redakcja | kontakt | prenumerata | reklama | Jestes niezalogowany  |  ZALOGUJ  

AKTUALNOSCI
ARTYKUŁY
BLOGI
ENCYKLOPEDIA
FORUM
GALERIA
KALENDARZ
KONKURSY
LINKI
RANKING
SYLWETKI
WYNIKI
ZDJĘCIA


Bajkał – największe słodkowodne jezioro świata. A także najgłębsze i najstarsze. Średnia głębokość Bajkału wynosi 730 metrów, ale największe jego głębie przekraczają 1600 metrów. Od kilkudziesięciu lat jezioro to jest swoistą Mekką wszelakiej maści podróżników i globtroterów, ludzi poszukujących przygód i wyzwań. Jego mit przyciąga także sportowców, w tym maratończyków – na przełomie lutego i marca na jego skutej lodem powierzchni rozgrywany jest… maraton. Z jednego brzegu na drugi.

Bajkał jest tzw. jeziorem ryftowym, czyli miejscem, w którym skorupa ziemska rozstępuje się na boki, co prowadzi do rozpadu kontynentu. Takie doliny ryftowe zwykle tworzą się na dnach oceanów – w tym jednak przypadku mamy do czynienia z doliną ryftową położoną w głębi lądu. Bajkał powstał około 25 milionów lat temu, gdy przesuwający się na północ Oceanu Indyjskiego subkontynent Indyjski zderzył się z Azją. Energia tej kolizja była tak wielka, że wypiętrzyły się nie tylko Himalaje – tysiące kilometrów dalej na północ, na Syberii, pękła skorupa ziemska tworząc głęboką na 8-9 kilometrów dolinę. Dolina ta wypełniła się wkrótce wodą. Tak powstał Bajkał jaki znamy mniej więcej do dziś.


Jak to jednak możliwe, że mimo iż dolina ryftowa ta ma wiele kilometrów głębokości, to Bajkał – choć jest najgłębszym jeziorem naszej planety – ma maksymalnie „zaledwie” 1642 metry? Odpowiadają za to wpadające do niego rzeki, a jest ich aż trzysta trzydzieści sześć. Wszystkie one przez miliony lat mozolnie, rok po roku, niosły do Bajkału osady rzeczne zebrane ze znacznej części środkowej Syberii. Ocenia się, że grubość tych osadów zalegających dno Bajkału wynosi nawet… 7 kilometrów. Stąd owa rozbieżność pomiędzy głębokością doliny i jeziora – gdyby wydobyć osady, w Bajkale można byłoby schować… Mount Everest.

O Bajkale napisano setki książek i tysiące podróżniczych opowieści. I nie ma w tym nic dziwnego, gdyż jak mało które miejsce na świecie… po prostu na to zasługuje. Nie tylko głębokość, nie tylko fakt, że znajduje się w nim 1/5 wody słodkiej całej planety, i nie tylko nieskalana przyroda. To miejsce przyciąga jak magnes – to magia wymieszana z odległością, niedostępnością, historią i przygodą.

Niezwykłość tego miejsca spowodowała, że Jezioro Bajkał w 1996 roku zostało wpisane na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Nic więc dziwnego, że Bajkał przyciąga także miłośników sportów ekstremalnych. Od kilkunastu lat właśnie tutaj rozgrywany jest jeden z najciekawszych maratonów świata – Bajkal Ice Marathon. Bieg ten spośród tysięcy maratonów organizowanych na całym świecie wyróżnia się tym, że prowadzi po skutym lodem jeziorze marzeń. Organizowany jest na przełomie lutego i marca – podczas wczesnej syberyjskiej wiosny – gdy grubość lodu sięga 2-4 metrów. Zawodnicy starują po wschodniej stronie jeziora, a finiszują na drugim brzegu – dokładnie 42 kilometry i 195 metrów dalej.

Nie jest to może najtrudniejszy maraton na świecie – w końcu jest rozgrywany „po płaskim”, a nie w górach. Nie jest także najzimniejszy – wiosną w tych regionach Syberii panują już temperatury oscylujące wokół zera stopni Celsjusza. Jezioro stawia jednak przed śmiałkami szereg innych przeszkód – są nimi lód oraz silny wiatr, który rozpędza się na płaskiej, lodowej pustyni niekiedy nawet do prędkości stu kilometrów na godzinę.

Nie każdy może ukończyć zimowy maraton na zamarzniętym Bajkale. I nie jest to całkowicie bezpieczne wyzwanie. Gdy wiatr przyniesie ze sobą opady, prowadzi to do szybkich, zaskakujących spadków temperatury oraz widoczności. Bywa, że nagłe zmiany pogody zmuszają organizatorów to przerwania zawodów – zdarzały się już w historii tej imprezy ewakuacje uczestników, często zaledwie kilka kilometrów przed metą. Jednym z wymogów dopuszczenia do startu jest przejście szkolenia z podstaw przetrwania się na skutym lodem jeziorze: najważniejszym przykazaniem każdego uczestnika jest poruszanie się wyłącznie pomiędzy specjalnymi chorągiewkami wyznaczającymi trasę. Gdy podczas nagłej śnieżycy widoczność spadnie poniżej stu metrów, i chorągiewki przestaną być widoczne, należy zatrzymać się i nie próbować szukać dalszej drogi na własną rękę. Dlaczego? Jezioro ma 40-80 kilometrów szerokości, ale aż sześćset długości. Jeżeli oddalimy się podczas zawodów w złym kierunku (np. podczas wspomnianej śnieżycy) – służby ratunkowe mogą nas już nie odnaleźć.

Podczas maratonu cała trasa jest non-stop patrolowana przez poduszkowce, które na Bajkale są podstawowym, całorocznym środkiem komunikacji. Należą on do kilku modeli – od małych, zaledwie 4-osobowych pojazdów ratunkowych, po wielkie, 18-osobowe powietrzne autokary. Zapewniają one przez większość czasu kontakt wzrokowy z biegaczami, a lekarze znajdujący się na ich pokładach decydują o zdejmowaniu z trasy tych z uczestników, którzy wykazują jakiekolwiek oznaki osłabienia.

Poduszkowce, poza funkcją komunikacji, pełnią jeszcze jedną niezwykle ważną rolę w maratonie: patrolują trasę i na bieżąco sprawdzają zmiany w pokrywie lodowej zachodzące w trakcie zawodów. Lód na Bajkale jak mawiają jego mieszkańcy: żyje. Trzeszczy, przemieszcza się, wypukla i pęka. W ciągu kilkunastu minut mogą powstawać szerokie na kilka metrów i długie na całe kilometry pęknięcia, przez które wydostaje się woda. Lód może nasuwać się na siebie tworząc zatory oraz przeszkody, których pokonywanie pieszo może być niebezpieczne. W wielu miejscach lód jest tak krystalicznie czysty, że biegnąc patrzymy w dół na absolutnie przeźroczystą taflę… pod którą znajduje się bezkresna głębia.

Stopnia trudności maratonowi dodaje fakt, że warunki atmosferyczne na Bajkale potrafią zmienić się w ciągu zaledwie kilkunastu minut – zupełnie jak w wysokich górach. To wynik położenia jeziora pomiędzy górami, w dole wspomnianej wcześniej ryftowej doliny Bajkału. Temperatura podczas biegu może się wahać nawet o 20 stopni, a warunki przechodzą od pięknej, niemal plażowej pogody do zagrażającej życiu śnieżycy. W takich ekstremalnych przypadkach dochodzi do ewakuacji wszystkich uczestników biegu – dlatego też jednocześnie uczestniczyć w tym maratonie może zaledwie około stu osób.

Maraton w sercu Syberii wielokrotnie wygrywali Polacy. Piotr Hercog zwyciężył tutaj w 2016 roku, a rok później Bartosz Mazerski. Bartosz był faworytem już w 2016 roku, jednak… złamał na Bajkale nogę. Wrócił rok później i zwyciężył. Zresztą polscy maratończycy, także amatorzy, szczególnie upodobali sobie tę imprezę: każdego roku naszych rodaków startuje tutaj kilkunastu (pomimo bardzo wysokiego kosztu zapisów oscylującego w okolicach trzech tysięcy złotych)

W 2019 wyruszyliśmy śladem naszych rodaków, choć przyznać trzeba że bez aspiracji na zwycięskie lokaty. Przebiec Bajkał z jednego brzegu na drugi, po lodzie – to był i tak dla mnie szczyt marzeń. Naszą podróż rozpoczęliśmy w stolicy Rosji – Moskwie. Aby dotrzeć nad najgłębsze jezioro świata musieliśmy przebyć odległość ponad pięciu tysięcy kilometrów. Dokonaliśmy tego słynną koleją transsyberyjską. Trwająca prawie cztery doby podróż pociągiem wyczerpała nas i wygniotła. 74 godziny spędzone w pociągu, w ciasnym 4-osobowym przedziale to niewątpliwie wielka przygoda, ale i niewygoda. Jedynymi chwilami w których można było rozprostować kości były perony mijanych dworców. Takich przerw w podróży, trwających od 15 do 40 minut, było całe szczęście kilka dziennie – przy czym najdłuższa, 40-minutowa, była zwykle w środku nocy (następował wtedy przegląd techniczny pociągu)

W podróż z Polski wyruszyliśmy we czterech – Michał Walczewski (autor słów, które czytacie), Sławomir Smoliński, Marek Grund oraz Artur Pelikan. Nie byliśmy jednak jedynymi Polakami na maratonie – łącznie przyjechało na ten maraton różnymi drogami z Polski aż trzynaście osób.

Podczas maratonu mieliśmy szczęście – na Bajkale panowała piękna, słoneczna pogoda, a śnieg zalegający lód skrzypiał i skrzył się wszystkimi kolorami tęczy. Organizatorzy maratonu orzekli, że jest to najpiękniejsza pogoda w 15-letniej historii imprezy. I chyba dobrze się stało, bo bieganie po lodzie nie jest najłatwiejszym zadaniem, zwłaszcza, gdy pokonywać trzeba ciągnącą się przez 10 kilometrów taflę czystego lodu…

Naszą edycję maratonu ukończyło 98 z 99 uczestników, co było swoistym rekordem. Zapraszam gorąco do obejrzenia filmu, na którym możecie zobaczyć z pierwszej ręki jak wygląda ten niezwykły bieg. Oglądajcie jednak ostrożnie – pomysł na start na skutym lodem Bajkale potrafi zarazić!



Wyniki Bajkal Ice Marathon 2019

1. Долгов Антон Анатольевич, RUS – 3:05:05
2. Калашников Сергей, RUS – 3:12:56
3. Ďuk Jan, CZE – 3:14:09

5. Wira Mariusz, POL – 3:25:41
7. Grund Marek, POL – 3:28:39
10. Pelikan Artur, POL – 3:36:47
22. Zdunek Michaś, POL – 4:05:24
23. Król Paweł, POL – 4:05:35
34. Urbaniak Łukasz, POL – 4:16:00
36. Poszelężny Dariusz, POL – 4:18:15
37. Borek Daniel, POL – 4:19:32
38. Albert Florian, POL – 4:25:09
45. Marcin Hubert, POL – 4:34:22
48. Szkudlo Oskar, POL – 4:39:34
58. Sławomir Smoliński, POL – 4:54:25
79. Walczewski Michał, POL – 5:37:28

Więcej relacji z maratonów na całym świecie znajdziecie na moim blogu 40latidopiachu.pl





Komentarze czytelników - brakskomentuj materiał



Serwis internetowy EUROCALENDAR.INFO
post@eurocalendar.info, tel.kom.: 0512362174
Zalecana rozdzielczosc: 1024x768