redakcja | kontakt | prenumerata | reklama | Jestes niezalogowany  |  ZALOGUJ  

AKTUALNOSCI
ARTYKUŁY
BLOGI
ENCYKLOPEDIA
FORUM
GALERIA
KALENDARZ
KONKURSY
LINKI
RANKING
SYLWETKI
WYNIKI
ZDJĘCIA
Przeczytano: 193 razy (od 2022-07-30)

 ARTYKUŁ 
Srednia ocen:0/0

Twoja ocena:brak


II Bieg im. W. Kikolskiego w Łapach
Autor: Janek Goleń
Data : 2002-04-30

W sobotę 27 kwietnia 2002 r. odbyła się w Łapach impreza biegowa, w ramach której poza biegami dla młodzieży szkolnej miał miejsce wyścig na dystansie ponad 5 km. Zasadniczym celem imprezy było uczczenie pamięci chyba najbardziej znanej postaci spośród niepełnosprawnych polskich biegaczy w jego rodzinnej miejscowości. Waldek Kikolski był niedowidzącym zawodnikiem osiągającym znakomite rezultaty, których ukoronowaniem było zwycięstwo w maratonie na paraolimpiadzie w Sydney. Niestety kariera Waldka została nagle przerwana – zginął w wypadku samochodowym w maju 2001 roku wracając z zawodów we Włoszech.

Niewidomi i niedowidzący biegacze udziałem w imprezie postanowili uczcić swego najbardziej znanego reprezentanta. Spora ich grupa dotarła deszczowego sobotniego przedpołudnia do położonych nieopodal Białegostoku Łap. Uzbierało nas się na warszawskim Dworcu Centralnym na cały przedział: Sławek Jeżowski, Wiesiek Miech (obaj wyruszyli przed świtem z Płocka), Zygmunt Grzelak, Grześ Powałka, Małgosia (nazwiska nie zapamiętałem), Irena Hulanicka, Piotrek Jankowski i ja. Zameldowaliśmy się w Łapach nieopodal miejsca startu i spotkaliśmy z kierownikiem biegu, panem Jerzym Mydlarzem, który rozdał nam pamiątkowe koszulki z wizerunkiem Kikola. Postanowiliśmy wszyscy w nich pobiec. Spotkaliśmy także siostrę i mamę Waldka. Sklep pierwszej z nich o pięknej nazwie „Słoneczko” był jedną z firm sponsorujących bieg. Do sponsorów należeli także: Zespół Szkół Mechanicznych w Łapach im. S. Czarneckiego, PZU S.A., Zakłady Naprawcze Taboru Kolejowego w Łapach, Społem – PSS Łapy, Warta – TUiR S.A., Cukrownia Łapy S.A., MKS Juvenia Białystok, Podlaskie Stowarzyszenie Sportowe Osób Niepełnosprawnych „Start” w Białymstoku oraz burmistrz Łap.

Po zapisach (nie płaciliśmy wpisowego) skierowano nas do dość nowocześnie prezentującego się obiektu sportowego przy Zespole Szkół Mechanicznych, gdzie udostępniono nam szatnię z natryskami. Przebraliśmy się i ponownie zjawiliśmy na Nowym Rynku przed Domem Kultury. Padało coraz bardziej. Start biegu głównego zaplanowano na 13.30, a poprzedzała go prezentacja wszystkich zawodników, którą rozpoczynali biegacze niepełnosprawni. Było około dziesięciu niedowidzących uczestników, jeden niewidomy: Grześ Powałka (którego miałem prowadzić) i mniej więcej pięćdziesięciu pozostałych, wśród których widzę m.in. Tadeusza Dziekońskiego, Darka Wieczorka i Jacka Gardenera.

Ostro ruszamy, Grześ trochę za bardzo rwie na początku do przodu, potem tempo nam słabnie. Tuż przed nami biegnie niedowidząca Małgosia, nieco bardziej z przodu Piotrek Jankowski. Za nami tylko kilku biegaczy. Trasa poprowadzona jest ulicami miasta, staram się omijać kałuże, ale nie zawsze jest to możliwe. Grzesiek skarży się na ból w żołądku, Piotrek oddala się od nas coraz bardziej, Małgosia biegnie cały czas kilka metrów przed nami. Niedowidzący biegacze przy słabej widoczności i niezbyt wyraźnie wyznaczonej trasie mają czasami kłopot z utrzymaniem właściwego kierunku, kolizji Małgosi z jadącą z przeciwka furmanką zapobiega moje głośne ostrzeżenie. Piotrka przed samą metą zmyliły ruchy policjantki, która kierowała na bok jakiś samochód, a Piotrek posłusznie także skręcił. Prawie go przez to dopadliśmy, ale miał ostry finisz. Udało się za to wyprzedzić go Małgosi. Wreszcie z czasem około 27 minut i my docieramy do mety wśród aplauzu kibiców.

Już w kilkanaście minut po biegu ma miejsce dekoracja zwycięzców, której asystuje orkiestra dęta. Nagrodzone zostają m.in. najlepsze niedowidzące zawodniczki i zawodnicy. Osobną specjalną nagrodę jako jedyny całkowicie niewidomy uczestnik biegu (tzw. kategoria B1) otrzymuje Grzesiek. Jest to kryształowy wazon imponującej wielkości, prawie pół metra wysokości i ponad sześć kilo wagi: Puchar Przewodniczącego OPZZ. Mnie przypadł w udziale dwudniowy transport tego trofeum przez Białystok i Hajnówkę do Warszawy, więc jego okazałość zdążyłem kilkakrotnie przekląć.

Po dekoracji wracamy do szatni, wspaniały ciepły prysznic, po którym trafiamy na poczęstunek owocami i ciastkami oraz kawą i herbatą przy szwedzkim stole. Po nim w jednym z pomieszczeń ma miejsce uroczystość końcowa z udziałem wspomnianej już sporej orkiestry, w trakcie której niemal w każdym zdaniu wspominany jest Waldemar Kikolski. Nie wiem czy pamiętacie taki stary polski film o pani pułkownikowej, wdowie przyjeżdżającej po wojnie do miasteczka nazwanego imieniem jej poległego męża-bohatera. Klimat imprezy w Łapach był dość podobny... Nie doczekaliśmy do końca uroczystości. Małgosia, Sławek i Irena wracają pociągiem do Warszawy, a my jedziemy PKS-em przez Białystok do Hajnówki, by następnego dnia wziąć udział w II Hajnowskim Półmaratonie.



Komentarze czytelników - brakskomentuj materiał




Serwis internetowy EUROCALENDAR.INFO
post@eurocalendar.info, tel.kom.: 0512362174
Zalecana rozdzielczosc: 1024x768