redakcja | kontakt | prenumerata | reklama | Jestes niezalogowany  |  ZALOGUJ  

AKTUALNOSCI
ARTYKUŁY
BLOGI
ENCYKLOPEDIA
FORUM
GALERIA
KALENDARZ
KONKURSY
LINKI
RANKING
SYLWETKI
WYNIKI
ZDJĘCIA
GrandF
Panfil Łukasz
LKS Maraton Turek

Ostatnio zalogowany
2024-03-25,17:25
Przeczytano: 351/2196868 razy (od 2022-07-30)

 ARTYKUŁ 
Srednia ocen:10/1

Twoja ocena:brak


Olimpijski sen Trevora Wrighta
Autor: Łukasz Panfil
Data : 2015-04-24

Długoletnie kariery sportowe rzadko układają się książkowo. Każdemu zawodnikowi prędzej czy później przyjdzie zmagać się z kontuzją, regresem wyników, czy efektem wypalenia. Każdy z tych czynników w mniejszym lub większym stopniu osłabia wiarę i motywację do kolejnych działań. Wykrzesanie wówczas z siebie psychofizycznych zasobów, które pozwolą kontynuować proces treningowy na poziomie sprzed destrukcyjnego wydarzenia bywa nie lada sztuką. Czasami wystarczy wrócić pamięcią do dni własnej chwały, czasami zadziała zwykła kalkulacja – „przemęczę się jeszcze kilka lat, drugiej szansy już nie będzie”.

Bywa, że trzeba skorzystać z wizyty u psychologa sportowego. Zdarza się jednak, że do działania może zmotywować czyjaś niełatwa, sportowa historia zakończona happy endem. Kariery niektórych zawodników bywają tak inspirujące, że przynajmniej każą zastanowić się nad zrobieniem kroku do przodu w przepaść zamykającą naszą sportową przygodę.


Trevor Wright (nr.9) podczas mistrzostw Wielkiej Brytanii w biegach przełajowych.



Taką inspiracją może być historia Trevora Wrighta, czołowego, brytyjskiego maratończyka lat 70. i 80. Wright na brytyjskim dworze Królowej Sportu zabłysnął pod koniec lat 60. W 1968 roku aspirował do znalezienia się w reprezentacji na Igrzyska Olimpijskie w Meksyku. Realizowany trening dawał nadzieję na otrzymanie kwalifikacji. Któregoś zwyczajnego dnia wykonywał w pracy swoje zawodowe obowiązki. Siedział na dźwigu fabrycznym w Sheffield montując łącza elektryczne. Schylając się po leżące obcęgi, poślizgnął się i wpadł jedną nogą do kadzi zawierającej lepki płyn o temperaturze 78 stopni Celsjusza. Szarpał się, próbując wydostać uwięzioną nogę, jednak ta zaklinowała się i nijak nie mógł jej wyciągnąć. Z pomocą pospieszył mu kolega, któremu udało się wydostać poparzoną kończynę Wrighta. Niemal stracił przytomność kiedy załoga ściągała mu but i spodnie razem ze skórą. Poparzenia były na tyle poważne, że Trevor musiał zawiesić bieganie na całe 9 miesięcy. Marzenia o Meksyku pozostały tylko marzeniami…

Po powrocie do sportu Wright dość szybko doszedł do siebie i zanotował kilka przyzwoitych startów w roku 1969. Mimo dobrych rezultatów osiąganych w biegach na 3000 i 5000 metrów, odpowiednio w okolicach 8 minut i 13:50, Trevor szukał swojego miejsca w dłuższym bieganiu. Wyniki utwierdzały go w słuszności obranej drogi. Bardzo dobry i stabilny poziom jaki prezentował w biegu na 10000m kwalifikował go do ścisłej czołówki brytyjskich długodystansowców. 28:36, 28:37, 28:31, 28:38 – seria doskonałych startów nie gwarantowała mu jednak kwalifikacji na najważniejsze imprezy międzynarodowe. Mimo iż w podsumowaniach lat 1969 i 1970 Wright plasował się już w pierwszej dwudziestce najlepszych wyników na świecie (odpowiednio 13 i 19), kilku zawodników przed nim pochodziło z Wielkiej Brytanii. 24-letni w 1970 roku Trevor, legitymujący się rekordem życiowym 28:31.34 miał na swoim podwórku zastęp doskonałych rywali:

Dick Taylor (25 lat/ 28:06)
Dave Bedford (21/ 28:06 – trzy lata później ustanowił rekord świata 27:30.80)
Lachie Stewart (27/ 28:11)
Michael Tagg (24/ 28:14)
Roger Matthews (28/ 28:21)
Jack Lane (20/ 28:24)

Wright był piekielnie wytrzymały, doskonale radził sobie w zmaganiach krosowych. Zdobył nawet dwa medale w International Cross Country Championships, imprezy która w 1973 roku ewoluowała w oficjalne mistrzostwa świata w biegach przełajowych. Jako, że brytyjski system szkolenia długodystansowców opierał się w znacznej mierze o biegi przełajowe, reprezentanci tego kraju regularnie zajmowali miejsca na podium. W 1970 roku Trevor przybiegł na trzeciej pozycji, tracąc do zwycięzcy niespełna 5 sekund. Rok później przegrał co prawda 23 sekundy, ale uległ wyłącznie rosnącemu w siłę Bedfordowi. A działo się to na dwa miesiące przed bardzo ważnym dla niego wydarzeniem. 16 czerwca w Manchester Wright stanął na linii startu biegu maratońskiego.

Jako, że były to również mistrzostwa Wielkiej Brytanii, medaliści kwalifikowali się na sierpniowe Mistrzostwa Europy do Helsinek. Trevor pobiegł rewelacyjnie. Uzyskał 2:13:27 i zdobył srebrny medal. Był to najlepszy , maratoński debiut jaki zanotowano do tamtego momentu. Złoto przypadło Ronowi Hillowi (2:12:39) co było niemal sprawą oczywistą zważając na fakt, że Hill był liderem tabel światowych za sezon poprzedni i posiadał drugi wynik w historii 2:09:28. Oboje wraz z brązowym medalistą Colinem Kirkhamem udali się na czempionat do stolicy Finlandii.


Trevor Wright z wnuczkami.



Trevor pojechał na ME jako wicelider list europejskich i światowych równocześnie. Przed nim figurowało tylko nazwisko rodaka Hilla. Czysta matematyka wskazywała Wrighta jako kandydata do podium. Sport to jednak szereg różnych czynników. Brytyjczyk był maratońskim żółtodziobem, poza tym porywał się na drugi maraton zaledwie dwa miesiące po debiucie. Zupełnie niespodziewanym zwycięzcą okazał się Belg Karel Lismont, który przecinając taśmę na Helsingin olympiastadion czasem 2:13:09 poprawił o ponad 2,5 minuty rekord życiowy. Brytyjczycy spisali się jednak świetnie zajmując trzy kolejne miejsca. Tym najlepszym okazał się Trevor Wright! Zdobył tytuł wicemistrza Europy w drugim, maratońskim starcie w karierze. Brąz przypadł wielkiemu faworytowi i przegranemu zarazem – Ronowi Hillowi. Czwarty wbiegł na metę Colin Kirkham.

Wright uchwycił swoje „pięć minut” i po ME z powodzeniem startował na bieżni, doprowadzając m.in. rekord życiowy na 5000m do poziomu 13:39.2. Miesiąc później z rozbudzonym apetytem atakował rekord świata w biegu godzinnym należącym do Gastona Roelantsa. Mimo przebiegniętych bardzo przyzwoitych 20km i 340m, do rekordowego wyniku zabrakło 324 metrów. Był październik 1971 roku. Po doskonałym sezonie 25-letniemu Wrightowi zaczął doskwierać ból lewej pięty. Dyskomfort był niezwykle dokuczliwy jednak zawodnik starał się go ignorować i nie zamierzał przerywać treningu. Jeszcze w marcu olimpijskiego, 1972 roku wywalczył piąte miejsce wspomnianych wcześniej International Cross Country Championships. Odciążając jednak wciąż chorą nogę cały ciężar pracy przenosił na prawą kończynę. Finałem było zerwanie ścięgna Achillesa „zdrowej” nogi… Druga, olimpijska szansa została przekreślona.

Brytyjczyk został absolutnie uziemiony na długie osiemnaście miesięcy. Przez półtora roku nawet nie truchtał. Nie zrezygnował jednak z walki o powrót do sportu co przy tak poważnej kontuzji nie było sprawą oczywistą. Pomocną dłoń wyciągnął do niego Brytyjski Związek Lekkiej Atletyki sponsorując zabieg oraz późniejszą rehabilitację. Chirurg, którego Trevor znalazł w Londynie wykazywał umiarkowany optymizm twierdząc iż szansa na powrót do pełnej sprawności wynosi 50%. Maratończyk nie miał nic do stracenia i w pełni poddał się zaleceniom specjalisty. Dziewięć pooperacyjnych tygodni prawa noga Wrighta tkwiła w gipsie. Po jego zdjęciu do pierwszych samodzielnych kroków było jeszcze daleko, rekonwalescent chodził o kulach. Kolejne trzy miesiące oznaczały rehabilitację i w związku z tym szereg ćwiczeń specjalistycznych. Do września 1973 roku jedyną aktywnością ruchową jaką zalecił lekarz były delikatne spacery. Kolejne 4 miesiące stały pod znakiem truchtu. Wright był szczęśliwy, że może wykonywać nareszcie czynność zbliżającą go sukcesywnie do pełnowartościowego biegania, które dwa lata wcześniej było dla niego chlebem powszednim.

Z początkiem 1974 roku Wright zaczął wykonywać w miarę normalny trening, serwowany przez trenera Joe Lancastera, który bardzo zindywidualizował 28-letniemu zawodnikowi obciążenia. We wrześniu, kiedy lekkoatletyczna Europa zwijała żagle po kolejnych mistrzostwach Starego Kontynentu, Trevor przystąpił do rywalizacji. Podczas zawodów ligowych stanął na linii startu biegu na 5000m. Wsłuchując się w relacje płynące z Rzymu gdzie po złoto ME w maratonie sięgnął jego reprezentacyjny kolega Ian Thompson, jeszcze bardziej rozbudził swój apetyt na powrót do ścigania na najwyższym poziomie. Teraz czekał jednak na sygnał startera… 29 miesięcy po swoim ostatnim starcie. Nie liczył na nadzwyczajne wyniki, tym bardziej, że posiadany rekord życiowy 13:39 wydawał się wówczas odległą galaktyką. Chciał zwyczajnie ukończyć bieg i upewnić się, że nareszcie jest zdrowy. Niestety. Przeszywający ból w stopie zmusił go do zejścia z bieżni. Okazało się, że tym razem Wright złamał kość śródstopia...


Żona Trevora Wrighta - Rosemary, olimpijka z Monachium 1972.



Kolejna przerwa. Wright nie musiał szukać motywacji. Wright miał naturalny odruch podnoszenia się po upadku. Podniósł się i tym razem. 5 miesięcy później podczas mistrzostw Anglii w biegach przełajowych zajął 5-tą pozycję kwalifikując się na mistrzostwa świata. W rozegranym po raz trzeci oficjalnie, krosowym czempionacie o tytuły najlepszych na świecie Trevor zajął 50-tą pozycję, jednak był już zawodnikiem w pełni zdrowym. Pierwszego czerwca stanął na linii mistrzostw Wielkiej Brytanii w maratonie. Było to niemal 4 lata po zdobyciu srebrnego medalu mistrzostw Europy na 42km i 195m. Znów miał przed sobą rywalizację na dystansie, który szczególnie ukochał, acz nie była to do tamtej pory miłość szczególnie często praktykowana. Maraton w Stoke miał być dopiero jego trzecim w karierze. Wszystko układało się po myśli zawodnika do 28km. Wright relacjonował swoje samopoczucie po minięciu tego punktu:

To było tak jakby mi ktoś w pewnym momencie zrobił zastrzyk znieczulający. Noga zesztywniała mi od kolana po biodro. Stała się drewniana. Biegłem jak o kuli. Na półtora kilometra przed metą zdrętwiała lewa łydka, a już podczas okrążenia na bieżni stadionu nie mogłem zmusić sztywnych nóg do szybszego tempa, aby wywalczyć szóste miejsce. Dobiegłem na siódmej pozycji. Jestem szczęśliwy mimo iż czas 2:17:35 odbiega od rekordu życiowego o 4minuty. Wiem, że jeszcze wrócę na poziom sprzed czterech lat i śmiem twierdzić, że będę biegał jeszcze szybciej niż wtedy. Moim celem jest start na igrzyskach olimpijskich w Montrealu. Jak to mawiają – do trzech razy sztuka...

Trener Lancaster był zadowolony. „Najważniejsze, że Trevor ma nowe ścięgno, jeżeli wytrzymało maraton, nic nie będzie w stanie go ruszyć” - powiedział. Miał rację. Ścięgno wytrzymało. Nie wytrzymały jednak mięśnie skośne brzucha naderwane w skutek 14-kilometrowej walki z bólem uda. Nie wytrzymało też kolano. Trevor znów pauzował. Wracał do treningu. Pauzował. W olimpijskim, 1976 roku nie stanął na linii maratonu w ogóle. Startował niezwykle rzadko, a i za to wielokrotnie płacił tygodniami odpoczynku i niezliczoną ilością zabiegów rehabilitacyjnych.

Kariera Wrighta przez 7 lat była notorycznym „użeraniem się” z przeciwnościami. On nie zwątpił. Za każdym razem wracał. Z tą samą determinacją, zacięciem i wiarą w powrót do „helsińskiej” dyspozycji. Rok 1978 zapisał się w karierze Brytyjczyka jako drugie, sportowe narodziny. W wieku 32 lat Trevor wrócił na biegowe trasy i przez 8 kolejnych lat kończył każdy sezon maratońskimi rezultatami w okolicy 2:13. Dopiął swego, jego tryby nareszcie zaskoczyły i pracowały tak dobrze jak na samym początku lat siedemdziesiątych. Inna sprawa, że wartość jego wyników w skali światowego „maratoningu” była już znacznie niższa niż te kilka lat wcześniej. O ile dziesiątym wynikiem podsumowania 1971 roku na świecie było 2:14:03, o tyle siedem lat później był to już rezultat 2:11:58. W roku 1980 – 2:10:23, a po kolejnych trzech latach pierwszą dziesiątkę zamykał czas 2:09:12.

Trevor sprawdzał się jednak w prestiżowych maratonach komercyjnych. Jeszcze w 1978 roku zajął trzecie miejsce w Maratonie Nowojorskim (2:14:35). Dużym sukcesem była również czwarta pozycja w Fukuoce z nowym rekordem życiowym – 2:12:31. W wieku 34 lat stanął przed czwartą szansą wywalczenia olimpijskiego paszportu. Na 4 ukończone w 1980 roku maratony najgorszy występ zanotował jednak podczas międzynarodowych mistrzostw Anglii w Milton Keynes stanowiących olimpijskie kwalifikacje. Z czasem 2:18:11 zajął 10. pozycję, grzebiąc tym samym nadzieje na olimpijski występ. Na IO do Moskwy pojechali: wcale nie mocniejszy – Black, doskonały przed laty Thompson oraz Ford z wyśmienitym 2:10:51 w sezonie przedolimpijskim. Cała trójka zeszła z trasy… Wright dwa miesiące po moskiewskich igrzyskach minął metę maratonu w Nowym Jorku z czasem 2:13:31 meldując się na siódmej pozycji. Pół roku później osiągnął znaczący sukces komercyjny. W rozegranym po raz pierwszy Maratonie Londyńskim zajął trzecie miejsce z bardzo dobrym 2:12:53. Minutę i pięć sekund przed nim finiszowali… zwycięzcy! Doszło do niespotykanej sytuacji, gdzie organizatorzy przyznali dwa pierwsze miejsca. Amerykanin Dick Beardsley i Norweg Inge Simonsen osiągnęli metę w identycznym czasie 2:11:48.

W sylwestra 1982 roku Trevor otrzymał obywatelstwo nowozelandzkie. W związku z tym, że jego żona pochodziła z antypodów, wyemigrował wraz z rodziną do tamtego kraju. Mimo iż nowozelandzki stan posiadania maratończyków był w ówczesnym momencie imponujący – Bellinger 2:10:15, Froude 2:11:25, Ryan 2:12:40, czy w końcu przedłużający się arcymistrz biegów średnich i długich – Rod Dixon 2:08:59, z otwartymi ramionami powitano Trevora na dworze tamtejszej Królowej Sportu. Wydawało się jednak, że Wright obniżył nieco loty. Wyniki na poziomie 2:17 – 2:19 nie wskazywały na to iż jeszcze kiedykolwiek stanie na linii startu jakieś większej, międzynarodowej imprezy. W kwietniu 1983 roku mijając metę Maratonu Londyńskiego zadziwił wszystkich poprawiając rekord życiowy! 2:12:29 dało mu kwalifikację na Mistrzostwa Świata do Helsinek. Po 12 latach wrócił do stolicy Finlandii, tak szczęśliwej z tytułu pamiętnego biegu bo srebrny medal Mistrzostw Europy. Mając już 37 lat, w niezwykle silnej stawce zawodników ukończył bieg na 31 pozycji z przyzwoitym rezultatem 2:17:31. Na tle reprezentacyjnych kolegów wypadł bardzo dobrze. Lepszy Bellinger zajął pozycję 4 oczka wyższą, a Don Greig był dopiero 52. Dobry wynik z początku sezonu pozwalał Trevorowi mieć po raz piąty już, nadzieję na olimpijski paszport do Los Angeles. Rezultat 2:19:48 zamknął mu jednak ostatnią drogę na igrzyska. Do końca lat osiemdziesiątych startował regularnie na poziomie około 2:20, uzyskując nawet w połowie dekady 2:14:41 na londyńskiej trasie.


Od lewej - Julian Matthews - wnuk Trevora i Nick Willis - rekordzista Nowej Zelandii w biegu na 1500m (3:29.91)



Wright aktywny biegowo pozostał niemal do końca swoich dni. Zmarł w grudniu 2010 roku. Biegowe tradycje, które zapoczątkował wraz żoną Rosemary, zaszczepił wśród członków całej swojej rodziny. Młodsza o rok, pani Wright (z domu Stirling) była czołową specjalistką od ośmiuset metrów na początku lat siedemdziesiątych. Na tych samych ME, na których Trevor zdobył srebro, Rosemary sięgnęła po brązowy medal w biegu na dwa okrążenia. Krążek tego samego koloru już kilka miesięcy wcześniej wywalczyła na halowych ME w Sofii. Dwa lata wcześniej wraz z trzema innymi zawodniczkami sięgnęła po tytuł mistrzyni Europy w sztafecie 4x400m. Miała więcej szczęścia niż mąż w walce o olimpijską kwalifikację. W 1972 na igrzyskach w Monachium zajęła siódme miejsce w finale osiemsetki i piąte w biegu rozstawnym 4x400m. Rosemary była rodowitą Nowozelandką, jednak już w dzieciństwie przeniosła się do Wielkiej Brytanii i barwy tego kraju reprezentowała przez całą swoją karierę. Pod koniec lat 70. wróciła do ojczyzny i wraz z Trevorem osiedlili się tam na stałe.

Córka państwa Wrightów – Jessica biega do dziś. Zaczynała karierę od biegów średnich, stopniowo wydłużając się do maratonu. Posiada imponujące rekordy życiowe począwszy od biegu na… 200 metrów: 200m – 24.94, 1500m – 4:19.6, 3000m – 9:08.39, 5000m – 15:53.50, 10000m – 32:37.51, maraton – 2:39:12. Przed siedmioma laty na 26 pozycji kończyła udział w biegu na 8km podczas przełajowych mistrzostw świata. Mąż Jessici - Ben, przed laty średniodystansowiec (1:48.95 i 3:41.22 odpowiednio na 800 i 1500m) również poznał maratoński smak, kończąc 42km i 195m w 2:22:11.

Wnuk Trevora, dziś 27-letni Julian Matthews jest czołowym nowozelandzkim specjalistą od mili i tysiąca pięciuset metrów. Jako 34 Nowozelandczyk w historii zszedł na pierwszym z tych dystansów poniżej 4 minut. Uczynił to w lutym 2011 roku, dedykując bieg zmarłemu 2 miesiące wcześniej dziadkowi. Julian posiada doskonałą średnią dziesięciu najlepszych wyników w biegu na 1500m – 3:39.34 (rekord życiowy – 3:38.20).

Wspaniałym człowiekiem musiał być Trevor Wright. Tak opowiadali o nim Ci, których kochał najbardziej. Miłością do lekkiej atletyki zaraził najbliższych i z różnych relacji wynika, że byli mu za to bardzo wdzięczni . Julian dedykował mu swój bieg na milę, Jessica przyrzekła sobie, że poprawi rekord życiowy w maratonie. Dla niego.

Jego historia motywuje do kolejnego wyjścia na trening. Wydobywa większe pokłady cierpliwości w czasie leczenia kontuzji. Pokazuje jak uciekająca szansa może dać jeszcze więcej wiary w jej doścignięcie. Stawia nas również przed pytaniem – czy spełnienie daje tylko realizacja największego w życiu marzenia? Czy ta pogoń za nim nie jest nawet cudowniejszym zjawiskiem niż ono samo w sobie? Właśnie ten największy, niespełniony sen Trevora Wrighta o byciu olimpijczykiem napędzał całe jego życie nadając mu ostateczny, wspaniały kształt. Dlatego – nie rezygnujmy z marzeń, jakkolwiek odległe nam się wydają.


Jessica Ruthe - córka Trevora, zwyciężczyni maratonu w Auckland.



Maratony Trevora Wrighta:

2:12:29 (1983) Londyn
2:12:31 (1978) Fukuoka
2:12:53 (1981) Londyn
2:13:00 (1978) Sandbach
2:13:21 (1980) Sandbach
2:13:27 (1971) Manchester
2:13:31 (1980) Nowy Jork
2:13:59 (1971) Helsinki
2:14:35 (1978) Nowy Jork
2:14:41 (1985) Londyn
2:16:45 (1980) Auckland
2:16:56 (1981) Sandbach
2:17:14 (1975) Harlow
2:17:14 (1983) Wiri
2:17:31 (1983) Helsinki
2:17:35 (1975) Stoke
2:17:36 (1979) Boston
2:17:43 (1982) Auckland
2:17:46 (1981) Montreal
2:18:11 (1980) Milton Keynes
2:18:18 (1981) Auckland
2:18:24 (1984) Hamilton
2:18:29 (1986) Auckland
2:19:27 (1982) Wiri
2:19:34 (1982) Whangarei
2:19:48 (1984) Rotoura
2:20:14 (1978) Edmonton
2:21:31 (1986) Saint Paul
2:21:38 (1989) Liverpool

2:16:56 - średnia



Komentarze czytelników - 1podyskutuj o tym 
 

Stepokura-nazwisko zlat60

Autor: Stepokura-nazwisko zlat60, 2015-04-25, 07:19 napisał/-a:
załączonym opisie

 



Serwis internetowy EUROCALENDAR.INFO
post@eurocalendar.info, tel.kom.: 0512362174
Zalecana rozdzielczosc: 1024x768