redakcja | kontakt | prenumerata | reklama | Jestes niezalogowany  |  ZALOGUJ  

AKTUALNOSCI
ARTYKUŁY
BLOGI
ENCYKLOPEDIA
FORUM
GALERIA
KALENDARZ
KONKURSY
LINKI
RANKING
SYLWETKI
WYNIKI
ZDJĘCIA
Przeczytano: 599/505928 razy (od 2022-07-30)

 ARTYKUŁ 
Srednia ocen:0/0

Twoja ocena:brak


Mój Bieg Ursynowski
Autor: Martyna Staśkiewicz
Data : 2014-06-20

14 czerwca o godz. 12.00 najszybszą w Warszawie trasą na 5 km pobiegło około 2,5 tys. biegaczy i biegaczek. Po raz trzeci z rzędu bieg był oficjalnymi Otwartymi Mistrzostwami Polski w biegu ulicznym na 5 km pod auspicjami Polskiego Związku Lekkiej Atletyki. W biegu startowali biegacze na wysokim poziomie, których do tej pory mogłam oglądać, w telewizji, internecie czy gazetach. Na tym biegu miałam okazję przyjrzeć im się z bliska.

Do Warszawy wyjazd planowałam z koleżanką Kasią widoczną na wielu zdjęciach od jakiegoś miesiąca. Celem tego wyjazdu miał być drugi dzień Orange Warsaw Festiwal. Drugi, ponieważ jesteśmy fankami Florence and the Machine i po kilku nieudanych próbach udziału w jej koncertach tym razem musiało wypalić. Na dodatek w ten dzień miała śpiewać również Rita Ora i Ella Eyre, które też chciałyśmy zobaczyć. Mamy podobny gust muzyczny, więc nie było problemów, gdzie teraz idziemy.

Wyjazd na koncert, a jak było z biegiem? Jakoś tydzień po kupnie biletów w głowie pojawił mi się pewien biegowy pomysł... (W tej chwili każdy powinien się domyślić). Sprawdziłam imprezy biegowe, które miały się odbyć 14 czerwca w Warszawie. Bez problemu odnalazłam informacje dotyczące biegu Ursynowa i po dniu byłam już zapisana.

Kasia nie przepada za bieganiem, nazywa siebie anty-biegową osobą, więc obawiałam się jej reakcji na mój pomysł. Na szczęście była pozytywna, w sumie wie, że kocham biegać i zależało jej żebym nie przepuściła takiej okazji. Odczucia miałam różne, ponieważ nie mogę biegać aktualnie powyżej 5 km i nie byłam przekonana, czy będę w stanie pobić życiówkę nie biegając dłuższych rozbiegań.

Byłam podekscytowana, że są to Mistrzostwa Polski, mój pierwszy start w MP! Nie licząc oczywiście karate. Poprzeczka w mojej kategorii wiekowej zapowiadała się wysoka, widać było, że dziewczyny konkretnie podchodzą do sprawy. Zawsze sobie powtarzam abym porównywała się do tych lepszych. Biegam dla przyjemności, bo sprawia mi to frajdę, a przy okazji czasami może wpaść jakaś niespodziewana życióweczka, co bardzo mobilizuje do dalszego działania.

13 czerwca 12.15 wyjazd Września ---> Warszawa

Dzień przed biegiem Ursynowa o 18 miało się odbyć spotkanie z polskimi uczestnikami biegów cyklu 4Deserts. Zapowiadało się ciekawie, jednak po przyjeździe skorzystałyśmy z okazji pobytu w Złotych Tarasach, a po 18 musiałyśmy jechać spotkać się z kuzynem, u którego nocowałyśmy. Kuzyn Michał od razu zaproponował nam wyjście na miasto/urodziny koleżanki/imprezę. Przed biegiem? Dlaczego nie, w Warszawie często nie bywam. Trzeba korzystać. Wróciliśmy po 2 w nocy. Następnego dnia pojechaliśmy metrem w stronę Ursynowa z kuzynem, który chciał również zapisać się na bieg. Nie musiałam go wcale do tego namawiać!

Pakiety mogliśmy odebrać w Urzędzie Dzielnicy Ursynów, takiego urzędu to moje miasto może tylko pozazdrość, w końcu Warszawa, tak? W biurze zawodów wyglądało jak w banku. Pakiet czyli koszulka, w której biegłam, woda, ulotka numer startowy z czipem i agrafki. Kuzynowi udało się zapisać i nie poniósł za to wyższej opłaty niż ja za co należy się plus dla organizatorów. Mieliśmy jeszcze sporo wolnego czasu więc przeszliśmy się do sklepu doładować się batonem i napojem energetycznym.

Ten bieg trzymałam w tajemnicy do ostatniej chwili a w szczególności przed moimi rodzicami, abym przed startem mogła im wysłać takie oto zdjęcie z podpisem:

"Córcia chyba imprezy pomyliła"

Nadchodzące chmury nie wywoływały uśmiechu na ustach, tym bardziej mi i Kasi przed koncertem. 30 min przed startem zaczęłam rozgrzewać się z Michałem, stresu zero to najważniejsze. Cieszyłam się, że mogę pobiec pierwszy raz w stolicy. Tym bardziej, że rok temu mi to nie wyszło w She Runs the Night, gdzie po przyjeździe okazało się, że bieg kobiecy został odwołany. Na szczęście tym razem tak nie było. Minutę przed startem zaczęło kropić, ale w sumie było mi bez różnicy. Ustawiłam się w strefie 20-25 min., zakładając, że pobiegnę z tempem 4:30”.

Kilka minut przed 12 została oczywiście zaprezentowana elita biegu. Fajnie by było gdym ja się kiedyś w niej znalazła :). Dobra koniec żartów, wystartowaliśmy punkt 12.00, deszcz przestał padać. Start za szybki, ale co zrobić to tylko 5 km, więc aż tak źle nie będzie. Przeraża mnie tylko moja różnica pomiędzy czasem na 1 a na 2 km. Gdzie na 2 km zwalniam nie ze względu na brak sił czy coś w tym rodzaju tylko dlatego, że mam przeczucie, czy aby moje tempo nie jest zbyt szybkie. A w sumie mogłabym ciągnąć dalej szybsze tempo. Z trasy zapamiętałam pewną panią, która trzaskała łyżką o patelnię. Na trasie nie miałam jakiś większych kryzysów, biegło mi się OK, nie starałam dać z siebie 100% a szkoda bo na mecie brakowało mi tylko 9 sekund, aby mój wynik rozpoczynała cyfra 22.

Życiówka padła, lepsza od poprzedniej o parę sekund. Wynik z mojego zegarka Nike+ GPS nabił nowy rekord na 5 km 22:44, a według Datasport mój wynik to 23:08 czyli jest to czas oficjalny. Nie wiem co miało wpływ na różnicę pomiędzy tymi dwoma czasami, fakt, że czasami biegłam po stronie zewnętrznej raz po wewnętrznej, często zmieniam tor biegu :) W mojej kategorii zajęłam 8 miejsce, czyli tak jakby jestem 8 w Polsce :P Wygrałam po raz kolejny sama ze sobą, zrobiłam życiówkę bez kryzysów to najważniejsze!

Na mecie czekał na mnie (pół) medal, woda oraz napój Oshee. Po ukończeniu biegu poszłam do Kasi, która pełniła funkcję fotografa. Akurat na metę wpadł Michał, które ostatnie 500 m biegł sprintem i udało mu się spełnić cele przez siebie założone. Minutę później było chwilowe oberwanie chmury. Schowaliśmy się z resztą biegaczy w urzędzie, „jak dobrze, że już przybiegłam na metę” pomyślałam. Po jakiś 5 minutach deszcz się uspokoił i w sumie musieliśmy już wracać aby wyrobić się na koncert.

W VIII Biegu Ursynowa wzięło udział ponad 2000 biegaczy, a wśród nich najszybsi zawodnicy z Polski i Europy, w tym Ivan Heshko, mistrz świata i piąty zawodnik Igrzysk Olimpijskich w Atenach. Łukasz Parszczyński wygrał Bieg Ursynowa – RUCH po zdrowie z najlepszym czasem w historii biegów ulicznych rozgrywanych w Polsce. Wynik 13 minut i 51 sekund dał mu tytuł Mistrza Polski w biegu ulicznym na dystansie 5 km.

Wśród kobiet triumfowała Iwona Lewandowska z czasem 15 minut i 54 sekundy. Tak mocno obsadzonego biegu ulicznego w Polsce chyba jeszcze nie było. Skoro Mistrz Świata kończy zawody poza pierwszą dziesiątką, to widać najlepiej, że o zwycięstwo walczyli najlepsi z najlepszych – mówi Leszek Gaca, dyrektor Biegu Ursynowa – RUCH po zdrowie.

Kasia jak i Michał bardzo zachwalali klimat imprezy. Bieg był dobrze zorganizowany, jeżeli Kasia powiedziała, że będzie jeździć ze mną jako kibic bo jest taka dobra zabawa to o czymś to musi świadczyć. Nie wie jeszcze, że kiedyś ze mną pobiegnie na 5 km. Michał również zadeklarował, że chciałby wziąć udział w podobnej imprezie.

Pojechaliśmy do mieszkania przebraliśmy się umyliśmy, zjedliśmy obiad a dokładniej Indyk Masło-Czosnek co poleca nasza 4 osobowa grupa obiadowa (Paweł współlokator Michała). Dalsza część naszego zakręconego dnia odbywa się po drugiej stronie Wisły. Ma to być biegowa relacja a nie festiwalowa jednak napiszę krótko. Był to mój najlepszy dzień ever. Florence dało taką popisówę <3 Bieganie się przydaje! Aby móc jak najszybciej dobiec pod barierkę Warsaw Stage na Elle Eyre. Kilka zdjęć z festiwalu.

Brokat jeszcze się trzyma i nie chce mnie ani moich ciuchów zostawić. Mieszkania Michała i siedzeń pana taksówkarza pewnie też.

Martyna Staśkiewicz www.tamitolarun.pl



Komentarze czytelników - brakskomentuj materiał




Serwis internetowy EUROCALENDAR.INFO
post@eurocalendar.info, tel.kom.: 0512362174
Zalecana rozdzielczosc: 1024x768