebo w gębie.Nie polecam te miody z marketów gdzie pisze-"mieszanki pochodzące z UE", są tańsze ale niesprawdzone.
Gorzej już taki miód wziąśc na trasę maratonu,prędzej ktoś go może nam podac.Ale problem w tym,że nie robi się je w opakowaniach jak żele czy mleko zagęszczone, w tubach i samemu trzeba go rozlac.
Artur poriuszył temat bidonów,ja do nich przywykłem na 30-tki gdzie je zabieram,da się z tym biegac choc lepiej jest bez tego.Wiem że są plecaki-bidony,trudno je dostac.W ub. roku na maratonie we Frankfurcie nad Menem widziałem że komuś taki plecak pękł i wszystko się wylało na koszulkę,bęc i pech!
Jest jeszcze coś cenniejszego od żeli,widziałem glukozę w saszetkach na pewno od nich zdrowsza.
Co do izotoników to kiedys jakaś lekarka rzekła mi żebym pił na trasie maratonu tylko wodę bo izo to świństwa. Otóż sądzę że sama tylko woda zadziała obojętnie i na krótko jak placebo,nie uzupełni węglowodanów,fakt że jest w nich jakaś chemia ale po izotoniku ,żadnym jakie piłem nigdy nie czułem się żle!
|
Gwoli uściślenia... pisząc o miodzie i jego roztworach miałem, tylko i wyłącznie, na myśli naturalne, 100% produkty "pszczelopochodne" ;) Sam raczę się miodem z działeczki, gdzie sąsiad ma pasiekę, a jeden ul jest nawet nasz... ;)))
Odrobina cytryny w roztworze wodno-miodowym dodaje dodatkowego aromatu i powoduje, że napój nie wydaje sie za słodki... Podczas zimowych, mroźnych treningów, zanim wrzucę do plecaka bidon, najpierw go owijam w szaliczek polarowy i reklamówkę, by jak najdłużej utrzymał swoją temperaturę... Wówczas... nawet po jednej czy dwóch godzinkach dreptania na mrozie, wlewam wyśmienity cieplutki balsamik w zamarznięte gardło... Jest energia, jest ogrzanie i... grzejemy dalej "kaemy" ;)))
Pamiętać należy, że miodu nie rozpuszcza się w gorącej wodzie, bo traci swoje właściwości... tylko letnia!
Ponadto... trzeba wiedzieć czy nie ma się uczulenia, bo miód jest alergenem i niektórym taki "energetyk" może zaszkodzić... A bieganie jako przyjemność nie może przecież szkodzić... ;) |
| | | | | |
| 2011-02-08, 19:51 Niewiele warte.
Oglądając światowe maratony w TV zawsze można zobaczyć, że czołowi zawodnicy mają na stołach ponumerowane swoje napoje. Można z tego wyciągnąć wniosek, że te wszystkie Izostary, Getorady itp są niewiele warte. |
| | | | | |
| 2011-02-08, 20:07
2011-02-08, 19:51 - henry napisał/-a:
Oglądając światowe maratony w TV zawsze można zobaczyć, że czołowi zawodnicy mają na stołach ponumerowane swoje napoje. Można z tego wyciągnąć wniosek, że te wszystkie Izostary, Getorady itp są niewiele warte. |
Przypuszczam, że czołowi zawodnicy nie zaopatrują się w swoje napoje w najbliższym markecie, czy dyskoncie... Oni maja produkty z "pierwszego tłoczenia" ;) tzn. zaopatrywani są przez sponsorów w ten najlepsze specyfiki, a nie tą całą "masówkę", jak jest wciskana reszcie klientów... Przypuszczam, że to co my widzimy na półkach sklepowych znacznie odbiega od tego co np. spożywa Haile itp.
Podobne sytuacje mozna było obserwować na przykładzie proszków do prania i innych środków chemicznych... kupowane w Niemczech oryginały czyniły cuda z naszymi ciuszkami, a "te same" z naszych sklepów np. Viziry nie radziły sobie nawet z lekkimi plamkami... Sądzę że podobne temu sytuacje można spotkac również na rynku suplementów... |
| | | | | |
| 2011-02-08, 20:15 Szkoda kasy.
2011-02-08, 20:07 - szlaku13 napisał/-a:
Przypuszczam, że czołowi zawodnicy nie zaopatrują się w swoje napoje w najbliższym markecie, czy dyskoncie... Oni maja produkty z "pierwszego tłoczenia" ;) tzn. zaopatrywani są przez sponsorów w ten najlepsze specyfiki, a nie tą całą "masówkę", jak jest wciskana reszcie klientów... Przypuszczam, że to co my widzimy na półkach sklepowych znacznie odbiega od tego co np. spożywa Haile itp.
Podobne sytuacje mozna było obserwować na przykładzie proszków do prania i innych środków chemicznych... kupowane w Niemczech oryginały czyniły cuda z naszymi ciuszkami, a "te same" z naszych sklepów np. Viziry nie radziły sobie nawet z lekkimi plamkami... Sądzę że podobne temu sytuacje można spotkac również na rynku suplementów... |
Dlatego Matrix może mieć rację. Lepiej napić się wody z miodem i glukozą niż te specyfiki. 20 lat temu w Polsce nikt nie słyszał o Izostarach i ludzie biegali dzisiaj są buty po 400 odżywki a żadna maratonka nie może złamać 2,30 . Co się dzieje z naszymi nadziejami Lewandoską, Drybulską, Janasiak? |
| | | | | |
| 2011-02-08, 20:24
2011-02-08, 20:15 - henry napisał/-a:
Dlatego Matrix może mieć rację. Lepiej napić się wody z miodem i glukozą niż te specyfiki. 20 lat temu w Polsce nikt nie słyszał o Izostarach i ludzie biegali dzisiaj są buty po 400 odżywki a żadna maratonka nie może złamać 2,30 . Co się dzieje z naszymi nadziejami Lewandoską, Drybulską, Janasiak? |
Heniu....
Co tam odżywki....jakieś tam białkowe można było kupić w Polfie...w Kutnie....
Buty to dopiero było coś..
Pamiętasz "Otmęty" z Krapkowic...???
Jeden z 40 dkg ważył...o jakości materiału z jakich były wykonane nie wspomnę:)) |
| | | | |
| | | | | |
| 2011-02-08, 20:27
2011-02-08, 20:15 - henry napisał/-a:
Dlatego Matrix może mieć rację. Lepiej napić się wody z miodem i glukozą niż te specyfiki. 20 lat temu w Polsce nikt nie słyszał o Izostarach i ludzie biegali dzisiaj są buty po 400 odżywki a żadna maratonka nie może złamać 2,30 . Co się dzieje z naszymi nadziejami Lewandoską, Drybulską, Janasiak? |
Miód czy glukoza... czy poprawią wyniki...? Trudno powiedzieć, ale na pewno będzie zdrowiej dla nas... ;)
A ponadto uważam, że biegają nogi, mózg (psychika i rozsądek) i serce (nie tylko chodzi o wydolność, ale o to, by to co robimy, robić "z sercem"), a nie jakieś tam "duperele" ;)
Jeśli odpowiednio skoordynujemy w/w narządy to wyniki będą doskonałe... ;))) |
| | | | | |
| 2011-02-09, 08:55
A może któryś z doświadczonych biegaczy poda przepisy (z proporcjami) na takie "domowe" dopalacze? Dla początkujących byłaby to duża pomoc. |
| | | | | |
| 2011-02-09, 09:27
Ja uwielbiam zieloną herbatkę z pigwą i z miodem :)))). Pyszotka :))). |
| | | | | |
| 2011-02-09, 09:42
Zjadam prawie trzy słoiki litrowe miodu miesięcznie.
Zalewam wodą łyżkę miodu rano i wypijam wieczorem zalewam wieczorem wypijam rano.
Miód sam musi się rozpuścić.
A w ciągu dnia kilka łyżek .
|
| | | | | |
| 2011-02-09, 09:58
2011-02-08, 19:51 - henry napisał/-a:
Oglądając światowe maratony w TV zawsze można zobaczyć, że czołowi zawodnicy mają na stołach ponumerowane swoje napoje. Można z tego wyciągnąć wniosek, że te wszystkie Izostary, Getorady itp są niewiele warte. |
A ja właśnie pamiętam jak oglądałem w TV Maraton Nowojorski i Paula Radcliffe zażywała jakieś "zwykłe" żele, przynajmniej tak to wyglądało.
Myślę, że wszystko jest dla ludzi, ale też w niczym nie można przesadzać. Żele dobrze jest "przetestować" na sobie podczas treningu, a nie na zawodach. Szczerze mówiąc miód chyba szybciej by mnie zemdlił na trasie niźli żel...
Tak dalej dywagując można dojść do wniosku, że po co biegać w nowoczesnych butach czy ciuchach - biegajmy boso i w bawełnie ;)
PS. A miodek uwielbiam - na śniadanie :P |
| | | | |
| | | | | |
| 2011-02-09, 10:12
2011-02-08, 19:01 - szlaku13 napisał/-a:
Gwoli uściślenia... pisząc o miodzie i jego roztworach miałem, tylko i wyłącznie, na myśli naturalne, 100% produkty "pszczelopochodne" ;) Sam raczę się miodem z działeczki, gdzie sąsiad ma pasiekę, a jeden ul jest nawet nasz... ;)))
Odrobina cytryny w roztworze wodno-miodowym dodaje dodatkowego aromatu i powoduje, że napój nie wydaje sie za słodki... Podczas zimowych, mroźnych treningów, zanim wrzucę do plecaka bidon, najpierw go owijam w szaliczek polarowy i reklamówkę, by jak najdłużej utrzymał swoją temperaturę... Wówczas... nawet po jednej czy dwóch godzinkach dreptania na mrozie, wlewam wyśmienity cieplutki balsamik w zamarznięte gardło... Jest energia, jest ogrzanie i... grzejemy dalej "kaemy" ;)))
Pamiętać należy, że miodu nie rozpuszcza się w gorącej wodzie, bo traci swoje właściwości... tylko letnia!
Ponadto... trzeba wiedzieć czy nie ma się uczulenia, bo miód jest alergenem i niektórym taki "energetyk" może zaszkodzić... A bieganie jako przyjemność nie może przecież szkodzić... ;) |
Artur, zazdroszczę Ci tego ula. Mniam :))). |
| | | | | |
| 2011-02-09, 11:23
Bez miodu, tak jak i bez kobiet i bez biegania - zyc bym nie mogl. |
| | | | | |
| 2011-02-09, 11:24
2011-02-09, 08:55 - pudliszewski napisał/-a:
A może któryś z doświadczonych biegaczy poda przepisy (z proporcjami) na takie "domowe" dopalacze? Dla początkujących byłaby to duża pomoc. |
Takich tajemnych receptur się nie podaje... ;)))
Proporcje...? Kwestia gustu... jeden woli bardziej słodkie, a drugiego to zamuli, bo woli bardziej na gorzko lub kwaśno... ;) Najlepsza to metoda prób i błędów ;) |
|
|
|
| |
|