redakcja | kontakt | prenumerata | reklama | Jestes niezalogowany  |  ZALOGUJ  

AKTUALNOSCI
ARTYKUŁY
BLOGI
ENCYKLOPEDIA
FORUM
GALERIA
KALENDARZ
KONKURSY
LINKI
RANKING
SYLWETKI
WYNIKI
ZDJĘCIA
Przeczytano: 537/910965 razy (od 2022-07-30)

 ARTYKUŁ 
Srednia ocen:0/0

Twoja ocena:brak


Malediwy - maraton w strefie równikowej
Autor: Jan Chmura
Data : 2019-06-10

Z perspektywy ostatnich siedmiu lat był to już 21 maraton, tym razem przebiegnięty w bardzo wysokiej temperaturze i ogromnej wilgotności na Malediwach, położonych na Oceanie Indyjskim. Po maratonie na Antarktydzie był to najtrudniejszy bieg w moim życiu. Można go porównać do Soweto Marathon w Johannesburgu w RPA.

Już przy wyjściu z samolotu na płytę lotniska w Male w stolicy Malediwów odnosiłem wrażenie, że wchodzę do łaźni parowej. Było bardzo wilgotno i wyjątkowo gorąco. Do tej pory królewski dystans przebiegłem na wszystkich kontynentach kuli ziemskiej, w różnych strefach klimatycznych: w strefie Koła Podbiegunowego Północnego i Koła Podbiegunowego Południowego, w strefie Zwrotnika Raka i Zwrotnika Koziorożca. Nie przepuszczałem jednak, że maraton w strefie równikowej będzie dla mnie tak arcytrudny. Pięciodniowa aklimatyzacja do startu w ekstremalnych warunkach klimatycznych okazała się zbyt krótka. Organizm nie zdążył się do nich odpowiednio zaadaptować.

Bieg rozpoczął się o godzinie 2:20 w nocy w Wielki Piątek na wyspie Hulhumale na Oceanie Indyjskim. Trasa 42,195 km została wyznaczona na płaskiej, siedmiokilometrowej pętli, którą maratończycy musieli pokonać sześciokrotnie. W szczytowym okresie biegu temperatura powietrza wynosiła prawie 32° C, a „zabójcza” dla maratończyków wilgotność powietrza przekraczała 90%. Już po 4-5 km byłem cały zlany potem.


Po przebiegnięciu zaledwie 8 km dopadł mnie pierwszy kryzys, głównie z powodu zbyt wysokiego tempa biegu 5,40 min/km, które wyznaczyłem sobie aby ukończyć bieg w czasie poniżej 4 godzin. Tempo to było prawie o jedną minutę niższe od mojego tempa rekordowego (4,48 min/km; TUI Maraton – Hannover).
Było to dla mnie nowe doświadczenie, ponieważ w 20 dotychczas przebiegniętych maratonach, pierwszy poważny kryzys przeżywałem najwcześniej na 22-23 km (w Soweto Marathon w Johannesburgu w gorącym, suchym klimacie na wysokości 1400-1750 metrów n.p.m)

Główną przyczyną tak wczesnego wystąpienia kryzysu w biegu maratońskim na Malediwach poza wysoką temperaturą była skrajnie wysoka wilgotność powietrza. Nie miałem czym oddychać, brakowało mi tlenu, a w konsekwencji „paliwa” dla pracujących mięśni. Musiałem zatem skorygować tempo biegu. Okazało się, że korekta była zbyt mała, co skończyło się kolejnym kryzysem i dalszym obniżeniem tempa. Ekstremalne warunki klimatyczne, narastająca temperatura wewnętrzna ciała, zwiększające się odwodnienie organizmu (pomimo systematycznego picia wody i napoju izotonicznego) i sukcesywne obniżanie się zasobów glikogenu mięśniowego (mimo wspomagania energetycznego) wywoływały coraz częstsze kryzysy i narastające zmęczenie.


Z powodu bardzo wysokiej wilgotności miałem ogromne trudności z odprowadzaniem do otoczenia ciepła metabolicznego, wytwarzanego podczas produkcji energii w pracujących mięśniach. To doprowadziło do szybko narastającej temperatury wewnętrznej ciała, a w efekcie do niebezpiecznego dla zdrowia przegrzania organizmu (hipertermii). W końcowej fazie biegu temperatura wewnętrzna mojego ciała przekroczyła 42° C. Nie pomógł ani lód, ani zimna woda polewana na głowę na każdym punkcie odżywczym od 21 km. Pomimo systematycznego picia wody i napojów izotonicznych doszło u mnie do głębokiego odwodnienia i utraty masy ciała o ponad 4 kg. Na mecie zauważyłem, że dłonie miałem bardzo spuchnięte, a na palcu trudno było dostrzec obrączkę ślubną.


Jak okazało się, mimo 70 lat, systematyczne przełamywanie bariery zmęczenia w mózgu i kolejnych kryzysów pozwoliło mi na szczęśliwe ukończenie tego ekstremalnego maratonu. Pomimo, że uzyskany czas był gorszy o 1 godzinę i 13 minut od mojego rekordu życiowego to w klasyfikacji generalnej zająłem 11 miejsce a wśród osób powyżej 65 roku życia - pierwsze.

Teraz przygotowuje się do startu w kolejnym maratonie, tym razem na Alasce – choć nie wiem ostatecznie czy dojdzie on do skutku. Moim marzeniem jest zakończeni projektu naukowego na realizowanym własnym organizmie podczas wrześniowego maratonu we Wrocławiu, ponieważ tu się wszystko zaczęło! Mam wiele unikatowych obserwacji i niespodzianek dla osób, które chcą przebiec pierwszy maraton i biegać długie dystanse w trzecim wieku. Wiem, że w życiu jest wszystko możliwe bez względu na wiek.


Ten projekt naukowo-badawczy był zrealizowany dzięki wyjątkowej życzliwości i pomocy Pana Stanisława Jedlińskiego Prezesa Firmy Olimp Laboratories z Nagawczyny koło Dębicy.



Komentarze czytelników - brakskomentuj materiał




Serwis internetowy EUROCALENDAR.INFO
post@eurocalendar.info, tel.kom.: 0512362174
Zalecana rozdzielczosc: 1024x768