redakcja | kontakt | prenumerata | reklama | Jestes niezalogowany  |  ZALOGUJ  

AKTUALNOSCI
ARTYKUŁY
BLOGI
ENCYKLOPEDIA
FORUM
GALERIA
KALENDARZ
KONKURSY
LINKI
RANKING
SYLWETKI
WYNIKI
ZDJĘCIA
Admin
Michał Walczewski
Toruń
WKB META LUBLINIEC
MaratonyPolskie.PL TEAM

Ostatnio zalogowany
2024-04-16,18:04
Przeczytano: 319/168689 razy (od 2022-07-30)

 ARTYKUŁ 
Srednia ocen:8.2/6

Twoja ocena:brak


Limity zgłoszeń - idą ciężkie czasy?
Autor: Michał Walczewski
Data : 2011-01-11

Limity zgłoszeń na zagranicznych biegach to codzienność. Chcesz wystartować w prestiżowym biegu? Musisz dokonać wcześniejszego zgłoszenia, często z wielomiesięcznym wyprzedzeniem. Zgłoszenia w dodatku popartego natychmiastowym uiszczeniem opłaty startowej sięgającej kilkudziesięciu, a często grubo ponad stu Euro.

Bywa jednak znacznie gorzej - na niektóre imprezy ze względu na limity uczestników wręcz nie sposób się dostać. Dziesiątki tysięcy chętnych zapełniają w ciągu kilku godzin wolne miejsca w Maratonie Londyńskim, w Nowym Jorku czy w Berlinie. Problem dotyczy nie tylko dużych imprez - często nawet organizatorzy kameralnych biegów wprowadzają limity uczestników.

Powoli ten niewątpliwie niekorzystny dla zwykłego biegacza trend daje się zauważyć także w naszym kraju. Jeszcze 2-3 lata temu nie do pomyślenia było to, że w Polsce będzie więcej biegaczy niż miejsc na imprezach. Tymczasem spełniły się nasze marzenia - biegaczy przybywa z roku na rok w iście zawrotnym tempie. To zaś, czego pragnęliśmy przez lata, staje się teraz przekleństwem - na biegach robi się CIASNO. Większość organizatorów wciąż walczy o frekwencję, ale zdarza się też coraz więcej imprez, na które zapisanie się w ostatniej chwili nie jest już możliwe. By zostać uczestnikiem trzeba zgłosić się wcześniej, zapłacić, a czasem wręcz mieć szczęście by zmieścić się w limicie…

Czy to z powodów logistycznych, ograniczeń finansowych, czy w końcu ze względów bezpieczeństwa, z nadmiarem chętnych organizatorzy starają się radzić sobie na cztery sposoby:

Sposób pierwszy: wzrost opłaty startowej. Cóż, prawa rynku działają także przypadku organizacji imprez sportowych, czego przykładem są choćby bilety na mecze siatkówki czy Pucharu Świata w Skokach Narciarskich w Zakopanem. Gdy liczba chętnych do wzięcia udziału w biegu przekracza znacznie limit uczestników część organizatorów może pozwolić sobie na to, by podnieść opłaty startowe z których finansowane są zawody.

Sposób drugi: losowanie. Gdy liczba chętnych do udziału w biegu przekracza możliwości organizatora innym wyjściem jest losowanie numerów startowych. To dość często stosowana metoda i wydaje się, że najbardziej sprawiedliwa, jednak wymagająca od organizatorów sporego zaangażowania. Za granicą często stosuje się dodatkowo bezzwrotna opłatę rejestracyjną w wysokości zwykle 10-15 euro, a to już ze sprawiedliwością ma trochę mniej wspólnego - można zapłacić, a i tak nie wystartować.

Sposób trzeci: kto pierwszy ten lepszy. Najprostsza z metod - w ustalonym terminie otwierana jest lista zgłoszeń, na którą błyskawicznie zapisują się chętni do udziału biegacze. Kto nie zdąży, ten niestety musi obejść się smakiem i próbować w następnej edycji biegu, lub liczyć na to, że część zapisanych zawodników nie dokona opłaty startowej i tym samym da szansę w tzw. dopiskach. Przykładowo Maraton Paryski organizuje 3 rundy losowań kosztujące odpowiednio 70, 85 i 100 Euro. Metoda preferuje tych wśród nas, którzy maja stały dostęp do Internetu i mogą sobie pozwolić na pilnowanie zgłoszeń.

Sposób czwarty: eliminacje. Ta metoda, znana chyba głównie z rozgrywanych na Hawajach zawodach IronMan, stosowana jest w większości przez organizatorów imprez ultra dystansowych i ekstremalnych, często górskich. Aby wystartować w niezwykle prestiżowych zawodach należy najpierw zdobyć punkty podczas startów w innych wskazanych biegach, a dopiero zdobycie limitu punktów pozwala nam starać się o miejsce startowe. Metoda zdecydowanie najbardziej skomplikowana i wymagająca często od zawodnika kilku lat startów.

Wydawać by się mogło, że limity to wciąż odległy problem znany nam głównie ze rzadkich startów w biegach organizowanych w Europie Zachodniej i za Atlantykiem. Nic bardziej mylnego - spotykamy się z nim już na co dzień także u nas w Polsce. Postanowiliśmy porozmawiać z organizatorami, którzy wprowadzili limity uczestników na swoich biegach:

Tomasz Głód, 12 Godzinny Podziemny Bieg Sztafetowy (Bochnia) - „Ograniczenia w liczbie startujących u nas sztafet wynikają z ograniczeń samej Kopalni Soli w Bochni, w której rozgrywane są zawody. Szerokość podziemnych chodników jest ograniczona, a zawodnicy muszą mieć możliwość mijania się i wyprzedzania. Zaczynaliśmy ostrożnie z limitem 40 drużyn, potem 50, obecnie to 60 sztafet i jest to liczba nieprzekraczalna. Zgłaszać się do naszego biegu można cały czas aż do 8 lutego. Wśród zgłoszonych zespołów dokonujemy losowania którego nagranie staramy się publikować w Internecie tak, by było one jawne. W zeszłym roku na 50 miejsc zgłoszonych było 140 ekip więc trzeba mieć trochę szczęścia. Tegoroczne losowanie odbędzie się 11 lutego (piątek).”



Bochnia – do biegania pod ziemią chętnych zawsze jest nadmiar


Michał Drelich, SportEvolution, Bieg dookoła ZOO (Warszawa) - „Ustalenie limitu uczestników to pierwszy krok jaki powinno się robić przystępując do planowania biegu. Jest to oczywiście wielce pomocne dla organizatora, ale także istotne dla samych uczestników - pozwala dowiedzieć się w jak dużej imprezie pobiegniemy: na 150 czy na 5 tysięcy osób. Jest wskazówką dla uczestników na temat rzetelności i wiarygodności organizatora, oraz rangi i jakości samego biegu. Ogłaszanie biegu jako imprezy na 2000 osób gdy tymczasem startuje w niej pięćset osób jest tylko faktem medialnym i wprowadza uczestników w błąd, a tego należy unikać. Dlatego też limity powinny odzwierciedlać nie tylko możliwości organizatora, ale i realne szanse zapełnienia listy startowej. Inaczej limit to tylko poziom pragnień organizatora, a nie rzetelna informacja.

W roku 2010 jako agencja współorganizowaliśmy kilka biegów, i każdy z nich miał limit uczestników. W Biegu dookoła ZOO (1 maja 2010) liczbę uczestników ustaliliśmy na 1000 osób, i limit ten został wyczerpany już po niecałych 5 godzinach od uruchomienia zgłoszeń. W biegu „Policz się z Cukrzycą” zorganizowanym przy okazji Finału WOŚP w Warszawie limit wynosił 3045 uczestników a zapisy zamknęliśmy po 3 tygodniach”.


Mirosław Awksentiuk, OSiR Hajnówka, Półmaraton Hajnowski - „Limit w wysokości 260 osób w naszym kameralnym półmaratonie wynika zarówno z przyczyn technicznych jak i bezpieczeństwa. Postawiliśmy na klimat, który chwalą sobie wszyscy uczestnicy biegu - zwłaszcza wycieczkę kolejką wąskotorową po Puszczy Białowieskiej połączoną z ogniskiem i pieczeniem dzika. W roku 2011 planujemy integrować biegaczy podczas Biesiady Kozackiej. Niemniej pojawiają się plany by zrezygnować z limitu uczestników i w 2012 roku zorganizować imprezę masową. Niestety w takim przypadku będziemy musieli zrezygnować z elementów integracyjnych - z wyjazdu do puszczy, ogniska, a także ze startu w Białowieży. W tym roku chcielibyśmy na biegu rozdać ankietę, w której uczestnicy sami wypowiedzą się, czy są za zniesieniem limitu w zamian za rezygnację z dodatkowych atrakcji. Zgłoszenia uruchomimy 1 marca, rok wcześniej lista została zamknięta po dwóch tygodniach.”



Półmaraton Hajnowski – jeden z najbardziej kameralnych biegów w Polsce


Robert Gudowski, Maraton Karkonoski (Szrenica - Śnieżka - Szrenica) - „W pierwszej edycji Maratonu Karkonoskiego wprowadziliśmy limit na poziomie 200 uczestników. W edycji drugiej było to 300 osób, a na rok 2011 planujemy zwiększyć go do 400 zawodników. Ograniczenia wynikają z decyzji Dyrektora Karkonoskiego Parku Narodowego na którego terenie odbywa się bieg. Niemniej nawet gdyby decyzja w tej sprawie nie należała do KPN to limit istniałby na poziomie nie większym niż 600 lub 800 osób – na większą liczbę uczestników nie możemy sobie pozwolić zarówno ze względu na zaplecze, jak i oceniając szerokość tras, którymi poruszają się zawodnicy. Chętnych do startu w Maratonie Karkonoskim jest wielokrotnie więcej niż wolnych miejsc, w roku 2010 zgłoszenia zamknęliśmy już pierwszego dnia ich przyjmowania. Tworzymy listę rezerwową na wypadek gdyby ktoś zrezygnował, ale szanse na to są bardzo małe. Osobiście uważam, ze wszystkie biegi powinny mieć limity uczestników, gdyż pozwala to należycie planować imprezę.”



Maraton Karkonoski - autor zdjęcia Robert Gudowski


Waldemar Borkowski, Bieg Częstochowski - „Nasz pierwszy bieg organizowany w 2009 roku był dla nas debiutem organizacyjnym, i nie mieliśmy pojęcia ilu będzie chętnych do startu. W okolicznych biegach startowało od 100 do kilkuset biegaczy, więc dla bezpieczeństwa ustaliliśmy limit w wysokości 400 osób. Numery startowe rozeszły się w ciągu kilkunastu dni. Mieliśmy listę rezerwową na wypadek, gdyby po zamknięciu zgłoszeń część zgłoszonych osób nie dokonała opłaty startowej - znalazło się na niej 100 nazwisk. Gdy otworzyliśmy dodatkowe zgłoszenia rozeszły się one w 10 minut. W roku 2010 zwiększyliśmy limit uczestników do 800 osób, jednak tym razem ze względu na katastrofę Smoleńską i zmiany terminów nie został od wyczerpany. Na rok 2011 pozostawiamy limit bez zmian.

Maksymalna liczba uczestników odzwierciedla nasze możliwości techniczne: trasę (przewężenia) oraz biuro zawodów którym dysponujemy tylko w dniu startu. Nie bylibyśmy w stanie obsłużyć większej liczby biegaczy w sposób komfortowy tak, by wyjechali od nas zadowoleni i usatysfakcjonowani. Odbieram wiele telefonów z prośbami o umożliwienie startu, ale nie jesteśmy w stanie ich realizować. Od tego roku nie tworzymy też listy rezerwowej”




Bieg Częstochowski - autor zdjęcia Jakub Tęcza


Zbigniew Rosiński, Bieg Katorżnika (Lubliniec) - „Bieg Katorżnika był jedną z pierwszych imprez w Polsce z limitem uczestników, i obawialiśmy się trochę jak zostanie to przyjęte. Ze względu na jego specyfikę (błoto, bagna, rowy melioracyjne - przyp. redakcja) początkowo udział możliwy był wyłącznie na zaproszenie. Pierwszą ogólnodostępną edycją był bieg w 2007 roku, a od 2008 wprowadziliśmy limity. W 2009 roku limit wynosił 1000 osób, a w 2010 roku - 1500 osób. W roku 2011 niestety zmniejszamy limit do połowy, czyli 750 osób. Wielu uczestników narzekało, że biegi po 250 startujących są zbyt gęste i nie można na trasie wyprzedzać, a i my wolimy zorganizować bieg mniejszy ale ciekawszy. Lista uczestników została zamknięta w zeszłym roku na 4 miesiące przed biegiem, w tym roku prawdopodobnie miejsca wyczerpią się jeszcze szybciej. W podobnym do naszej imprezy biegu w Niemczech limit wynosi 5000 uczestników, a opłata startowa 180 Euro - limit wyczerpuje się tam w ciągu 3-4 dni.”



Bieg Katorżnika – w roku 2011 limit uczestników o połowę niższy…


Jacek Bączkowski, Urząd Dzielnicy Bielany m.st. Warszawa, Bieg Chomiczówki - „Osobiście jestem przeciwnikiem limitów uczestników w biegach ulicznych. Niestety problem w tym, że pojemność wytyczonej po osiedlu, często po chodnikach trasy Biegu Chomiczówki jest ograniczona. Policja i Straż Miejska nie wyrażają zgody na organizację większej imprezy w tym miejscu, stąd nasz obecny limit - 1000 biegaczy w Biegu Chomiczówki, i 1000 biegaczy w Biegu o Puchar Bielan. Zgłoszenia uruchomiliśmy 15 grudnia 2010 roku a zakończyliśmy 3 tygodnie później - 7 stycznia. Mamy jeszcze po 100 miejsc rezerwowych, o które zawodnicy spoza Warszawy będą mogli się starać w przeddzień i w dniu zawodów.

Uważam, że czym więcej uczestników tym lepiej, dlatego też w roku 2012 planujemy zmienić trasę i przenieść częściowo zawody. Start odbywać się będzie na ulicy Kasprowicza, ale chcemy też zachować trochę tradycji tak, by choć część imprezy przebiegała przez Osiedle Chomiczówka. Zmiany w trasie pozwolą nam zwiększyć liczbę uczestników do 2, może nawet 3 tysięcy”.




Bieg Chomiczówki – limit wyznacza ograniczona pojemność trasy



Całe szczęście nie musimy się martwić na zapas - limity wciąż dotyczą stosunkowo niedużej liczby biegów, a największe imprezy nadal walczą o frekwencję:

Ferdynand Stachowiak, Poznańskie Ośrodki Sportu i Rekreacji - „Maraton Poznański wciąż walczy o frekwencję i nie ustalamy sztywnego limitu uczestników, choć mało kto zauważył, że pojawia się on w naszym regulaminie na poziomie 6 tysięcy startujących. Jak na razie nie udało nam się go jeszcze osiągnąć, więc do tej przynajmniej pory chętni do startu w Poznaniu nie muszą się nim przejmować. Liczba 6000 biegaczy odpowiada naszym szacunkowym możliwościom organizacji imprezy na poznańskiej Malcie - trasa (2 pętle), natryski, strefa mety itd. W przypadku przekroczenia tego limitu będziemy musieli pomyśleć już o zmianie miejsca zawodów - Malta będzie za ciasna. Frekwencja na poziomie 7-10 tysięcy maratończyków oznaczać będzie konieczność budowy specjalnego miasteczka namiotowego jak ma to miejsce na przykład w Berlinie. Poznań żadnej budowy się nie boi, więc jak trzeba będzie, to będziemy budować”.



Maraton Poznański – teoretyczny limit 6000 uczestników


Waldemar Biskup, Młodzieżowe Centrum Sportu, Maraton Wrocławski - „Frekwencja HASCO-LEK Wrocław Maratonu przyrasta co roku o około 300-400 osób, i po przeprowadzce ze Starego Miasta na Stadion Olimpijski mamy pod względem zaplecza bardzo duże zapasy. Nasze możliwości logistyczne wzrosną jeszcze bardziej, gdyż tegoroczny maraton przenosimy do ARENY na Maślicach, na stadion wybudowany na Euro 2012. Tam też odbędzie się start i meta, tam będzie także zlokalizowane Biuro Zawodów. Kubatura tego obiektu pozwoliłaby nam zorganizować maraton na dziesięć tysięcy osób, więc rosnąca frekwencja nie jest dla nas straszna - niech przybywa biegaczy z każdym rokiem.”



HASCO-LEK Wrocław Maraton – bez limitu


Rosnąca frekwencja na biegach na pewno zmienia wygląd i klimat imprez. Wielu spośród starszych doświadczeniem biegaczy z łezką w oku zaczyna wspominać czasy, gdy kameralnie biegaliśmy sobie w sześćset osób przez Stare Miasto w Maratonie Wrocławskim, czy w dwieście osób na Gnieźnieńskim Rynku. Całe szczęście wystarczy rozejrzeć się w ponad tysiącu organizowanych w Polsce biegów - wciąż można znaleźć prawdziwe perełki, jak choćby Maraton Ekologiczny im. Tomasza Hopfera w Lęborku - nadal jest to wspaniała, niezwykle klimatyczna impreza w której biegnie poniżej 200 uczestników a żaden z biegaczy nie czuje się masą startową, lecz jednym z maratończyków.

Niemniej zmian nie zatrzymamy, i coraz rzadziej będzie możliwe by w ostatniej chwili zdecydować się na start w wielkim biegu organizowanym w centrum dużego miasta. Sytuacja, gdy decydujemy się na start w piątek lub wręcz w sobotę poprzedzającą niedzielny bieg, będzie zdarzała się coraz rzadziej, a my – biegacze - będziemy musieli nauczyć się planować nasze wyjazdy z coraz większym wyprzedzeniem.

Bo nawet jeżeli wciąż będzie można zapisać się do biegu w ostatniej chwili, to takie zgłoszenie będzie koszmarnie drogie.



Komentarze czytelników - 23podyskutuj o tym 
 

jmm

Autor: jmm, 2011-01-12, 08:05 napisał/-a:
Marcin, wpisowe na maraton w Zurichu to 110 CHF. BigMac kosztuje w Szwajcarii 6,5 CHF. Gdybyś chciał jeszcze sprawdzić jak to jest w USA, to BigMac kosztuje tam 3,39USD.
Wysokość wpisowego na maratony w USA znajdziesz nawet na naszym forum. Ceny BigMaca w Polsce nie znam, ale z tym sobie poradzisz, podobnie jak i z wpisowym na polskie maratony. Życzę przyjemnych obliczeń z zakresu Mac-ekonomii.

 

J@rek

Autor: J@rek, 2011-01-12, 08:46 napisał/-a:
Nie ma co się oszukiwać, obywatele Europy Zach. z racji wielkości swoich zarobków mają większą silę nabywczą swego pieniądza niż my naszej złotówki. Nie jest to temat o kosztach startowego więc nie ma co się rozpisywać. Jeśli chodzi o limity na zawodach, mi to nie przeszkadza. Zawsze zgłaszam się wcześniej tam gdzie mam zamiar wystartować a nawet jeśli nie załapię się na te limitowane biegi to są inne w których można pobiec w zamian. Zresztą wolę imprezy kameralne niż te w których jestem tylko "statystyką".

 

Martix

Autor: Martix, 2011-01-12, 14:10 napisał/-a:
Co tu jest nie jasne i nie do zrozumienia? Pełna merytoryka! Wiadomo że jak organizator danego biegu nie wprowadzi limitu, zapisze się na niego 300 osób a pod względem koszulek,gastronomii,medali i szerokości trasy przystosowany bedzie na 150 osób to jakośc takiego biegu będzie gorsza i będzie wielu miało do niego pretensje!
Wielu się skarży na limity,na ograniczenia. Nie zawsze z pewnością da rady go zwiększyc bo nakłady na bieg są ograniczone i brak sponsorów i załóżmy że samorząd nie wyraża zgody na start po ulicach które mogą tłok rozładowac. I wtedy pozostaje zasada "kto pierwszy ten lepszy"!

 

Krzysiek_biega

Autor: Krzysiek_biega, 2011-01-12, 14:33 napisał/-a:
Pewnych rzeczy nie przeskoczysz i jak wspomniałem jak mnie na coś nie stać to po prostu rezygnuję. Też chciałbym powiedzmy pobiec maraton w Honolulu na Hawajach ale priorytetem są inne rzeczy i alternatywnie zawsze mogę sobie wybrać inny bieg. Nie mogę wymusić na liniach lotniczych dużo tańszych biletów czy najlepiej bezpłatnych, tak samo jak nie znasz powodów wygórowanej opłaty startowej to nie możesz oczekiwać cudów...że dla Ciebie specjalnie zejdą z ceny bo nikt nie będzie do interesu dopłacał. Ten kto nigdy nie organizował biegu nigdy nie będzie wiedział jakie to są koszta i ile nieprzespanych nocy.

 

Magda

Autor: Magda, 2011-03-07, 21:24 napisał/-a:
Ja myślę, że nawet gdyby nasze społeczeństwo od jutra zaczęło zarabiać dwu- a nawet trzykrotność tego co dzisiaj, to jedyne co więcej by żarli i kupowali więcej niepotrzebnych rzeczy, no i bardziej markowych. Więcej szwędania się po knajpach i może kinach, więcej jeszcze bardziej wypasionych gadżetów.

Kto chce biegać i ćwiczyć już to robi, bo do tego nie potrzebuje super kasy. Jest dużo biegów koleżeńskich, gdzie nie płaci się nic, są biegi kameralne z niskim wpisowym.

A limit daje poza tym co z punktu widzenia orga- prestiż dla osoby startującej. Trudno mi jednak patrzeć na ten prestiż, jeśli zależy on tylko i wyłącznie od tego, jak szybkie masz łącze. Inaczej jest w przypadku kwalifikacji. To wtedy to tak- można być dumnym ze startu.


Osobiście czekam tylko jeszcze na coś, co na zachodzie jest powszechne, a u nas tego nie ma- FINISHER. Jak jest jakiś naprawdę trudny bieg, to jeśli go ukończyłam, chcę móc się tym pochwalić. A nie że ktoś kto zszedł na pierwszym przepaku na Rzeźniku puszy się w koszulce i robi z siebie bohatera.

 

harpaganzwola

Autor: harpaganzwola, 2011-03-08, 15:34 napisał/-a:
Limity zgłoszeń to taki chwyt reklamowy ale niestety to w dzisiejszych czasach nie przejdzie. Biegów jest tak dużo, że nikt łaski nie robi

 

Magda

Autor: Magda, 2011-03-08, 16:56 napisał/-a:
mylisz się

te biegi, gdzie są limity, to biegi-legendy

nie mówię tu o tym że jakiś maraton ma 4000 albo 6000 limitu

Katorżnik, sztafeta w Bochni, choćby Hajnówka gdzie zapisy skończyły się w ciągu trzech godzin... ludzie zabijają się o miejsca na tych biegach

 

Martix

Autor: Martix, 2012-03-02, 13:14 napisał/-a:
Gdy zaczynałem swoją przygodę z bieganiem coś takiego jak limit było rzadziej spotykanym zjawiskiem. Obecnie z roku na rok z tymi limitami jest coraz gorzej. Widzę, że są już biegi gdzie gdy tylko uruchomi się zapisy to kończą sie w kilka minut. Są biegi gdzie dawniej można było zapisac się na luzie w dniu zawodów a obecnie zapisy kończą się na tydzień przed biegiem. Dawniej było to nie do pomyślenia i może kiedyś dojśc do tego że zeby gdziekolwiek wystartowac to trzeba będzie po prostu byc szczęściarzem a gdy się już uda zapisac to będzie się człowiek cieszył podobnie jakby trafił gdzieś wysoką wygraną. Biorąc pod uwage dynamikę wzrostu osób biegających i przy tym ograniczenia finasowe na biegi z budzętów orgów i gmin które łożą na te biegi.
Limity mają niby swoje dobre strony, bo nie za ciasno jest na wąskich trasach biegowych ale ograniczają dostęp do udziału w ulubionych biegach.Wadą limitów jest również to,że osoba która szybko zapisuje się na bieg a nie jest pewna czy wystartuje z różnych powodów to blokuje to miejsce komuś innemu!

 

mariod

Autor: mariod, 2012-03-02, 13:41 napisał/-a:
Pełna zgoda.

 

Autor: Ryszard N, 2012-03-02, 14:32 napisał/-a:
Limity biegowe spowodowane są przez kilka czynników.
Po pierwsze, współorganizujące gminy mają co raz mniej pieniędzy i tym samym nie można "obsłużyć" większej ilości biegaczy. Proces komercjalizacji biegów może temu zaradzić ale konsekwencją będzie, co już widzimy i na co wielu narzeka, wzrost opłaty biegowej. Bez przesady, wiele biegów liczących się w kraju ma bardzo duże możliwości. Nie szukając zbyt daleko, tak Warszawa, Kraków, Katowice czy Poznań mogą przyjąć znacznie więcej biegaczy niż przyjmują.
Po drugie, wzrost popularności biegów powoduje to, że przepustowość niektórych imprez jest ograniczona. Jest rzeczą prostą, że do Bochni nie pojedzie kilka tysięcy biegaczy, podobnie na inne zawody, często odbywające się w specyficznych warunkach lub tak naprawdę mające status bardziej imprezy około biegowej niż samego biegu.
Przy tej okazji warto zwrócić uwagę na pewne rzeczy które są po stronie biegaczy. Nie wiem czy zauważyliście ale nie ma u nas obyczaju informowania organizatora, że co prawda się zapisałem lecz nie mogę wziąć udziału. Tymczasem organizator, często za ostatnie pieniądze zamawia te medale, koszulki, tą kiełbasę i napędza kosztu. prostą konsekwencją takich praktyk jest to, że na następną imprezę umieszcza w regulaminie zapis, że medale i koszulki tylko dl np. pierwszych 800. Oczywiście, zaczyna się awantura.
Do kwestii opłat startowych nie będę się odnosił. Temat przewałkowany na wszystkie możliwe strony. Do biegania nie potrzebne są imprezy biegowe. Biegam średnio około 3500 km rocznie, startuje około 10-12 razy. Polecam. Można też inaczej ale to na własną odpowiedzialność, za własne pieniądze i wówczas nie warto ględzić.
Relacja pomiędzy kosztami startów w Polsce i za granicami kraju też omawiano wielokrotnie. Opłaty w takich miejscach jak Wiedeń, Berlin, Londyn, itd często są wielokrotnie wyższe i podawanie przykładów jakiś pojedynczych imprez które są tańsze nie ma sensu. Nic nie wiemy na temat źródła finansowania imprezy, kto za tym stoi, skąd są pieniądze, itd.
I na koniec. Limitowanie udziału nie jest Polskim wynalazkiem. Jest ono praktykowane w zasadzie na całym świecie. Czasem jednak ma to też negatywny skutek. W 2008 roku pojechałem do Koszyc na Maraton. Przyjechał tam dzień wcześniej kilku Polaków których nie dopuszczono do startu ponieważ limit był dawno wypełniony. Rzecz w tym, że zapisało się wiele osób a ok. 150 z zapisanych nie pojawiło się na starcie. Aby tego chociaż trochę uniknąć należy stosować zasadę, że zapisany zawodnik to zawodnik który dokonał opłaty startowej. Jeżeli nie przyjedzie to wpłata nie podlega zwrotowi. Czasem tak spoglądamy w ten kalendarz i na zapas zapisujemy się dosłownie gdzie się da. Później okazuje się, że na 50% imprez w ogóle nie jedziemy.

 



Serwis internetowy EUROCALENDAR.INFO
post@eurocalendar.info, tel.kom.: 0512362174
Zalecana rozdzielczosc: 1024x768