redakcja | kontakt | prenumerata | reklama | Jestes niezalogowany  |  ZALOGUJ  

AKTUALNOSCI
ARTYKUŁY
BLOGI
ENCYKLOPEDIA
FORUM
GALERIA
KALENDARZ
KONKURSY
LINKI
RANKING
SYLWETKI
WYNIKI
ZDJĘCIA
Przeczytano: 633 razy (od 2022-07-30)

 ARTYKUŁ 
Srednia ocen:0/0

Twoja ocena:brak


Chomiczówka
Autor: Janek Goleń
Data : 2002-01-22

W niedzielę 20 stycznia 2002 na warszawskiej Chomiczówce odbyły się zgodnie z wieloletnią tradycją dwa biegi: VI Bieg Chiński "Z Chomiczówki do Pekinu" na 5 km oraz XIX Bieg Chomiczówki na 15 km. Obydwa biegi poprowadzono uliczkami tej dzielnicy po trasie posiadającej atest PZLA. Dla biegu na 5 km była to jedna pętla, dla biegu na 15 km trzy pętle. Głównymi organizatorami byli Urząd Gminy Warszawa-Bielany oraz Ognisko TKKF "Chomiczówka", w którego siedzibie przy ulicy Pabla Nerudy mieściło się biuro zawodów. Oba biegi biorą udział w Pucharze Maratonów Polskich 2002. Organizatorzy nie pobierali wpisowego przy zapisach do żadnego z nich.

Zarejestrowawszy się w przeddzień imprezy u Tadeusza Andrzejewskiego zjawiłem się w niedzielę przed dziesiątą w Szkole Podstawowej Nr 80. Do startu Biegu Chińskiego na 5 km zostało zaledwie parę minut, więc w pośpiechu przebrałem się w szatni i po krótkiej rozgrzewce stanąłem na ul. Kwitnącej obok wawrzyszewskiego cmentarza w niemal stupięćdziesięcioosobowej gromadzie biegaczy. Ponad jedną trzecią stanowiły panie. Nic dziwnego - był to bieg przeznaczony przede wszystkim dla nich, tylko wśród zawodniczek przewidziano podział na kategorie wiekowe. Pierwsza piątka kobiet w tym biegu, którego współorganizatorem była tradycyjnie ambasada Chińskiej Republiki Ludowej w Polsce, nagrodzona jest jak co roku uczestnictwem w sztafecie maratońskiej EKIDEN w Pekinie w ramach wyjazdu organizowanego przez PZLA.

Punktualnie o dziesiątej wystrzał startera i ruszamy, początkowo niezbyt szybko ze względu na tłok. Są znajomi: małżeństwo Danki i Mietka Orzechowskich i Tadeusz Spychalski. Przez chwilę biegnę z pamiętaną z ostatniego warszawskiego Biegu Niepodległości smukłą wrocławianką, która przedstawia się jako Beata i mówi że biega dopiero od półtora roku. Po przedostaniu się na drugą stronę ul. Conrada posuwamy się teraz ulicą Bogusławskiego. Widzę w przodzie charakterystyczne kurtki Mety Lubliniec, więc trochę podciągam tempo. Okazuje się, że to Kosa wraz ze Staszkiem Milukiem eskortują Michalinę Maciejewską. Witam się z nimi i zaczynam rozmowę, ale biegnąc rzędem tarasujemy drogę wyprzedzającej nas grupie biegaczy ze strofującym nas Mietkiem Orzechowskim na czele. Skruszony usuwam się na bok, a potem także przyspieszam. Odwilż zapewniła nam czarny, mokry i zazwyczaj nieoblodzony asfalt, od czasu do czasu urozmaicony kałużami. Dopiero po ponownym pokonaniu ul. Conrada (obydwa miejsca przecięcia się trasy biegu z tą ruchliwą ulicą zabezpieczone były przez wstrzymującą ruch samochodowy policję) i zakręcie w prawo jest niebezpieczny oblodzony kawałek. Kilkaset metrów chodnikiem ze sporymi kałużami wzdłuż Conrada i skręcamy w lewo w ul. Dąbrowskiej. W zeszłym roku w tym miejscu niektórzy biegacze skracali sobie odrobinę drogę zbaczając w parkowe opłotki, tym razem nikt tego na szczęście nie robi. Z łuku Dąbrowskiej ostro skręcamy w prawo w Bajana, a po chwili w lewo w Renesansową. Docieramy do supermarketu Leclerc (nawiasem mówiąc jednego ze sponsorów imprezy), zaraz się przekonam czy organizatorzy prawidłowo poprowadzili w tym roku trasę biegu. Dobrze, kierują nas nie na parking lecz do chodnika Wólczyńskiej. Rząd harcerek w pelerynach na skraju chodnika zabezpiecza nas przed władowaniem się pod koła samochodów. Zakręt w lewo i znów jesteśmy na Kwitnącej, by po chwili finiszować na Pabla Nerudy. Robię to w grupce szkolnej młodzieży, oddaję kartę startową i nie zwlekając idę do szatni w szkole. Tam zmieniam przepocone łachy na suche i odpoczywam, czekając na kolejny bieg.

Coraz więcej znajomych twarzy, do biegu głównego szykuje się dwa razy tyle biegaczy co do piątki. Tym razem start będzie miał miejsce pod biurem zawodów na Pabla Nerudy. Boguś Myszkiewicz paraduje w stroju wilka, wzbudzając w jakimś trzylatku autentyczne przerażenie. Obok Tadka Spychalskiego góruje nad tłumem dwumetrowa sylwetka Rafała Kowalskiego. Ziutek Woźniak dziś nie biegnie, jest organizatorem. Robi zdjęcia na starcie, a jego obiektem jest Joycat. Także punktualnie o 11.00 ruszamy na znaną mi już trasę. Mijam Marysię Teichert i Małgosię Butkiewicz, która miała biec na 5 km, ale z powodu złapanej po drodze gumy zdążyła tylko na piętnastkę i po raz pierwszy biegła na tak długim dystansie. Rozmawiam z Rafałem, ostrzegam go przed oblodzonym kawałkiem po drugim przecięciu Conrada. Mijamy zawodnika poruszającego się o kulach. Rafał ucieka do przodu, kiedy zwalniam by zagadać chwilę z Krysią Igras z Chełma i z biegnącym z nią Jackiem Noworytą. Dobiegamy do Conrada i widzimy, jak Rafał fiknął kozła dokładnie w miejscu o którym mu mówiłem. Przy pomocy sędziów podnosi się i kontynuuje bieg, ale jak się potem okazało jest nieźle poobijany.

Kończę pierwsze kółko, wreszcie przy miejscu startu jest trochę dopingujących kibiców, głównie niedawnych uczestników Biegu Chińskiego, m.in. Ania Pachałko i Jarek Sakwa. Na początku drugiego kółka dołączam do biegnącej rodziny: debutującej i pięknej Ilonie Banaszek z numerem 333 towarzyszy fotografujący ją tata-maratończyk (bez numeru startowego) i duży, futrzasty i ubłocony pies Budrys. Gadam trochę z tatą i okazuje się, że ma on na koncie tyle maratonów co ja (9), z tym że biega szybciej i preferuje Berlin. Zostawiam ekipę z tyłu, trochę samotnego biegu i gdzieś na początku trzeciego kółka dołącza do mnie 17-letni Krystian Żołnowski z Brodnicy. Chwilę gadamy, Krystian pobiegł piątkę w czasie ok. 19 minut, więc już ledwo ciągnie i znów jestem sam. Widzę schodzącego z trasy Danielo Ferrarisa, który skarży się na ból w stopie. Po raz ostatni Leclerc, koło którego w znacznie ostrzejszym tempie wyprzedzają mnie Ania Łapińska i Bronek Kobrzyński.
I wreszcie finisz. Czas: 1:16:26. Mogło być lepiej, ale i tak o dwie minuty lepiej niż w zeszłym roku, i do tego z piątką na rozgrzewkę. Niewielki ale ładny medal zawisa na mej szyi.

Idę do szkoły, myję się i przebieram, rozdając przy okazji ulotki reklamujące serwis. W szkole tłumy, było przecież w sumie ponad czterystu uczestników z całej Polski, a także kilkuosobowa reprezentacja litewskich biegaczy. No i oczywiście nasz znajomy z Tajwanu oraz dwóch Włochów. Na zewnątrz można wystać kiełbaskę lub kaszankę z grilla, w środku herbatę. Około 13.00 rozpoczyna się ceremonia zakończeniowa, z udziałem m.in. władz gminy Bielany i przedstawicieli chińskiej ambasady. Widzę, że Kosa jest w garniturze i pod krawatem z myślą o udziale w ceremonii zakończeniowej, jako że chłopaki z Lublińca przywieźli od Michała tabliczki i dyplomy z Honorowym Certyfikatem Jakości "Złoty Bieg" dla organizatorów zeszłorocznej imprezy na Chomiczówce oraz warszawskiego Biegu Niepodległości 11 listopada. Pierwszą tabliczkę wręczamy z Kosą uroczyście Panu Burmistrzowi i Pani Wiceburmistrz Bielan, drugą przekazujemy dla organizatorów Biegu Niepodległości Januszowi Kalinowskiemu. Przy okazji mamy chwilę na wręczenie pucharów obecnym triumfatorom PMP 2001.

Ze względu na zaczynające się właśnie skoki narciarskie w Zakopanem zakończ

enie odbywa się w ekspresowym tempie, szczególnie w porównaniu do wcześniejszych biegów na Chomiczówce. Zwycięzcy otrzymują puchary, są też nagrody w postaci bonów towarowych do zrealizowania w Leclercu. Wylosowałem paczuszkę chińskiej herbaty. Trochę zamieszania jest z losowaniem darmowego uczestnictwa w zagranicznym maratonie, bo zawodnicy nie pamiętają swoich numerów startowych. Zebranie kończy informacja, że przebywający w szpitalu jeden z głównych organizatorów biegu, pan Jacek Bączkowski, czuje się już lepiej. Słyszymy jeszcze, że Adam Małysz prowadzi po pierwszej serii.

Impreza została sprawnie przeprowadzona i trudno dopatrzyć się jakichś usterek organizacyjnych. Uczestnicy także dopisali, co świadczy o popularności i od lat ugruntowanej reputacji imprezy. Gdybyż jeszcze na ulicę wyszło trochę więcej dopingującej publiczności...



Komentarze czytelników - brakskomentuj materiał




Serwis internetowy EUROCALENDAR.INFO
post@eurocalendar.info, tel.kom.: 0512362174
Zalecana rozdzielczosc: 1024x768