redakcja | kontakt | prenumerata | reklama | Jestes niezalogowany  |  ZALOGUJ  

AKTUALNOSCI
ARTYKUŁY
BLOGI
ENCYKLOPEDIA
FORUM
GALERIA
KALENDARZ
KONKURSY
LINKI
RANKING
SYLWETKI
WYNIKI
ZDJĘCIA
Przeczytano: 659/248081 razy (od 2022-07-30)

 ARTYKUŁ 
Srednia ocen:7.2/6

Twoja ocena:brak


Czy milerzy z Wrocławia pójdą śladem Szordego?
Autor: Maciej Głowacki
Data : 2011-03-26

Cztery medale, dwie lokaty finałowe oraz dobra, bojowa postawa, tych, którzy odpadli w eliminacjach – to cenny i prekursorski dorobek bloku wytrzymałościowego na 31. Halowych Mistrzostwach Europy w Paryżu. Tak obiecująco w tym zaniedbanej od lat części polskiej królowej sportu nie było od 30, 40 lat.

Podopieczni Adamka jechali walczyć o medale


W gronie tych, którzy walczyli o medale była trójka podopiecznych szkoleniowca z Wrocławia Marka Adamka. Wychowanek trenera Jana Kaczmarzyka w peryferyjnym wrocławskim MKS Psie Pole, jako zawodnik dobił się brązowego medalu na MP juniorów młodszych na 800 metrów (w dalszych sukcesach już, jako podopiecznemu śp. dra Edwarda Listosa przeszkodziły kontuzje). Adamek, jako trener powstałej pod koniec lat 90-tych wrocławskiej Szkoły Mistrzostwa Sportowego musiał przez kilka początkowych lat przekonywać – głównie dolnośląskich – trenerów i nauczycieli wuefu, że SMS to naprawdę szansa na sukcesy nie tylko juniorskie i regionalne, ale także krajowe i międzynarodowe.


Kończą jeden z odcinków na treningu na obozie w RPA: od lewej: Adamek (mierzy czas), Demczyszak, Lewandowski, Nowicki, Czerwiński


Na tyle się to udało, że Adamek już, jako trener Śląska Wrocław (resort wojskowości znów staje się tym, który jako jedyny ma pieniądze dla zawodników i trenerów w zamian za sukcesy w światowych igrzyskach wojskowych) na łamach lokalnej prasy mówił przed Paryżem o teoretycznych czterech medalowych możliwościach (Ejdys na 1.500K i 3.000K oraz Demczyszak i Nowicki na 1.500M), ale czterech medali nie obiecywał (a tak to się ukazało na łamach „Gazety Wrocławskiej”- przyp .MG).

Sylwia – europejska liderka

Największe nadzieje na medale budziła absolwentka AWF Wrocław Sylwia Ejdys, wychowanka w Osie Zgorzelec Marka Bialica, innego podopiecznego dra Listosa, młodszego kolegi z bieżni Adamka, również pierwszego trenera Anny Zagórskiej-Rostkowskiej (7-krotnej Mistrzyni polski na 800 m od 2001 do 2009, młodzieżowej Mistrzyni Europy 2002, półfinalistki z igrzysk olimpijskiej w Pekinie’06 na 800m). Skoro Sylwia w tym roku po porażkach w dobrych mityngach z Afrykankami stała się europejską liderką biegów średnich – to jej szansa – przy możliwości bezkolizyjnego pogodzenia obu dystansów – na dwa medale wydawała się wcale niewyśniona. I może z tego wynikł problem.


Adamek, Demczyszak Mateusz, Lewandowski Macin, Nowicki Bartosz, Czerwiński Adam, Lewandowski Tomek - Po ciężkim, tempowym treningu w RPA (wszyscy byli w Paryżu)


Łatwa kwalifikacja do finału 1.500 m (tak samo jak Renaty Pliś, podopiecznej Zbigniewa Króla) pozwalała na duże nadzieje. Sylwia (koleżanka z roku wrocławskiego AWF mojej córki Oli) nie podjęła w finale walki. Być może zadecydował o tym niepotrzebny start w eliminacjach 3.000 m. Dlaczego niepotrzebny? Bo do ostatniej chwili wydało się, że eliminacje do tego biegu nie będą organizowane i Sylwia mogłaby startować dwukrotnie. Decyzja przyszła na tyle późno, że w nie było mowy o odpuszczeniu startu i w efekcie Sylwia w sobotę – dzień finału 1.500 m – musiała stanąć do eliminacyjnego biegu na 3 km. Na wszelki wypadek – nie rozgrzewając się – zeszła po 200 m, ale się stało…

Poświęcam tyle miejsca Sylwii, bo nadzieje na jej medalowe lokaty były i są nie mniejsze niż w przypadku dawnego duetu Anien Brzezińskiej i Rydz. Gwoli ścisłości Pliś w finale chyba zasugerowała się słabym biegiem Sylwii, bo jej spóźniony finisz przyniósł tylko 4. miejsce.

Tacy milerzy to już chyba było...

Bartosz Nowicki zdobył na 1.500 metrów w Paryżu brązowy medal na 1.500 metrów w ten sposób kontynuując – i to znów we Francji – po 30-latach medalową, halową serię Polaków na tym dystansie (najwięcej, bo aż cztery złote medale zdobył Henryk Szordykowski w 1970, 71, 73 i 74, a ostatnio na podium stawał w 1981 roku Mirosław Żerkowski w Grenoble). O medal walczyć chciał walczyć także inny podopieczny Adamka Mateusz, Demczyszak, który swoją ósmą lokata w finale ubiegłorocznych letnich mistrzostw Europy w Barcelonie po 39 lokatach osiągnął najlepszy Polski wynik w ME (licząc od srebra Szordego na 1500 w ME w Helsinkach w 1971 roku, po wcześniejszym brązie w Atena’69). Aby do tego doszło w finale halowych Mistrzostw Polski w Spale musiało wydarzyć się jakże emocjonujący finał na 1.500 metrów, w którym o minimum (3.43.00) walczyć musiał Demczyszak i pozostali polscy milerzy, bo Nowicki już na początku halowego sezonu zupełnie niespodziewanie pobił o 0, 06 już 9-letni rezultat 3.38,96 Pawła Czapiewskiego.


Demczyszak eliminacje 1.500


Tak komentuje ten bieg trener Adamek:
„- To był naprawdę ważny test dla nich! Celem było minimum Matiego , a o złocie mieli myśleć na ostatnich 200m. Bieg się potoczył trochę inaczej niż wspólnie ułożyliśmy. „Zając” (mój inny zawodnik Wojtek Askuntowicz) miał poprowadzić 800-900m i potem miał wyjść Bartek i pociągnąć 400-500m. Wojtek zaczął zwalniać po 600m i po 700m, a wtedy nie wytrzymał Mati, wyszedł i mocno szarpnął. Przed 1.000m wyszedł Bartek i prowadził mocno do 120m przed metą. Tam go zmienił Mati i wygrał bieg. Międzyczasy miałem rozpisane w 2 słupkach: w 1.na 3.40, a w 2. na 3.42 i trudno sobie wyobrazić, a jednak cały czas się poruszali w tym kanale wynikowym. TO BYŁ NAJSZYBSZY BIEG W HISTORII POLSKIEJ LEKKIEJ ATLETYKI NA HALI!! Czwarty zawodnik miał 3.42,92!! Szósty poniżej 3.44!!”

Na finiszu Mati (Mati) wygrał i w Paryżu Polskę reprezentowała trójka, bo także trzeci w Spale Adam Czerwiński. Do finału wszedł tylko Nowicki, bo miał nieco szczęścia – w 1. biegu eliminacyjnym przegrał tylko w późniejszym mistrzem i wicemistrzem Europy, a ta eliminacyjna runda była najszybsza i wszedł do finału z pierwszym czasem kwalifikanta. Mati miał pecha, bo jego drugi bieg eliminacyjny nagle był wolniejszy i mimo odważnego poprowadzenia po kilometrze na finiszu nie dał rady 5. zawodnikowi na 800 m ubiegłorocznych letnich ME w Barcelonie Czechowi Jakubie Holusowi. W trzecim biegu w finiszowym przyśpieszeniu nie dał rady o najlepsza dwójkę powalczyć Czerwiński.


Demczyszak eliminacje 1.500


W finale Nowicki zrobił to, co nie udało się dziewczynom w finale 1.500 m – czyli wziął walkę w swoje ręce i sam zaatakował. W efekcie biegnąc za odważnym Turkiem Kemalem Koyoncu dał się dogonić na finiszu brązowemu medaliście z Barcelony Hiszpanowi Manuelowi Olmedzie, ale odparł ataki wicemistrza z Barcelony na 1.500 metrów – Niemca Carsta Schlangena.

Medalowy powrót po 8 latach

Sukces Nowickiego zdziwił dziennikarzy i fachowców, bo przyszedł dopiero po 8 latach zdobytym przez niego Tampere w 2003 roku mistrzostwie Europy juniorów. W międzyczasie był dwa brązy: na 3 km w Superlidze Pucharu Europy w Monachium w 2007 roku i w halowym PE w Moskwie na 1.500 metrów, ale nie tego on oczekiwał.
Dlaczego? Bieganiem zajął się już w wieku 16 lat w Ósemce Police. Pod wodzą trenera Roberta Leszczyńskiego zaczął międzynarodowe sukcesy od 6. miejsca w MŚ juniorów w Debreczynie w 2001 roku. Po medalu MEJ przyszła 9. pozycja w MME w 2005 roku.


Demczyszak – rozgrzewka Paryżu


Później jakby za często pojawiały się kontuzje, a choć Bartek dwukrotnie zdobywał minima na HMŚ i raz na Uniwersjadę (Bartek zdobył magisterium w Instytucie Kultury Fizycznej Uniwersytetu Szczecińskiego – przyp. MG) to jego ówczesny trener nie zdecydował się na start w docelowych imprezach. Kiedy po niedoszłym stracie w HMŚ w 2008 roku kilka miesięcy później niespełna sekundy zabrakło mu do minimum na igrzyska olimpijskie w Pekinie to postanowił wziąć karierę w swoje ręce. Przeszedł do Śląska Wrocław, gdzie pod opieką – formalnie tylko logistyczną – Adamka nadal realizował palny trenera Leszczyńskiego. Pod pełną opiekę wrocławskiego szkoleniowca przeszedł po zakończeniu letniego sezonu w 2010 roku.

Tempówki z Lewandowskim

Dzisiaj wspomina o tym jak o prawdziwym przełomie począwszy od listopadowego obozu w Szklarskiej Porębie. Do tego doszło styczniowe zgrupowanie w RPA (Pootchestrom – 1.350 m npm), co dla Bartka było zupełną nowością. Komfort treningu w warunkach obozowych ze znakomitym jedzeniem i przyjaznym klimatem podziałał bardzo mobilizująco. Doszedł do tego partner na tym samym poziomie, czyli Mateusz Demczyszak, z którym szybko się zaprzyjaźnił.


Demczyszak – rozgrzewka Paryżu


Jak dobrze szło im razem na treningach widać na zdjęciu z tempowego treningu, gdzie na krótszych odcinkach nie ustępowali Marcinowi Lewandowskiemu, a na dłuższych to on musiał się za nimi mobilizować. Trening się zmienił i w efekcie wykonanie np. po 6-8 razy kilometrówek po 2.40 na krótkich przerwach już nie robiło im kłopotu. Przebiegnięty na zakończenie obozu 8-kilometrowy bieg ciągły po 3.20 nawet nie powodował większych objawów zmęczenia. Ten obustronny entuzjazm sprawił, że ostatnie tempa przed decydującymi startami byli w stanie biegać na 200-metrowym tartanowym stadioniku wrocławskiej SMS przy pięciostopniowym mrozie.

Cel 2011 – mistrzostwa świata w Taegu

Jakie cele na ten sezon? Cóż przede wszystkim ciężka praca – w marcu w Spale, w kwietniu w Szczyrskim Plebsie lub Zakopanem, w maju w St. Moritz i później gonitwa za bardzo wyśrubowanym minimum 3.35.00 – lepszym od rekordu Polski (3.35,62 – Piotr Rostkowski w 1997 r.) Czy wchodzą w grę inne dystanse? W ubiegłym roku Bartek był w Polsce 2. na 1.500m – 3.39.44 (RŻ – 3.37,90 – 2008), 3. na 3 km – 7.57,99 i 4. na 5 km – 14.04,41 (w debiucie na tym dystansie przyszło srebro MP), ale swoich szans musi szukać na 1.500 m. Jego życiówki na 800 m – 1.46,81 (07) i 1 km -2.20,27 (05) dają obraz biegacza wszechstronnego, choć rekord życiowy na 400 m około 50 sekund mamy nadzieję jest już nieaktualny.


Demczyszak i Nowicki w Paryżu na ulicy.


Przed Barkiem i Mati oraz Sylwią w tym roku duże wyzwania, bo obaj panowie wciąż jeszcze nie są rekordzistami Dolnego Śląska na żadnym dystansie: 800 m – Andrzej Kupczyk - -1.46,3 (1972), 1.500 m – Piotr Kurek – 3.36,93 (1983) 3.000 m – Maciej Kunicki – 7.52,21 (1979), 3 km z przeszkodami – 8.11,04 (1985)i 5 km – Bogusław Mamiński – 13.26,09 (1980), a żeby startować skutecznie na zawodach międzynarodowych te wyniki trzeba mieć w zasięgu. Dodajmy, że w kuźni trenera Adamka jest jeszcze przynajmniej kilku obiecujących zawodników. Wszystkim im mocno życzę kolejnych mistrzowskich medali.


Nowicki przed wejściem na podium


(Zdjęcia 1 i 2 Fot. Sylwia Ejdys, Foty 3-9 autorstwa Marka Adamka)



Komentarze czytelników - 2podyskutuj o tym 
 

batonik

Autor: batonik, 2011-03-26, 20:16 napisał/-a:
TAK!
Demczo to silny facet i w Jego głowie nie ma żadnych barier, Bartek jest luźny i ten luz to Jego broń!
MOC Adamusy!
Baton!!!!

 

dzaczyk021193

Autor: dzaczyk021193, 2011-03-26, 22:25 napisał/-a:
Po pierwsze 6 i 7 zdjęcie mają na odwrót podpisy, a na końcu zamiast zamiast Bartkiem jest "Barkiem" w ostatnim akapicie.
Ogólnie dobry artykuł ukazujący jakim dobrym trenerem jest Marek Adamek i że jednak są w polskiej lekkiej atletyce talenty;)

 




Serwis internetowy EUROCALENDAR.INFO
post@eurocalendar.info, tel.kom.: 0512362174
Zalecana rozdzielczosc: 1024x768