redakcja | kontakt | prenumerata | reklama | Jestes niezalogowany  |  ZALOGUJ  

AKTUALNOSCI
ARTYKUŁY
BLOGI
ENCYKLOPEDIA
FORUM
GALERIA
KALENDARZ
KONKURSY
LINKI
RANKING
SYLWETKI
WYNIKI
ZDJĘCIA
Przeczytano: 392 razy (od 2022-07-30)

 ARTYKUŁ 
Srednia ocen:0/0

Twoja ocena:brak


Sochaczew 2002
Autor: Janek Goleń
Data : 2002-09-10

W niedzielę 8 września 2002 lekko licząc tysiąc zawodników brało udział w imprezach biegowych w różnych miejscach Polski, a mianowicie w Pile, Zamościu, Sochaczewie i pewnie jeszcze paru innych miejscowościach. Postaram się krótko tym razem coś niecoś napisać o XIX Półmaratonie „Szlakiem Walk nad Bzurą”, który miał tego dnia miejsce w Sochaczewie.

Bywałem na tym biegu już przynajmniej ze cztery razy, była to stała pozycja mojego kalendarza biegowego jeszcze zanim zacząłem jeździć gdzieś dalej w Polskę. Całkiem niedaleko, bez wpisowego, sprawna organizacja, wspaniałe medale, dobry rozruch na dwa lub trzy tygodnie przed maratonem warszawskim, który był przez parę lat dla mnie ukoronowaniem sezonu. Niestety w 2000 roku tego samego dnia był maraton w Berlinie, a w 2001 wychodziłem z poważnej kontuzji po Zamościu. Miałem więc trochę przerwy, ale impreza jak zauważyłem trzyma klasę, a większa niż kiedyś frekwencja to potwierdza.

W tym roku po raz pierwszy trasa była atestowana i właściwie na nowo wytyczona, gdyż dawna pętla ze sporym ruchem samochodowym nie mogła być w tym roku wykorzystana. Tym razem po zapisach na terenie sochaczewskiego OSiR-u i starcie honorowym na stadionie MKS „Orkan” konwój trzech autobusów poprzedzanych mikrobusem oraz motocyklem z napisem „Pilot” i polską flagą wywiózł nas (czyli prawie dwie setki biegaczy) do dość odległej, położonej na północ od Sochaczewa miejscowości Kamion niedaleko ujścia Bzury do Wisły. Po drodze delegacja biegaczy złożyła kwiaty pod pomnikiem poświęconym bohaterom walk w 1939 roku nieopodal oryginalnie wyglądającego mostu na Bzurze, któremu nadano imię gen. Tadeusza Kutrzeby.

Wystartowaliśmy o 13.00 a było wtedy całkiem upalnie. Trasa wiodła głównie przez tereny zabudowane, za Kamionem przebiegaliśmy przez wieś Witkowice, gdzie spotkaliśmy się z całkiem sporym dopingiem mieszkańców. Jak dowiedziałem się po biegu od jego dyrektora, organizatorzy za pośrednictwem sołtysów apelowali do mieszkańców mijanych wsi o kibicowanie i odzew był. Naprawdę zupełnie inaczej się biegnie, dziękujemy! Na asfalcie opisany był każdy kilometr, co pozwoliło na regulowanie tempa, ale warunki pogodowe nie były zbyt sprzyjające rekordom życiowym. Punkty z napojami wystawione przez organizatorów były właściwie tylko dwa (w okolicach 5 i 14 km), ale mieszkańcy wychodzili z plastikowymi butelkami z wodą, czasem z miskami, było gdzie się napić. Dwa kilometry przed metą oferowano mi nawet Redbulla, ale nie skorzystałem, wolałem buteleczkę wody.

Zacząłem dość wolno, w tempie ok. 5:15/km biegnąc niemal w końcówce peletonu, potem systematycznie podkręcałem mijając, jak się potem okazało, około stu biegaczy, w dużej mierze znajomych. Biegliśmy na południe, słońce świeciło w oczy, czasami miałem wrażenie jakbym zaglądał do piekarnika. Na peryferiach Sochaczewa wbiegaliśmy na pamiętany z poprzednich lat kawałek, za mostem na Bzurze na 15 km jest już całkiem miejsko. W mieście zrobiło się mniej kibiców a więcej samochodów. Wreszcie goniąc resztką sił przebiegam szosę Warszawa-Poznań i wbiegam na stadion. Rundka jeszcze po bieżni, na mecie widoczny wyświetlacz czasu, może się zmieszczę w 1:45? Dobiegłem równo w tym czasie, przypłacając ostry finisz parominutowym łomotaniem w uszach, kiedy podobnie jak większość kończących bieg z litrową butlą wody i oryginalnym dużym kwadratowym medalem na szyi wyłożyłem się na murawie boiska.

Jak doszedłem do siebie i doczekałem do finiszu moich towarzyszy podróży: Małgosi, Aśki i Pawła, mogłem posilić się naprawdę niezłą grochówką, było też trochę słodkości. Wydruki wyników pierwszej setki były dostępne w biurze zawodów, można też było skorzystać z ciepłego prysznica. Nie wiem czy dekoracja zwycięzców miała miejsce zanim przybiegłem czy też już po tym, jak ponaglany trochę przez Pawła musiałem opuszczać gościnny Sochaczew. Szkoda że imprezy nie było w PMP 2002, ale jak zapewniał mnie w biurze zawodów dyrektor biegu sochaczewski półmaraton będzie zgłoszony do Pucharu w 2003 roku. Przydałoby się, bo Sochaczew jest OK!

Najlepsze panie:
1. Agnieszka Sypek, Warszawa, 1:28:11
2. Emilia Rybi, Legia Warszawa, 1:32;14
3. Ewa Chilińska, MKS Radzijowice, 1:41:02

Najlepsi panowie:
1. Sławomir Kąpiński, Płock, 1:10:55
2. Wojciech Więckowski, Legia Warszawa, 1:15:03
3. Artur Szczepański, AKM Olsztyn, 1:15:09



Komentarze czytelników - brakskomentuj materiał




Serwis internetowy EUROCALENDAR.INFO
post@eurocalendar.info, tel.kom.: 0512362174
Zalecana rozdzielczosc: 1024x768