redakcja | kontakt | prenumerata | reklama | Jestes niezalogowany  |  ZALOGUJ  

AKTUALNOSCI
ARTYKUŁY
BLOGI
ENCYKLOPEDIA
FORUM
GALERIA
KALENDARZ
KONKURSY
LINKI
RANKING
SYLWETKI
WYNIKI
ZDJĘCIA
Przeczytano: 338/399682 razy (od 2022-07-30)

 ARTYKUŁ 
Srednia ocen:9/4

Twoja ocena:brak


Sportowiec drzemie w każdym z nas
Autor: Richard Benyo
Data : 2011-11-15

Tytułowy sportowiec drzemie w każdym z nas. Większości z nas po prostu się nie przedstawił. Niektórzy boją się poznać sportowca w sobie, bo nie chcą odkrywać ciemnych zakątków swojej psychiki. Każdy sportowiec łączy w sobie kombinację nastawienia psychicznego, kilku korzystnych genów i ciężkiej pracy. Bieganie jako sport i styl życia są specjalnym przypadkiem tej kombinacji.

Pomimo niezwykłej prostoty nie ma drugiego równie głębokiego i złożonego sportu na świecie. Pomyśl o tych wszystkich kombinacjach. Na pewno jest chociaż jedna kombinacja dla każdego człowieka na świecie.

Jaki inny sport oferuje taką różnorodność? Na bieżni rozgrywa się zawody od 100 po 10 000 metrów. Na ulicy – od 5 kilometrów po maraton. W Nowym Jorku rozgrywa się co roku bieg po jednomilowej pętli, liczący 3,1 mili (4988 metrów). W biegach przełajowych występuje wszystko – od sprintu na 50 metrów po zawody na 100 mil (160 km). Lokalnie rozgrywa się wyścigi trwające 24 godziny, 48 godzin, 72 godziny albo 6 dni. Są biegi z Badwater w Dolinie Śmierci na szczyt Mt. Whitney. Wyścig etapami na 240 km u podnóża Himalajów, wyścigi transkontynentalne z Los Angeles do Nowego Jorku. Nie wspomniałem jeszcze o sztafetach, adventure racing czy zawodach łączących kilka dyscyplin sportu.

Geny pozwolą ci przebiec tylko pewien fragment biegu. Silna wola i mocne postanowienie mogą okazać się ważniejsze. Te cechy może wykształcić każdy człowiek, docierając do sportowca drzemiącego w sobie. Niestety, niektórzy ludzie chcą odnaleźć w sobie jedynie biegacza. Zaczynają biegać, ponoszą porażkę i nie znajdują w sobie sportowca.

Co to oznacza? Po prostu w USA są dziesiątki tysięcy biegaczy, którzy robią najmniej, jak tylko się da. Nigdy nie dowiadują się, że mogą dać z siebie więcej. Podam przykład. Nie lubię za dużo pisać o maratonie, ale tu dysponuję konkretnymi statystykami, które łatwo precyzyjnie zacytować.

W 1979 roku w USA było 75 000 maratończyków, w 2004 roku było ich ponad 400 000. W maratonie bostońskim w 1979 roku 24 Amerykanów uzyskało czas poniżej 2:18, w maratonie bostońskim w 2004 roku ani jeden Amerykanin (zero!) nie uzyskał czasu poniżej 2:18.

Jak to możliwe? Jakim sposobem spośród 75 000 poniżej 2:18 zmieściło się 24 zawodników w najsłynniejszym maratonie na świecie w 1979 roku, a w 2004 roku nikt z 400 000 nie osiągnął tego czasu? Można by się spodziewać, że proporcjonalnie do liczby biegających (pomijając fakt, że od niemal 30 lat korzystamy z lepszej diety, lepszych butów do biegania i lepszych metod treningu itd.) na ponad 400 000 maratończyków w kraju powinno się znaleźć 128 tych, którzy osiągną czas poniżej 2:18 w maratonie bostońskim.

Dla mnie oznacza to, że mamy w USA dosłownie setki maratończyków na skalę krajową i międzynarodową, którzy snują się ulicami i nie wiedzą, że mogą być najlepsi w kraju lub na świecie, bo nikt ich nie zachęcił albo sami nie umieli się zmotywować, by obudzić w sobie sportowca, trenując mocniej i dłużej.

W świecie prowadzącym coraz bardziej siedzący tryb życia nawet biegacze boją się rozbudzić w sobie sportowca. Zamiast tego podchodzą do biegania niepewnie, idąc po linii najmniejszego oporu (co zaleca wielu). Łączą to z typowo amerykańskim żądaniem natychmiastowej gratyfikacji. Chcą w jeden dzień zostać maratończykiem i móc się tym chwalić. A potem rzucić bieganie i zająć się czymś innym.

Powyższy fragment pochodzi z książki "Biegać mądrze" autorstwa Richarda Benyo. Książkę można zamówić na stronie wydawnictwa Inne Spacery - wystarczy KLIKNĄĆ TUTAJ



Komentarze czytelników - 16podyskutuj o tym 
 

a.Klimczak

Autor: opir, 2011-11-15, 19:21 napisał/-a:
Ja uważam, że bieganie nadal jest i będzie aktywnością dla kompletnych wariatów. Normalni ludzie nie biegają, patrzą się na mnie jak zasuwam przez miasto jak na jakieś ufo, śmieją się. Szczególnie teraz da się to zauważyć, że "biegaczy" wymiotło z ulic, zostali tylko nienormalni, godni pogardy, zapoceni wariaci.
Tak, nie jestem akceptowany w swoim otoczeniu jako biegacz, ale się nie zrażam.

 

kos 88

Autor: kos 88, 2011-11-15, 21:53 napisał/-a:
Teraz bieganie jest w "modzie" więc amatorów biegania jakby trochę przybywa ,a i patrzą na Nas już trochę inaczej !!!
Ja zacząłem biegać w miarę regularnie od 1981 roku - proszę pomyśleć jak to wtedy było odbierane ?, wspomnę tylko rok 1979 kiedy to na tydzień przed wyjazdem na I MARATON POKOJU do Warszawy pochwaliłem się Sąsiadowi - /znawcy sportu/ że jadę na ten maraton to Mi odpowiedział że na rowerze który mam tego nie ukończę , a jak odpowiedziałem że to na nogch to się tylko tak jakoś "dziwnie" uśmiechnął i poszedł do domu. A Ja jakoś tam do mety dobiegłem ,i biegam do dziś w międzyczasie "trochę" znajomych i nie tylko do biegania zachęciłem - a Kolega z Mojej Wsi RUDZE k/WADOWIC został nawet Mistrzem Polski w Maratonie !
Życzę więc wytrwałości i do zobaczenia na trasach biegowych.

 

henry

Autor: henry, 2011-11-15, 22:44 napisał/-a:
kolego, że we Wrocławiu jeszcze się śmieją z biegających, bo u mnie na wsi już dawno przestali, a nawet niektórzy nas podziwiają.

 

benek_b

Autor: benek_b, 2011-11-16, 08:19 napisał/-a:
O, muszę zaprotestować - akurat Wrocław jest bardzo mocno rozbieganym miastem - raczej nie spotykam już zdziwienia naszą "przypadłością". Pod koniec maja byłem kilka dni w Warszawie - tam dopiero budziłem zdziwienie w parku Krasińskich (niemal centrum miasta) - aż się sam zdziwiłem...

 

szydlak70

Autor: szydlak, 2011-11-17, 22:06 napisał/-a:
Ja przyznaję się, nie rozumiem tego artykułu. Albo inaczej - nie rozumiem czy jest to reklama książki, czy krytyka biegaczy amatorów. Jeśli reklama, to kiepska, przeczytałem dużo książek o bieganiu, stwierdzam, że każde kolejne niewiele wnoszą nowego. Natomiast trzeba zadać pytanie, czy biegi uliczne są po to by bić rekordy i badać statystykę czasów, czy też po to aby ludzie żyli po prostu lepiej.

 

benek_b

Autor: benek_b, 2011-11-18, 21:35 napisał/-a:
A co tu jest niezrozumiałego w artykule?
Pod koniec jest info: "Powyższy fragment pochodzi z książki "Biegać mądrze" autorstwa Richarda Benyo."
Więc sobie próbujemy dyskutować o tym akurat fragmencie...

 

henryko48

Autor: henryko48, 2011-11-28, 11:39 napisał/-a:
Bardzo dobrze ze takie ksiazki sa,zawsze wnosza cos nowego,a biegi uliczne sa po to zeby przede wszystkim propagowac bieganie,sa tez dla tych ktorzy bija rekordy,jak i dla tych ktorzy zaczynaja przygode z bieganiem.

 

Master Piernik

Autor: Master Piernik, 2012-01-01, 16:50 napisał/-a:
Chciałbym odświeżyć temat książki "Biegać mądrze" i podzielić się wrażeniami po jej przeczytaniu...

Sam tytuł jest bardzo zachęcający, kryję się za nim jakaś tajemnica którą każdy z biegaczy chciałby poznać by biegało mu się przyjemniej, bez kontuzji, szybciej etc. Sam byłem bardzo podekscytowany gdy już miałem ją w swoim posiadaniu, pochłonąłem ją w jeden wieczór kiedy to pociągiem wracałem do domu i...

z każda stroną mój zapał jaki miałem malał... treść moim zdaniem kiepskiego formatu a to ze względu na to ze "żadnej tajemnej recepty na bieganie mądrze" nie odnalazłem, tak były tam warianty jak biegać można biegać itd. ale ja jako średnio początkujący stażem biegacz [3 lata] wszystkie te zagadnienia już znałem z autopsji... miałem wrażenie ze Ci wielcy którzy współtworzyli tą książkę dali od siebie to co większość z nas zna.

Myślałem ze po tej lekturze będę bogatszy w nową cenną wiedzę która wypłynie z doświadczenia wybitnych postaci tam występujących ale tak naprawdę totalne zero. Jednakże statystki były ciekawe dlatego oceniam książkę na 3/10 pkt.

Zawiodłem się a tak obiecująco się zapowiadało...

 

wiewiorka

Autor: wiewiorka, 2012-01-02, 20:51 napisał/-a:
Muszę niestety też się zgodzić, że otoczenie dziwnie odbiera osoby biegające...Bynajmniej moje wrocławskie otoczenie ;-) wielu sąsiadów z osiedla przypatruje się z krzywym uśmieszkiem, kiedy wieczorem po pracy idę pobiegać, a w pracy odbierają trochę z niedowierzeniem, oraz z pytaniem - a po co ci to? Kiedy mówię ,że po prostu to lubię, dziwią się - no bo jak można lubić BIEGANIE? Nie zwracam już uwagi na to :-) Nie wiedzą, co tracą ;-)

 

mariusz67

Autor: mariusz67, 2012-01-02, 21:03 napisał/-a:
"budowę ciała niebiegacza"?...nie no,kobieta biegająca maratony z pewnością ma super figurkę.

 




Serwis internetowy EUROCALENDAR.INFO
post@eurocalendar.info, tel.kom.: 0512362174
Zalecana rozdzielczosc: 1024x768