redakcja | kontakt | prenumerata | reklama | Jestes niezalogowany  |  ZALOGUJ  

AKTUALNOSCI
ARTYKUŁY
BLOGI
ENCYKLOPEDIA
FORUM
GALERIA
KALENDARZ
KONKURSY
LINKI
RANKING
SYLWETKI
WYNIKI
ZDJĘCIA
Przeczytano: 347 razy (od 2022-07-30)

 ARTYKUŁ 
Srednia ocen:0/0

Twoja ocena:brak


Maratoning po Polsku
Autor: Jacek Karczmitowicz
Data : 2002-02-24

Motam się z tym tekstem dość długo więc pora może skończyć? Dziś rano niechcący w TV, trafiłem na reklamę urządzenia treningowego, które powoduje, że już po 3 tygodniach jesteśmy sprawni, zgrabni, bez zamęczania się na siłowni, pocenia etc. Ale bomba dopiero teraz, cytuję:
“Urządzenia to, dzięki specjalnej konstrukcji, ułatwia (sic) tobie ćwiczenie gdy jest ono najtrudniejsze” !!! BOMBA
Oczyma wyobraźni widzę inne urządzenie które pomaga kontynuować maraton gdy staje się on trudny. To by było świetne. Biegnę sobie 30 km no czuję, że zbliża się “ścianka” więc korzystam z “coolbajermachiny” i już nie narażam się na męki, a maraton zliczony! Więc na mecie: medale, orkiestra, hostessy, kwiaty i wszelkie bajery. Hm, ale taka “coolbajermachina” już istnieje! Np. można sobie zamówić taxi na 30km i jazda na metę! Ale zaraz, zaraz, można taxi zamówić na start i jak kierowca się skupi po 21minutach możemy być na mecie. Więc po co się biega czy w inny sposób naraża się na ubytek potu czy inną formę zmęczenia? Dlaczego maratończycy baczenie obserwują, kiedy zostanie złamana granica 2h w maratonie? Przecież ja już dziś wzmiankowane 42 km z groszami, jestem w stanie pokonać w czasie poniżej 2h, przy użyciu własnych mięśni np. na rowerze, o motoryzacyjnej formie nie wspomnę, bo nie mam prawa jazdy. Cały ubaw polega na tym, że istotę radości z biegania, ćwiczenia, stanowi integralnie zmęczenie, ból fizyczny i psychiczny. Dopiero po zasmakowaniu tych niewątpliwych dolegliwości, czerpiemy pełnię radości!
Więc dlaczego, sprzedający odbiorcom kit wciskają? Odpowiedź jest jedna BO TAKIE JEST PRAWO REKLAMY. Aby sprzedać towar wszystkie chwyty /prawie/ są dozwolone. Przy czym koszt takiej kampanii jest nieważny, i tak ostatecznie za wszystko zapłaci klient. Rację ma Michał twierdząc, że “MARATONY POLSKIE” są NAJWIĘKSZYM SERWISEM INTERNETOWYM traktującym o bieganiu w Polsce!!!
Ostatnio na forum dyskusyjnym mignęło mi, że sponsorzy biegów są filantropami o zacięciu charytatywnym, którzy bezinteresownie wspierają biegi. Czegoś nie rozumiem. Jakoś jak żyję nie słyszałem aby charytatywnie producent piwa wspierał klub Jerzego Dudka, czy producent mebli kuchennych z litości wspierał aktualnego mistrza Hiszpanii. Ba nikt nie pokusił się dotychczas aby działania sponsorowania MKOl przez producenta napojów nazwano charytatywnymi! Lekka przesada. Już odpieram zarzut, że to nie to samo. Panowie /i Panie/ dokładnie to samo tylko na mniejszą skalę. Niestety jest to reklama i w zamyśle ma dotrzeć do pewnej grupy odbiorców danego produktu. I twierdzenie, że mamy w tym wypadku do czynienia z filantropią najszczęśliwszym sądem nie jest.
Jesienią uczestniczyłem w “plastrowym” biegu maratońskim /proszę o wybaczenie ale w chwili obecnej mam pewne wątpliwości czy był on sponsorowany czy charytatywnie datkowany/. W pakiecie od sponsora (!) dostałem kilka plasterków. Zbieg okoliczności sprawił, że akurat miałem pozdzierane pięty. Używane dotychczas plasterki odklejały się w trakcie biegu więc na czas maratonu zaryzykowałem i użyłem plaster od sponsora, przezornie zabierając do kieszonki dwa zapasowe. Przez cały bieg zapomniałem o zdartych piętach. Po powrocie do domu kupiłem całkiem pokaźny pakiet znanych mi już plasterków, bo dość często sobie coś zdzieram. Ale prawdziwym smokiem pożerającym moje plasterki jest ... moja żona i jej koleżanki. Wiadomo buty kobiece mają być ładne a niekoniecznie wygodne;-))) Więc mając zapas plasterków w domu jednej firmy, nie będę specjalnie dla żony /i sfory obdartopiętych koleżanek/ kupował innych, bo przecież te są doskonałe. Jak mnie słuch nie myli to wici poszły i moja żona rozpaplała koleżankom co to za super plastry, które rzez cały dzień się nie odklejają itd.
Uczestników tego biegu było około 800 i jeśli połowie lub mniejszej grupie maratończyków zdarzyła się podobna historia, akcja promocyjna odniosła sukces. Ale to dopiero część tej akcji. W trakcie przygotowań na mieście pojawiły się plakaty informujące o planowanej imprezie. W mediach również co chwila informowano o organizowanej imprezie, gdzie za każdym razem padała nazwa producenta plasterków. Ha a jakie przymiotniki towarzyszyły każdej z informacji: “największy w Polsce”, “rekordowy... w Polsce”, “jak w Paryżu czy Hamburgu”, “specjalni goście z 4 kontynentów” itd. U słuchacza wyrabia się przeświadczenie, że firma jest: o Paryskiej jakości, rekordowa i największa! No i po ulicach dużego miasta 800 osób przez 5 godzin biegało z logo firmy na piersiach!!!
Niech mi ktoś pokaże, bo chyba oślepłem: GDZIE TU SĄ DZIAŁANIA CHARYTATYWNE???
Jakby ktoś miał wątpliwości niech pójdzie na najbliższy postój taxi i spyta się kierowcy ile dostaje za naklejki, jakie szpecą jego “gablotę”. Może taxi również charytatywnie wspierają np. centra handlowe?
Jeśli z poziomu proszenia o datki, nie zaś z propozycją masowej akcji promocyjnej, występują organizatorzy do firm to mizeria peryferii imprez biegowych staje się jasna! Jeśli do tego dodać głos, osobiście urażonej krytyką obrończyni Maratonu Warszawskiego- “Nie podoba się w Warszawie? Nie biegać! Przymusu nie ma. Nikt nie zauważy, że kogaś tam brakuje.”- to życzę sukcesów!!!
Psu na budę zdadzą się akcje konstruktywne w typie “Złoty Bieg” itp. Jeśli rozjuszone ciała, pchane bliżej nieuzasadnioną dumą, odstręczają chętnych od uczestnictwa w biegach; tym samym podcinają gałąź na której środowisko biegaczy amatorów siedzi! Jeśli komuś leży na sercu dobro Maratonu Warszawskiego, powinien z uwagą wysłuchać racji krytyków i o ile są one uzasadnione, wdrożyć przy najbliższej okazji. Periodyk “JOGGING” na stronie tytułowej promuje Maraton Warszawski, jednak na dalszych kolumnach zamieszcza takie histeryczne wrzaski. Po co? Czasy jednolitego głosu NARODU, nad czym ubolewam, jednak odeszły bezpowrotnie. Obawiam się, że jeśli jeszcze kilka razy pojawią się ponowne wypowiedzi “obrońców MW” to żaden ruch obrony MW nic nie pomoże. Przykład warszawski pokazuje, że można zorganizować dobrą imprezę biegową. I W Warszawie to potrafią!!!
Nie jestem specjalnie zainteresowany pogrążaniem ani ratowaniem MW. Jednak odczuwam smutek, każdorazowo gdy coś się kończy. Smuciłem się kończąc szkołę, kończąc miłość (!), smucę się kończąc ulubionego hamburgera gdy nie mam pieniędzy na drugiego i smucę się kończąc maraton! Odnoszę wrażenie, że powinienem się zacząć smucić, bo przy takich obrońcach Maraton Warszawski również kończy się.

Redaktor największego serwisu o bieganiu
“MARATONY POLSKIE”
Jacek Karczmitowicz
jacekkarczmitowicz@poczta.onet.pl



Komentarze czytelników - brakskomentuj materiał




Serwis internetowy EUROCALENDAR.INFO
post@eurocalendar.info, tel.kom.: 0512362174
Zalecana rozdzielczosc: 1024x768