redakcja | kontakt | prenumerata | reklama | Jestes niezalogowany  |  ZALOGUJ  

AKTUALNOSCI
ARTYKUŁY
BLOGI
ENCYKLOPEDIA
FORUM
GALERIA
KALENDARZ
KONKURSY
LINKI
RANKING
SYLWETKI
WYNIKI
ZDJĘCIA
Przeczytano: 202 razy (od 2022-07-30)

 ARTYKUŁ 
Srednia ocen:0/0

Twoja ocena:brak


Cud nad Wisłą 2002
Autor: Janek Goleń
Data : 2002-08-21

15 sierpnia, w ramach obchodów rocznicy zwycięstwa wojsk polskich nad sowieckimi w 1920 r., na trasie z Ossowa do Radzymina rozegrano XI Międzynarodowy Bieg Uliczny „Cud nad Wisłą” na dystansie półmaratonu. W tym roku bieg został rozegrano nieco wcześniej niż zwykle, a startujących podzielono: ci liczący 60 lat i więcej mieli wystartować z Ossowa o 9:00, ci młodsi o 9:30. W praktyce kto chciał stanął na linii startu we wcześniejszym terminie, zebrało się wtedy ze dwudziestu biegaczy, niecałe 10% wszystkich uczestników. Reszta postanowiła ruszać o 9:30.

Jak zwykle przy biegach, w których miejsce startu i mety są od siebie oddalone, trzeba pomyśleć o zorganizowaniu transportu uczestników. Organizatorzy zapewnili autobusy, ja skorzystałem z jednego z nich ruszającego z Radzymina o 7:30 i jadącego do Ossowa. Transport autobusowy organizatorów był też z odległej o 3 km od miejsca startu stacji kolejowej w Ossowie a także z Radzymina do Ossowa po biegu.

W Ossowie zapisów dokonywano przed budynkiem szkoły, obecny jest dyrektor Radzymińskiego Ośrodka Kultury Sportu i Rekreacji oraz od wielu lat dyrektor biegu pan Mirosław Jusiński, komenderujący przebiegiem zapisów. Są dwie kolejki, dla nowozapisujących się i dla zgłoszonych wcześniej uiszczających tylko 10 zł wpisowego.

Właściwie w ostatniej chwili okazuje się, że mam poprowadzić Grześka Powałkę. Po zapisach przebieramy się w budynku szkoły, rozgrzewka, w międzyczasie cykam kilka zdjęć. Przewodnikiem Ryszarda Sawy będzie dziś przybyły z Krakowa niedowidzący biegacz Stanisław Spólnik. Niedowidzącymi zawodnikami biorącymi udział w półmaratonie są także: Tomek Chmurzyński (który z czasem 1:22:35 okazał się potem pierwszy w tej kategorii i 21 w klasyfikacji generalnej), Sławek Jeżowski (drugi wśród niedowidzących, 23 w generalnej z czasem 1:23:08), Wiesiek Miech (trzeci niedowidzący, 70 w generalnej, 1:38:30). Reprezentantami klubu Cross Warszawa byli także niedowidzący Piotrek Jankowski oraz Zygmunt Grzelak.

Poza wzrokowcami drugą charakterystyczną grupą zawodników są osoby z niepełnosprawnością narządu ruchu. Jest chyba kilkunastu wózkarzy oraz Robert Pawłowicz, który uczestnicząc w imprezach biegowych porusza się o kulach. Robiąc to na jednym z ultramaratonów przez 24 godziny trafił nawet do Księgi Rekordów Guinessa.
Udało mi się cyknąć mu zdjęcie na trasie, na której eskortowany był przez piękną rowerzystkę.

No i nie zapominajmy o prawie dwóch setkach zawodników pełnosprawnych, których mniej więcej połowa reprezentuje Mazowsze, przybyłych z dalszych miejscowości także nie brakuje. Wielu biegaczy pochodzi zza wschodniej granicy: dwójka reprezentantów Białorusi i trójka Ukrainy przyjechały po trofea i wszyscy zmieścili się na męskim i kobiecym podium. W biegu brało też udział czterech Litwinów i Austriak. W kolejce do zapisów udało mi się zrobić zdjęcie stojącemu za mną Albinowi Czechowi ze Stalowej Woli, niegdysiejszemu mistrzowi Polski w maratonie. Do rywalizacji stanęło zaledwie 10 biegaczek.

Na szkolnym boisku przy rozgrzewce widzimy przygotowania oddziału żołnierzy do udziału w rocznicowych uroczystościach przy pobliskim pomniku bohaterów walk z 1920 r. Wreszcie o 9:30 ruszamy. Biegniemy z Grześkiem blisko siebie, by nie przeszkadzać wyprzedzającym nas zawodnikom. Ponieważ teoretycznie najwolniej biegnący wystartowali pół godziny wcześniej okazuje się, że biegniemy prawie na końcu stawki. Większą część biegu w zasięgu wzroku mamy Festina (Pawła Karpińskiego) i jego dziewczynę Małgosię. Mam ze sobą aparat. Pomiędzy piątym a dziesiątym kilometrem biegniemy po agrafce, robię wtedy kilka zdjęć biegnącym z przeciwka puszczając Grześka wolno, ale jest to trochę ryzykowne.

Rano było pochmurno, nie wziąłem czapki, a teraz nieźle przygrzewa. Na szczęście poza punktami z wodą zapewnionymi przez organizatorów często spotykamy oferujących wodę mieszkańców, są też życzliwi polewacze z ogrodowymi wężami. Biegnąc przez położony w połowie trasy Wołomin widzę kilkupiętrowy blok po prawej stronie ozdobiony trochę jakby socrealistycznym w stylu malowidłem na całą ścianę, przedstawiającym bitwę z 1920 roku. Na przejeździe kolejowym biegnący przed nami Festin z towarzyszką musiał się zatrzymać, bo akurat jechał krótki na szczęście pociąg. Stojący przy przejeździe sędzia nie mógł go widać zatrzymać, zapisał tylko coś w swoim kajecie, pewnie numery zmuszonych do przystanku zawodników. Kiedy ja z Grześkiem dobiegamy do przejazdu droga jest już wolna, trzeba tylko polawirować trochę wśród ruszających spod przejazdu samochodów. Od czasu do czasu słyszymy doping kibiców.

Za Wołominem ponownie dominują lasy, ale słońce mamy za plecami i nie za bardzo udaje się nam ukryć w cieniu drzew. Nie mamy zegarka, na trasie wyraźnie oznaczono tylko 1, 5, 10 i 20 km, trudno sprawdzić swoje tempo, nie ma za bardzo kogo zapytać o czas. Chcieliśmy złamać 2 godziny, wyszło trochę więcej. Na mecie w Radzyminie słyszymy znajomy głos spikera, pana Stanisława, dostajemy butelkę wody, medali w tym roku niestety nie ma.

W budynku straży pożarnej wymieniamy numery startowe na reklamówki zawierające m.in. koszulkę biegu, myjemy się w umywalkach pod namiotem, można się też pożywić dość smaczną potrawą przypominającą leczo sprawnie wydawaną w strażackiej stołówce. Bezpośrednio po zakończeniu biegu każdy chętny może dostać wydruk z wynikami – duża w tym zasługa obsługującego imprezę informatycznie pana Wiesława Szuppe. Każdy chętny po podaniu adresu e-mailowego mógł dostać wyniki Internetem w postaci pliku txt. Były w mojej poczcie już kilka godzin po biegu. Brawo!

W centrum Radzymina na specjalnie zbudowanej do dzisiejszych uroczystości i koncertów scenie z dobrym nagłośnieniem odbywa się zakończenie. Kolejne grupy zwycięzców wkraczają na podium, nagrody są głównie rzeczowe.

Najlepsze panie:
1. Kozel Olga, Ukraina, 1:17:15
2. Gałuszka Natalia, Białoruś, 1:18:20
3. Pieczulis Krystyna, Olsztyn, 1:20:57

Najlepsi panowie:
1. Tjamczik Władymir, Białoruś, 1:06:59
2. Iveruk Mykhaylo, Ukraina, 1:07:01
3. Giczun Jurij, Ukraina, 1:07:05

I to by było na tyle. Impreza została przeprowadzona bardzo sprawnie i fachowo, zgodnie z wieloletnią tradycją i wynikjącą z niej rutyną. Trochę szkoda, że nie ma medali w tym roku. Szczególne słowa uznania za sprawność obsługi informatycznej.



Komentarze czytelników - brakskomentuj materiał




Serwis internetowy EUROCALENDAR.INFO
post@eurocalendar.info, tel.kom.: 0512362174
Zalecana rozdzielczosc: 1024x768