redakcja | kontakt | prenumerata | reklama | Jestes niezalogowany  |  ZALOGUJ  

AKTUALNOSCI
ARTYKUŁY
BLOGI
ENCYKLOPEDIA
FORUM
GALERIA
KALENDARZ
KONKURSY
LINKI
RANKING
SYLWETKI
WYNIKI
ZDJĘCIA
Przeczytano: 260 razy (od 2022-07-30)

 ARTYKUŁ 
Srednia ocen:0/0

Twoja ocena:brak


Morderczy dystans ?
Autor: Jerzy Skarżynski
Data : 2004-04-24

W dziennikarskich relacjach rzeczownikowi maraton bardzo często towarzyszy przymiotnik „morderczy” lub „zabójczy”, co - zważywszy na legendarny kontekst biegu - nie powinno nas specjalnie dziwić. Są to jednak epitety, na które bieg ów „zapracował” sobie nie tylko tragedią greckiego hoplity! Historia tej konkurencji, od jej zarania do dzisiaj, zna bowiem wiele przypadków śmierci podczas biegu lub tuż za metą. Stałem na starcie biegu maratońskiego 42 razy, i raz - w australijskim Melbourne w roku 1987 - dowiedziałem się o śmierci jednego z uczestników. Były ofiary śmiertelne w Berlinie i Hamburgu, w Nowym Jorku i w Chicago, w Londynie i w Bostonie.

Na sportowych arenach umierają jednak nie tylko maratończycy, a nikt nie nazywa np. boksu czy alpinizmu, gdzie także czasami dochodzi do śmiertelnych wypadków, „morderczym” sportem, mimo że wśród alpinistów giną także „mistrzowie i rekordziści świata”, że przypomnę tylko Wandę Rutkiewicz czy Jerzego Kukuczkę! Zdobycie Mont Everestu, najwyższej góry świata, to marzenie każdego alpinisty, alpinistyczny „rekord świata”. Tej szczególnej radości uniesienia spowodowanej postawieniem na nim swej stopy doznało już prawie 1 700 himalaistów, w tym 13 Polaków. Co ciekawe, w tej grupie było też wielu autentycznych... amatorów, którzy wyrównali ten rekord, prowadzeni niemal „za rączkę” na sam szczyt przez przewodników-fachowców. Mieli taki kaprys i po zaledwie kilkumiesięcznych przygotowaniach osiągnęli swój cel - za duuuuże pieniądze oczywiście!

Rekord świata mężczyzn w maratonie wynosi teraz 2:04:55, a rekord Polski 2:09:23. Barierę 2:10 złamało dotąd niemal 220 maratończyków, w tym 3 Polaków. Jednak żaden amator bez wieloletnich przygotowań nie ma szans nawet na zbliżenie się do tej bariery. Nie pomoże najlepszy trener. I żadne pieniądze! Ale niewątpliwej satysfakcji z przekroczenia linii mety biegu maratońskiego doznają setki tysięcy biegaczy rocznie! To właśnie maraton jest „monteverestem” każdego biegacza. Stań kiedyś na mecie biegu maratońskiego i obserwuj reakcje uczestników przekraczaj ących tę magiczną linię. Dziwię się, że nie powstał dotąd film na ten temat. Alpiniści mieli przynajmniej swojego Wernera Herzoga i jego „Krzyk kamienia”, z niezapomnianą kreacją Donalda Sutherlanda.

Maratończycy muszą widocznie jeszcze trochę poczekać. Jestem przekonany, że taki film, byłby dobrą zachętą dla wielu niezdecydowanych! Mimo dramatycznych czasami sytuacji na trasie, a czasami tuż przed metą, dotarcie do niej ma w sobie coś z osiągnięcia jakiejś ważnej granicy. Gesty radości, wręcz euforii, przeplatają się z wymownym świadectwem krańcowego wyczerpania. Co ciekawe - nie ma przekleństw! A może to powrót... z innego świata, świata dostępnego tylko tym maratończykom, którzy tego dokonali? Co istotne - poziom euforii i skala ekspresji nie zależy od poziomu sportowego. Do ostatniego uczestnika można się spodziewać reakcji niesamowitych i niepowtarzalnych.

Taka jest uroda maratonu! Prawdziwy mężczyzna powinien spłodzić syna, zbudować dom i posadzić drzewo. Tak mówiono. Czasy się zmieniają. XXI wiek dorzucił kolejne wyzwanie: ukończyć maraton! Jak pokazują wydarzenia ostatnich lat na trasach maratońskich całego świata, to ostatnie zadanie stara się teraz zrealizować wielu ludzi. Niektórzy śpieszą się, by zdążyć z jego wykonaniem. Debiutują nawet dziewięćdziesięciolatkowie! Lepiej późno, niż wcale!

Wśród uczestników jest coraz więcej kobiet, które choć zawsze są „prawdziwe”, nie chcą być gorsze od mężczyzn, nie „odpuszczając” żadnych wyzwań, także tych „morderczych”. I chwała im za to, bo maraton to raczej wyzwanie dla prawdziwego człowieka - nie tylko mężczyzny! A naukowcy twierdzą wręcz, że to właśnie kobiety są wytrzymalsze. Zresztą, ostatnie osiągnięcia żeńskiego maratonu zdają się to potwierdzać! Mimo genetycznie udowodnionej 10% fizycznej przewagi mężczyzn nad kobietami, aktualny rekord świata Pauli Radcliffe jest tylko o ok. 8% „gorszy” od wyniku Paula Tergata!

Cóż to oznacza w praktyce? Zazdrość, bowiem rezultat, o którym mowa, jest niedościgłym marzeniem niejednego biegacza. Czy nie nadszedł zatem drodzy Panowie czas, aby w końcu u uznać, że dyskryminowane przez tyle lat, ściągane siłą z maratońskich tras i dyskwalifikowane przedstawicielki tej „ładniejszej części ludzkości”, zasłużyły sobie na sportowy szacunek, który nie jest li tylko kwestią politycznej poprawności!?

Panowie czapki z głów, a popiół na to, co z włosów zostało! W swej wieloletniej karierze często spotykałem się z pytaniem: ile razy można pokonać ten dystans? Usiądź proszę teraz, bo nogi mogą się pod tobą ugiąć: hamburski lekarz - Christian Hottas, stoi na czele stworzonego przez siebie „100 Marathon Club Deutschland”. Jak sama nazwa wskazuje warunkiem członkostwa jest ukończenie minimum 100 maratonów. Nikt nie ma wątpliwości, że doktor Hottas zasłużenie sprawuje funkcję prezesa - tylko w 2002 roku przebiegł ich 137.

Światowym rekordzistą jest jednak mieszkaniec Hamburga - Horst Preisler. Do kwietnia 2003 roku ukończył ich aż 1 168 (tysiąc sto sześćdziesiąt osiem)! W Polsce do ekskluzywnego, na razie trzyosobowego klubu „Maraton 200”, należą Białostoczanin Tadeusz Dziekoński oraz Poznaniacy, Barbara Szlachetka i Jerzy Bednarz. Jestem pewien, że kolejnych członków będzie przybywać, aczkolwiek długo jeszcze będzie to klub ekskluzywny.

Więcej szczegółów pod adresem www.skarzynski.pl



Komentarze czytelników - brakskomentuj materiał




Serwis internetowy EUROCALENDAR.INFO
post@eurocalendar.info, tel.kom.: 0512362174
Zalecana rozdzielczosc: 1024x768